Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 227336
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 41 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2012 , Komentarze (5)


Witajcie!

Właśnie popijam sobie herbatke zieloną zamiast popołudniowej kawy i jestem bardzo zadowolona.

Dieta - super, bo trzymam sie planu w 100%

Ćwiczenia - super. Dziś wykonałam cały zestaw, do tego 5 min z Chodawkowską, bo była w TVP2, a pózniej będzie spacer jeszcze.

Dziś dostałam kompa motywującego, bo 05.10 przyjeżdza do mnie kumpela na 4 dni, i bardzo, bardzo się cieszę z tego powodu.
To nasze spotkanie po 2 latach i nie wiem kiedy znów się zobaczymy...
Ona już 10.10 wylatuje do południowej afryki, do swojego partnera i jak o tym myśle to jestem w szoku i płakać mi się chce, że będzie tak daleko...

Będzie to moje pierwsze poważne wyzwanie jeśli chodzi o diete. Trzeba będzie rozplanować lepiej posiłki i jeść mniej jeśli pojawi się kolacja w restauracji i wino.
Miałam nie pić alkoholu do swoich urodzin, ale to jest wyjątkowa okazja i postaram się nie wydoić całej butelki tylko z rozsądkiem 1 lampke.

Cieszę się na to wyzwanie i będę wam relacjonować, jak sobie z tym daję radę.

Jutro idę do szkoły ;) porozmawiać na temat kursu języka włoskiego, bo od 2 lat tu już jestem, ale dalej mam problemy z pisaniem i gramatyką, ale że jestem leń i sama do książek nie usiądę to muszę iść na kurs i nauczyć się.
Traktuję to jako inwestycję w siebie, bo inaczej tutaj nie pociągnę jeśli chcę pracować.

A praca, cóż, jeszcze nigdy tak dobrze nie miałam! Nigdy tak mało nie pracowałam, a wyżyć się da i to dobrze, ale... tu gdzie ja pracuję, nie wiadomo czy na drugi rok te apartamenty będą w "naszych rękach", a razem z moim partnerem nie za bardzo chcę pracować, bo się pozabijamy ;) hehe.
Póki, co nie martwię się o pracę, co będzie to będzie, zobaczymy w marcu 2013... (będzie mnie wtedy 24kg mniej, co najmniej 24kg) :D.

Mineło już 12 dni mojej diety, a ja czuję, że bardzo się zmieniłam i na umyśle i na ciele.

Rano wstaję wypoczęta, gotowa do walki, do ćwiczeń, nie mam problemów ze wstaniem!
Brzuch (dalej jest wielki), ale już nie taki nadmuchany, spuchnięty tylko tłuściutki i czeka, aż dam mu trochę wycisku.

Jestem bardziej aktywna, latam po chacie, sprzątam, układam, pilnuję się mojej diety, nie mogę usiedzieć w miejscu za długo.

Jeszcze podczas popołudniowej przekąski nachodzą mnie "czarne myśli" objadania się i wczoraj mało, co nie wpadłam w "ciąg jedzenia", bo przypominało mi się jak pięknie i smacznie chrupią płatki kukurydziane jak się je je tempo wpatrując w telewizor...
Tylko, że dla mnie oznacza to nie 50g płatków, ale co najmniej 300g...
Zagryzłam kawałek kalafiora i szybko wyszłam z domu, bo się po prostu bałam tego co się może stać.

Nie poddałam się, więc umiem z tym walczyć i będę dalej z tym walczyć dopóki się nie pozbędę tego wstrętnego nawyku...

Tym walecznym akcentem pozdrawiam was kochane Vitalijki.
My zwyciężamy, a jedzenie przegrywa! Yeah!!!


10 września 2012 , Komentarze (13)


Witajcie!

