Witajcie,
wczoraj wytrzymalam i nie zjadłam ani kawałka tej domowej pizzy. Moj Crisitan chciał mnie poczestowac, to warknełam na niego, ze ma mnie sie nie pytac, nie zachecac, a on nato , ze przeciez nie jest taka kaloryczna ta pizza: tak ilosc oleju jaka on wlewa jest dla mnie za duza!! Pozniej jak poprosilam o powachanie, to mi powiedzial abym spadala ;).
(2) Dzisiejsze nadprogramowe jedzenie:
- kęs cielęciny z patelni (na spróbowanie)
- zamiast malin i truskawek (do podwieczorku) zjadlam nektarynke i winogorna (chyba ok)
- wczoraj jeszcze do kolacji były dwa pomidorki koktajlowe, ale zakładam, ze to jest ok.
Dziś wieczorem znów będę walczyć z pokusami, bo nie chcę robić editów do wpisów nadpogramowego jedzenia.
Ostatnio trochę wymieniłam sobie dietę i już nie muszę tyle gotować, bo mnie to trochę stresowało. Mam więcej kanapek na kolacje, co też mi bardzo pasuje i pojawiły się też sałatki np z pekińskiej, która jest o wiele zdrowsza (ma mniej węglowodanów) niż np kapusta biała (czego się dziś dowiedziałam dzięki vitaliuszowi :). Więc do piątku muszę taką głowę gdzieś upolować...
Kolejny tydzień i zmienię dietę na smacznie dopasowaną i zobaczymy, co tam ciekawego mi zaproponują.
Podaję wam linka do strony, gdzie wirtualnie można się odchudzić!!! Mi się nawet efekty podobały. Wzrost i wagę można zamienic na cm i kg, wgrać zdjęcie, ustawić wagę poniżej i czekać na efekt. Fajne jest porównanie przed i po.
http://www.redbookmag.com/health-wellness/virtual-body-makeover
Dziś znów trafiłam na swojego sąsiada, który bardzo ładnie się do mnie uśmiechną, co mnie wprowadziło w lekkie zakłopotanie, ale odrazu jakoś przyjemniej mi się zrobiło. A jeszcze dostałam emaila od jednego z gości, że bardzo mu się podobału w Palazzo Bellarmino i jak bede we Florencji to zaprasza mnie na kawe.
To już rok odkąd opusciłąm swoją prace w hotelu w Londynie...i szczerze, to brakuje mi jej, bo często wracam wspomnieniami to tych różnych momentów z tego miejsca pracy, szczególnie do tego natłkoku wydarzeń i intesywności. Co tam się działo, to było niesamowite, choć wiele razy klnęłam i narzekałam na tą pracę. Bolało mnie serce jak o 5 rano w niedzielę musiałam jechać do pracy na poranną zmianę, ale jak już tam byłam, to było mi lepiej.
Dopóki nie nauczę się docenia tego, co mam teraz w danym miejscu i momencie, to ciągle będe narzekać i przepuszczać okazje.
Ach, to tak wspominam sobie dzis.
Zachecam do virtualnego odchudzania ;) i pozdrawiam was cieplutko!!!