Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065559
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 grudnia 2015 , Komentarze (4)

No to mamy środek tygodnia... środa prawie dobiega końca. Po wczorajszym odczytaniu wyników, postanowiłam zmienić nawyki... Wiem i zdaję sobie z tego sprawę,że wszystkiego od razu się nie da zrobić, ale liczą się chęci... Już dzisiejsze menu jest zdrowsze... 

Na śniadanie wciągnęłam bułkę grahamkę i pół serka wiejskiego

Obiad zupka kalafiorowa ze świeżych warzyw...

Kolacji hmmm w sumie brak tzn chrupałam marchewkę..

Samopoczucie moje ok. Mam nadzieję,że mój zapał nie zniknie...i będziecie wspierać :D... może przed świętami to nie jest najlepszy czas na zmianę nawyków, ale jak nie teraz to kiedy ?!  

15 grudnia 2015 , Komentarze (13)

W południe odebrałam wyniki...Zobaczyłam tylko,że cholesterol całkowity mam 217 a norma to 200 i poniżej, HDL mam 55 a powinien być powyżej 65, trójglicerydy mam 250 a norma poniżej 150...

Jak tak zaczęłam sama sobie interpretować wyniki to co? Mam miażdżyce? A może niepotrzebnie wariuję? Ale czytałam,że u osób z miażdżycą występują takie objawy jak : łatwiej się człowiek męczy, ma problemy z koncentracją...mało tego kłucia w klatce piersiowej na które skarżę się od długiego czasu... jakieś 2 lata... a ja tak mam od jakiegoś czasu... I co ja mam teraz myśleć? Usiadłam ,włączyłam muzykę i beczę...

14 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Postanowiłam wybrać się do gabinetu zabiegowego...Z racji tego,że lekarka pierwszego kontaktu nie chciała mi wypisać skierowania na podstawowe badania, poszłam odpłatnie...Pani skasowała 57 zł... za pobranie krwi...Szok?! Jutro po godzinie 13 ej będą wyniki... Czy spodziewam się tego co zobaczę w wynikach? Nie wiem może jakaś anemia? Ktoś mi powiedział,że jestem w ciąży...Ale to raczej wykluczam,ponieważ okres mam co do dnia...A co jeśli jednak?  Czuję się ciężka, ospała... ale to może dlatego,że olałam odchudzanie...że mamy taka a nie inną porę roku...Sama nie wiem... Jutro się przekonamy...

Samopoczucie hmmm najgorsze nie jest...byłam z młodą na kontroli niby jest lepiej ale dalej ma kaszel, jednak puszczę młodą do szkoły...

Prace przed świąteczne stanęły w miejscu... dziś nie zrobiłam nic...mówię sobie ...zrobię jutro...ale czy faktycznie zrobię? A u Was jak? 

13 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Tak jak to w tej piosence....coraz bliżej Święta....a ja daleko w polu... A dlaczego? troszkę plany pokrzyżowała mi choroba córki... tydzień wyjęty... i nic nie zrobione...Z racji tego,że jedna chora a drugą trzeba wozić do szkoły, to niestety musiałam na tydzień zamieszkać u moich rodziców...żeby było bliżej do szkoły i żeby nie jeździć z chorą w jedną i drugą stronę... a jedna to jakieś 12-14 km....Do domu przyjechałam w czwartek...co do tej pory ogarnęłam? troszkę łazienki, troszkę pokój... pochowałam leżące ubrania do szaf... powycierałam kurze... porobiłam pranie... i tak dzień zleciał...

Wiem jeszcze trochę przede mną...a jestem z tym sama... dziewczynki sprzątną ale u siebie...i zajmie Im to sporo czasu... Ja ogarnę do końca łazienkę... pokój, umyję podłogi, powycieram jeszcze kurze... okien nie tykam.. bo za oknem deszcz.

Dziś rano zrobiłam taki mały plan co gdzie i kiedy?! Mam na myśli głownie zakupy i przygotowanie jedzenia... W sumie dużo przygotowywała nie będę... Mój Pan M zrobi rybę po grecku, ja mam w planach zrobić śledzia pod pierzynką,pierogi z kapusta i grzybami, łazanki, planuję także zrobić szynkę lub schab z żurawiną, jeszcze się do końca nie zdecydowałam... i chyba nic więcej nie będę robiła...Na Wigilię idziemy do rodziny Pana M i do moich rodziców...tak więc nie ma sensu robić dużo, bo pewnie jakąś wałówkę dostaniemy...

