Edycja 2019
Albo inna jakaś nazwa handlowa..
Ale w moim klubie w zupełnie nowej odsłonie:
Uczestniczą głównie faceci_miśki. Trening personalny. Wszyscy używają mini band i robią monster walk.
I jak to kosmicznie wygląda, duży_pusty kwadrat podłogi w klubie, po którym w tą i z powrotem spoceni faceci w półprzysiadzie, z ta taśmą o okolicy kolan w bok się przesuwają, każdy ze swoim trenerem, który im te boczne kroki liczy...
Poniedziałek: 22 km rower
Wtorek: 20 km rower + 0,5h marsz w południe
Środa: 20 km rower + brzuch i tric x 4 + 20 minut siłki (przysiady + rozpiętki) + 1h bikini extreme
Czwartek:17 km rowerem na "śniadanie podatkowe" w centrum, pod megawiatr z mżawką na dodatek = w super toalecie dla inwalidów w 10 minut przemieniłam się z mokrego brudasa w korpokobitkę i przez 2h byłam straszona nowym TP-R, popijając sobie cudownie gorącego earl greya. Ale potem trzeba było przemienić znowu = z sakwy wyciągnąć mokre i zimne ubranie i kolejne 9 km pedałować. A wszystkie światła były czerwone, nieskończenie długo czerwone. W sumie rower 35 km.
Piątek: 19 km rower + 0,5 marsz w południe + 30 minut siłowni i 1h interwałów
A w domu cudownie gorąca zupa_krem z dyni.