Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 232283
Komentarzy: 10778
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2024 , Komentarze (16)

Ma być ciepło i słonecznie = czas idealny, żeby porządnie otworzyć działkowy sezon.

Już tak z podłączoną wodą, podglądaniem ptaków i czekaniem na wiewiórkę. Rowerowych wycieczek to tyle wymyśliłam, że nie wiem, czy zdążę 🙁. Jedzenia mało, słodyczy żadnych.

A póki co sprzątam sobie powoli, lubię ten czas, dwa razy do roku, takie przewietrzenie kątów zrobić. Zajrzeć wszędzie, wyrzuć, co stare, wyszorować, odkurzyć, poukładać.

Dzisiaj był czas okien. Co znaczy też umycie szyb balkonowych, wyszorowanie płytek na zewnątrz, firanki, zasłonki, kąpiel kwiatków (ogromny wilczomlecz okazał się stary i brzydki, na śmietnik powędrował, tylko dwie odnóżki zostawiłam). Wcześniej 35 km na rowerze i "morsowanie" w wodzie o tem. 7 stopni. Niby dużo, ale jak na koniec pływam, dłonie bolą z zimna dosyć szybko. Deszcz zaczął lać dopiero jak to wszystko zrobiłam 👍. I to jak!!

Niedziela: 35 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower

Sobota: 35 km rower+ morsowanie


16 marca 2024 , Komentarze (13)

Po całym, naprawdę ładnym tygodniu, pogoda dzisiaj taka bardziej wymagająca😉.

Padać zaczęło już, jak o 8 rano wyszłam, swoje 26 km przepedałować. I tylko się rozkręcało. Przestało, dopiero jak, mokra cała wróciłam do domu. 

Na szczęście, bo na morso-kapiel dojechałam sucha. 

Nawet słońce zaczęło wychodzić, ciepło było i przyjemnie. Tam jest plac zabaw i wysoka budowla z lin, oblepiona dziećmi zwykle. Dzisiaj nie było żadnego, więc wlazłam na samą górę, ale widoki takie se..

Do tej pory jak właziłam do wody, to stałam tak po szyję, łokcie i ręce moczyłam tylko tyle ile mogłam (tzn dopóki boleć nie zaczęły), dłoni wcale. Od dzisiaj będzie inaczej: na dłoniach rękawice neoprenowe nr 5, 7 minut stania z rękoma w wodzie prawie cały czas + 5 minut pływania. I w trakcie całkiem przyjemnie było, ale potem, tak trudno było ściągnąć te rękawice i coraz bardziej się trzęsłam, tak mechanicznie, bo zimna jako takiego to nie czuję. Dziwne, całkiem nowe odczucia taka woda wywołuje..

Już w domu koktajl jarmużowy + duże jabłko. 

Po około godzinie, śniadanie: jajko sadzone, garść jarmużu (pamiętam już, że trzeba go sypnąć i zaraz pokrywką patelnie zakryć), garść fasoli, surówka z cykorii i kiełków z rzodkiewki. Na deser garść orzechów i żurawiny w odżywce białkowej o smaku czekoladowym (waniliowa jest 100x lepsza).

I wtedy właśnie była ta burza. I mocny deszcz. A ja w ciepłym domu😁.

Moje SockMadness skarpety nie mogły doczekać się światła i modela w tym samym czasie, więc blokery musiały wystarczyć.

A teraz czekanie - kiedy następny wzór..

Niedziela: 35 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 35 km rower

Sobota: 35 km rower+ morsowanie


9 marca 2024 , Komentarze (18)

Dzisiaj skończyłam skarpety, wysłałam fotki, wszystko ok, bawię się dalej, ale teraz mam kilka dni "wolnego". Z 49 osób zostanie 42, potem będzie odpadało po około 10 ślimaków w każdej rundzie, tak, że długo to ja się tam nie utrzymam.

Wzór świetny, S. zaklepał sobie tą parę, jeszcze przed jej skończeniem.

W tej przerwie wróciłam do odłożonego na te kilka dni swetra, który dziubię sobie spokojnie od Świąt (włóczka to prezent od S, całkowita dla mnie niespodzianka). Jeszcze tylko kawałek rękawa, pranie no i okaże się, co i jak z rozmiarem, bo na razie to takse to wygląda:

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 27 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower 

Sobota: 35 km rower morsowanie

Niedziela: planowana powtórka z soboty

4 marca 2024 , Komentarze (15)

Zaczęło się!! 

To jak zabawa w gorące krzesła, albo w gorącego kartofla. Termin na zrobienie pary = dwa tygodnie, ale 😠z grupy do nastepnego etapu przechodzi tylko określona ilość najszybszych.

Grupy maja nazwy takie jak desery na świecie, mój nazywa się Eclair. 

A mnie w głowie słońce, rower (nowy sobie kupiłam jakiś czas temu i w ten weekend była inauguracja 👍) i gdzie tu by na święta wyjechać...