Zresztą jakoś mało mnie cieszą Święta...Plany porobione , ciekawe ile  z tego uda mi się zrealizować...A Wam zawsze udaje się realizacja w 100 % ???

9 grudnia 2015 , Komentarze (7)

Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka to moc i siłę ma muzyka.... słowa, melodia...słuchając dziś You tube piosenek ryczałam jak bóbr... Fakt były to smutaśne piosenki... Ale były to piosenki które miały swoje 5 minut w moim życiu... każda ma jakieś znaczenie i każda coś znaczy dla mnie...

"Mały książę i róża" Ta piosenka usłyszana przeze mnie jakieś 5 lat temu... przypadkiem polecona przez kolegę... 

Piosenka Kai Paschalskiej " Dla Mamy".... za każdym razem ile bym tego nie słuchała beczę... Poniekąd to historia moja i słowa kierowane do Mojej Mamy...Wiele błędów popełniłam,a Mama zawsze mi pomagała... Widziała i widzi więcej niż ja chcę powiedzieć...

Karolina i Adam " Dzień za dniem" tu mała refleksja... jak szybko mijają dni... i wracają wspomnienia....I jak szybko dorastamy... Jak bardzo dziękuję Mojej Mamie za Tą Miłość....i tacie za swoją obecność...

Ale mnie wzięło... Już dawno nie miałam takiego wieczoru wspominkowego ...słuchawki na uszach, komp odpalony , dziewczynki się bawią...a ja beczę... i wspominam... 

8 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Wtorek...Jak mija dzień? Po wczorajszej aferze hmmm jest lepiej... Córka powiedziała, dlaczego tak się zachowuje...To przez to ,że tata Jej nie odwiedza,że kłamie i że dziadki kłamią...,że Oni nie chcą aby Ona się z tata widziała i takie tam. Jak mi to powiedziała zrobiłam oczy jak 5 zł...To smutne usłyszeć takie słowa od 9-latki. Nie mamy lekko...ale grunt,że nie jest gorzej... Bo jak wiadomo może i być gorzej...

Samopoczucie moje nie jest najlepsze...Kiepsko się czuję, mam dziwne zawroty głowy, jestem senna...Nie wiem co się dzieje...Mało tego coś mi wlazło w kark i w lewą stronę nie mogę się obracać...i chodzę w kołnierzu :( buuuu

Posiłkowo hmmm szału nie ma... wiadomo jak to jest u Mamusi na garnuszku ;)

7 grudnia 2015 , Komentarze (12)

Początek tygodnia rozpoczęty fatalnie...I tu nawet nie chodzi o to,że moje dziecko się rozchorowało... po wizycie u lekarza okazało się,że to jakiś wirus się przyplątał...Kaszel okropny, katar... bolące gardło...No i na ten czas przyjechałam do rodziców...ale po dzisiejszej akcji, postanowiłam wrócić do domu...Co prawda nie jest mi to na rękę, bo drugą muszę wozić do miasta  do szkoły...a tu nie mam opieki dla chorej i będzie ze mną jeździła. 

Postanowiłam wrócić do domu... bo... no właśnie bo... Moje dziecko dało taki pokaz swoich umiejętności,że głowa mała...Z racji tego,że nie poszła do szkoły popołudniu poprosiłam znajomą,aby podała mi co dzieci przerabiały...tak aby dziecko nie miało zaległości. No ale moje dziecko wpadło w szał!!!! Masakraaaaaaaaaaaa nie da się tego opisać... Ale zauważyłam,że tak reaguje agresją, po spotkaniach z dziadkami ze strony ojca...Tak też reagowała gdy jeszcze spotykała się z ojcem...Nie wiem o co chodzi? Co Oni mają takiego w sobie? A może to moja wina? Nie wiem ,codziennie zadaję sobie to pytanie?! Ale nie znajduję odpowiedzi... To straszne,że dziecko tak się męczy... Już nawet  jestem tak naładowana,aby byłym teściom napisać,że nie będą widywać się z wnuczką... bo Jej reakcje po spotkaniach jest straszna... tydzien czasu do siebie dochodzi, zanim wróci dawne dziecko... Może ciężko to sobie wyobrazić... ale Ona po ich spotkaniach jest jakby zaczarowana :( Co mam robić? 

6 grudnia 2015 , Komentarze (4)

To nadszedł ten czas chyba... Gorący okres przedświąteczny.... pewnie na świecie jest tyle samo zwolenników co i przeciwników Świąt... A ja do której grupy należę?! Hmmm dobre pytanie... bo tak na prawdę sama nie wiem...Są takie dni ,że nie mogę doczekać się Świąt...ale chwilę później ta euforia opada... i nienawidzę  tego dnia a raczej tych dni...

