Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: slonce sle do was
8 lipca 2011
Witajcie!!! Miło mi się zrobiło po waszych komentarzach, co do moich zdjęc, dziekuje wam bardzo, bardzo mocno!!! i sle duzo slonca z Italii i cieplego powietrza i trochę widoczków!!!
Taki jakis dzis też mam dzień trochę nijaki...siedzę przed komputerem i czekam na ostatich gości i rozmyślam nad wymówkami...dupa wołowa ze mnie...po prostu!!!
Dobra to teraz o diecie słów kilka: -własnie się doczytałam, że w zasadzie nie powinnam wymieniać tak często posiłków, które podaje mi Vitalia, bo moge zabużyć jej balans i może to wpłynąć na odchudzanie: - no interesujace, bo do tej pory o tym nie wiedzialam?!?! -wczoraj miałam napad obżarstwa, w ruch poszło: suszone morele, ricotta, ziarna słonecznika, a pożniej jeszcze zjadłam mojego kurczaka, ale mu dowaliłam sera i pesto, co wcale nie skończyło się dietetycznie. -dziś było by idealnie, gdyby nie to że do obiadu zjadłam (zamiast orzechów włoskich) kawałek mięsa w galarecie (1.5g tłuszczu) i wypiłam actimela... To dziś jadłam na lunch:
Makaron z arbuzem na zimno!
Mój Włoch to oczywiście mnie wyśmiał, bo to nie po włosku połączenie, a ja mu na to że to Polska dieta i już! :P
Na kolacje będzie ryba.
Dziś było 3cie ważenie i pojawił się czerowny pasek (nie dobrze), bo zamiast 80.8 pojawiło się 81.8 :(..Brak ćwiczeń, większa kaloryczność diety (która zmieniłam tydzien temu) i nie poprawnie wyliczony przez vitalie przewidywany spadek, bo skoro zwiększyłąm ilość kalorii to spadek oczekiwany, też powinnien być inny... no nie? Postaram się zrobić wszystko w mojej mocy, aby już nie było czerwonych pasków i ten mój spadek wagi nie przeciągnał się do następnych wakacji, jak to było za pierwszym razem...
Jednak urlop się nam zapowiada bardzo realistycznie, choć ani ja ani Cristian nie możemy w to uwierzyć, bo dość spontanicznie to wyszło, a zastąpić nas maja dwie osoby, które tu były wcześniej, tylko jakoś mi ciężko im zaufać...no ale ja przynajmniej mogę jechać na wakacje :). Będziemy tydzień u rodziców Cristiana, na kempingu, będzie także jego brat z rodzinką, więc na pewo będzie wesoło. Mi się marzą ambitne plany: jogging, szybkie spacery, wieczorne spacery, dieta!!!, choć tej vitaliowej pewnie będzie mi ciężko przestrzegać, ale spróboję w miarę racjonalnie i lekko jeść. Marzy mi się grilowana pierś z kurczaka na ostro :) i jagody z lasu...
Ja tu tylko o marzeniach, a tu trzeba zacząć działać odrazu!!! Idę więc przygotować rybę do piekarnika (cytryna, szałwia, rozmaryn, tymianek suszony i ziarna kopru włoskiego, bez soli), a dla Cristiana jak powyżej tylko, że z solą.
Quinta
8 lipca 2011, 21:33a widze ze Twoj zwie sie jak moj starszy synek :)
LuiKa
8 lipca 2011, 19:43oo..arbuza z makaronem jeszcze nie jadlam:D smakowalo?:) Fajnie, ze bedziesz miala urlop;) Wypoczniesz sobie;) Smacznej rybki zycze;*