Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1064917
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

   Nie wiem jak u Was, ale u mnie dziś upał na całego. Do tego zjawiła się ona, ta co męczy kobiety co miesiąc ;) Czułam to w kościach. Dlatego też dziś nawet nie ma mowy o treningu. Nie zamierzam robić nic ponad siły. Zresztą nawet posiłki dziś pozostawiają wiele do życzenia. 

   Miały być plany na weekend i z planów nici. Specjalnie wczoraj odwiozłam na dworzec chłopaka córki, bo dziś mięliśmy jechać do Berlina... ale okazało się, że aby tam wjechać trzeba mieć naklejkę na samochodzie taką specjalną. W osobówce takiej nie posiadamy.. a tirem przecież nie pojedziemy ;) No i lipa, po planach. Chociaż może i dobrze się stało, bo skoro dostałam okres i upał niesamowity... Nie dla mnie takie klimaty. 

     Dzisiejsze moje samopoczucie -10 , czuję się kiepsko. Myślałam, że wakacje będą dla mnie oazą spokoju, że odetchnę.. ale widzę, że nie. Już było tak dobrze, już stawiałam siebie na pierwszym miejscu, bo to ja jestem ważna.. i znowu wraca myśl, że to domownicy są ważni a ja? Ja mogę być na końcu. Dajcie mi kopniaka, aby wcześniejsza myśl wróciła. 

   Oczywiście, że się nie poddaje, działam.. ale to bardziej zmuszenie się do tego aby się nie objeść, aby nie rzucić się na jedzenie. Nie chce sobie robić krzywdy i nie chcę zaprzepaścić tego czego już dokonałam. Te 64 z haczykiem jest dla mnie sukcesem, nie chcę widzieć 66 czy 68 kg. Ale gdybym bardziej skupiła się na posiłkach, kontrolowała, zapisywała, już byłby mój cel czyli 58 kg. 

   No nic zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro, może się uda. 

Trzymam za was kciuki , życzę miłego wieczoru i wspaniałej niedzieli. Pozdrawiam ;) :* 

7 lipca 2023 , Komentarze (8)

Witajcie 

      Czas na małe wyjaśnienie, znowu mnie nie było kilka dni, ale mięliśmy gościa. Tzn we wtorek młoda miała urodziny. 17 lat, nie wiem kiedy to zleciało. To był miły spokojny dzień, ale szybko zleciał, może dlatego, że M pojechał w trasę. Dzień też na wysokich obrotach. Środa... nie pamiętam jej, tak jak i czwartku. Nie pamiętam lub nie chcę pamiętać. Wczoraj udało się zrobić lekki trening czyli orbitrek 15 minut plus 15 minut ciężarki ( kolejna nowa zabawka) 

    To tylko namiastka tego co zostało zamówione ;) Te ciężarki to pomysł M ;) a ja już o nich myślałam rok czy dwa temu, ale zawsze inne wydatki były. Ciężar do 40 kg, także spoko, można regulować- też fajna sprawa. Gryf jako długi lub krótki, też spoko sprawa. Ale wracając do wczorajszego treningu, dlaczego tak krótko? Jak weszłam na orbitreka zaczęło mi się kręcić w głowie, ale mówię sobie.. dam radę. Jednak nie dałam. Zeszłam po 15 minutach. Nie chciałam ryzykować. Nie wiem czy to nerwy, stres czy zbliżający się okres... a może duszność za oknem. Wszystko mogło mieć wpływ na to. 

    Dziś nawet nie biorę się za trening. Za duszno, za gorąco i głowę mi rozsadza. Rano szybkie odwiezienie chłopaka młodej na dworzec, potem do galerii po książki dla młodej do szkoły. Myślałam, że wszystkie ogarnę, ale nie było :) No nic innym razem. Potem szybko do domu...ledwo dojechałam, z głodu i upału kręciło mi się w głowie, do tego jakieś mroczki przed oczyma. Szok i strach. Bo to nic miłego, jak się prowadzi samochód. 

