Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1064992
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      50 dnie bez liczenia kalorii za mną. Nie wiedziałam, że dam radę, że tyle wytrzymam.. a już na pewno nie myślałam, że waga po tylu dniach bez liczenia, będzie spadła :) A jednak. Może nie jakoś zawrotnie szybko spada, ale spada. 

      Niedziela powiedzmy, że spokojna. Z rana tylko szybka akcja na zastrzyk z M i do domku. Śniadanie, potem chwila odsapnięcia, następnie trening ;) po treningu chwila oddechu i przygotowanie do obiadu. Wszystko jakoś ładnie się dziś układa. Jeśli chodzi o trening wpadł orbitrek 50 minut i na tym dziś poprzestałam, bo jednak okres dzień drugi, daje się we znaki. A nie ma co na siłę robić treningu. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka, ogórek, jajko na twardo z majonezem z olejem z  awokado + kawa mrożona

OBIAD: ziemniaki z piekarnika, filet z piersi kurczaka i mizeria na jogurcie greckim ( niebo w gębie) + kawa mrożona

KOLACJA: chleb i polska z grilla + kawa mrożona 

   Kolacja nie była planowana, wyszła spontanicznie ale była pyszna. Kawki mrożone wyszły 3, ale ciepło i taka kawa mrożona to zbawienie ;) Woda oczywiście też była. Dzień uważam za udany. Samopoczucie dobre. Już nie mogę doczekać się końca roku. Zawsze te ostatnie dni się ciągną... a potem wakacje raz dwa mijają ;) Też tak macie? 

     Jutro znowu kombinacje, jak wszystko pogodzić, ułożyć plan dnia, tak.. aby wszystko udało się załatwić i z wszystkim wyrobić. Od rana będzie zabiegany dzień... oby tylko upału nie było :( bo okres mi w tym nie pomoże, a w ręcz przeciwnie... będę zła... Ale na pogodę nie mamy wpływu. Także działamy, walczymy. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


10 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Sobota od samego rana na wysokich obrotach. Najpierw z M na zastrzyk, potem szybkie zakupy bo biedak ledwo chodzi i do domu. Obiad na momencie zrobiłam i miałam chwilę dla siebie. Ogarnęłam trening najpierw był orbitrek 40 minut ( miało być więcej, ale M mnie zawołał, że parasol z dworu zwiało :) hahah i zakończyłam na tych 40 minutach, bądź co bądź ale 5 do skarbonki wleciała :) Potem zjedliśmy obiad , posprzątałam...pranie, mycie podłóg i chwila dla mnie ... znowu trening tym razem orbitrek 40 minut i 20 minut ciężarki

    Powiem Wam, że ciężarki dały się we znaki, oj dały. Ramiona czułam :) Pomimo okresu ( bo przyszedł przed czasem) dałam radę...100 minut zaliczone treningu. No i 10 zł wpadło w sumie. Może jeszcze 5 wpadnie za kroki bo mam już ponad 18 tyś ;) Miał być rower, ale z wiadomych przyczyn wybrałam orbitreka. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z twarogiem wędzonym ( nie miałam kompletnie ochoty jeść) 

OBIAD: ryż o którym ostatnio pisałam plus kurczak w sobie barbequ z warzywami plus kawa mrożona 

PRZEKĄSKA do filmu: kuleczki czekoladowe, prażynki bekonowe i precle 

KOLACJA:  kajzerka, ogórek, śląska podsmażona i kawa mrożona   

     Średnio podoba mi się śniadanie... ale tak bywa. Kompletnie nie miałam ochoty jeść. Chciałam jak najszybciej załatwić z M ten zastrzyk i mieć z głowy. Na szczęście szybko poszło, nie czekaliśmy długo w przychodni. Jutro chyba pojedziemy do szpitala. Zobaczymy. Jeśli chodzi o przekąskę.... byłam świadoma, tego co zjadłam. Nakładam świadomie, nie była to duża porcja. Kiedyś nałożyłabym o wiele więcej, a teraz? Teraz ledwo to zjadłam. To dobry znak. Zjadłam nawet bez jakiegoś wow :) Woda oczywiście pita. Podczas samego treningu wypiłam jakieś 1,5 litra :) 

     Jestem zadowolona z tego dnia. Złapałam chyba bakcyla do treningów. Chociaż zobaczymy jutro, bo jednak wiadomo okres rządzi się swoimi prawami. Ale zobaczymy, nie ma co na zapas myśleć. 