Tydzień temu jak zaczynałam dietę, to pierwsze pare dni były naprawde tragiczne. Teraz jest zdecydowanie lepiej, nie mam już zmiennych nastrojów no i czuję się lżejsza.
Całkiem dobry ma wpływ nam nie ta dieta :D

Dziś był dzień bez ćwiczeń, ale jakoś miejsca sobie nie mogłam znalezć, co zrobić z nadwyżką czasu. Nawet rano do sklepu poleciałam i zaliczyłam piękny spacerek.

Śmiać mi się chce z samej siebie, bo znów nakupowałam sobie gazet z przepisami, co prawda jedna jest książeczka dietetyczna, ale w drugiej są takie torty, że aż się chce tą gazetkę lizać ;)

Pozytywnie sie nastawiłam, bo ustawiłam sobie wszystkie nagrody, które będe mieć jak schudnę:
-4kg - fryzjer
-7kg - nowa książka

-10kg - zakupy w Mediolanie

-13kg - zakupy w River Island

-16kg- masaż
-19kg - seksowna bielizna

-22kg - szpilki do nieba

To takie właśnie nagrody sobie wymyśliłam i już się nie mogę ich doczekać i będę się starać z całej siły aby własnie mieć te nagrody.
Zapracuję sobie na nie, wyleję z siebie 7me poty ale będę je mieć!
Z tym pozytywnym akcentem was pozdrawiam!

9 września 2012 , Komentarze (5)



Witajcie!

Dziś zaliczyłam 5 dzień ćwiczeń i się bardzo cieszę, że jutro mogę sobie odpocząć. Moje nastawienie do ćwiczeń jest koszmarne, bo mam wrażenie, że się zmuszam, a jak je wykonuję to płakać mi się chce, że nie mogę dotknąć choćby palacami podłogi przy skłonie...
Ciągle mnie coś denerwuje, ale muszę z tym powalczyć, bo bez ćwiczeń to będzie dupa blada..

Dieta tak jak w planie, nie podjadam nic poza tym, co napisane.
Wczoraj sama na siebie zastawiłam sidła, bo swojemu zrobiłam pizze (której on zjadł tylko pół) i on grzecznie się mnie pyta czy chcę kawałek, a ja na niego prawie z nożem, aby mnie nie częstował. Po co mu gotuje takie pyszne rzeczy, a pózniej sam widok mnie dobija, bo ja nie mogę. Zero pizzy!
Chyba naprawdę zaczne mu gotować to co ja mam w diecie, będzie łatwiej i dla niego korzystniej :) he he.

Zostało mi 70 dni do moich 30tych urodzin. Już prawie pewne, że wybierzemy się do Mediolanu na 2 dni, trochę pozwiedzać, zakupy (bedzie mnie 10 kg mniej to będę się mogła obkupić ;) i zjeść kolacje w hinduskiej restauracji albo tajskiej, na ostro i egzotycznie!

Planuję do tego czasu oczywiście trzymać się diety, ćwiczeń, chudnąć 1kg tygodniowo, nie pić alkoholu, nie jeść słodyczy pod żadną postacią i motywować się do działania. Ot tak!

Z tym pozytywnym nastawieniem, życzę wam miłej niedzieli!
Papa

7 września 2012 , Komentarze (8)


Witajcie,

tak jak w tytule dziś zanotowałam spadek kg o -2.2kg :D.
Co się nasikałam to moje, woda, herbatka pokrzywowa i dużo warzyw. Chyba z 0.5kg mi spadło od okresu, no ale wynik sam w sobie jest rewelacyjny.
Pierwsze 3 dni, to były tragiczne, bo z 2500kcal (minim) co jadłam codziennie, zejść na 1500kcal, troche bolało mój system nerwowy.
Cały tydzień przestrzegałam diety, aż do dziś kiedy to po ważeniu, pełna euforii poszłam jeść śniadanie i jakieś ono biedne było wzrokowo i zjadłam 50g czipsów chlebowych.
Strasznie zle sie z tym czułam i dalej mi głupio, no ale stwierdziłam, że głupote trzeba odpokutować więc przez godzine sprzątałam chate, na obiad zjadłam mniej niż miałam, a po południu zaliczyłam 30 min spacer.
Całe szczęście, że wyszłam z domu, bo już miałam fazę, żeby się objadać płatkami kukurydzianymi (nawet gdzieś mi tam w głowie ktoś gadał: a wez sobie troszkę, nic ci nie zaszkodzi, to tylko płatki...masakra).