    Ogólnie dzisiejszy dzień to tragedia, na drodze, w domu i wszędzie. Jedyne o czym marzę, to iść spać i obudzić się za kilka dni. Z góry przepraszam za smęty. Życzę Wam udanego weekendu. Nie poddawajcie się. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

3 lipca 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

    Znowu czas na relację z kilku dni. Zacznijmy od soboty. Oj to był ciężki dzień. Zero organizacji tego dnia, M był bez samochodu, więc musiałam po Niego jechać... Co za tym idzie, nic nie mogłam zacząć bo w każdej chwili mógł zadzwonić, że trzeba po niego jechać :) Trening tego dnia to kroki. Czasowo nie było jak zrobić treningu. Ale kroków nadreptałam ponad 22 tyś :) 

    Niedziela spokojna, przyjemna, minęła szybko. Dziś odbieraliśmy z dworca, chłopaka młodej. Młodzież została na mieście, a my z M do domku ( czas dla siebie) ? Nie.. M oglądał żużel... a ja ? Ja wskoczyłam na orbitreka :) 

   35 minut, bo późno i tak średnio mi się chciało ;) Swoje minimum zrobiłam. Posiłkowo hmm nawet ok, chociaż za mało. Szczerze, to dalej nie mogę wrócić do cykania fotek. Jak M w domu, to nijak się skupić na tym nie mogę. Myślałam, że w wakacje będzie łatwiej ale nie. Nie jest. 

    Dzisiejszy dzień od samego rana pozytywny. Co bardzo mnie cieszy, bo ostatnie kilka poniedziałku nie było miłe. Dziś M sam ostatni raz na rehabilitację, potem jakieś zakupy i do domu. Szybko obiad, jakiś porządek. No i trening.. oj dziś wyjątkowo mi się nie chciało, ale ... M zaczął ćwiczyć i było mi głupio ;) Że jak to... on  ćwiczy a ja nie ?No i co zrobiłam? Wskoczyłam na orbitreka 

   40 minut dziś - może byłoby więcej, ale  jakoś dziwnie się czułam. Dół brzucha mnie bolał, tak jakby zbliżał ( bo w sumie zbliża się ) okres. Co prawda jeszcze tydzień, ale już czuję, że się zbliża. Dlatego nie wysilam się, za bardzo. Bo przecież nie chodzi oto aby się zażynać.. Trening ma być przyjemnością, pamiętaj o tym. Cieszę się, że zrobiłam chociaż te minimum. Także kolejna 5 wpadła do skarbonki. 

    Posiłkowo dzisiejszy dzień, bez szału. Zdecydowanie za mało. Nawet nie będę o tym pisała. Liczę, że jutro może być ciut lepiej. Chociaż czy aby na pewno? Jutro młoda ma ur,  więc nie planuję, nie układam jadłospisu. Co ma być to będzie, ale może uda się cyknąć fotki ;) 

   Teraz czas na podsumowanie czerwca. 


   Myślę, że pod względem aktywności jest dobrze :) Biorąc pod uwagę poprzednie miesiące, to styczeń, było 12 dni treningowych, luty- 4 dni treningowe, marzec- 4 dni , kwiecień to 17 dni treningowych, maj to 7 dni a czerwiec to 23 dni treningowe :) To najlepszy miesiąc treningowy. Spadki wagowe to 0,5 kg ale w sumie nie pilnowałam jakoś posiłków, więc nie mam do siebie pretensji. Ale zauważyłam, że mam bardziej napięte mięśnie ( o ile takowe posiadam :) 

    Nie spinam się, to nie są wyścigi. Robię swoje, w swoim tempie. Cieszy mnie fakt, że wdrożyłam treningi, aktywność inną niż tylko kroki. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu, miesiącu. Miłej nocki. Pozdrawiam :) :* 

30 czerwca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

        Na szybko relacja dnia wczorajszego. To był dla mnie dzień relaksu ;) Teoretycznie. Ale od początku. Rano rozwiozłam młodzież , a po drodze szybkie zakupy i do domku. Jak tylko weszłam, przebrałam się i pyk trening 

   Najpierw wskoczyłam na atlas, poćwiczyłam 50 minut....umyłam się, przebrałam, usiadłam..... i nagle naszło mnie na orbitreka :) hahahaha Dosłownie. Ubrałam się i poćwiczyłam na orbim 30 minut :) aj cała ja :) i tym oto sposobem zaliczyłam 80 minut treningu. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka kukurydziana, pierś gotowana z kurczaka, majonez z olejem awokado, pomidor

II ŚNIADANIE: nektarynka, wafelek plus kawa mrożona

OBIAD: skrzydełka z piekarnika a'la kfc z sosem ketchup-majonez , kompot truskawkowy

