Ja jestem z siebie zadowolona tak na 95 % ,ale w sumie wykonałam zaplanowane treningi. Opuściłam tylko basen - ale tego nie traktuje jako trening tylko jako relaks ,więc jakoś przeżyję. Przebiegniete niecałe 21 km , a rower i spacery dopiero w łikend. Wczoraj zaliczyłam pierwszy trening w pełnym słońcu - masakra. Zapytacie po co to w ogóle. A no po to ,że za 9 dni bieg Avonowy. Start głównego biegu zawsze jest o 12:00 , w zeszłym roku temperatura przekroczyła 30 stopni celscjusza :))) Koledzy z klubu poradzili ,żeby sie troszeczke poprzyzwyczajać. Zatem zrobiłam o 16:00 4,5km szybkim tempem i moje konkluzje sa takie - to będzie cud jak ukończe to 10 km :)))) Wiadomo adrenalina ,siła tłumu ,ale cholera jak gorąco! Dla ukojenia nerwów wieczorkiem w chłodzie pobiegałam jeszcze z truchtaczami ,ale juz lightowo 7,9 km. W sumie cały tydzień moge uznać za udany. Ach no i nareszcie zaczełam robić wykroki - strasznie fajne ćwiczenie ,ale od środy chodzę jak łamaga :) Fantastycznie pracuje przy nim całe udo i posladek - iteraz w całym udzie i posladku mam zakwasy. Choc w sumie dzis to już raczej uznałabym ,że przechodzą - myślę ,że wczorajsze bieganie troche pomogło. Jutro mam rest day ,a w niedzielę raczej "no mercy day" - czyli rower ,basen i mam nadzieje chociaż krótki bieg. Bo jak mam za tydzień startować to trening max do środy ,a potem całkowita regeneracja.
Nadal mnie to troche zadziwia ,że taką mam dzika fazę na to bieganie. Ja naprawdę jeszcze 15 - 16 miesięcy temu uważłam ,że to najgłupszy sport na świcie. Że biegaja tylko wariaci i wogóle nie wiadomo o co im chodzi. I jakieś durne biegi uliczne i pewnie znowu zablokuja ulicę :))) A dziś - jak pomyślę ,że miałabym nie startować lub choćby trening odwołać to mi się płakać chce natychmiast. Niemyslcie sobie jednak ,że ja nie mam podczas biegu myśli "po co ja to k**** robię" - oj wczoraj to miałam bardzo. Że zmęczona ,że pot sie leje ,że mi gorąco i po co to. Ale zaraz po takich "jojdach" przychodzi "ta druga" i mówi: dajesz dajesz dajesz! Nie pier*** ,że jestes nie przygotowana ,biegals tu setki razy ,za chwile będziesz w domu ,im szybciej pobiegniesz tym szybciej siądziesz - no dajesz! I za każdym razem kiedy robie ostatnie kroki przed klatką wylewa sie na mnie taka chwała jakbym nie wiem czego dokonała - a to tylko zwykły bieg ,czasem wcale nie imponująco długi. Bieganie jest po prostu niesamowite :)
No to wam życzę miłego piątku i bajecznego łikendu!