Pozniej podczas spaceru uświadomiłam sobie, że ta faza na płatki była spowodowana tym, iż do tej pory godzina popołudniowej przekąski kończyła się lataniem w tą i spowrotem do lodówki i do szafki, siedzeniem przed telewizorem na kanapie.
Mój mózg jak tylko wyczaił, że siedzę na kanapie po 16.30 i leci serial w TV to wysłał sygnał, że trzeba jeść, objadać się, latać kuchnia - pokój, bo do tej pory to robiliśmy (jakies ostatnie 8mies) więc tak musi być.

Muszę unikać kanapy i telewizora w godzinach popołudniowych, bo mnie dopadnie głód jeśli z nim nie wygram...

Tak po krótce u mnie, miłego weekendu!

Pozdrówka

6 września 2012 , Komentarze (5)


Witajcie!

Nie wiedziałam, co wpisać na tytuł. Kupiłam dziś na ryneczku 2kg fajnej, świeżej marchwi i cisnę z niej sok. A kalafior będzie jako świeże warzywo zamiast rzodkiewki.

Mój dzień dziś trochę rozbity,bo jeszcze ćwiczeń nie zrobiłam, bo do południa były zakupy, a po południu czekam na gości, ale jak tylko skończę wpis to lecę się trochę powyginać, bo chcę, bo muszę i bez tego nie mogę żyć ;)

Jutro mój pierwszy dzień mierzenia i ważenia, więc liczę, że rezultaty będą piorunujące i zmiana paska będzie oszałamiajaca ;) he he. Zdecydowanie lżej się czuję niż choćby tydzień temu.

Wstawię wam fotkę moją obecną i jak ją zobaczyłam, to się po prostu załamałam, że się doprowadziłam do takiego stanu i ludzie to zobaczą...

Ta ręka...no masakra.
Nawet ostatnio jakiś miły dziadek się mnie pytał czy dużo pływam, bo mam takie wielkie ręce i ramiona.
Tym razem nie poszło mi w dupe tylko w ręce...

Przynajmniej będę miała do czego porównywać jak schudnę :P he he
Bo już od paru dobrych miesięcy unikałam aparatu tyle ile się da! Wstyd mi było pokazyawć się na zdjęciach.

W takim razie koniec z lamentowaniem i idę poćwiczyć, bo jest co!

Pozdrówka

5 września 2012 , Komentarze (6)

Hejka!
Diety sie trzymam. To plus :)
Dziś musiałam wymienić podwieczorek, bo już całe 1kg pora zjadłam przez 5 dni ;)
Moje dzisiejsze menu:
Ś: płatki żytnie z mlekiem, nektarynka
O: cienka wieprzowina pieczona z czosnkiem, 0.5kg surówki z jabłkiem i porem, sok marchwiowy
P: kanapka z wafla ryżowego z ogórkiem
K: bagietka z masłem czosnkowym i gruszka

Ta bagietka ma miec 75g i 5g masła więc nie będzie to jakaś tam wielka wyżerka (normlanie pewnie bym zjadła całą), ale wiem, że i tym mogę się posilić i nie potrzubję aż tyle się objadać na wieczór.

Zaliczyłam już drugi dzień ćwiczeń, bolą mnie mięśnie, trochę nie mogłam sie w tym połapać, bo takich ćwiczeń nie widziałam, nic mi ten komputer nie gadał co mam robic (bo nie ustawiłam ;) i biegałam jak szalona po chacie przez 8 min na rozgrzewkę;) dobrze, że mam długi korytarz.

