Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1066155
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2022 , Komentarze (36)

Witajcie 

      Dziś imieniny Joanny i Zuzanny :) wszystkiego najlepszego dla Was dziewczyny :) To miał być mój dzień... ale nie był... i w sumie już nie będzie. Teraz usiadłam z kawką, nadrabiam yt, bo mi się uzbierało ;) Miałam plany...ale legły w gruzach. Musiałam pomóc M przy aucie, dalej jesteśmy skazani na jedno... w dodatku to "sprawne" też coś nawala...matko jak się wali, to wszystko... No nic pomogłam mu na tyle ile dałam radę. Trochę ogarnęłam w domu, w czasie kiedy nie była moja pomoc potrzebna. I tak zleciało do 15, potem czas po dziewczyny i do domu. Obiad młodzieży i chwila dla mnie.. Tzn najpierw kociaki a potem ja ;) 

    Także dzisiejszy dzień nie był świętowany... zresztą domownicy nie pamiętali. Pamiętali obcy ludzie... troszkę przykro mi się zrobiło. Nie oczekiwałam prezentów, ale życzenia.... miło byłoby.... Nic jakoś to przeżyję. 

    Jutro kolejne święto ;) czyli 12 rocznica rozwodu ;) Ja się śmieje, że w maju mam 3 święta z rzędu. Imieniny, rocznica rozwodu i dzień mamy ;) hahahah Gdyby to był weekend... hmmm to pewnie bym sobie jakieś piwko kupiła ;) 

     Dziś taki jakiś senny ten dzień... pogoda też nie pomaga, deszczowo, wietrznie. Dlatego teraz kawka, bo zasypiam. A nie chciałabym zasnąć o 18 ;) Woda dziś pita, kroki hmmm może dobiję dziś do 10 tyś ;) A jedzonko... 

ŚNIADANIE: chleb graham, szynka, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: lód, truskawki, oreo, popcorn, baton, trufle

OBIAD: botwinka z ziemniakami, lód w drodze powrotnej 

KOLACJA: pieczywo lekkie razowe, krem widoczny na zdjęciu i banan :) pychaaa plus kawka 

        Może idealnie nie jest... ale drugie śniadanie wpadło, jakie wpadło... to poniekąd nerwy, że musiałam zmienić plany ;) Reszta planowana :) Także jest ok. Nie podjadałam, waga lekko drgnęła na moją korzyść :) co również cieszy. 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy... Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

23 maja 2022 , Komentarze (24)

Witajcie 

        Zaczynamy kolejny tydzień, do końca maja troszkę zostało, damy radę, wytrwamy. Od rana znowu dzień na wysokich obrotach, zawirowań bez końca ;) Na nogach jestem od 4.40 a dopiero teraz usiadłam na 4 litery, zdjęłam maseczkę, dopijam kawę ....a przy okazji wgrywam filmik na yt ;) 

      Samopoczucie ok, a waga hmmm lekki wzrost, ale co się dziwić.. jak w sobotę sobie pozwoliłam, na to i owo ;) Teraz trzeba odpokutować ;) Dam radę. A jak dziś wygląda jedzonko...

ŚNIADANIE: bułka grahamka, schab

II ŚNIADANIE: puree, kawka i wafelek u rodziców oraz kapusta 

OBIAD: reszta loda po młodej, 

KOLACJA: tosty z chleba graham, banan , sos ketchup i majonez oraz kawka 

       Niby kaloryczność ok, ale jednak nie do końca.... bo po spaleniu moich 674 kalorii, hmmm wypada to średnio. No nic. dziś jakoś wyjątkowo nie byłam głodna, nie czułam głodu. Woda wypita, trening... kroki już ponad 19 tyś ;) może dobiję do 20 tyś :) 

     Jutro będzie lepiej ;) Wczoraj nie ułożyłam sobie jadłospisu.. i to był błąd. Teraz usiądę, ułożę  jutro będzie dobrze. Nie można się poddawać ;) Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


22 maja 2022 , Komentarze (19)

Witajcie 

       Uciekł mi jeden dzień... sobota ;) Była i się zmyła... dosłownie. A ja mija niedziela.. spokojnie. Bez spinania ;) Jak na niedzielę kroków 12 797 już mam i pewnie troszkę dojdzie ;) Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, sałata, pomidor, jajko na twardo, majonez

