Witajcie
Poniedziałek... można powiedzieć, że całkiem fajny ( gdyby nie to, że młoda w domu i trochę pokrzyżowała mi plany) Samo życie. Minimum kroków zaraz się zrobi ;) Kalorie policzone
I posiłek: chleb z pastą jajeczną
II posiłek: arbuz, ciasto a'la 3 bit
III posiłek: domowy fast food czyli bułka hamburger, pierś z kurczaka pieczona w piekarniku, sałata lodowa, pomidor, ser cheedar
IV posiłek: kaki, jabłko
Chyba czas wrócić do planowania posiłków. Jednak to pozwala jeść zgodnie z planem, a nie co mam pod ręką. Nie powiem, że zły jadłospis dziś.... ale ... właśnie.... ale... Ta buła chodziła za mną dawnooo i to ona tak podbiła kalorie. Czy żałuję? Nie. ładnie białko zostało podbite, co cieszy. Niestety węgli sporo wpadło. No ale owoce sporo ich zawierają ( a niby zdrowe) No nic, dziś przekroczyłam, ale to nie koniec świata.
Działam dalej :) udało się zrobić trening
Z samego rana wpadł rower oraz przysiady x 40 i kolano-łokieć x 40 ( dzień 33) Cieszę się, że codziennie wpadają chociaż przysiady i kolano-łokieć. Może jeszcze dodam wymachy jakieś, albo coś na ramiona hmmm. Także pierwszy trening zaliczony w tym tygodniu. Oby reszta tygodnia była także łaskawa. Ale nic na siłę, co ma być to będzie.
W sumie mogłam dziś już po obiedzie nie jeść owoców, bo jakoś ociężała się czuję. No ale zjadłam i trzeba to przeżyć :) Nie ma co się załamywać. I działać dalej.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam kciuki za Ciebie i za ten nowy, ostatni tydzień października. Daj z siebie tyle ile dasz radę, nic na siłę. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :)