Urle (już ta nazwą dobrze mi się kojarzy, tak wakacyjnie🏖) - Przetycz. Kolejowo - rowerową wyprawa, nie pierwsza taka = idealna jak auto jest w serwisie.
Urle - już sama nazwa, wakacyjna taką, klimat dawnego letniska, pusta i zapomniana teraz trochę. Liwiec wyschnięty, słońce i pomruki burzy jednocześnie.
W Kamieńczyku miał być obiad. Ale żaden kelner nie zareagował na naszą obecność, niezrażony tym S. przyniósł nam menu, a w nim nie było chłodnika, ani kaszy, ani pierogów z jagodami. Były za to bardzo mocne ceny za jedzenie na które nie mieliśmy ochoty. Skończyło się na pizzy w Brańszczyku (miejsce bardzo lokalne) dla S., ja wybrałam vege kulki z głębokiego tłuszczu!!!, które okazały się całkiem dobre i chrupiące i nietłuste w widoczny sposób. Do tego pomidory z pobliskiego sklepu.
Brańszczyk od Kamieńczyka oddzielony jest Bugiem i niedawno jeszcze, był tam napędzany ręcznie, turystyczny prom. Teraz niestety, trzeba pojechać do mostu
samochodowego i wdrapywać się stromymi schodkami na górę, spory kawał jechać w strasznym huku, wąskim chodniczkiem oddzielonym barierką. I znowu w dół tak samo stromymi schodkami. Na starym promowym miejscu jest teraz miejsce wodowania kajaków, zajrzeliśmy tam na chwilkę i powspominaliśmy - jak to dobrze z tym promem było.
A potem już szybko, coraz szybciej, bo pomruki narastały, słońce zanikało i budowały się ciemne chmury. Po drodze decyzja: jak zacznie lać to jedziemy, czy chowamy się - zapadła - jedziemy, chować się nie ma czasu. Wpadliśmy na naszą werandę mocno zmęczeni, jak właśnie burzowe widowisko się rozpoczęło. Ulewa, grzmoty i błyski. Długo. Zupełnie bez wiatru. A my, już po prysznicu, na fotelach, popijając gorące, ziołowe herbaty gapiliśmy się bez końca...
Trasa miała 52 km.
Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h min siłownia
Wtorek: 36 km rower
Środa: 30 km rower + 0,5h siłownia
Czwartek: 20 km rower
Piątek - niedziela: 150 km
kasiaa.kasiaa
1 lipca 2024, 07:15Super wyprawa 😀
pasztetowa55
30 czerwca 2024, 18:49Byłam tam na koloniach jak miałam 8 lat 😁
beaataa
30 czerwca 2024, 21:31Gdzie? W Urlach, czy Przetyczy? I co Ty tam robiłaś, to raczej takie lokalne miejsca, a Ty chyba ze Śląska.
pasztetowa55
1 lipca 2024, 15:08W Urlach, kiedyś jako dziecko mieszkałam na Podlasiu koło Gródka Białostockiego na Śląsku mieszkam od 1980 r
FranekDolass
30 czerwca 2024, 18:26Nawet nie wiesz, jaki to miód na moje serce czytać Twoje wpisy z bliskimi mi miejscami ♥️ Wracają wspomnienia, nawet czuję zapach ciepłego powietrza, lasu i rzeki ♥️
beaataa
30 czerwca 2024, 21:33Franku, a co Ty tam robiłaś, w takich podwarszawskich letniskach?
FranekDolass
30 czerwca 2024, 22:04Moja ukochana babcia urodziła się i wychowała, a ja spędzałam wszystkie wakacje i każdą możliwą wolną chwilę w Długosiodle ♥️
beaataa
30 czerwca 2024, 22:31No to faktycznie Twoje miejsce 😊
czerwona_kuropatwa
30 czerwca 2024, 16:33Jest coś magicznego w obserwowaniu burzy z ciepłego i suchego miejsca ⛈️🏡 piękny domek
beaataa
30 czerwca 2024, 21:35Szczególnie, jak nie raz w deszcz się pedałowało 😉
araksol
30 czerwca 2024, 16:28no to była przygoda z tą burzą...
beaataa
30 czerwca 2024, 21:35oj była, była..
Milly40
30 czerwca 2024, 13:26A ta weranda i prysznic to na waszej działce, czy gdzieś byliście? W sumie to nigdy nie pokazałaś jak tam macie na tej działce? Nie wiem czy szałas tam czy regularna hacjenda?
beaataa
30 czerwca 2024, 14:04Dodałam fotkę z domkiem. To taki domek przerobiony przez dziadka S. z budki sprzedażowej. Potem kolejne pokolenia ulepszały co tam chciały. Teraz są dwa pokoje, kuchnia, łazienka z prysznicem i ciepła woda. Kibelek wciąż taki z serduszkiem, nieopodal.
Milly40
30 czerwca 2024, 19:01No to tak pomiędzy szałasem a hacjendą, ale prysznić z ciepłą woda to podstawa!
beaataa
30 czerwca 2024, 21:39Prysznic to kilka niezłych lat już mamy, ale pamiętam czasy, jak nie było. Ani ciepłej wody. Tylko my tam wtedy nie bywaliśmy prawie wcale, wcześniejsze pokolenia tam rządziły. Cieszę się nim nieustannie 😊. I kozą, w której palimy, bo wiosną i jesienią zimno w tym domku było.
zlotonaniebie
30 czerwca 2024, 12:57Dobrze, że dotarliście pod dach Burza i jazda na rowerze to nie jest dobre połączenie Ja bym umarła że strachu.
beaataa
30 czerwca 2024, 21:41Ta burza, jak jechaliśmy, to tak tylko mruczała z oddali, no i po drodze były jakieś wiaty, czy przystanki w razie czego.
adador77
30 czerwca 2024, 12:04Bosko:)))