DO FILMU: popcorn z ketchupem

KOLACJA: kisiel z jogurtem greckim z truskawkami , kawa mrożona

      Ogólnie wczoraj miałam czas dla siebie, bo młodzież była w mieście, a wieczorem w kinie ;) I jedyne co musiałam zrobić to odebrać je po 21 z miasta :) Także od 11 do 21 miałam czas dla siebie....ale oczywiście poza treningiem, netflikxem, było też pranie. Powiem Wam, że jakoś tak dziwnie się czułam. Dziwnie, ponieważ nie pamiętam kiedy to byłam sama w domu i to na tyle godzin. Trochę drażnił mnie ten spokój, ta cisza, po jakimś czasie. Nie powiem, że nie odpoczęłam i nie wyciszyłam się.. ale tak dziwnie było. 

       Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, również udany, spokojny. Trening wpadł, ale na spokojnie 

    Padło dziś na rower treningowy, tak na spokojnie. W planach było minimum godzinka ale 4 litery od siodełka bolały ;) Ale myślę, że 45 minut też jest spoko. A posiłkowo dzień wygląda tak:

 ŚNIADANIE: chleb pszenny, mozzaralla, pomidor

II ŚNIADANIE: kompot truskawkowy, nektarynka, popcorn

OBIAD: placki z cukinii z sosem czosnkowym domowej roboty, na jogurcie greckim  ( ty na zdjęciu jest 6 ale zjadłam tylko 4, bo były mega syte) Kawa mrożona

KOLACJA: bułka, sokoliki, papryka antipasti i kawa mrożona 

    Dzień uważam za udany, samopoczucie ok także jest git, oby tak było. Abym dobrze zakończyła ten tydzień, bo rozpoczęłam kiepsko... Może nie zawsze jest idealnie, ale działam, nie poddaje się. Ty również trwaj, idź przed siebie. Rób swoje, na swoich zasadach. Pamiętaj rób to dla siebie, nie dla kogoś, nie pod publikę. Za nami koniec czerwca, a dopiero co się zaczął.... Także jutro będzie podsumowanie miesiąca :) 

    Trzymam za Was kciuki, życzę udanego weekendu. Pozwodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

28 czerwca 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

     Tyle dni mnie nie było ???? Aż nie wierzę...mam wrażenie jakby mnie tylko wczoraj nie było ;) Oj leci ten czas...leci. Zacznijmy od soboty, która zleciała nawet nie wiem kiedy. Treningiem były kroki ponad 18 tyś. Cały dzień poza domem, w samochodzie. Samo życie...( trochę zła byłam, że nie zrobiłam treningu) bo w niedzielę miałam problem,aby wskoczyć w strój sportowy. Ale jakoś się udało 

       Zrobiłam na atlasie 40 minut, pot się lał ;) A przy okazji macie jedzonko niedzielne. Z grilla zjadłam tylko jedną kiełbasę polską i dwie kaszanki  cebulką mniammmm plus ogórki kanapkowe. Na śniadanie widać, co jest, a na drugie wpadły boczniaki i kawka mrożona ( kawkę mrożoną piję  co najmniej 3 razy dziennie) 

     Poniedziałek hmmm nie chcę go pamiętać i w sumie wymazałam z pamięci. Nie był to dobry dzień. I znowu sprawdza się powiedzenie " jaki poniedziałek, taki cały tydzień " Poniekąd się u mnie sprawdza... Treningu nie było. 

     Wtorek równie kiepski był ale udało się zrobić trening ( pomimo bólu głowy i wzięcia 3 tabletek) wpadł orbitrek i moja ławeczka ( nowy zakup do atlasu) 

    Tutaj ławeczka stoi osobno ale M nie byłby sobą, gdyby nie przerobił ;) I mamy dołączoną do atlasu :) A swoją drogą wszystko zrobił pode mnie, bo ja  niziutka jestem... i niektóre przyrządy były dla mnie za wysoko :) Kochany jest :) 

     A dzisiejszy dzień hmmm ciut lepszy niż wczorajszy. Może nie szałowy ale trening też wpadł

     Dziś było 50 minut na atlasie. Nie było lekko, nie było łatwo ale dałam radę. Cieszę się jak małe dziecko, które dostało lizaka ;) hahaaha Do końca miesiąca jeszcze kilka dni, także działam. Nie poddaje się. Troszkę zła jestem, że nie było w ciągu treningów tj w sobotę i poniedziałek, ale czasami tak bywa. Nie wszystko idzie przewidzieć. Jednak jak widać szybko się otrząsnęłam i wróciłam do aktywności, b w niedzielę i wtorek już były treningi. 

