A u mnie pora deszczowa od dłuższego czasu.
Niezmoknięcie jest sukcesem, ale coraz mniejszym, bo się przyzwyczaiłam i kręcę swoje poranne 10 km w deszczu, nawet jak mam HO.
I takie cuda 😍 już się pojawiają:
W moich korpolodówkach od dawna już luźno, poznikały pudełka z dietami, Ci, którzy je stosowali wyglądają tak samo jak przed. Za to na korposiłce ruch wzmożony. Moi koledzy mięśnie budują i brzuchy gubią = wiosna pełną gębą.
Morsuje, pije jarmużowe koktajle, waga poniżej 54 kg. Poziom energii mega wysoki!!
Nauczyłam się ostatnio, że w świecie dziewczynek tylko różowe (kolor różowy ma bardzo szeroka skalę) króliki są lubiane, "pokolorowałam" więc brązowego zająca.
I na sockmadness czekam. Już za chwile, będę na wyścigi robiła przedziwne skarpety, z którymi nie wiem, co zrobić potem 🤪.
Niedziela: 25 km rower + morsowanie
Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia
Wtorek: 15 km rower
Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia
Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia
Piątek: 10 km rower
Sobota: 25 km rower + morsowanie 10! minut