10 km rower + godzina TBC
A po obiedzie (micha surówki, gulasz z indyka, placki ziemniaczane _ pycha) prawie 10 km po moich okolicznych lasach, bardzo szybko i w drugiej połowie z czołówką, bo strasznie szybko robi się ciemno super było
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (197)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 240212 |
Komentarzy: | 10850 |
Założony: | 21 lutego 2012 |
Ostatni wpis: | 8 lutego 2025 |
10 km rower + godzina TBC
A po obiedzie (micha surówki, gulasz z indyka, placki ziemniaczane _ pycha) prawie 10 km po moich okolicznych lasach, bardzo szybko i w drugiej połowie z czołówką, bo strasznie szybko robi się ciemno super było
Co myślicie o takiej ochronie przed molestowaniem?
https://twitter.com/kobuz3/status/941775630017945601?s=09
Środa: 20 km rower + 20 minut orbitreca (niezbyt długo, ale szybko i mocno pod górę
Czwartek: 20 km rower + brzuch i tric x 3
Piątek: 20 km rower + kompleks x 4
Po pracy w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie,
2. Wyciskanie sztangielek siedząc: 10 x 7kg, 3 serie (ostatnie powtórzenia to już walka była)
3. Rozpiętki na ławce skośnej: 5 kg x 15 x 3 serie,
4. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie,
ławka rzymska popsuta
5a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg na każdą nogę
5b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg
5c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg
a b c jako seria łączona x 3.
I godzina ABT
Sobota: 12 km rower + godzina TBC + godzina sztang (pomiędzy łydki na maszynie 60kg stopy równolegle x20 do wewnątrz x20, na zewnątrz x20, równolegle x20)+ bardzo udane kupowanie prezentów
Jakoś niewiele miałam z nim doświadczeń do tej pory. Do czasu kiedy zobaczyłam tak dojrzałe, że aż pootwierane nad Iseo.
I od tej pory eksperymentuje:
1. Przecięłam na ćwiartki i pestki trochę wyjadałam,a trochę podważałam nożem do sałatki _ efekt: duża plama soku na desce do krojenia i pełno malutkich kropek dookoła
2. Ponadcinałam skórę i próbowałam jakby "otworzyć go" straszny błąd dowiedziałam się dlaczego ten owoc nazywa się granat
cdn...
Poniedziałek: 20 km rower
Wtorek: 20 km rower + zestaw na brzuch + tric w południe x 3
Wieczorem w klubie: po bardzo ciężkiej walce ja leniwa kontra ja rozsądna (leniwa kusiła, że przecież od dawna nie opuściłam treningu, więc ten jeden raz to chyba się nic nie stanie), ale troche mniej czasu po angielski jakiś dłuższy był tym razem
1. Martwy ciąg: 35kg x 15 x 3
2. Rozpiętki na ławce skośnej: 5 kg x 15 x 3 serie,
3. Wiosłowanie 20kg x 15 x 3 serie,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I interwały jejku jak ciężko_ciało w ołów nie do ruszenia się zamieniało
ziemia okrzemkowa_podsumowanie
Po czterech dniach picia z samego rana czegoś co wyglądało i smakowało jak kreda (wiem jak kreda smakuje, bo pisałam nią ta tablicy i czasami, zamiast umyć oblizywałam paluchy) efekt był jeden - niedobrze mi było. = ziemia okrzemkowa poszła do śmietnika. Cóż, nie robi błędów ten co nic nie robi
'
Sobota: 10 km rower + 1h TBC + 1h sztang
Niedziela: 10 km rower + 1h TBC bardzo ciężki, bardzo dobry muzycznie
No, a w międzyczasie planowanie świąteczno_noworocznego pobytu w Małej Fatrze
W piątek na siłce taka była para (obydwoje około 25l.):
1. On nic ciekawego.. tzn siłkowy standard
2. Ona wzrost około 150, waga około 30 kg, mięśni około 0
I Ona stawał przed lustrem i mówiła, że sztanga 20 kg ma być teraz (nie precyzując, czy prosta, czy łamana) i czekała, a On przynosił i kładł pod jej nogi. I wtedy ona
robiła np. żołnierskie, czy wiosłowanie, ale jak strasznie kalecząc
Niby dźwigam, ale też się gapię
i się dziwuję
Piątek: 20 km rower + zestaw brzuch = tric x 3 w południe
5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, odwrotne pompki x 15, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę.
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie,
2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 20 kg x 10 x 3 serie (ostanie powtórzenia już ledwo, ledwo..)
3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie,
4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 33 kg, 15x33kg, 15x33kg
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina interwałów zamiast TBC_przeżyłam_tempo mniejsze niż oczekiwałam..
