- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (179)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1065416 |
Komentarzy: | 36967 |
Założony: | 17 kwietnia 2012 |
Ostatni wpis: | 14 listopada 2024 |
Postępy w odchudzaniu
Jejku jak z tym walczyć? Ale to nie moja zazdrość, tylko dziewczynek? Jedna jest moja, druga Mojego partnera...mieszkamy razem... i gdy córka mojego partnera dostanie coś od matki to moje dziecko zazdrości strasznie.... ale żeby nie było , matka dziecka mojego partnera odzywa przekazuje coś dziecku 2-3 razy do roku, jak się Jej przypomni ,że ma dziecko...Natomiast ojciec Mojego dziecka nie pamięta o Niej wcale, nawet raz do roku nic dziecko od Niego nie dostanie... To przykre....Wiem,że dzieci bywają zazdrosne... ale moja wybitnie.... Kurcze obie dostają wszystko co dusza zapragnie ( oczywiście jeśli finanse pozwalają ) tłumaczę,tłumaczę.....ale nic nie dociera... Serce mi pęka...bo nie wiem jak dziecku wytłumaczyć.....Aż mnie korci,żeby napisać do ojca Mojego dziecka... ale co Mu powiem , co napiszę...i tu wielka pustka. Bo najchętniej bym powiedziała " Ty draniu krzywdzisz dziecko........." ale po Nim to spłynie .....Tak mnie serce zatyka,że aż nie mogę oddychać....a najgorsze jest to,że jestem sama z dziećmi, bo Pan M. pojechał w trasę.....
Jak uważacie pisać do Niego? A jeśli tak to co napisać?
Jakie zdziwienie mnie wczoraj spotkało... napisała do mnie kobieta. zaproponowała przyjaźń. Pierwsza moja myśl, wal się kobieto...zaczęła pisać,że chętnie by mnie polizała,że ładną buźkę mam... kurczę ja przyciągam lesbijki?! Nie, nic do nich nie mam , pracowałam nawet z kilkoma, znam i gejów. Teraz nasuwa się pytanie czy to jakaś prowokacja ? Czy faktycznie spodobałam się kobiecie? Podejrzewam pewien podstęp,ale do końca nie mam pewności.
Jak Wy byście zareagowały na taki podryw? Dodam jeszcze ,że nie jestem zainteresowana :)
Haaaaaaaa tak byłam w kościele. Dziś usłyszałam,że poszłam do kościoła tylko dlatego,że dziecko ma komunię i musi chodzić na mszę… Coś w tym jest, ale nie do końca. Owszem od czasu rozwodu czyli w ciągu ostatnich 5ciu lat byłam w kościele chyba 5 razy…Jednak teraz poczułam jakąś wewnętrzną siłę, aby iść… Takie wyciszenie, skupienie myśli tego mi było trzeba. Ale,że co mam chodzić do kościoła aby się wyciszać i skupiać? Byc może to moja droga….Jednak poniekąd to prawda chodzę , ponieważ dziecko ma komunię i trzeba dac dobry przykład..Może nie jestem jakimś arcy przykładem, ale mimo wszystko póki mogę iść z dzieckiem to pójdę. To nie jest tak ,że ja nigdy nie chodziłam, bo jako dziecko często z rodzicami chodziliśmy, co niedziele…jednak z czasem dorastania zaniechałam tego… czy żałuję? Może troszkę. Ale ta dzisiejsza wizyta, dała mi do myślenia.
Zupełnie z innej beczki... jak to jest z tym uzależnieniem od internetu... coraz więcej osób korzysta nie tylko z komputerów stacjonarnych, laptopów, tabletów ale i z telefonów....Czy to jakas plaga? Uzależnienie? Gdzie sie nie obejrzeć ktos gdzieś szpera, na przystanku, a autobusie , tramwaju, w drodze....Czy ja jestem uzależniona? Tak ,uważam,że jestem.... Rano siedząc w łazience odpalam neta w telefonie... zerknę co kto napisał i wylogowuję sie z neta ... Zaspokoję swoją ciekawość i heja dalej do przodu... A Wy tez tak macie?