W weekend sezon na naszej działce otworzyliśmy!!!🥳

Wzór eliminacyjny: Hydra Scales by Clair Wyvern.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 37 km rower

Środa: 27 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower + 0.5h siłownia

Sobota: 35 km rower + morsowanie

Niedziela: 45 km rower - pierwszy raz okolice naszej działki.

25 lutego 2024 , Komentarze (15)

Przebiśniegi kwitną już na całego, krokusy właśnie dołączyły. Zazieleniło się dookoła, ciepło jest i wreszcie padać przestało.

U morsów była dzisiaj impreza - urodziny = głośna muzyka, taka z moich imprez w średniej szkole, że aż nogi w wodzie tańczyły, panie wystrojone w tiulowe spódniczki. Tort, kolorowe balony 🥳. Dużo zamieszania. Fotki.

A pojechanie tam rowerem, po raz pierwszy było przyjemnością. Już po, nie pojechałam do domu, kłapiąc (dosłownie) zębami jak nie wiedziałam, że można, tylko spokojnie popijałam ziołową herbatę "szczupła talia" z imbirem, siedząc na słońcu.


Pierwszy raz, tak z bliska i bez dzielącej nas siatki widziałam alpaki. Cztery dorosłe. W różnych kolorach. Były na smyczach, każda miała jednego człowieka, a człowiek piąty, przewodnik, opowiadał o nich ciekawostki. Podsłuchałam, że one nie srają gdzie popadnie, tylko w specjalnych miejscach i że pójdą tam wszyscy na koniec spaceru i sami zobaczą.

I sockmadness się zaczął, eliminacje do edycji nr 17. I ja, która w zeszłym roku mówiłam, że nigdy więcej wyścigów w robieniu skarpet, które nawet nie zawsze mi się podobają, nakręcona już jestem do oporu i kończę parę eliminacyjną.

Życie jakoś przyspieszyło w tym słońcu 🏃🏃🏃.

A w weekend, pierwszy raz w tym roku, do naszego lasu jedziemy.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower

Sobota: 14 km rower 

Niedziela: 35 km rower + wiosenne stanie w wodzie + pływanie, 20 ruchów w wodzie, dopóki bardzo nie bolały dłonie.

18 lutego 2024 , Komentarze (31)

Przebiśniegi kwitną już u mnie. I tylko one, krokusy i tulipany tylko listki powysuwały.

Bezpośredni pociąg z W-wy do Zakopanego wreszcie zaczął jeździć 👍.

Dzień wyraźnie się wydłużył, sprawdzam pogodę, niech tylko trafi się kilka ładnych dni, to wakacyjny czas 2024 czas zacząć. Pomysłów mam bez liku.

A na razie morsowaniem się cieszę, chociaż to już morsowaniem trudno nazwać, raczej wiosenną kąpielą, najpierw postałam, a własciwie poskakałam w wodzie 8 minut, a potem pływałam - chwilke tylko. Ale duża grupa osób z pływała sobie po całym jeziorku, inni, po wyjściu z wody, mokrzy jeszcze w majtkach i czapkach tylko, biegali po parku. "Zwykłych" biegaczy tez było bardzo dużo. Tylko pan z alpakami, którego raz widziałam z bardzo daleka, nie przychodzi.

Moje soboty i niedziele rozpoczynam a pewnego czasu tak:

Godzina 7 - pobudka. 

Kawa, poczta, poczytanie co tam w interesujących mnie miejscach i na rower = 25 km po parkach i lasach.

Morsowanie.

Koktajl z jarmużu, trzy duże liście + jabłko, pół pomarańczy, seler naciowy i siemię lniane = dwa wielkie kubki, bo S. też chętny.

Niedziela: 26 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 15 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 36 km rower

Sobota: 25 km rower + morsowanie 10 minut

Niedziela: 25 km rower + wiosenne stanie w wodzie + pływanie = pierwsze zamoczenie rąk i dłoni.

11 lutego 2024 , Komentarze (20)

Czasem się luty zlituje, że człek niby wiosnę czuje ale czasem się tak zżyma że człek prawie nie wytrzyma.

A u mnie pora deszczowa od dłuższego czasu.
Niezmoknięcie jest sukcesem, ale coraz mniejszym, bo się przyzwyczaiłam i kręcę swoje poranne 10 km w deszczu, nawet jak mam HO.
I takie cuda 😍 już się pojawiają:


W moich korpolodówkach od dawna już luźno, poznikały pudełka z dietami, Ci, którzy je stosowali wyglądają tak samo jak przed. Za to na korposiłce ruch wzmożony. Moi koledzy mięśnie budują i brzuchy gubią = wiosna pełną gębą. 

Morsuje, pije jarmużowe koktajle, waga poniżej 54 kg. Poziom energii mega wysoki!! 

