Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang, a w tzn międzyczasie łydki na maszynie ..
Niedziela: 37 km rower komunikacyjnie na chrzciny (pierwszy raz w życiu się odważyłam zamiast autem, albo taxi, pedałować i przebierać w .. nawet nie wiem jak to nazwać bo wg tabliczki na drzwiach to toaleta, ale większe było od mojego salonu.. fascynująca jest taka przemiana: wchodzę spocona, zabłocona. Po pięciu!! minutach wychodzę pachnąca, dobrze ubrana, makijaż nic a nic nie ucierpiał..)
aniaczeresnia
10 stycznia 2018, 14:05Szalona jestes z tym rowerem! Chcialabym widziec przemiane :-) Swietne to ogloszenie!
EwaFit
8 stycznia 2018, 18:26Nie pojechalabym na imprezę rowerem....jakoś nie widze siebie spoconej i z porwanym włosami...zachodzę w głowe...co to za "toaleta"?
beaataa
8 stycznia 2018, 18:59Toteż nie byłam spocona i potargana. Toaleta w hotelu była jak portal ze świata rowerowego do imprezowego:)
diuna84
8 stycznia 2018, 13:56skąd ty to wzięłaś :P ha ha hi hi hoho dobre.
sachel
8 stycznia 2018, 13:12Podziwiam! Ja jestem zawsze na ostatnią minutę, więc na przebieranki nie byłoby czasu, ale to jak zawsze kwestia organizacji.
marii1955
7 stycznia 2018, 23:13Ty , to masz pomysły , hahaha ... nie odważyła bym się na taką imprezkę jechać na rowerze . Ale zaradziłaś wszystkiemu - weszłaś "do pokoju zwierzeń" upocona , wyszłaś WYLASZCZONA :) Bez zbędnych słów widać , jak bardzo kochasz jazdę na rowerze :)))
beaataa
8 stycznia 2018, 06:58Ja się też nieodważałam aż do ostatniego dnia, ale potem tak mi coś w głowie klikneło, że dlaczego właściwie .. pojechałam też na rowerze na wigilie, prezenty w sakwach:)
marii1955
8 stycznia 2018, 10:47Hahaha - w sumie fajnie , dobrze , że nie było mrozów i nie ma ... ja na razie . Dobrego dnia :)))