W piątek jeszcze lało (dobrze, że nie ...😉), w sobotę było takse, a w niedzielę to już prawie lato.
Tylko szkoda, że mniszek zaraz zakwitnie i gorzki będzie.
Konwalie prawie, że już kwitną, dzikie wiśnie, uwielbiane przez szpaki (a może to są kosy??) już prawie przekwitają.
Prawie 100 km nakręcone i codziennie był trening funkcjonalny = zbieranie i ciąganie drzewa, po to żeby je spalić w ognisku. I sadzenie winogron i dereni. Ale to ja pomocnikiem tylko jestem, S. tu tyra..