I jestem juz spowrotem! Co prawda wrocialam w niedziele z urlopu, ale dopiero teraz jakos znalazlam chwile aby cos napisac.
Od czego tu zaczać:
- pogoda!!! OMG jeszcze takiej pochlapanej pogody to nikt chyba nie widzial we Wloszech, i to nie tylko tam gdzie ja bylam, ale prawie caly półwysep skąpany w deszczu - teraz jak wyglądam przez okno to mam wrażenie, ze jestem w Londynie: pada, mglisto i zimno
- rodzinka: poimprezowalismy super, wszyzscy razem. Chrzesnica mojego Cristiana to prawdziwy skarb i pełen energi 3latek. Bawilismy sie duzo i często, ja się nie nudziłam a jej rodzice trochę odpoczeli
- dieta: jaka dieta: codziennie ponad stan: grill 4 razy, restauracja 3 razy, bylo duzo białka, ale też dużo tłuszczów
- waga: no dałam ciała, bo piątkowe ważenie oszukałam wpisując wagę taką jaka być powinna...teraz w piątek znów dostanę czerwoną krechę...oj niegrzeczna ja...
- cwiczenia: nachodziłam się troche po plaży, poszorowalam stopy piaskiem i zaliczylam 2 h spacer w lesie, a reszta ro raczje w moderacji. Nie pływałam :( i tylko raz umoczyłam się w wodzie, bo fale były tak ogromne, że się po prostu bałam. Jacyś ludzie się kąpali, ale ja nie miałam odwagi.
- mieszkalismy w kempingu- hehe było czysto i ciepło (w polarze jak sie spało), ale jak padał deszcz, walił grad i pioruny to miałam trochę stracha, choć i tak najbardziej martwiłam się o samochody, aby nic na nie nie spadło.
Ogólnie, cieszę się, że mogłam się wyrwać trochę do lasu ;). Co prawda jagód tam nie mają, ale dużo świeżego powietrza. Morze było piękne i te wielkie fale, błękitny kolor i no udało mi się trochę opalić :). Spiekłam się, ale jak sie chce w tydzien mieć 2 tygodniowa opaleniznę, to tak to już jest.
Teraz staram się trzymać diety, choć coś ciężko mi to wychodzi, ah ja i ten mój nieposkromiony apetyt, no będe z nim walczyć!!!
Niestety nie mam jeszcze zdjęć, bo gdzies wsadziłam aparat i nie wiem gdzie jest.
Widziałam, że u Was do przodu, kilogramy w dół i cycki w górę ;)
Tak dalej, odchudzamy się, bo co tu innego robić jak na plaży deszcz...
Buziak i pozdrowienia
anilewee
27 lipca 2011, 20:59kochana to super, że mimo pogody urlop się udał!:) i sobie odpoczęłaś:) ja czekam na foty oczywiście:D
johana78
27 lipca 2011, 18:55miło że zaglądasz do mnie. pozdrawiam
Malim
27 lipca 2011, 17:43ciekawie,ciekawie...aż zazdroszczę wypadu, ja mam las pod nosem a nie chodzę prawie-jagód też nie ma:(
vitafit1985
27 lipca 2011, 16:45To czuj się jak w Pl. Od miesiąca pogoda do kitu. Jakbym nie wiedziała, że to lipiec, to bym obstawiała listopad;-)
vitafit1985
27 lipca 2011, 16:35Właśnie słabo u mnie ostatnio - języki leżą odłogiem, nie uczyłam się nic od 3 dni. Dopiero wieczorem zacznę;-) Remontowanie mnie pochłonęło;P