Stosunek do byłego męża? No właśnie jaki to ja mam stosunek .....Jesteśmy 5 lat po rozwodzie, to fakt, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że ten człowiek nic dla mnie nie znaczy. Owszem długo po rozwodzie dochodziłam do siebie, po drodze było kilku partnerów seksualnych ale nie było to nic poważnego....Krótkie epizody....Czy jestem z nich dumna? Nie. Były mąż szybko się pocieszył,żeniąc z kolejna kobietą. dokładnie w tym samym miesiącu co My...hmmm czy to sentyment ? Kobieta z którą się związał, jest totalnym moim przeciwieństwem. Jest chudsza, wyższa,pije, pali, ma tatuaże..i jest niegrzeczna.. Widać potrzebował takiej właśnie kobiety. A jak pięknie walczył w sądzie podczas naszego rozwodu...Pani Sędzino jak kocham żonę :) heheh ale chyba miał na myśli przyszłą żonę :) No ale cóż...Czy mam żal? Tak żal będę miała do końca życia, tyle,że teraz jakoś nie złoszczę się na jego widok...Mam żal,że kłamał, oszukiwał, a mało tego brał za moimi plecami kredyty :( Żal o to ,że olał dziecko.... a na chwilę obecną zapomniał,że to dziecko istnieje. Jakim to trzeba być człowiekiem aby zapomnieć o tym,że się ma dziecko... A mało tego nawet robiliśmy badania DNA tzn w sumie do nich nie doszło bo tatuś dziecka złożył tylko pozew w prokuraturze ale na badania się nie stawił. No bo trzeba było zapłacić 2500 zł więc poleciał w kulki, a tak poważnie myślał,że się wystraszę i może powiem,że to nie Jego dziecko...a tu zonk :) dziecko jest w 100 % Jego, ponieważ był pierwszym moim partnerem seksualnym :) To na chwilę obecna tyle z cyklu " były mąż "
Dziś obiad na szybko... szybkie leczo a raczej pseudo leczo, bo leczo składa się z papryki a u mnie jej brak :)
Plus dalsze myśli ....Ostatnio pisałam o tym,że ani ja ani Pan M. będąc w 3 letnim związku nie powiedzieliśmy sobie słowa KOCHAM CIĘ ... To jest tak,że oboje mięliśmy jakieś związki w których tylko się mówiło te magiczne słowa ale nie okazywało się tego. Teraz będąc w związku z Panem M. czuję to... mimo,że tego nie słyszę... no bo gdyby nie było chemii to czy byśmy byli razem? NIE. Czy gdybyśmy nic do siebie nie czuli to czy byśmy byli razem ? NIE. Jak to powiadają nie ma miłości bez zazdrości.... a czy u Nas jest zazdrość? Troszkę tak, ale to zaufanie gra główną rolę. Bo czym by był związek bez zaufania?!