Sobota: 10 km rower + godzina TBC + 1h sztang
Arbuz
Zamiast "balować" na christmas próbuję rozgryźć tajemnice brioszki, bo tylko tym wzorem, który jest dla mnie czarną magią, mam chęć robić trzy zamówione czapki:
@szydelkowiecrowerowy
Środa: 20 km rower_hura!! w deszczu, a nie po lodzie
, tylko, że nasz korporemont zaowocował brakiem prądu w szatni=zimna suszarka=powrót w mokrych ubraniach. I ze wspólnej szafy zniknęła moja czapka
, stara, powyciągana i musiałam zrobić coś w rodzaju turbanu z podkoszulka
.. Prawie też zderzyłam się z nowym typem "krowy". Do takich (one są obojga płci
) co idą nie widząc gdzie, wpatrzone w ekran telefonu i gadając jestem już pryzwyczajona tzn mam na nie oko. Ale ta nowa trzymała parasolkę tak, że nie mogła widzieć nic, tylko swoje stopy i nagle zupełnie skręciła ostro w bok..
Czwartek: 20 km rower_pogoda idealna_mocny wiatr w plecy, sucho i ciepło + kompleks x 5 w południe (prą jest, więc działa orbitrek i radio). A po południu moja czapka się pojawiła
w korposzafie...
Tytuł wpisu miał być wstępem do mema, który skradł moje serce, ale coś z Vitalia + wstawianie czegokolwiek słabo...
.. już zreperowane
Poniedziałek: 20 km rower (z tego 10 porannych po czymś jakby lodowisko = tempo żółwia, uwaga wyostrzona na maksa, żadnych gwałtownych ruchów) + kompleks x 4 w południe
Wtorek: 22 km rower +
Wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie,
2. Rozpiętki na ławce skośnej: 5 kg x 15 x 3 serie,
3. Wyciskanie sztangielek siedząc: 7kg x 10 x 3 serie (ciężko),
4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 33 kg, 15x33kg, 15x33kg
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I biegiem na interwały, wyjątkowo ciężkie tym razem, niektóre ćwiczenia musiałam zamieniać...
I jak co roku są emocje bo: Czy idziesz? W czym
? Jak schudnąć do tego czegoś
?
Ja w kiecce zeszłorocznej, a nawet zeszłozeszłorocznej która nie wymaga głodzenia się, nie jestem traktowana poważnie w poważnych christmaspartyrozmowach.
Sobota: 10 km rower (już po śniegu, hurahara!!!) + godzina TBC + godzina sztang, a pomiędzy, w czasie rozciągania, wspięcia na palce na maszynie do ćwiczenia łydek_jak zwykle: stopy równolegle, na zewnątrz, do wewnątrz i znowu równolegle x 20 x 60 kg
Niedziela: 10 km rower (po śniegu jeszcze bardziej już po) + godzina TBC, ciężko i bardzo energetycznie
A zamiast podjadania entrelac nr 2. Z ażurowymi listkami i bardziej kolorowy
Koniec tego dobrego, czas stawić czoła zimie_powiedziała moja sąsiadka i w 100% miała rację
Podjęłam wyzwanie..
Trochę marzną mi kciuki i strasznie dużo rzeczy na siebie zakładam=problem z upilnowaniem tego, ale jakoś daję radę..
Czwartek: 20 km rower + kompleks w południe x 3 tylko
Piątek: 20 km rower + 5 minut orbitreka (tak zresztą jest zawsze, tylko zapominam o tym pisać) i brzuch + tric x 2, co jest wielkim sukcesem, bo miałam tam mało czasu, że leń wewnętrzny podpowiadał, że skoro tak to może nie ma sensu zaczynać...
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie,
2. Wyciskanie sztangi na ławce skosnej: 20 kg x 10 x 3 serie (ostanie powtórzenia już ledwo, ledwo..)
3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie,
4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 33 kg, 15x33kg, 15x33kg
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
i godzina ABT (tyłek poczuł)
ciężkie czasy dla rowerzysty:(
Pada śnieg z deszczem, ma być przymrozek + rowerowanie jutro pod znakiem?
Poniedziałek: 20 km rower + kompleks brzuch i tric x 4 =
Wtorek: 20 km rower + kompleks x 2 tylko bo było mierzenie łowów z black friday=czarne leginsy z nike i coś w rodzaju bluzy=świetnie leży jedno i drugie, zachwycona jestem czekam jeszcze na skarpetki, ale to pewnik i buty też pewnik=mam już jedną taką parę, teraz to będzie na zapas (bardzo trudno jest o lekki wierzch z vibramową podeszwą.
wieczorem w klubie: angielski opóźniony = z czasem ciasno
1. Martwy ciąg rumuński: 35kg x 15 x 4 serie,
2. Ściąganie drążka do klatki pionowo : 25 kg x 15 x 3 serie (ostatnie powtórzenia były nieczyste),
I wydawało się, że będzie koniec, ale przypadkiem wpadło:
7. Wspinanie sie na palce: stopy równolegle, na zewnątrz, do wewnątrz i znowu równolegle x 20 x 60 kg
godzina interwałów z super instruktorką na zastępstwie, która dała nam naprawdę popalić
Środa: 23 km rower (część w śniegodeszczu)