Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 227158
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 41 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 września 2010 , Komentarze (6)

 

       Dziś wpis będzie w kolorze wina.

Odwiedziliśmy kantyne i enotece z winami dzis w Montepulciano. Popróbowali i kupili. Właśnie jedno wino "oddycha" sobie i czeka na kolacje.

         Vino Nobile di Montepulciano - to najlepsze wino z tego regionu i bardzo cenione przez znawców i także takich nieznawców jak ja. Mała lampka do kolacji dobra na serce, bo w końcu ono czerwone jak krew :).

Po kolacji będzie spacerek. Jejku jak tu cicho i spokojnie, aż głupio rozmawiać głośno, bo miasto o 23 uśpione. To daje takie poczucie bezpieczeństwa i swodoby, już się nie muszę oglądać czy jakaś czarna, zakapturzona postać nie śledzi mnie...

         Byliśmy ostatnio na zakupach w sklepie w stylu IKEI i nakupowali oświetlenia dużo :), teraz tylko trzeba elektryka aby to popodłaczał i będzie o wiele przyjemniej. Uwielbiam takie zakupy, ale trzeba sie pilnować co chce sie kupic, bo ja to bym pół tego sklepu wykupiła.

       Jedzonko, alles gut :D

Ś1: kawa, pare śliwek, chrupiące ciasteczka

Lunch: pici(regionalny makaron) z sosem ze świeżych pomidorów i serem owczym  :)

Przekąska: te chrupiące ciasteczka, kawa, woda

Przekąska numer 2: sery różnego rodzaju - niewielka ilość, degustacja

Kolacja: porcja wołowiny smażonej na niewielkiej ilości tłuszczu, sałata, rukola, troszke sera i Vino Nobile di Montepulciano :).

      Ćwiczyć, też ćwicze, bo chodzenie po średniowiecznym mieście wcale nie jest takie łatwe. Droga ciągle w góre i w dół, więc się ruszam :).

Po kolacji znów będzie spacerek, tym razem wyciągne Cristiana na troche dłuższy.

    Miłego wieczorka życze

2 września 2010 , Komentarze (1)

  

         Zapisałam się na kurs języka włoskiego! Zaczynam 13tego września, poki co to tylko na 2 tygodnie. Cieszę się bardzo.

Dziś nam zainstalowali kuchnie w domu, a jutro podłączą wodę i gaz i w końcu będzie można gotować i piec :D. Możę w końcu wrócę do właściwej diety (tej smacznie dopasowanej), a nie jedzeniu tylko to co się da.

Nie moge znalezć tu razowego chleba :(. Tego fajnego żytniego - made in Germany, też nie ma. Widziałam Wase, ale nie wiem czy się mogę do niej przekonać.

Polską dietę to trzeba w Polsce stosować ;), teraz się muszę przerzucić na Włoską, tylko jak?>?? ;)

           Marudziło mi się ostatnio, dzięki dziewczęta za wsparcie i podparcie, bo się musiałam komuś wygadać i pomogło :D

Sprawy się mają dobrze, plecy mnie jeszcze pobolewaja, ale najprawdopodobneij to mnie przewiało, a nie materac. Już włosi też się na mnie tak nie patrzą mocno ;) może się przyzwyczaili ;P hehe.

      Jutro się będę ważyć, ciekawe co sobie wyważe, bo po tych jedzonkach ostatnich to nie wiem.

Mój przykładowy jadłospis:

Ś1: 3 ciasteczka śniadaniowe(mało tłuszczu, ale słodkie), mała kawa, gruszka

Ś2 albo Lunch: sałata, pomidory, biały chleb, jogurt - w różnych ilościach, woda

Kolacja: melon, szynka parmeńska, sałata, znów biały chleb, jakieś owoce..

Zielonego mi sie chce! Fasolki, brokuła jakiegoś no i tego żytniego chleba :D. A ja tu powinnam przeglądać winnice a nie supermarkety, no nie. W końcu do Vino Nobile di Montepulciano jest najważniejsze :D

   Buziaki i milej nocki!

31 sierpnia 2010 , Skomentuj

 

Na samą myśl, że ludzie to jedzą serce mi przestaje pompować krew...

Czytajcie uważnie...

Nie dziwota, że to tylko w USA....

http://health.yahoo.net/experts/eatthis/scariest-new-restaurant-foods

 

31 sierpnia 2010 , Komentarze (7)

          

             Słonko ładnie świeci, a ja siedze w domu... czekam na hydraulika, bo już drugi dzień wody nie ma, a brudna taka nie wyjde na miasto, bo zle sie czuje. Jedno to co wyszlismy do toalety publicznej, bo jest blisko domu.. kaszana na maxa. Do tego stopnia, że ten hydraulik mowi, że bedzie albo rano albo po południu.. czyli może o 16tej... italian job.

   Ogólnie jest ok, siedzimy z Cristianem i bawimy sie komputerami, każdy swoim, jejku nuda na maxa. Zle sie z tym czuję, bo nie wiem co ze sobą zrobić. Ani wyjść, ludzie sie krzywo na ciebie patrzą, już wczoraj w jednym z urzędów, pytali się czy przyjechałam do Włoch się opiekować starszymi ludzmi... ?!?! bo na taka wygladam? Nie, bo to robią imigranici z europy... a kij im w oko.