II ŚNIADANIE: lód 

OBIAD: ziemniak, filet, surówka( kapusta, ogórek i majonez-miała być jeszcze marchewka ale nie miałam)koktajl truskawkowy

PO OBIEDZIE DO FILMU: borówki, toffifi i orzeszki 

KOLACJA: domowy hot-dog czyli bułka grahamka, sałata, prażona cebulka, ser cheedar, parówka sokolik, sos śmietanowy, ogórek 

      Najedzona, zadowolona ;) Wszystko co zaplanowane, zrealizowane  jedyne lód wpadł nadprogramowo ;)  Tu pokazuje, że na kolację zjadłam ponad 1400 kalorii, ale tak na prawdę, to było po obiedzie, a wpisałam w kolację ;) Nie ważne, ważne, że wszystko policzone :) Energia mnie rozpiera... Co prawda bez treningu dzień... ale jest pewien plan... Dziś nawet się pomierzyłam, poważyłam ;) Chociaż ważyć, to się ważę  codziennie :( Jednak dziś postanowiłam się zmierzyć i porównać za jakiś czas. Za jaki, jeszcze nie wiem ;) Niestety ostatni raz mierzyłam się miesiąc temu i nie ma zmian :( Dlatego trzeba to ogarnąć. Za chwilę koniec miesiąca i nie można się obijać, chociaż ja każdego dnia tak na prawdę jestem aktywna ;) Kroków robię dużo... także nie jestem jakoś zła na siebie, że nie ma treningów. Wiadomo trening to trening ;) Może i powrócą... zobaczymy. Wszystko w swoim czasie. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy... ja sobie wczoraj pofolgowałam bez liczenia i dziś na wadze... hmmmm lekki dramat ;) Ale jest to do ogarnięcia. Pamiętajcie. Wszystko w swoim czasie, nic na siłę. Każdy z nas jest inny... inaczej działa. Najważniejsze to dojść do celu ;) Dacie radę. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanego nowego tygodnia :) Pozdrawiam :) :* 

20 maja 2022 , Komentarze (21)

Witajcie 

       Weekend czas zacząć.. Piątek znowu na wysokich obrotach... bez treningu a spalone 708 kalorii... szok.... Pobudka o 4.40 bo dziś młodzież na wcześniejszą godzinę, a niestety do miasta trzeba zawieźć, potem radzą sobie same... Ale szczerze dojazd do miasta od nas pks-em...  nierealne. Dalej bujamy się jednym autem.. ale jakby tego było mało, to w obecnym aucie, zapaliła się czerwona kontrolka od świec. Kurde... no nie, jeszcze tego brakuje. Do tego klimatyzacja, coś nie działa, tak jak powinna. 

       Od rana zakręcony, zalatany dzień, na liczniku już 21031 kroków ;) Czuję te wydreptane kroki, oj czuję. Woda ładnie pita, a jedzonko? Wygląda tak

ŚNIADANIE: chleb z serkiem chrzanowym 

II ŚNIADANIE: krążki ryżowe pizza, suszone jabłko i baton smoothie, lód miętowy 

OBAD: zupa botwinka i ziemniaki (obiad u rodziców)

KOLACJA: pancakes  jedne z pudrem a drugie z nutellą i do tego truskawki , oraz mleko z truskawkami i cini minis płatki

       Do obiadu zostałam zmuszona przez rodziców... tata cały czas, zjedz, bo głodna pewnie jesteś... zjedz bo padniesz itp.... w końcu wyjęłam wagę, zważyłam i zjadłam.... Oczywiście teksty, po co ważysz, zjedz normalnie, dzieciaku zamęczysz się.. itp.... Mama już zdążyła zaakceptować moje ważenie, liczenie, ale tata uważa to za głupotę. Zawsze powtarza, że należy jeść z głową, z umiarem. Fajne wsparcie :( ajjj niby się martwi, ale jednak lekko podcina skrzydła. Staram się, tym  nie przejmować i robić swoje. 

