Ma być ciepło i słonecznie = czas idealny, żeby porządnie otworzyć działkowy sezon.
Już tak z podłączoną wodą, podglądaniem ptaków i czekaniem na wiewiórkę. Rowerowych wycieczek to tyle wymyśliłam, że nie wiem, czy zdążę 🙁. Jedzenia mało, słodyczy żadnych.
A póki co sprzątam sobie powoli, lubię ten czas, dwa razy do roku, takie przewietrzenie kątów zrobić. Zajrzeć wszędzie, wyrzuć, co stare, wyszorować, odkurzyć, poukładać.
Dzisiaj był czas okien. Co znaczy też umycie szyb balkonowych, wyszorowanie płytek na zewnątrz, firanki, zasłonki, kąpiel kwiatków (ogromny wilczomlecz okazał się stary i brzydki, na śmietnik powędrował, tylko dwie odnóżki zostawiłam). Wcześniej 35 km na rowerze i "morsowanie" w wodzie o tem. 7 stopni. Niby dużo, ale jak na koniec pływam, dłonie bolą z zimna dosyć szybko. Deszcz zaczął lać dopiero jak to wszystko zrobiłam 👍. I to jak!!
Niedziela: 35 km rower + morsowanie
Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia
Wtorek: 20 km rower
Środa: 20 km rower 0,5h siłownia
Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia
Piątek: 30 km rower
Sobota: 35 km rower+ morsowanie