Nie do końca się czuję swobodnie, bo kurcze dalej nic nie rozumiem po włosku. Jeszcze pare tygodni temu śmiałam się , że wiem jak kupić chleb, ale trzeba jeszcze wyjść z tego domu, a ja mam barierę. Zresztą mam wrażenie, że wszyscy się tu na mnie gapią...

Bo to takie europejskie, bo kur... w tym Londynie, to nikt na nikogo sie nie patrzy, bo wszyscy maja nosy wcisnięte w gazety, ksiązki, iPody, iPady i grzebią w nosie, a tu wszyscy sie na ciebie gapia. Może jakaś przewrażliwiona jestem i zamiast sie skupić na ważnych rzeczach to myśle, że swiat kręci się wokól mnie, bo skoro się wszyscy patrzą.. no nie...

       Marudze, bo nie mam do kogo marudzic... zadzownilam do domu, ale tez dlugo nie moglam pogadac, bo z komorki...

Nawet ojciec nie moze przyjechac naprawic mi swiatla, bo przeciez daleko...

Plecy mnie bola od spania na nowym łóżku i nie wiem, czy materac zły, czy poduszki, czy cholera wie co...

         Wiem, wiem marudze i tyle.

Ide cos zjec, zajesc te swoje marudzenie i smutki, bo tylko jedzenie potrafi mnie wyzwolic i poprawic humor. Czyż tak nie jest?

     

28 sierpnia 2010 , Komentarze (3)

        

        Oj, dużo się tu działo u mnie ostatnio...dużo!

Aktulanie jestem w Montepulciano, w środkowej Toskani we Włoszech! Siedze sobie na mojej kanapie, z moim chłopcem i obydwoje napastujemy nasze komputery ;). A jaki widok mamy z okna...ehhh...jak znajde kable do aparatu to powrzucam fotki.

       Wylecieliśmy w środę rano do Werony. Jak wylatywaliśmy z Londynu to była jesień, tutaj lato w pełni, a my oczywiście w jeansach. Odebrał nas brat, bratowej Cristiana no i musieliśmy na nim polegać, bo za nim dojechaliśmy do domu to posiedzieliśmy w jego restauracji. No, ale najlepszy punkt tego dnia był kiedy to nie mogliśmy odpalić samochodu, którym mieliśmy jechać do Montepulciano. Nie ma co się dziwić, samochód ten ma 17 lat!!! Ale w końcu się udało.

Po gorącej nocy, o 7mej rano wsiedli w to auto i pojechali. 400 km, 5 h i 35stopni w cieniu, bez klimatyzacji. Nawet się nie zgubiliśmy ani razu.

  Nawet nie wiedzieliśmy, że nasz "pracodawca" zapewnił nam spanie w jednym z apartamentów, bardzo miło z jego strony. Przynajmniej spaliśmy na łóżku i było gdzie ugotować.

     A właśnie o diecie mówiąc. No niestety, nie mam jak stosować tej vitalijskiej...bo nie mamy kuchni. Właśnie Cristian przegląda www w poszukiwaniu jej.

Jem małe posiłki, co 3 - 4 h, warzywa, owoce, troche chleba ( ten toskanski to pieczony bez soli), duzo wody popijam.

Cwicze też, bo jest i dużo sprzątania, podnoszenia itp. Więc sie wyginam, zginam, biegam po tym mieszkaniu, bo wielkie takie. To nie moge znaleść łazienki albo coś jest w piwnicy. Korytarz ma 20 metrów długości a samo mieszkanie ponad 100m2, więc mam co sprzątać :D.

        Widze, że się dobrze odchudzacie, postaram się pozaglądać do was, a wy pozaglądajcie do mnie.

Buziaki

24 sierpnia 2010 , Komentarze (3)

  Właśnie czekamy w domu na busa, co zabiera nasze wszystkie szpargały. Oj nazbierało się tego. Teraz, co najmniej 2h ładowania. Sofa, lodówka, pralka, szafy, a do tego chyba z 25 różniej wielkości kartonów i 3 torby podróżne. ALe to tak na marginesie podałam ;) hihihi

          Dietuje dieta tłuszczową (czyli objadam się). Zjadaliśmy to co było w lodówce. Wczoraj przepyszny take away z Gangesa - hinduskie pyszne jedzonko, najlepsze w Londynie!

Może dziś trochę potracę kalorii przy ładowaniu i noszeniu, choć pewnie trzeba się wybrać gdzieś na kolację.

     Jutro już rano lecimy do Włoch. Najpierw do Werony odebrać samochód, a na drugi dzien 400km jazdy i jestemy w Montepulciano! :)

Najepsze jest to, że tu w Londynie jest już praktycznie jesień, a tam jeszcze środek lata. Może jeszcze się opalę trochę :).