     Ogólnie dzisiejszy dzień był ok. Pod względem kaloryczny, spalonych kalorii, pod względem samopoczucia. Zawsze mogłoby być lepiej, ale i mogło być gorzej.. A jest ok i tego się trzymam. Wczoraj pisałam, że muszę obrać jakiś kierunek, ustalić plan działania.. ale czy się uda... okaże się. Wiem jedno, nic na siłę. Co ma być to będzie. Dalej będę robiła swoje, w swoim tempie, czasie. Bez spiny. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej. Trzymam za Was kciuki. Cudownego weekendu dla Was. Pozdrawiam :) :* 



19 maja 2022 , Komentarze (19)

Witajcie 

       Dzisiejszy dzień znowu zakręcony... nie ogarniam...już tego wszystkiego. Mam wrażenie jakbym wpadła w jakąś dziurę bez dna, z której nie ma wyjścia... Jestem bezsilna... bez szans... 

     Aj ciężko... bez auta, tak z jednym autem... I nie zapowiada się ,aby szybko było inaczej. Ale nie ma narzekania. Tu trzeba działać. Tylko jak? Nie mam pomysłu na siebie tym razem... Spalam kalorie, owszem...ale nie tak jakbym chciała. Jak wracam do domu po 16, padam na twarz. Więc treningu nie ma. Rano nie wyrabiam się, bo facet w domu....albo w czymś muszę mu pomóc... wiadomo, jak to na wsi, i gdy dom w remoncie... zawsze coś do roboty jest. 

     Jutro usiądę... nie, nie... już dziś zacznę planowanie. Tak, muszę ułożyć plan działania, bo inaczej wszystko się sypie :( Nie idzie po mojej myśli. A tak być nie może. Cieszę się, że woda pita, to mnie nadal cieszy. Jedzeniowo dziś ?

ŚNIADANIE: chleb z szynką, ogórkiem 

II ŚNIADANIE: zapiekanka, mus ze zdjęcia i wafle przekładane ( u mamy ) 

OBIAD: zupa ze szparagów

KOLACJA: lody wegańskie i borówki 

         Hmmm posiłki spontaniczne...... na drugie śniadanie miało być to, co na zdjęciu tj, mus, baton i wafle... ale wpadła zapiekanka a wafli  batona nie było. Liczę, kalorie, to mnie trzyma w ryzach...jednak muszę trzymać się ułożonego wcześniej jadłospisu, inaczej będzie lipa. Zjedzone 2611, spalone 601 kalorii, tragedii nie ma. Jednak nie tak to sobie wyobrażam. Spinam pośladki, nie ma innego wyjścia. 

      Oczywiście, nie poddaje się, walczę dalej. Mam nadzieje, że także się nie poddajecie...Pamiętajcie róbcie swoje... nawet powoli, ale do celu ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. 

18 maja 2022 , Komentarze (15)

Witajcie

         Dzisiejszy dzionek jest spokojny, od samego rana. Nawet kociaki nie dawały się we znaki. Nocka minęła spokojnie, także jest ok. Niby dzisiejszy dzionek spokojny....ale udało się spalić485 kalorii ;) Woda ładnie pita..... a jak wygląda jadłospis? Właśnie tak:

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, twaróg wędzony, szczypiorek

II ŚNIADANIE: baton proteinowy, kawa u rodziców 

OBIAD: botwinka  z ziemniakami ( u rodziców)

KOLACJA: bigos z młodej kapusty, grzanki pomidorowe i banan oraz kawka...

       Kalorycznie wyszło nawet spoko... ale ciut za mało... a raczej za duże odstępy między posiłkami.....ale tak bywa... Następny dzień będzie lepszy ;) Nie ma co się załamywać. Waga póki co od dwóch dni, ta sama... co mnie cieszy ;) Bo lepszy zastój, niż wzrost :) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy, aż dojdziemy do celu. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

17 maja 2022 , Komentarze (8)

Witajcie

         Pobudka o godzinie 4.20 :) kocia mama, wołała... to ludzka mama wstała ;) Pomasowałam, nakarmiłam, kotka poszła karmić młode...a ja? Ja zajęłam się swoim sprawami. Ogarnęłam śniadania, zrobiłam domownikom pobudkę i siupppp do miasta rozwieźć młodzież. 