    Także pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, każda w swoim tempie, na swoich zasadach. To nie jest wyścig, pamiętajcie. Trzyma za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

9 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Kolejny dzień za mną i to jest mega dzień....Tzn od początku. Samopoczucie ogólne średnie, ale tylko dlatego, że M zjechał do domu i niestety jechałam z nim do lekarza. Rwa kulszowa dała się ostro we znaki plus korzonki. Dostał zastrzyki :) Skierowanie, za skierowaniem... i dziś część załatwiliśmy, a reszta po niedzieli. Ale jutro i w niedzielę kierunek szpital na zastrzyk :) Jeszcze tego  mi brakowało.... ale liczę za kilka dni będzie lepiej. To jedyny minus tego dnia. 

      Jeśli chodzi o plusy tego dnia, to.... wyglądają tak : 

     Najpierw trening z twisterem i ciężarkami ( 20 minut) Później orbitrek 45 minut i na sam koniec rower treningowy 45 minut ;) Ajjj jak mi się nie chciało, nie macie pojęcia. Ale ta radość, po treningu, bezcenna :) 10 zł wpadło do skarbonki ;) Bo tym razem postanowiłam wrzucać za każdy trening który trwa min 30 minut 5 zł....a dziś wpadł orbitrek i rower czyli 10 zł. plus pewnie za kroki wpadnie jeszcze 5 bo mam już ponad 18 tyś kroków ;) 

     Nie wiem czy jutro wstanę, ale radość ogromna. Wracam do gry, teraz będę spinała pośladki i ćwiczyła. Nie ma, że boli.... dziś  był trochę trening przez łzy...Bo serio mi się nie chciało, ale poniekąd wskoczyłam na orbitreka bo chciałam rozładować negatywne emocje i tak jakoś się rozkręciłam :) I pykło i pykło :) hihihi. 

     Aaaa miałam podać ile uzbierałam w skarbonce ;) otóż 573 zł :) mało, dużo.... zależy jak dla kogo ale dla mnie dużo. Wiadomo, gdybym bardziej się przykładała do treningów.. gdybym nie chorowała.... gdybym... Można gdybać, ale nie ma co się poddawać. Zbieram dalej. Nadal nie wiem na co to wydam :) Póki co muszę wymienić, ten bilon :) 

     Także działamy, walczymy. Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj aby się nie poddawać. Kiedyś sobie za to podziękujesz, że się nie poddałaś. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego weekendu :* :) Pozdrawiam :) :* 

     

8 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Kolejny dzień za mną. To był spokojny i prawie leniwy dzień. Piszę prawie leniwy,bo zrobiłam trening

      Ciężko było ruszyć 4 litery, ale watro. Kolejna 5 wleciała do skarbonki :) Muszę spiąć 4 litery i działać. Nie ma że boli... tylko te upały nie pomagają. No i czuję, że okres zbliża się.. oj zbliża.... Ale waga mnie zaskakuje ( pozytywnie) bo pokazuje 64,4 kg już jakiś czas..... a taką wagę miałam w 2021 roku :( czyli dwa lata temu. Szok. 

     Tak jak w tytule, wracam do gry, muszę zebrać się w sobie i działać. Wiem, że potrafię, wiem, że dam radę.. jeśli tylko się zepnę ;) Trzymajcie kciuki. 

     Posiłkowo też całkiem ładnie 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka z pomidorem, jajko na twardo z majonezem ( jakaś nowość Winiary z olejem z awokado) wszystko posypane koperkiem -pychaaaa

II ŚNIADANIE: arbuz i lód wiśniowy

OBIAD: kurczak w sosie babrequ oraz  taki gotowy ryż z warzywami z Biedronki ( pychaaaa) i dużo koperku 

KOLACJA: kisiel wiśniowy plus jogurt grecki z truskawkami 

   Do tego dwie kawy mrożone, ale chyba teraz drugiej nie dopiję... bo pełna jestem. Ogólnie jestem zadowolona z tego dnia. Niby leniwy ale niekoniecznie...  bo trening zrobiony i pranie ogarnęłam ( ja wiem święto) ale bywa i tak.     