        Oj, wielka zmiana mnie czeka, ale jestem pełna entuzjazmu i podekscytowana. Martiwę się też, ale w moim przypadku to normalne ;).

  Będę was informować na bierząco, a was teraz zapraszam to zapoznania się z pięknym Montepulciano w Toscanii.

Oto miejsca, w których będziemy pracować:

  www.palazzocarletti.com

www.palazzobellarmino.com

         ZAPRASZAM!

 

Miłego dnia!

 

21 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

        

          Muszę wierzyć i chcę wierzyć, że będzie dobrze, że dieta będzie i ćwiczenia. Nie ma co myśleć, tylko działać.

Dziś mały wypad do pubu ze znajomymi Cristiana, sie wystroiłam troche :D, a co tam. Pewnie zmarzne, bo tutaj w Londynie to już jesień. Mżawka, wiatr, pochmurnie... typowe nie dziwo, że tu tyle pubów ;).

     Miłego wieczorka i pozytywnego odchudzania.

20 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

 

        Kolejny dzień w stylu "na mieście". Już prawie spakowani, a że trzeba się obkupić, bo tam w Itali, to nie dość, że drogo, to jeszcze wszystko na chudych tylko szyją, więc znów buszowałam po sklepach. Zakupiłam fajna koszulę, sukienkę, 2 staniki(i co okazało się, że mam takie wielkie, że teraz ciężko znalezć znów) ;), rajstopki. Szukałam butów, ale nie pasowało mi nic.

      Wracając do głównego tematu, otóż umówiłam się do fryzjera dziś. Ener ma na imię, i o dziwo chłopiec mnie pamiętał. Bardzo miły i taki żwawy i zabawny. Więc mu mówię, że wyjeżdzam itp i potrzebuję zmiany. To zmienił mnie... się w lustrze nie poznaje, hehe ;)

        Tak wyglądałam o godzine 10 rano :)

*********************************************************************************

***************************************************************

************* :P

SURPRIZE!!!!!!!!!!!!! :D

   Normalnie nie mogę się poznać, pewnie rano się wystraszę :D ale to taki efekt. Kochany ten fryzjer, zrobił to co trzeba, szybko, zaskakująco i do tego tanio!!! Naprawdę, w Londynie znaleźć dobrego fryzjera to ciężko, a ten jest boski! Podam namiary jak ktoś potrzebuje!!! :D

         Spotkałam się też z kumpelą z pracy, trochę pogadałyśmy o teraźniejszych sprawach, poznałam jej chłopca i prawie płakałyśmy kiedy się żegnałyśmy. Obiecała mnie odwiedzić na wiosnę.

            Was też zapraszam :) Koniecznie.

www.palazzocarletti.com

  www.palazzobellarmino.com 

Kolorowych snów!

19 sierpnia 2010 , Skomentuj

 

        I pewnie jutro będzie w górę, bo kolejne ważenie mnie czeka. Niby pilnuję godzin, ale jakoś te posiłki nie takie jak powinny być. A bo teraz przy tym pakowaniu to nie ma czasu na zakupy, ani na kupowanie dużej ilości jedzenia, bo w rzeczywistości trudno kupić 40g sera czy czegoś innego.

Popijam dużo herbaty czerwonej i troche pomaga.

          A dziś dostałam miły list od fundacji MADRE - www.madre.org. Wysłałam im soczewki kontaktowe, które już nie mi nie pasowały. Sprzedać ich nie było jak, a znalazłam na necie, że oni przyjmują takie dotacje. Fajnie się czyta taki list.

 Dziś czeka nas kolacja ze znajomymi, podobno ma być królik.. taki po angielsku ;) hehe więc zobaczymy jak będzie smakował.

No nic, lecę dalej się pakować.

Pozdrawiam i pozytywnego odchudzania.

    

18 sierpnia 2010 , Komentarze (5)

           

             Dziś znów byłam na zakupach, no tak, bo mam mało do pakowania :D więc trzeba coś dokupić.

Zakup dnia i punkt kulminacyjny, to stanik i profesjonalne dopasowanie przez brafiterke. Gościówa po prostu mnie uszczęśliwiła. Do tej pory nosiłam rozmiar 40 E, a dziś się okazało, że rozmiar który powinnam nosić to 36 H?!?!?!  Szok,bo ja nie mogłam uwierzyć, że aż taka zmiana. Gdzie to ja bym pomyślała o rozmiarze H... hehehe

Teraz pięknie wszystko leży,a i ubrania odrazu lepiej pasują i wogóle czuję się piękniej i cudowniej. :)

      Moje spodnie motywatory zamieniłam na większy rozmiar. Dlaczego? Bo ja je musze ubierać już na teraz, a nie za 7kg. Nie znaczy to, że się poddaję czy coś, bo te co mam to lepiej niech będą za luzne to się wtedy będzie zmniejszać, ale przynajmniej mogę je swobodnie nosić.

Postaram się niedługo wrzucić jakieś fotki :).

      Dietowo, troche tak na bakier, ale trzymam sie godzin i pilnuje aby sie nie objadać jakimiś niezdrowymi produktami.

        Pozdrawiam serdecznie.

Buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.