        Załatwiłam kila spraw i wpadłam na drugie śniadanie do rodziców, oraz kawkę ;) Niestety mamy znowu małe utrudnienia, bo znowu jesteśmy z jednym autem.... a na wsi, to bywa ciężkie, ale realne.. Cóż ogarniemy i to ;) Ja w swoją stronę, M w swoją ;) Spotkaliśmy się w południe ;) Szybciutko do domu, obiad, znowu ogarnięcie kociaków. Bo przecież nie tylko Lunkę mamy ;) Aaaa jakby tego było mało, solar nam nie działa.  Tzn już chyba działa, bo M podzwonił, popytał.... i zobaczymy. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak ( bez fotek) brak czasu

śniadanie: dwie kromki chleba, szynka , ogórek

II śniadanie: pół bułki, parzona kiełbasa  kawka u rodziców

obiad: kasza bulgur, pomidor, ogórek, filet z kurczaka, łyżeczka majonezu 

kolacja: lód w maczku i kawka ;) 

       Może nie ma szału, ale najadłam się.. Fakt za mało kalorii. Jakieś 1900 zjadłam, ale spaliłam  trochę ponad 500... więc... mogłabym lepiej to ogarnąć. Nie będę się spinała, wszystko w swoim czasie.. Dziś waga mnie zaskoczyła, pokazała spadek 0,6 kg ;) Może niewiele.. ale mi to daje kopa do działania. Woda ładnie wypita ;) Aktywność kroki, mam już na liczniku 17939 także jest spoko ;) Jeszcze troszkę wpadnie, ale teraz ładuję opaskę ;) 

     Także pamiętajcie, aby się nie poddawać. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej...po swój cel, swoje marzenie :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

16 maja 2022 , Komentarze (49)

Witajcie 

        Znowu nie było mnie kilka dni... ale zawirowania jakie miałam, to głowa mała. Dobra ale było minęło, chyba... Troszkę też było trzeba nadgonić z młodą matmę i tak dzień za dniem mijał. Weekend minął nawet spokojne, bez szaleństw... ale bez liczenia kalorii... i nie, nie, to nie dla mnie. Póki co nie dojdę do swojej wagi, muszę liczyć :( Czy chcę czy nie... bo inaczej tonę, ginę.... 

      Dziś od rana troszkę stresujący dzień, kilka spraw nie poszło po mojej myśli... nic ... zdarza się. Mam 4 miesiące na pewne zmiany w tym zmiana wagi ;) Zatem działam.... co wyjdzie, zobaczymy... oczywiście bez spiny... Na spokojnie. 

       Woda ładnie pita, a posiłki... 


     

ŚNIADANIE: tylko kromka chleba i kolagen ( brak apetytu, stres)

II ŚNIADANIE: lód a właściwie połowa, baton(jadłam go godzinę, bo taki słodki)  kawka 

OBIAD: ziemniaki, filet, pieczarki , deserek( ten deser to sztos) 

KOLACJA : tosty z serem ,szynką, sos ketchup-majonez

     Ogólnie jedzonko na spontanie. Niestety, ale kalorie ok, spalone też ok. Tak wyszło. Tak jak napisałam ten deser to sztos. A oto przepis na niego 

galaretka

jogurt skyr naturalny

owoce

galaretkę rozpuściłam w 160 ml wody, ostudziłam, dodałam skyr. Wszystko zmiksowałam. Do pucharków wrzuciłam borówki i truskawki, zalałam i do lodówki na kilka godzin. Polecam ;) Jeśli chodzi o tego batona proteinowego... hmmm ten pomarańczowy średnio mi podszedł. Chyba wolę ten niebieski ;) Tego pomarańczowego jadłam godzinę, serio :) Taki słodki. 

     A teraz informacja dnia :) Luna urodziła :)  (Luna to kotka)  Byłam przy porodzie, to cudowne uczucie :) Rety to było coś pięknego :) Lunka od samego rana za mną chodziła. Tuliła się, kręciła się koło miejsca, które jej przygotowałam... Oj to zostanie w mojej pamięci... To wyglądało tak, jakby prosiła mnie o pomoc, abym przy niej była... To dziwne, możecie się śmiać, ale tak czułam. 

     

           Trzymam za Was kciuki. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

11 maja 2022 , Komentarze (6)

Witajcie 

             Wczorajszy dzień idzie w niepamięć ...nie chcę go pamiętać. A jak mija dzisiejszy dzień ? Nawet ok. Dziś udało się zrobić trening. Najpierw było hula, a potem ćwiczenia, wymachy... oj dostałam popalić. 

