hej żyję ale co to za życie.....hihihi
Obecnie jestem mocno podziębiona aby nie powiedzieć że chora , chyba doprawiłam się myjąc okna....Muszę dzisiaj wspomóc się jakimiś tabletkami i imbirkiem aby na święta całkiem się nie rozłożyć. Jeżdżę ciągle z Małą do przedszkola siedzę pod zamkniętymi drzwiami - nuda. Właśnie tam podłapałam jakiegoś wirusa- ale w sumie nie jest źle dziecko chodzi a matka łapie choroby Co do dietki to różnie...gubią mnie suszone owoce i gorzka czekolada (wydaje mi się że zaczyna mi brakować żelaza). Mam ochotę na kaszankę i buraki...Czekam na @ już powinna być więc odczuwam większy głód i niepokój....jeszcze bez paniki ale...Ćwiczenia są chociaż mniej ambitnie nie pamiętam co robiłam we wtorek i środę wydaje mi się że Jillian w czwartek bieg 8km, piątek basen, sobota i niedziela to od rana do późnej nocy sprzątanie domu (jakoś mnie tak wzięło wszystko lśni....)...nie została jeszcze kuchnia. Okna pomyte i nowe firany zawieszone. Z tymi nowymi firanami to była masakra Kupiłam sobie sznurkowe czy jak kto woli makarony w ramach buntu - nie chciało mi się męczyć z prasowaniem starych czystych... W piątek umyłam okno u starszej córki i powiesiłam nową firankę oczywiście mocno za długą ale stwierdziłam, że jak przyjdzie mąż to razem wymyślimy jak odciąć zbędny kawałek. Zadowolona z szybkiego tempa pracy poszłam do sypialni - okno umyte nowa firana z honorami położona na łóżku aby się nie poplątała bo z koralikami. Poszłam do kuchni po krzesło wracam....a tam Mała bawi się firaną.....zrobiła taki supeł, że tylko płakać powiesiłam bo łatwiej odplątywać ja siedziałam 2 godziny i wyplątałam 3 nitki. Mąż wrócił z pracy i od 17.30 do 21.30 rozplątywał......(pod koniec wolałam się nie pokazywać mu na oczy...hihihi). W sumie na 4 oknach powiesiłam nowe makarony (o szerokości 300cm i różnej wysokości) ,które mój mąż dzielnie ręcznie podcinał (śmiałam się, że może zostać fryzjerem bo grzywki na pewno będą proste). Nie powiem było z tym obcinaniem zabawy a potem okazało się ,że końcówki trzeba zabezpieczyć więc jeszcze była praca z przypalaniem.....I przypomnijcie mi dlaczego kupiłam makarony bo chciałam ZAOSZCZĘDZIĆ CZAS na prasowaniu ?.....hihihi całe szczęście ,że teraz okna wyglądają super !!! W sumie lubię jak mi się w domu podoba bo jest czyściutko (można jeść z podłogi) i jest ładnie (bo coś wymyśliłam i wyszło)......teraz patrzenie na owoce mojej pracy cieszą oko !!!