Trzymam się i chcę dalej się trzymać mojej nowej ścieżki :).

Miłego wieczorku


3 września 2012 , Komentarze (5)

 

Witajcie Kochane,

dzis poniedzialek, ja juz dawno po sniadanku, w sumie zaraz zaczne przygotowywac obiad. Spacer 45 min do sklepu zaliczony, w drodze powrotnej pod gorke i z 3 kg warzyw na ramieniu, wiec spokojnie moge go zaliczyc do cwiczen.

Moj jadlospis na dzis:

S:platki kukurydziane,mleko,jablko

O:halibut, a u mnie jakas inna plaska ryba ;), grzyby w smietanie :P i razowy

P: salatka z pora, pomidora, salaty i jogurtu

K: tosty z pieczarkami na ostro :) wrecz nie moge sie doczekac

Dzis 3 dzien diety i czuje ze mam dobry humor, bo przez ostatni dwa dni, to chodzilam z nozem, a na mojego C. ciagle krzycze, ale dzis postaram sie wyluzowac.

Moj plan tygodniowy na codzienne 15 min rowerem za wczoraj wpisuje jako wykonane:). Znalazlam sposob: przed telewizorem, ustawilam sobie jakies gierki i pedaluje bez patrzenia na czas a jak dojade 15min to mi pika i jest git :).

Zauwazylam ze pije bardzo duzo, o wiele wiecej niz chocby tydzien temu;) he he. Co najmnije 2 zielone herbaty, 1 czarna, na wieczor melise albo rumianek i woda, z ktora sie musze lepiej zaprzyjaznic :).

Kochane moje milego poniedzialku wrzesiowego. Dzis pierwszy dzien szkoly:)

1 września 2012 , Komentarze (7)

 

Od dziś kolejny wpis będę oznaczać numerem aby wiedzieć iż kolejny dzień jest drogą do sukcesu. Dziś jest dzień pierwszy mój początek.

 

W tytule napisałam: dieta czyli wykształcanie nowych nawyków żywieniowych, bo tak właśnie dla mnie od dziś zaczyna się ten nowy etap w życiu.

Chcę i muszę zmienić to w jaki sposób się odżywiam, jakie produkty spożywam i w jakich ilościach!

Mam problem z ilością, bo niby gotując makaron odważam na dwie osoby 160g (suchego) i do tego jakiś sos warzywny,grzybowy etc. ale na makronie się nie kończy. Do tego dochodzi ser, po makaronie chleb, jakas szyneczka, serek, owocek, jakiś deser na zakończenie etc...I to samo powtarza się na kolacje i śniadanie też jest takie.

 W takim razie pierwszym krokiem do zmiany nawyków żywieniowych będzie kontrolowanie porcji!

Koniec z dojadaniem, podjadaniem, dokładaniem: to co sobię wyznaczę na konkretny posiłem zjem tylko to.

Dziś moja dieta to 1500kcal, już czuję jej skutki, bo jestem trochę zakręcona, krew mi strasznie szybko płynie, bo skronia mi pulsują i mam ochotę iść spać.

Śniadanie zaczełam od sałatki owocowej z chlebem i ziarnami słonecznika.

Obiad to filet z indyka z chlebem i sokiem marchewkowym. Był też pomidor i sałata, o których zapomniałam, więc po 1h zjadłam jabłko.

Podwieczorek to lekka sałatka z pomidora, pora, sałaty z jogurtem.

Na kolacje jest: jogurt, musli z owocami, sok z marchewki.

Jestem bardzo zadowolona z mojej diety, jest różnorodna, dopasowana do mnie tak jak tego chcę, a to że tutaj nie ma kalarepy, to tylko moja strata, ale w zamian zjem sobie marchewkę albo cykorię albo paprykę albo cukinię :) więc jest czym zastąpić i nie ma co marudzić.

Miłego popołudnia i miłej niedzieli kochanym czytającym.