      Łącznie wyszło 40 minut. Niby tylko wymachy, przysiady, skłony ale dały popalić... jak się dłużej nie robiło ;) @ powoli się kończy...może jutro już zniknie ;) i wtedy wejdzie trening na pełnych obrotach. Na to liczę. Woda ładnie wypita. Kroki też ładnie, już na liczniku 14761  coś tam jeszcze wpadnie, bo opaska się ładuje. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak hmmm 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, twaróg wędzony, ogórek 

II ŚNIADANIE: kulki widoczne na zdjęciu, pączek, kawka

OBIAD: muffina ( sama robiłam) zupa kalafiorowa i pierś z kurczaka ;) gotowana

KOLACJA: pancakes sama robiłam, winogrono, borówki, i dżem z allnutrition ( jest obłędny i ma mało kalorii ) 

       Ogólnie jestem zadowolona z dzisiejszego jedzenia. Jednak nie z kaloryczności... bo po odjęciu treningu, wychodzi  lekko ponad tysiąc :( Zdecydowanie za mało. Ale co ja na to poradzę, że z nerwów, stresu mam ściśnięty żołądek :( No nic nie poradzę :( 

     Działam dalej. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, nawet gdy upadniemy.... Głowa do góry. Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

9 maja 2022 , Komentarze (15)

Witajcie 

       Powiadają, jaki poniedziałek...taki cały tydzień.... oj lepiej nie.... Ale do rzeczy. Rano standard, rozwiezienie do szkół, potem załatwianie spraw... i do domu. Szybki obiad i znowu coś załatwić, odebrać młodzież... i do domu. 

     Od samego rana zakręcony dzień, szalony i na wysokich obrotach. Kolejna  wycieczka do Bydgoszczy, bo koleś źle wystawił paragon , wziął za dużo kasy za usługę... i trzeba było przyjechać z paragonem, odkręcić to... a to jednak dobre 50 km w jedną stronę... czas , paliwo... ale nasza wina, nie spojrzeliśmy wcześniej... a rachunek płacony kartą.. No nic za błąd trzeba zapłacić. 

    Udało nam się wszystko ogarnąć, odebrać młodzież i do domu.... i nagle samochód stanął. Od tak.. i to akurat w szczycie, gdzie korki niemiłosierne... nic zdarza się. Udało się zadzwonić po pomoc, kolega pomógł. Gdyby nie on pewnie byśmy szły jakieś 8 km pieszo.... Ja z @... więc nie byłoby fajnie. Ale udało się złapać kolegę. 

    Woda ładnie pita, a jedzonko hmmm jak na jedzenie w biegu, jest ok 

ŚNIADANIE: bułka, salami, ogórek 

II ŚNIADANIE: hot-dog, croissant, banan i jogurt  ( wszystko w drodze) 

OBIAD: puree i lód, na szybko 

KOLACJA: naleśniki z domowym dżemem i winogrono ( to już na spokojnie) plus kawka

       Może nie jest to idealne menu, ale jest ok. Najadałam się, nie podjadałam....a to ważne. W kaloryczności się zmieściłam. Aktywność, to głównie chodzenie, marsz... i tak sporo spaliłam, bo 409....i pewnie jeszcze coś się spali :) do końca dnia. 

      Zmieniam plan, jak wiecie lub nie... byłam na poście 14:10  Jednak muszę zmienić plan działania. Nie powiem, że ten post to coś złego itp. Ale niestety ze względów godzinowych muszę to zmienić. Zaczynałam o godzinie 6 a kończyłam o 16. Niestety teraz u nas się troszkę zmienia organizacja domowa.... i ciężko mi będzie z ostatnim posiłkiem o 16. Dlatego chwilowo zmieniam taktykę. Ostatni posiłek będzie najpóźniej o 17-18. Ze śniadaniem nie wiem, jeszcze nie wiem jak będzie. Czy zostawię godzinę 6. Ten tydzień będzie testowy. Bo znowu mamy małe zwirowania i trzeba to ogarnąć. Zobaczymy jak to wyjdzie. W najgorszym wypadku, może śniadanie zacznę od 7 :) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego  tygodnia :) Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.