     Dziś M wrócił już do pracy, a ja mam nadzieję wrócić z cykaniem fotek posiłków ( bo bardzo mi tego brakuje) ale z nim nie miałam kiedy ich cykać. Te dwa tygodnie jak był w domu, to byłam na takich obrotach, że dziś wyskoczyła mi opryszczka :( wredota jedna. Z jedzeniem dziś lipa. Zaraz zabieram się za ułożenie menu na jutro ( obym mogła normalnie zjeść) 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak nie udało się Tobie zrobić formy na to lato, nie martw się. Rób dalej swoje, na kolejne już forma będzie ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

23 czerwca 2023 , Komentarze (29)

Witajcie 

     Znowu kilka dni mnie nie było, ale mam usprawiedliwienie ;) Ale na poważnie, to trochę się działo przez te kilka dni ostatnich. Wiadomo na wysokich obrotach, z M na rehabilitację, dziewczyny do szkół, a to zakończenie roku i pewne sprawy do ogarnięcia. Ale wszystko się udało. To, że nie było mnie kilka dni, nie oznacza, że się poddałam ;) O nieeee. Może posiłkowo nie działam, tak jakbym chciała, bo nie robię zdjęć, ale.... treningi wpadają. 

Środa  

   Wpadł trening na atlasie. Nowa zabawka  i na nią poszło część kasy ze skarbonki. Dwie godziny składaliśmy... Padnięci, zmęczeni, bo raz że dwie godziny w jedną stronę po nią jechaliśmy, to trzeba było jeszcze wrócić do domu ;) Po powrocie myślałam, że M sobie daruje złożenie... ale nie ;) No i dwie godzinki w sumie minęły raz dwa. A ja nie byłabym sobą, gdybym jej nie sprawdziła. Udało się poćwiczyć 45 minut i bałam się, że następnego dnia nie wstanę, ale było ok. 

    Czwartek 

    W czwartek to już zaszalałam na tym atlasie ;) zresztą widać po spalonych kaloriach ;) Oczywiście cały czas testuję, sprawdzam tę maszynę.Kurczę nie myśleliśmy, że tyle miejsca będzie zajmowała. Owszem coś tam mierzyliśmy... ale hmmm no cóż. Chwilowo stoi w salonie, ale plan jest aby wynieść do piwnicy, ale zanim to zrobimy... to musimy wylać podłogę w drugiej części piwnicy. I tam przeniesiemy wszystkie sprzęty. 

      I czas na piątek... zacznę od treningu 

    Dziś padło na orbitreka a potem atlas, godzinka zleciała. Nie patrzcie na sadełko ;) Oj daje popalić ta maszyna. Muszę koniecznie kupić sobie takie specjalne rękawiczki, bo zaczynam mieć pęcherze na dłoniach. No nie macie pojęcia jak się cieszę z tej maszyny. Oby tylko był zapał do treningów i za szybko nie minął. Nawet M się zmobilizował do treningów, oczywiście na miarę swoich możliwości... Ostatnio mi powiedział, że mu głupio, że ja ćwiczę i sam wskoczył na orbitreka :) hahaah ( a dodam że jest szczupły) Fakt musi zrobić formę , jak chce wrócić na motor... Bez kondycji go nie puszczę. Sam przyznał, że nie ma kondycji i ten sezon odpuszcza jeśli chodzi o motor. Doceniam to. 

    Słodyczy nie było dziś, wczoraj i w środę.. woda pita. Jedynie musze ogarnąć i okiełznać posiłki... ale.... jest plan. Otóż od jutra nie ma, że boli, planowanie posiłków. Inaczej nic z tego nie będzie. Owszem nie objadam się, ale jednak lubie planowanie posiłków, to mi pomaga, bo nie rzucam się na cokolwiek. 

    Myślę, że może być łatwiej z planowaniem, bo jednak zaczynamy wakacje. No właśnie, dziś zakończenie roku. Jestem dumna, zadowolona z ocen młodej. Dała z siebie dużo, świadectwo bardzo ładne. Zresztą, ja nie oczekuję od dziewczyn aby miały z paskiem świadectwa... to nie ma znaczenia. To był ciężki rok szkolny, ale młoda dużo u siebie zmieniła, w sobie zmieniła. Pokonała wiele lęków. Oby nowy rok szkolny był równie dobry. 

   Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz dla siebie. Rób to w swoim tempie, na swoich zasadach. Nie porównuj się z innymi. Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę spokojnego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

20 czerwca 2023 , Komentarze (22)

Witajcie 

    Nie wiem od czego zacząć.. może od tego, że straszny upał i nic się nie chce.. Dosłownie nic, a jednak udało się zrobić trening

      Najpierw wpadł rower, ale że hałasował... to zrobiłam tylko 20 minut, a potem wskoczyłam na orbitreka ;) i pykło 40 minut. Cieszę się niesamowicie, że dałam radę. Nie było lekko, ale dzięki temu wpadła kolejna 5 do skarbonki i zaliczyłam 13 trening z rzędu. 

      Posiłkowo hmmm nie  ma tragedii, ale bez fotek. 

Śniadanie: bułka kukurydziana, pierś z kurczaka gotowana ( szynka) i ogórek 

Obiad: niestety znowu bułka kukurydziana, filet z kurczaka, ogórek i sos ( majonez z awokado i ketchup)

Kolacja: kisiel plus jogurt grecki oraz truskawki 

Do tego wleciały dwie kawy mrożone ;) Zbawienne w dniu dzisiejszym. Nie poddaje się, działam, robię dalej swoje. Waga? Po okresie zaczyna wracać do normalności ;) Jeszcze chwila i będzie dobrze. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Głowa do góry, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

19 czerwca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

    Powiadają, że jaki poniedziałek... taki cały tydzień. Oby nie. Ten poniedziałek nie należy dla mnie do miłych, fajnych...Nawet nie chce mi się o tym pisać. Także wpis będzie krótki i zwięzły. 

    Pomimo gorszego samopoczucia, udało się zrobić trening. Może nie taki jaki chciałam....ale dobre i 40 minut na orbitreku 

    Zawsze to lepsze od leżenia na kanapie ;) Pamiętaj, że są lepsze i gorsze dni. Nie można się poddawać, po jednej czy dwóch porażkach. Działamy dalej. Podnosimy się, otrzepujemy i idziemy do przodu ;) Dasz radę. Trzymam za Ciebie kciuki. Zobacz u mnie też nie zawsze jest kolorowo, ale działam. Czasami bardziej czasami mniej, ale działam. Ja wiem, że jak człowiek chory, coś mu dolega, to nie myśli o diecie, aktywności... spokojnie. Poczekaj na lepszy czas. Nic na siłę. Rób wszystko w swoim tempie, nie na pokaz, ale dla siebie. Powodzenia. 

     Pięknego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

18 czerwca 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

        Czemu te dni tak szybko mijają.. zapierniczają, bym powiedziała. Wczorajszy dzień zakręcony na maksa. Rano jakieś zakupu, potem wybrałam się z M na piknik wojskowy czy jakoś tak. Zwiedziliśmy co nieco i do domu. Obiad jak to mówią, gwizdany ;) Każdy co innego. Głowa mnie ćmiła, ale udało się zrobić trening

    Wczoraj padło na rower, bo jakoś nie czułam się na siłach aby stać na orbitreku. Cieszę się, że chociaż te moje minimum zrobiłam i 5 do skarbonki wpadła. 

    Dzisiejszy dzień spokojny, ale trening zrobiony. Dziś wpadł orbitrek 

    Godzinka na orbitreku, dziś miałam siłę, wenę, energię i chciało mi się ;) Cieszę się, kolejna 5 wpadła do skarbonki. Dzisiejszy trening jest jedenastym treningiem z rzędu, co cieszy jeszcze bardziej.... bo nawet w okres były treningi. Robiłam tyle ile dawałam radę, nic na siłę. 

    Mam pewne plany, na najbliższe dni. Otóż postanowiłam, jak wcześniej pisałam robić treningi codziennie. Dlaczego codziennie? Dlatego, że kiedy wypadnie mi jeden dzień lub dwa bez treningu, wtedy ciężko mi wrócić. Więc postanowiłam robić treningi codziennie. Co nie oznacza zarzynania się codziennie. Jeśli jednego dnia trening potrwa 40 minut, a drugiego godzinę, będzie ok. Chciałabym wprowadzić oprócz orbitreka, rowerka także ćwiczenia z gumą i może jakiś przysiady, wymachy...zobaczymy. 