    Nie poddaje się, działam dalej ...Ty też działaj, rób swoje w swoim tempie. Nie patrz na innych, rób to co dyktuje Tobie serducho. Nie porównuj się z nikim, bo Ty jesteś wyjątkowa na swój sposób ;) Pamiętaj o tym :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

7 czerwca 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

  Znowu kilka di mnie nie było... ale jak w tytule, są wzloty i upadki. Samo życie, bo nie ma idealnego życia :) Pamiętajcie. Każda z nas ma lepsze i gorsze dni. Ale zawsze po gorszych dniach, przychodzą lepsze ;) 

     Poniedziałek, dzień w biegu...dosłownie. I powiem szczerze, że nie wiem jak zakończył się ten dzień ;) Padłam jak mucha. Wczorajszy dzień nie był spokojniejszy ale przeżyłam, dałam radę. Dzisiejszy też jakiś taki na wysokich obrotach ale bardziej senny. Całkiem możliwe, że pogoda daje się we znaki. Plus zbliżający się okres..... Posiłkowo te 3 dni średnie  tzn nie rzucałam się na jedzenie, ale nie robiłam zdjęć . Owszem pilnowałam aby nie jeść byle czego, ale odstępy między posiłkami... też dały się we znaki. Dlatego dziś ułożyłam jadłospis na jutro i MUSZĘ się tego trzymać. Nie pozostaje mi nic innego jak układać cały czas dzień wcześniej jadłospis, inaczej ginę .Jestem tego świadoma ,ale bywają dni, kiedy zwyczajnie nie mam ochoty układać jadłospisu ..... a potem o wiele dłużej zastanawiam się co zjeść... lub zjem coś w biegu. 

   Refluks odpuszcza powoli. Siemię piję, ale nie notuję posiłków, nie czuję teraz potrzeby. Woda ładnie pita, pamiętam o niej...a Ty ? Pamiętasz o nawodnieniu? Treningi hmmm to koki, jakoś nie mogę się rozbujać z treningami. Jest mi z tym źle, nie ukrywam, ale ciężko się rozbujać. Jak wracam do domu, to najchętniej bym poszła spać...ale zanim ogarnę domowe obowiązki trochę zejdzie i czas do spania. Ta końcówka roku szkolnego jest szalona, męcząca... Moja córka robi wszystko aby mieć jak najlepsze oceny, nawet śmiała się do pani z angielskiego, że Ona może zaśpiewać, wyrecytować coś po angielsku, alby dostać 4 na koniec roku ;) I tak też się udało... zrobiła 3 plakaty za które zarobiła trzy szóstki i ma 4 na koniec... W sumie bez problemu miałaby tę 4 ale jeden spr nie poszedł i lipa ( teraz jak są te oceny ważone- to lipa po całości) Szczerze to podziwiam ją bo wszystko co ogląda czy słucha to po angielsku. Jak film na netflixie oglądamy to po angielsku ( a dla mnie z napisami, bo nie wszystko rozumiem)  Młoda ma ambicje... dodatkowo będzie chciała robić pozwolenie na broń... Mało tego zapisałam ją na uniwersytet dla młodzieży  na kierunek kryminalistyka-kryminologia ( zaczyna od września ) tylko 1800 zł :) Miałą rok temu chodzić ale niestety miała blokadę a teraz jest lepiej więc czemu nie... Chce niech się rozwija. Ten papierek jej się przyda, jak będzie chciała iśc na studia bo teraz jest w szkole policyjnej na kierunku psychologiczno-pedagogicznym... ale od kilku lat interesuje się kryminalistyką itp. Jedna ma ambicje... a druga ( czyli córka M) już nie... od jakiegoś roku ma na wszystko wywalone.. dużo kłopotów z nią :( Teraz też problemy, bo kończy szkołę branżową i ma 16 lat i jest problem aby dąć ją dalej do szkoły... bo wszędzie są zaocznie.. a co w tygodniu ma robić? Do pracy nie pójdzie bo może tylko jaki młodociany pracownik... a takich teraz nie chcą przyjmować... po szkole. Oj ile wizyt w kuratoriu miałam , ile się nadzwoniłam.. szok... a tu czas leci.. bo do 18 roku jest obowiązek nauki. Lekko nie mamy. 

     Aj to życie.....ale pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy :) Trzymam za Was kciuki i życzę udanego długiego weekendu, jeśli takowy macie. Buziaki :) Pozdrawiam :) 

4 czerwca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Nie wiem jak to się stało, że nie było mnie ponad tydzień... Tzn poniekąd wiem... gdy wracałam do domu, padałam i nawet nie miałam chęci siadać do kompa. Ale już mi Was brakuje i mówię sobie... o nie dziś już dajesz wpis ;) Czytałam Was, komentowała, ale jakoś sama nie miałam weny aby coś napisać. 

