Witajcie
Jak ja się cieszę, że to już piątek... Nie macie pojęcia. Najpierw szybki skrót dnia wczorajszego. To był ciężki dzień, minął szybko, treningu nie zrobiłam...bo spędziłam właściwie cały dzień poza domem. Jedzenie hmmm w normie i w kaloryczności się zmieściłam, ale było trochę za mało. Ale woda chociaż wypita ;)
Dzisiejszy dzień od samego rana na wysokich obrotach tzn. od godziny 3.20 :) 3.40 zawiozłam M na firmę, wróciłam, zdrzemnęłam się chwilę, wstałam o 6. ogarnęłam młodą i szybko odwiozłam na przystanek. Wróciłam,pokręciłam się, posprzątałam, około 12 zdrzemnęłam się bo tak mnie muliło. o 13 znowu do miasta po młodą do szkoły. Po drodze odwiedziłyśmy kilka sklepów. Pokręciłysmy się i chwilę przed 16 odebrałam M. Szybko do domu... on zjadł obiad, ja coś ogarnęłam i znowu do miasta ;) a dziewczyny w tym czasie wybrały się rowerami do miasta ;) Jeszcze nie wróciły. Co mięliśmy, załatwiliśmy, po powrocie do domu, chwila relaksu ;) czyli maseczka i pranie :) hahah
Posiłkowo dzisiejszy dzień bez szału
ŚNIADANIE: chleb graham, kiełki , jajecznica
II ŚNIADANIE: baton proteinowy, banan
OBIAD: veggie burger i shake ( wiem mało twórcze ale to w trakcie załatwiania spraw) i kawka w domu
kolacji brak...późny powrót do domu i brak ochoty...chociaż lekko głowa ćmi, to myślę, że ból się nie rozwinie. oby.... Woda ładnie wypita. Aktywność... dziś znowu jej brak :( co akurat dziś mnie wkurzyło. No ale cóż..samo życie. biczowała się nie będę. Wbrew pozorom, ja cały czas jestem aktywna ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Życzę Wam cudownego weekendu, spokojnego, bez obżarstwa ;) Weekendu z głową :) Ja zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu ;) Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :) :*