Z przygodami dotarliśmy na ten ostatni nocleg. Bo jak obiad jedliśmy w stanicy (pierogi z kaszą i serem, surówka i na spółę przepyszna szarlotka z lodami na ciepło) znowu ciemne chmury się pozbierały, jezioro się rozbujało, wiatr skośnotylni zerwał, popędził nas w jak na skrzydłach... i wszystko ucichło, jak tylko dotarliśmy na wyspę. I zachód się zrobił przepiękny 😍.
A rano słońce, wiatru zero, wiosłowaliśmy jak najwolniej się dało to ostatnie pływanie.
56 km przewiosłowałam, 6x pływałam w jeziorze, grzecznie ziemniaki z koperkiem i jajkiem sadzonym jadłam na obiady i pierogi z wody. Ciastka na pół - przepyszne były, na miejscu pieczone, z rabarbarem albo jabłkiem.
I codziennie ptak bąk nadawał - jakby ktoś dmuchał w butelkę, a ludzi prawie wcale nie było. Wyjątkowo bardzo ich nie było w tym roku.
kronopio156
5 czerwca 2024, 21:07Ach, bajkowo 😊
kasiaa.kasiaa
4 czerwca 2024, 22:31Cudowny wypad 😊
dorotamala02
4 czerwca 2024, 18:02Wspaniały wypad i przygody, masz pięknie wysportowane ciałko:)))
beaataa
4 czerwca 2024, 20:18dziekuję 😊
Milly40
4 czerwca 2024, 15:35Jakie Ty masz mięsnie...jak jeden pan na P.
beaataa
4 czerwca 2024, 15:45Jakiś efekt trening siłowy dał, bez tego to chyba jedynką bym nie dała rady pływać, szczególnie pod prąd, albo w czasie wiatru.
Berchen
4 czerwca 2024, 15:28Cos przepieknego- ten urlop i zdjecie❤️
beaataa
4 czerwca 2024, 15:46Taki samowystarczalny urlop, kajaki na wodę, wszystko do nich zapakowane i przed siebie...
zlotonaniebie
4 czerwca 2024, 15:15Zdjęcie oddaje wszystko- nie takie leniwe wakacje w pięknych warunkach przyrody:)
beaataa
4 czerwca 2024, 15:47Co roku niby tak samo, ale zawsze inaczej. Chyba nigdy się nam nie znudzi.