     Dużo się działo, przez ten tydzień ( dobrego i gorszego). Takie to życie zmienne jest, ale działam cały czas. To, że nie było wpisów, nie oznacza, że się poddałam. Maj zakończyłam spadkiem 0,9 kg. Były wloty i upadki ale grunt to iść przed siebie i robić swoje. Wolno, bo wolno ale po swojemu. Pamiętajcie o tym. 

     Jeśli chodzi o refluks, powoli ustępuję ( tzn wyciszył się ) Nie oznacza to, że będę teraz jadła byle co.... Co prawda nie będę zapisywała tego co jem, ale będę uważała. Jeśli po danym posiłku źle się poczuję, wtedy zanotuję. 

      Treningi to kroki od początku czerwca, plus wczoraj i przedwczoraj prace koło domu. Wczoraj chyba przesadziłam, bo dziś ledwo chodzę. Albo nadciągnęłam jakiś mięsień, nie wiem... boli gdy chodzę a o schodzeniu ze schodów nie ma  mowy. Muszę kombinować aby zejść bez bólu. Posiłkowo dzisiejszy dzień prezentuje się tak: 

I posiłek : bułka serowa z ogórkiem małosonym, jajko na twardo, majonez i rzodkiewka + siemię lniane i Ezy Block

II posiłek: truskawki, kawa mrożona, wafle przekładane mlekiem w tubce ( resztki p córce zjadłam) 

III posiłek : ziemniaki, pierś z kurczaka plus mizeria na jogurcie greckim niebo w gębie 

IV posiłek: popcorn, kompot rabarbar-truskawka oraz biszkopt przekładany kremem z truskawkami ( córka robiła) 

V posiłek: bułka serowa, ogórek małosolny, papryczki nadziewane i kawa mrożona

       Te wafle kupiłam w Biedronce i powiem Wam, że fajna sprawa. Można przełożyć czym się chce ;)  i są mega chrupiące, polecam. Sezon na kawę mrożoną uważam, za otwarty. Zmieniłam tylko mleko na 1,5 % lub 0,5 % testując jak zachowa się mój żołądek. 

       Aaaa jeszcze chciałam polecić Wam książkę " Mroczne sekrety" Marcel Moss -- to jest świetna książka ( zresztą to już piąta książka, tego autora, którą przeczytałam i się nie zawiodłam) Przeczytałam w 3 godziny i 15 minut ;) Więc, możecie się domyśleć, że jest świetna :) z lekkim zabarwieniem erotycznym ;) 

    To byłoby na tyle...pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

25 maja 2023 , Komentarze (5)

Witajcie 

       Jak ten czas leci, to już 33 dzień bez liczenia kalorii... w szoku jestem, że dalej daję radę. Nie rzucam się na jedzenie, a to duży plus. Obawiałam się, że będę jadła co popadnie, co złapię. A liczenie jednak trzymało w ryzach. Jednak jest to pewne uwiązanie. Nie powiem, że było mi strasznie źle ;) ale jednak człowiek jest wtedy więźniem... Teraz  nie myślę nad tym ile mi zostało kalorii itp. Póki co trwam bez liczenia. 

      Dzisiejsze jedzonko hmm wygląda tak. I jest go zdecydowanie za mało. Oj za mało ale taki jakiś dzień dziwny, no i nie miałam ochoty na jedzenie 

śniadanie: kajzerka, szynka bez wędzenia, ogórek

obiad: cukinia w bułce tartej i jajku z piekarnika 

kolacja: kisiel wiśniowy plus truskawki z jogurtem greckim oraz precel z cynamonem 

       Jak będziecie w Toruniu to zapraszam na precle ;) bardzo smaczne. Kisiel to u mnie widzę będzie gościł codziennie chyba :) Cóż poradzę, że lubię i mi nie szkodzi. Trzeba się ratować czym się da. 

