hej
Pierwszy dzień minął - realizacje planu były....Jeśli chodzi o dietę to było idealnie, nic nie podjadłam - 2zł ląduje do skarbonki !!! Z piciem ciągle problemy ale walczę : herbata 500ml, inka 750ml,woda 750ml. Co do ćwiczeń to deska - 2,10s (jest już bardzo ciężko, nie wiem ile jeszcze wytrzymam), Jillian poziom 3 pierwszy dzień -MASAKRA- powiem nawet cholernie ciężko ale dałam radę, mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej). Wieczorkiem przebiegłam 5km - biegło mi sie dobrze, nawet szybko bo przed wyjściem zdenerwował mnie mąż i taka naładowana biegłam....hihihi Motywacja jest - do świąt schudnąć !!!
peggy.na.obcasach
6 kwietnia 2014, 13:33Takie "zdenerwowanie od męża" (lub kogoś innego) może rzeczywiście być bardzo produktywne :) Jakieś nowości u Ciebie? Aaa no i bardzo dziękuję za wsparcie w ostatnim czasie - trochę była beznadziejka, ale jest już nieco lepiej :)
albee
4 kwietnia 2014, 21:12powodzenia!
majeczka08
2 kwietnia 2014, 14:18Trzymam kciuki :)
sylwcia1704
1 kwietnia 2014, 16:43;) super ćwiczenia brrr ....mąż na pewno celowo nakręcił Cię żeby Ci się lepiej biegało ;) z troski haha ......motywacje masz super........ta deska mnie inspiruje ....to jest jakiś plan miesięczny??? życzę sukcesów pełnej skarbonki i spokoju ducha ;) pozdrawiam....
Slonecznik77
1 kwietnia 2014, 16:12Bardzo dobrze, tak trzymaj! Ja piję wodę w dużych szklankach 330ml i zawsze do końca, więc 6 takich szklanek i to prawie 2l ;-). Na czczo jedna szklanka, 2 szklanki przed południem, 2 po południu i jedna po treningu. Często wydaje mi się, że jestem głodna, a po wypiciu wody głód przechodzi!
agulina30
1 kwietnia 2014, 15:51widzę, że twój mąż też jest czasem denerwujący! dobrze, że złość na nich umiemy dobrze wykorzystać ;)
lovecake33
1 kwietnia 2014, 10:503 poziom to mój ulubiony:) Super pomysł z tą skarbonką. Powodzenia.
MllaGrubaskaa
1 kwietnia 2014, 09:35Super ze jesteś taka zmotywowana i że tak ładnie wczoraj Ci poszło ;)) Oby jak najwięcej takich dni :))
Louve1979
1 kwietnia 2014, 08:59U mnie też stoi słoik na kaskę za trzymanie diety. To tak w ramach tworzenia nawyku silnej woli ;))) Nieźle wczoraj poćwiczyłaś... no, do świąt coraz bliżej to nie ma co! Każdy dzień na wagę złota :)
judipik
1 kwietnia 2014, 08:58Super, ze u Ciebie wszystko sie udalo. Ja niestety wczoraj wieczorkiem zawalilam, ale dzis juz nie zamierzam. Musze sobie w glowie powtarzac, ze nie chce kolejnej wpadki ;) Nie ma to jak klotnia przed cwiczeniami, niezlego kopa to daje ;) Pozdrawiam.