    Chciałabym odstawić słodycze na tydzień ( na początek) potem zobaczymy. Czy się uda, nie wiem. Ale tu znowu z pomocą przychodzi skarbonka  :) Za każdy dzień bez słodyczy, wpada złotówka. Lecz największym planem jest, powrót do planowania i cykania fotek posiłków. Teraz idzie mi to jak krew z nosa, bo M cały czas na L4. Jednak pociesza mnie fakt, że zaraz koniec roku i jest światełko w tunelu. 

    Jedno co mnie bardzooo cieszy, to, to, że znajduję czas i mówię domownikom że biorę się za trening i mnie nie ma dla nikogo. Wcześniej najpierw oni byli najważniejsi... teraz jestem ja. Owszem oni też są ważni, ale moje plany, moje życie też jest ważne. Cały czas tego się uczę :( raz jest lepiej, raz gorzej. 

     Jutro zaczynami ostatni tydzień roku szkolnego... i też zarazem wielkie wyzwanie, bo sporo będzie się działo w tym tygodniu. 

      Pamiętajcie, aby się, nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :):* 

     

15 czerwca 2023 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Znowu kilka dni mnie nie było. Komentowałam, zaglądałam do Was... ale sama na wpis nie miałam siły, weny.... M w domu, więc tego czasu ciut mniej. Latanie po lekarzach, zastrzykach, przychodniach itp... trwa. Zastrzyki się skończyły, teraz tylko leki, ale w międzyczasie odbiór prześwietlenia , badań itp...Jutro kontrola u lekarza pierwszego kontaktu, zobaczymy, co powie. Podejrzewam, że jeszcze tydzień L4 będzie, bo dalej boli i kuśtyka... 

    Ogólnie mi nie przeszkadza to, że M jest w domu...ale wiecie, większość a właściwie wszystko robię ja. Nawet szoferem jestem, zawieź tam, przywieź tu ;) Ale nie oznacza, to, że zapominam o sobie... o nie ;) Tzn może posiłkowo jest nijak, bo nie cykam fotek, ale staram się patrzeć na to, co jem. Treningi są i owszem... o tym nie zapominam. I nawet jak M coś chciał, a byłam w trakcie treningu, to mówiłam mu, ile jeszcze mi zostało.. więc grzecznie czekał. Jeśli już przy treningach jestem, to wygląda to tak: 

       poniedziałek -orbitrek 40 minut, wtorek: orbitrek 50 minut, środa: orbitrek 60 minut i dziś także orbitrek 60 minut :) Dziś to mój 8 dzień treningowy ( bez przerwy) 

      Zauważyłam, że jak ćwiczę codziennie, to łatwiej mi tego pilnować. No i też mam większe chęci do aktywności. Jednak wystarczy jeden dzień, dwa dni, kiedy to, odpuszczam.... i wtedy wszystko się sypie. Ja wiem, że powinno się robić przerwy w treningach, ale póki mam siłę, chęci i wenę... będę ćwiczyła codziennie, aby na nowo złapać bakcyla. Bo wiecie, na początku zawsze jest takie wow ;) a po tygodniu czar pryska hihihi. Okres już powoli odchodzi, ale zauważyłam, że orbitrek jest dla mnie zbawienny. Słuchawki na uszy, Netfliks i czas leci ;) 

     Przyznam szczerze, że dziś strasznie, ale to strasznie mi się nie chciało robić treningu. Weszłam na orbitreka i pierwsze 10 minut, to było zmuszanie się. Dosłownie. Jednak po 10 minutach o dziwo nabrałam wiatru w żagle i  chciało mi się więcej. Szczerze, to nawet nie wiem kiedy te 60 minut zleciało. Cieszę się, że znajduję też w tym wszystkim czas na swój trening, dla siebie czas. Bo przecież ja też jestem ważna. Nawet jak wracamy do domu, to pytam dziewczyn czy coś będą chciały w ciągu najbliższej godziny, bo chce zrobić trening. Jeśli nic nie chcą, działam. 

     Od wczoraj wprowadziłam szczotkowanie na sucho. Dostałam taką szczotkę od córki w prezencie i czas go użyć ;) Poczytałam trochę i wczoraj było pierwsze szczotkowanie. Jestem ciekawa efektów. A może Wy szczotkujecie się na sucho, dajcie znać jakie wrażenia, efekty. 

    To byłoby na tyle :) szybki wpis i lecę czytać, co u Was :) Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki, działaj. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.