     Jeśli chodzi o aktywność... to znowu kroki. Na liczniku już 23483 :) opaska się ładuje więc dziś już dużo nie dobiję ;) Oczywiście piąteczka wleciała do skarbonki, która.....

       została dziś otwarta, jak widać ;) Niestety do niedzieli nie podam Wam ile udało się uzbierać... bo na yt mam mały konkurs ;) Dlatego nie chcę tutaj zdradzać kwoty. Więc, cierpliwie musicie poczekać ;) Nie wiem na co wydam te pieniążki. Nie mam celu... Może jak wymienię, to znajdzie się pomysł na wydanie. 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Idź przed siebie, rób swoje, w swoim tempie i na swoich zasadach. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

   

24 maja 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

         Na wstępie Joanny, Zuzanny wszystkiego najlepszego z okazji imienin :) Życzenia dla każdej kobietki, która dziś ma imieniny :* 

      Kolejny dzień bez liczenia za mną... To był szalony, zakręcony dzień, nie ma co... Ale na szczęście dobiega końca. Nie, to żeby był zły, ale zakręcony. Od rana na wysokich obrotach, plany zmieniane kilka razy :) przez M, ale wszystko skończyło się pozytywnie i dobrze :) To najważniejsze. 

      Rano wyskoczyłam  do sklepu, kupiłam kilka drobiazgów dla mamy. Jutro dokupię resztę ( wyciągnęłam haracz od brata ) hihi ale tak na poważnie, zawsze z nim się składam na wszelkie okazje dla rodziców. Potem na drugie śniadanie wpadłam do rodziców, posiedziałam.... i czas było się zbierać  po młodzież i do domu. Na szybko obiad, porządki i wybiła godzina 19 a ja dopiero mogłam z 4 literami usiąść. 

       Aktywność dzisiejsza to kroki :) Na chwilę obecną na liczniku 19206 i pewnie do 20 tyś dobiję, jak tylko opaska się naładuje ;)Także dziś wlatuje piątka do skarbonki :) Mam nadzieję, że jutro już otworzę skarbonkę...dziś już nie mam siły, ochoty. Aaaa dzisiejsze imieniny mijają spokojnie.. Poza rodzicami, oraz kilkoma osobami na fb czy instagramie, niewiele osób pamiętało. Mojego nie obwiniam, bo miał awarię tira i nerwówka była... ale ja nie dbam o to aby każdy pamiętał. Ważne, że ja pamiętam ;) A jutro kolejne święto czyli 13 rocznica rozwodu ;) Potem dzień mamy czyli 3 dni świętowania ;) hahaha 

     Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 

śniadanie: chleb pszenny, sałata masłowa, mozzarella light posypane wszystko solą ziołową do pomidorów

II śniadanie: kisiel truskawkowy plus jogurt grecki z truskawkami 

kolacja: bułka kajzerka, ogórek kiszony, parówkowa z Carrefoura ( tylko od nich mi smakuje, z ich wędzarni ) ja wiem... ,że zaraz będzie że to samo zło... ale mi smakuje ;) 

    Mało dziś jedzenia, to fakt, ale mimo wszystko jestem najedzona. Bardziej chodzę i spijam wodę :) Jakby mnie suszyło :) Ale to dobrze, prawda... woda ważna jest :) Dziś zdecydowanie nie ma problemów z piciem wody ;) 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, w swoim tempie, na swoich zasadach . Nic na siłę. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

23 maja 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

        To już 31 dzień bez liczenia kalorii. Przyznam, że nie sądziłam, że tak długo wytrzymam, a jednak się udało. O dziwo przez ten czas waga spada, a nie idzie w górę, co bardzo mnie cieszy. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Byłam raczej przekonana, że waga pójdzie bardzo w górę. To miłe zaskoczenie, że pomimo nie liczenia , waga spada. Może nie są jakieś kolosalne spadki, ale to nie wzrost i cieszy podwójnie. 

     Od rana samopoczucie bardzo dobre. Waga  pokazała tą samą cyfrę co wczoraj, ale jutro może być inaczej. To nic, trwam dalej, robię swoje. Nie poddaje się. Takie życie. Od dziś piję siemię lniane na wieczór... hmmm  nie wiem jak będzie w tym wypadku zachowywała się waga. Jeśli coś będzie nie tak, wrócę do rannego rytuału. Sama powiem Wam, jestem już głupia, bo co strona to mówi inaczej... odnośnie picia siemienia lnianego. Jedni piszą rano inni wieczorem... i bądź tu człowieku mądry?! 