Od samego rana zamieszanie ….dziewczynki przegięły jedna z porządkiem a raczej z jego brakiem a druga z zachowaniem a raczej z jego brakiem :-(. Ja wstałam niewyspana, a do tego z takim bólem w biodrze,że masakra….Mój Pan M. przez dwie godziny porządkował pokój, taki kipisz zrobisz,że głowa mała. Teraz dziewczynki mają o połowe mniej zabawek ale za to jaki porządeczek jest :). Ciekawe na jak długo będzie taki porządek ?! tego sam Pan Bóg nie wie… Samopoczucie moje takie sobie, może i powodem jest poranny ból ale może też wczorajszy wieczorny wypad do KFC…Wstałam taka pełna ,że głowa mała. pogoda za oknem do zniesienia. Pranie wstawione, chwila czasu dla siebie i na stworzenie tego dzieła oraz czas na kolejne wspominki i przemyślenia ale o nich później … A teraz jeśli ktoś to czyta miłego dnia
Tak o Panu S. dalsza historia…Tak oboje żałowaliśmy tego,że jednak dotrzymaliśmy sobie danego słowa…odnośnie przespania się ze sobą. No nic wyszło jak wyszło…Czasu nie cofniemy,biegu wydarzeń nie zmienimy. Nie wiem co to jest za siła, która jednak jakoś mnie kieruje w stronę Pana S. Zwierzamy się sobie z naszych trosk, problemów, dylematów. Nie raz i nie dwa usiłowałam Pana S. nakierować na właściwe tory…nie zawsze to się udaje, bo Pan S. jest uparty . Czy to ,że udzielam rad lub On udziela mi oznacza coś więcej niż przyjaźń?! Czy ciągnie się za Nami Nasza przeszłość? Nasze relacje….a swoją drogą jak On całował…..mmmmmm. Czy robię źle rozpamiętując Nasze relacje,pomimo tego,że obecnie jestem w związku? Tak jestem w związku z Panem M. Jakie są nasze relacje? Dobre pytanie… Poznaliśmy się również na necie ale ty razem na badoo… ja usilnie zagadywałam,aż się skusił Pan M. Zaczęło się niewinnie…On miał niewyjaśnioną sprawę…. mimo to chciałam zaryzykować i wejść w ten związek, bo Pan S. w tym czasie miał kogoś. Tak nie chciałam być sama….Opowiadał jak to między nimi jest dobrze, Ona wstawiała z Nim zdjęcia.. Tak trafiał mnie szlag. No ale poznałam Pana M.i Nasza znajomość zaczęła się rozwijać. Czułam się dobrze, swobodnie w Jego towarzystwie. Zaczęłam się otwierać,wyrzucać z siebie to co mnie boli… Jesteśmy ze sobą 3 lata, ale nie padło słowo kocham z Niczyich ust…. O czym to świadczy? O tym ,że jedno nie kocha drugiego? O tym ,że okazujemy to sobie ale nie mówimy? O tym,że nie nadużywamy tego słowa… O tym ,że dorośliśmy do znaczenia tego słowa? A może oboje boimy się wyznać te słowa?
Od jakiegoś czasu w mojej głowie, tysiąc myśli na minutę…. Jakieś 4 miesiące po rozwodzie poznałam na czacie pewnego Pana S. pisaliśmy,dzwoniliśmy do siebie i któregoś dnia nadszedł czas spotkania….Czy się obawiałam spotkania? Tak, jak każdy kto spotyka się z osobą z neta… Jednak na spotkanie zabrałam córkę, bo co poczułam się bezpieczniej? Może i tak… W sumie teraz z perspektywy czasu wiem ,że moje obawy były niesłuszne co do Pana S. Okazał się sympatycznym i przystojnym Panem…Rozmawiało Nam się dobrze, ba mi nawet bardzo dobrze..Był taką odskocznią, od tego co mnie spotkało. Może dlatego znaleźliśmy wspólny język, ponieważ Pan S. także był po rozwodzie…Nie wiem jako to wyszło,ale zaczęliśmy się spotykać, Pan S. przychodził po mnie do pracy……Przy Nim czułam ,że zaczynam żyć na nowo. Nasza znajomość jest dość specyficzna, niby byliśmy razem, to nigdy ze sobą nie spaliśmy. Dziwne co?! Ale Pan S. okazał się prawdomówny. Tak jak obiecał,że będzie grzeczny , taki też był. Co nie zmienia faktu, że nie żałowaliśmy i być może żałujemy tego do dziś… A dziś? Dziś łączy Nas przyjaźń……Ktoś pomyśli, jasne przyjaźń damsko -męska? Tak owszem, takie są Nasze relacje. Czy jestem zadowolona z Naszych relacji? Gdzieś tam w środku myślę,że nie. Pomimo tego,że obecnie jestem w związku, to jednak temat Pana S. dalej w moim życiu aktualny. Zna mnie jak nikt inny…