Co tak na prawdę spowodowało taki stosunek to Świąt?! Chyba jakiś wpływ na to ma mój rozwód...po nim przestałam wierzyć w szczęście i bliskość...straciłam nadzieję na lepsze jutro... minęło już 5 lat... 5 Świąt za mną, a ja dalej ...dalej na samą myśl mam łzy w oczach...wkurza mnie te fałszywe udawanie podczas Wigilii ,że rodzina jest kochająca i te uśmiechy,że jesteśmy tacy wspaniali...podczas gdy w życiu codziennym drzemy ze sobą koty ?! Po co ta sztuczność i udawanie ? Dziś powiedziałam Mamie,że nie wiem czy przyjadę do rodziców na Wigilię...Powiedziałam,że córkę moją a Ich wnuczkę mogę do Nich przywieźć ale ja nie wiem czy będę umiała udawać przy stole i łamiąc się opłatkiem,że mam takie zajebiste relacje z tata... Bo nie mam ... Co roku staram się dojrzeć, do tej decyzji aby nie jeździć do Nich na Wigilię... Robię to tylko dla Mamy... Bo dzięki Niej żyję i funkcjonuję...Ale nie wiem czy będę umiała dalej tak udawać...Czy jest sens ?! 

Z dzieckiem moim też łatwo nie jest... od czasu rozwodu, wizyty po psychologach... I weź tu człowieku wytłumacz dziecku,że nie ma szans abym zeszła się z Jej biologicznym ojcem... A dziecko nie jest głupie i malutkie, bo ma 9 lat i jest mądrą dziewczynką...Serce mi pęka...gdy mi mówi... Mamo ja chcę mieć biologicznego tatę...chcę żebyś się z Nim zeszła...chcę żeby On odszedł od swojej żony i chcę aby był tata z Tobą... Codziennie tłumaczę ale już nie mam siły.... 

Posiłkowo ...nie jest dobrze... zapuściłam się , zaniedbałam...a tyle sobie obiecywałam i co?  No i nic... Koniec roku jest dla mnie zawsze trudny... może też troszkę dlatego, że ślubowałam w sylwestra...i wracają wspomnienia....

29 listopada 2015 , Komentarze (38)

Właśnie jak to jest?! Czy to wypada,aby kobieta oświadczyła się facetowi? Czy teraz to jest modne? Czy to nie jest tak,że skoro facet się nie oświadcza tzn,że On tego nie chce i Mu się do tego nie spieszy? Hmmm.... Wczoraj ktoś mi zasugerował,abym to ja się facetowi oświadczyła... Jesteśmy 3 i pół roku razem... oboje po przejściach życiowych... I pół nocy o tym myślałam... Bo jak w żartach mówię MU,że zaklepałam termin ślubu, to mówi,że On się boi urzędów i księży... A może chce zostać starym kawalerek i takie życie Mu odpowiada? Czy facet po 40-stce może jeszcze chcieć ślubu...?!

28 listopada 2015 , Komentarze (2)

Ale te dni szybko mijają...Mamy już sobotę 28 listopada....za miesiąc święta...Powoli zbiera mi się na wspominki tego roku...Może to za szybko,ale tak już coraz bliżej końca roku...Przewijam taśmę do początku roku...co tam w moim życiu się wydarzyło od stycznia...Raz na mojej twarzy pojawia się uśmiech a raz łzy...Już teraz mogę śmiało powiedzieć,że ten rok jest zwariowany, pogmatwany,nieprzewidywalny...I pomyśleć,że jeszcze miesiąc do końca 2015 roku...I jeszcze wiele się może przez ten miesiąc wydarzyć. Ale wszystkie podsumowania będą za miesiąc...

A teraz sprawy bieżące...weekend samotny, Pan M poza granicami kraju...Ja sama z dziewczynkami...Sobota prawie dobiega końca, rano śniadanko, później szybkie zakupy, wizyta w kościele, krótka wizyta u rodziców i do domku... Obiadek dla dzieci a później chwila relaksu przed tv i robienie obiadu na jutro...jak zaczęłam około 14ej to dopiero teraz skończyłam... a mamy godzinę 17stą...

Samopoczucie moje hmm smutek... raz ,że Pan M nie jest z Nami na weekend, a dwa psina Pana S jest chora... Przeszła operację i mam nadzieję,że to pomoże aby wyzdrowiała...

Posiłkowo hmmm bez szału...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.