Nauczyłam się ostatnio, że w świecie dziewczynek tylko różowe (kolor różowy ma bardzo szeroka skalę) króliki są lubiane, "pokolorowałam" więc brązowego zająca.


I na sockmadness czekam. Już za chwile, będę na wyścigi robiła przedziwne skarpety, z którymi nie wiem, co zrobić potem 🤪.

Niedziela: 25 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 15 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 10 km rower

Sobota: 25 km rower + morsowanie 10! minut

9 lutego 2024 , Komentarze (12)

Oczami je jadłam i tylko jednego.

3 lutego 2024 , Komentarze (19)

W niedzielę jest inaczej. 

Później, bo nie o 9, tylko o godzinie 11. Dużo ludzi, różnych bardzo, różne rzeczy robiących. Biegali, na rowerach i hulajnogach jeździli, spacerowali z dziećmi z psami i bez nich, no i morsowali. Jeden z morsów obchodził urodziny, miał ciasto, które wyglądało jak coś bardzo zdrowego. W wielkim, drucianym koszu paliło się ognisko. 

Były fotki i filmy, ja wciąż nie mam swoich, S. obiecał, że pojedzie ze mną jak będzie trochę słońca, obcych prosić nie chcę, a znajomi w wodzie jak ja.

Jeżdżę autem i to jest mój słaby, wymagający poprawy punkt. Bo auto jest dosyć duże, a w stosunku do garażu to ogromne 😵. I żeby z tego garażu wyjechać (tyłem się wyjeżdża), trzeba skręcać mocno, ale nie za mocno. Dzisiaj zaczepiłam krawędzią błotnika o drzwi, wyrwałam jego kawałek, osłonę migacza i żarówki.

No i oczywiście uczucie, że do niczego się nie nadaje, nawet z garażu wyjechać nie umiem...😪, nic mi się nie udaje i świat się rozpada (wyciągnięta dziś karta tarota - wieża).

S. poszedł, obejrzał jeepka, poskładał wszystko, podokręcał, powiedział, że też na początku tak zrobił. I że muszę ćwiczyć manewry dalej. Uff ..

Soboty zorganizowałam sobie inaczej, morsowanie o 9 rozbijało mi cały dzień. 

Dzisiaj było tak - pobudka o 6,40, rowerem na targ po jarmuż, 25 km po parku (są tam kaczki, łabędzie, kormorany!! i czaple) i nibylesie, 15 minut na przeorganizowanie się w domu i nad wodę. Mam już neoprenowe buty, ponczo dopiero będzie.

Kaktusowe (nie moje jeszcze, fotka ze strony producenta):


Niedziela:
20 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower + 1h siłownia

Wtorek: 12 km rower 

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia 

Piątek: 20 km rower

Sobota: 25 km rower + morsowanie 5 minut

27 stycznia 2024 , Komentarze (27)

Super było !!🥳

Pojechałam na rowerze i była to świetna decyzja, bo na miejscu (9 rano) byłam rozgrzana i rozruszana, nie tak, jakbym z samochodu wysiadła. Deszcz padał całkiem całkiem, ale jest tam duże zadaszenie z ławkami, można się przebierać nie moknąc i jest gdzie zastawić rzeczy.

A samo miejsce, to całe moje dzieciństwo, masa wspomnień, pierwsze pływania bez asekuracji i łyżwy w zimie. Było wtedy ogromne, otoczone drzewami i krzakami. Dzikie bardzo, z miejscowymi, wytatuowanymi żulami i opowieściami o topielcach. Po ciemku się tam nie chodziło.

Teraz to piękny park z pomostami, ławkami, alejkami i ogromnym placem zabaw dla dzieci. Hamakami i przebieralniami. I niestety (ale to w lecie) z budkami z syfiastym jedzeniem.

Teraz była sauna, ubrana choinka z zapalonymi światełkami, muzyka i około 20 osób. 

Umówiona byłam z trzeba doświadczonymi morsami, robiłam to co oni, gadalismy, poszłam za nimi na pomost i do wody i coraz głebiej, aż po pachy. Na głowie czapka, na dłoniach rękawiczki, pozycja "na jeńca". I z zimnem, takim jakie znałam do tej pory, nic to nie miało wspólnego. To tak bardziej mrowiło..., aż po około 2 minutach, poczułam zimno telepiące. Wylazłam, ubrałam sie, co wcale łatwe nie było, bo palce sztywne troche się zrobiły, kubek gorących ziół z imbirem wypiłam i do domu. Deszcz lał juz porządnie, dreszcze miałam takie, że trzymanie kierownicy było wyzwaniem, a droga zrobiła się kilka razy dłuższa.

W domu resztę goracych ziół wypiłam i koktail z jarmużu, który jak z szuwarów wyłowiony wygląda.

Jest to przyjemność ogromna z rodzaju tych bardzo pokręconych 🤡

Jutro też morsuję!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.