Dopadl mnie kryzys. Mija tydzień odkąd jestem w sanatorium,na początku wiadomo super euforia coś noewgoale teraz zaczynam odczuwać smutek i tęsknotę. Dziś nawet się poplakalam i nadal mam łzy w oczach i smutek widać w moich oczach na odległość. Dziś napisała list do córki,pewnie się ucieszył,Skarb Mój Kochany. Już widzę Jej radość jak przeczyta na kopercie swoje dane :) będzie pewnie zaskoczona i uratowana. Chociaż w ten sposób mogę wynagrodzić Jej moja nieobecność. W sumie za facetem tez tesknie. Tesknie za przytuleniem za obecnością bliskiej osoby. Najgorsze jest to że runie ma przepustek i nie można jechać do domu. To mnie zabolalo jak cholera. Samopoczucie hm sami sobie możecie wyobrazić jakie jest. Mimo wszystko Wam życzę spokojnego wieczoru.
D