We wtorek pogoda się zmieniła na jeszcze lepszą. Po nocnym deszczu, kurz na drogach zniknął, wszystko jest umyte i świeże. Jeden deszcz w ciągu dnia przeczekaliśmy "Pod Krasnalem" = wiejskim sklepem, przy misce śliwek i moreli - ja i czekoladzie z orzechami - S. Objechaliśmy jeziora poniżej Wigier, bardziej płasko, jakąś śluza, widziana z drogi - taka se, Czarna Hańcza - inna niż z kajaka, mniejsza jakby.
Po wycieczce (60 km) kąpiel w jeziorze i zaleganie w fotelach. Niestety, grupa rodzin z dziećmi rozbiła się tuż przy nas i zniknęła cisza 😟.
Ale środa i tak = przeprowadzka na północ. Po moim porannym 25 km pedałowaniu, szlakiem kolejki wąskotorowej i śniadaniu, zwijanie obozu, sprawne bardzo, bo wiemy już kto co i bez zbędnego kręcenia się w kółko to robimy, wyruszamy w stronę nowego 😀. Szkoda mi trochę, że dopiero dzisiaj czyli już za późno, odkryłam, że na pomoście, codziennie rano, zbierała się otwarta grupa ćwicząca jogę...
Tu z kempingami gorzej, Ale S. wypatrzył idealny: namiot mamy tuż przy jeziorze Czarna Hańcza, na swojej małej polance. Stary dom, jabłonki, wiejskie kwiaty i łabędzie koło pomostu..
Na koniec dnia wycieczka na wieżę widokową - ale tu są góry!!!
Zjedzone z lokalności - soczewiczaki - tłuste, słodkawe i kakory - suche, bułkowate, słodkawe. Jedno i drugie z soczewicą w środku. Pyszne 😋
kasiaa.kasiaa
26 lipca 2024, 06:19Za namiot podziwiam. W dzieciństwie tylko wakacje pod materiałem, a teraz jakoś człowiek się wygodny zrobił 🙈
Milly40
25 lipca 2024, 18:08Gdy byłam 14 letnią dziewczynką z mamą i jej kolezanka z corka trochę ode mnie starszą mialysmy wycieczke Niemcy, Belgia Holandia, Austria. Transport autobusem, ale codziennie inny kemping, rozbijanie namiotu i oczywiscie rano zwijanie, gotowanie na kuchence z palnikiem, zmywanie naczyń w kempingowych zlewach. Po 2 tygodniach byłyśmy jak maszyna, kaźda wiedziała co i jak ma robić i po prosu śmigalo jak na taśmie Charlie Chaplina. Teraz za to to i za milion dolców nie pojechałabym pod namiot ;-)
beaataa
25 lipca 2024, 18:32Uwielbiam! Ale bez gotowania i garów.
beatawalentynka
25 lipca 2024, 14:26Bardzo ciekawie ! O takich potrawach nigdy nie słyszałam.
FranekDolass
25 lipca 2024, 12:15Kemping znaleziony przez S. brzmi idealnie! Nawet go sobie zwizualizowałam 🤩 Soczewiczaka i kakora bym spróbowała 😁 Jak słodkawy, to na 100 procent by mi smakował 😁 Cudownych dni!
zlotonaniebie
25 lipca 2024, 08:28Widać, że te klimaty Ci pasują:)