Buziaki

 

 

 

31 sierpnia 2012 , Komentarze (8)

 

Od jutra zaczynam diete, co prawda nie skaczę z radości, tylko się zestresowałam, bo połowy produktów wyznaczonych w diecie tutaj po prostu nie ma.

Wszystkie nabliższe mi sklepy przeszukałam w poszukiwaniu: białej rzepy, kalarepy, kapusty pekińskiej i chudego twarogu (coś takiego to tutaj chyba nie istnieje). No ale przecież nie pierwszy raz ta historia sie u mnie powtarza więc: kalarepe zastąpie innym warzywem - marchewką np, rzepe zamieniłam na pora (zmieniłam danie), a resztę się zobaczy.

 

Moja dieta zaczyna się od 1500kcal - tak przez najbliższy tydzień. Wydawało mi się, że będę miała posiłki trochę bardziej kaloryczne, ale nie ma co się bać tylko jeść, to co napisane :).

 

Czuję, że tym razem dam radę. Tak na serio.

 

Pozdrowka

 

30 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

 

 

   Postanowilam wrocic na Vitalie, bo juz sama nie wiem, co i jak mam ze soba robic. Troche kontroli i jakiegos bata moze mnie zmotywuje aby tak na powazne w koncu zadbac o siebie.

Waga mi stuknela 92.6kg, nie pamietam kiedy bylam taka gruba, spuchnieta, ociezala i czuje sie tak jak taki wielki walec, ktory sie turla z jednego pokoju do drugiego.

Podczas tych upalow mialam spuchniete nogi i nie wiedzialam od czego...po jakims czasie dopiero sobie uswiadomilam, ze moze dlatego ze jestem taka gruba, a grubym w czasie upalow puchna nogi (chudym moze tez, ale tego to nie wiem).

Cale lato chodzilam (i dalej chodze) w 3 zestawach ciuchow, ktore kupilam juz w tym wielkim rozmiarze, bo z zeszlego roku wszystko ciasne!!! Jakie bylo moje zdziwienie, ze spodenki, ktore w zeszlym roku chcialam wywalic bo byly za duze, teraz juz nie moglam ubrac, bo byly tak ciasne ze sie nie dalo w nich usiedziec...

Jakis dziadek pytal sie mnie czy duzo plywam...bo mam takie wielkie ramiona!!! Odpowiedzialam, ze jestem pulchna a nie wysportowana.

Jeszcze w koncem pazdziernika 2011 na wadze pokazala sie cyfra 77kg...pamietam dobrze, widzialam, ale odkad wrocilam z urlopu w Polsce w 2011 tak sobie wszystko odpuscilam...wtedy tez mialam ostatni wpis na Vitali.

Moja codziennosc wygladala tak:

-od rana do wieczora albo telewizor, albo komputer, troche pracy (moze 2h dziennie), a reszta to bylo jedzenie, przy telewizorze, przy komputerze, czegokolwiek: 1kg platkow kukurydzianych zjadlam w 5 dni, bo takie chrupiace byly. Cokolwiek bylo w lodowce, w szafce, to szlo do geby, najlepiej przed telewziorem lub komputerem.

Zero jakiejkolwiek kontroli, czy chocby zatrzymania sie na 30 sekund aby zastanowic sie nad moim dzialaniem...ja nic, tylko latalam w ta i spowrotem, do momentu gdy nie przyszedl moj C. do domu, a ja wystraszona szybko chowalam to czego jeszcze nie zdazylam zjesc..

Jak bedzie teraz, jakie jest moje podejscie do diety i cwiczen: jeszcze do konca sama tego nie rozumiem, znow musze dorosnac do tego.

Jutro o 11.00 bede miala diete i cwiczenia i pierwszy cel 4kg do 28.09.

Wytrzymam, dam rade, trzymam kciuki za siebie!

Uff.. sie wygadalam. Teraz bedzie tylko lepiej!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.