   Zobaczę kilka dni z wieczornym rytuałem, a jak będzie licho wrócę, do porannego ;) Proste. Nic na siłę, to mi ma służyć ;) Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: bułka kajzerka, sałata masłowa, kiełbasa myśliwska, mozzarella light + herbata anty-zgaga

II śniadanie poza domem: kromka chleba, biała kiełbasa ( mamusia dała bo mizernie wyglądam :) oraz truskawki z jogurtem greckim + herbata anty-zgaga

obiad: szparagi w szynce zapiekane w piekarniku 

kolacja: arbuz i truskawki 

     Najedzona i zadowolona ;) Takie podejście to podstawa. Jedyne co mnie rozbawiło... że robiąc naleśniki dla dziewczyn, oblizałam łyżeczkę po nuttelli :) Możecie się domyśleć jakie czekało mnie pieczenie. Udało się ugasić wodą :) Oby noc była spokojna. 

        Dziś testowałam mozzarellę, bo jak wiecie sery żółte u mnie odpadają ( na jakiś czas). Nic mi nie było po niej, po kiełbasie myśliwskiej też było ok. To dwa produkty na plus ;) Dziś refluks ogólnie nie był odczuwalny ( gdyby nie to oblizanie łyżeczki....) Możecie się śmiać, ale tak było. 

   Aktywność to kroki, już na liczniku 15944, do końca dnia jeszcze trochę uda się podeptać, ale nic na siłę. Za tę liczbę kroków wrzuciłam 5 do skarbonki. Apropo skarbonki, zbieram do jutra a pojutrze liczę uzbieraną kasiorkę.. jestem ciekawa ile się udało uzbierać. Ostatni tydzień był kiepski, bo nie było żadnego treningu :( co mnie troszkę smuci, ale co tam, nadrobię. Może jutro albo pojutrze uda się zakupić nową skarbonkę i będę dalej zbierała, tym razem do końca roku :) albo do świąt, zobaczymy. To jest bardzo fajna motywacja :) 

        Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

22 maja 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

          Następny dzień za mną. To był spokojny poniedziałek, tzn to jest spokojny poniedziałek ;) Waga rano mnie zaskoczyła spadkiem, tj pokazała 64,3 kg. Całkiem ładnie, bo ostatnie kilka dni pokazywała 64,6 kg. Ja wiem.... to nic, ale oby taki spadek utrzymał się przez resztę tygodnia i będzie git :) Od 64,3 do 63 kg niewiele brakuje ;) Ajjj fajnie byłoby zobaczyć 3. Wszystko w swoim czasie, małymi krokami. 

      Samopoczucie dzisiejsze dobre. Całkiem możliwe, że waga to sprawiła, ale nie ważne... ważne, że jest dobrze. Refluks dziś nie dokucza, a to za sprawą tej herbaty 

      Oczywiście na chwilę obecną nie wiem czy to za sprawą tej herbaty.... ale pani w sklepie zachwalała ( tu akurat jestem pewna tej pani, bo to powiedzmy znajoma osoba) Herbata kupiona w sklepie, ze zdrową żywnością koszt około 9 zł. Pani poleciła aby pić rano i popołudniu a siemię lniane które biorę, aby pić wieczorem. Przetestuję, sprawdzę i dam znać oczywiście. A jeśli któraś z Was testowała, napiszcie ;) 

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

śniadanie: bułka kajzerka, sałata masłowa, pierś pieczona z kurczaka

II śniadanie  poza domem: kisiel cytrynowy, jogurt  grecki z malinami, drożdżówka z serem( twarogiem) oraz herbata widoczna na zdjęciu. 

obiad: ziemniaki, ozorki z sosie musztardowym

kolacja: lód jagodowy 

     Dziś mało jedzenia i jestem tego świadoma, ale nie czułam głodu. Byłam najedzona po drugim śniadaniu, które zabrałam na wynos. Obiad zjadłam też u rodziców ( niewiele bo nie byłam pewna jak zareaguję na sos musztardowy) Rożka zjadłam bo miałam ochotę. I to mi się podoba, zjadłam co lubię, ile chcę... a nie, że zostało jeszcze 1000 kalorii do spożycia ;) Dziś zrezygnowałam z subskrybcji Fitatu. Jeśli będę chciała wrócić do liczenia kalorii, to zostanę przy zwykłej wersji, nie premium. 

      Aktywność dzisiejsza to kroki. Na liczniku już 18828, jeszcze trochę dobiję pewnie ale póki co ładuję opaskę. Nic na siłę, ile dobiję to dobiję ;) Bez spiny. Wszystko z głową, na spokojnie. 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Nawet gdy masz gorszy dzień, jutro wyjdzie słońce. Głowa do góry. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i wspaniałego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.