Walentynki zlecialy na milym robieniu niczego - babelki byly, zarlo V zrobil. Uwielbiam bryiani.. szczegolnie vege plus krewetki.. do tego ostra raita..pickle.. i omm om omm..Bylo przepysznie!
Wypisalam mu walentynke po norwesku - siedzial potem z google translator i sie wzruszal;) kwiatow szukal ponad godzine.. przyjechal zmarzniety z wiechciem ale nie z rozami bo nigdzie nie bylo .. wiadomo jak sie czeka do ostatniej chwili, to tak potem wychodzi. NO ALE GRUNT, ze dupsko ruszyl.
W tym tyg wyslalam juz 3 CV a dopiero konczy sie wtorek.. dzis miala byc kolejna konferencja..moze w koncu zlikwiduja ban na alkohol w restauracjach i na rynku bedzie wojna o pracownikow.. zobaczymy.
Z racji faktu, ze V gotuje od kilku dni, stwierdzilam ze na jutro na zrobie vege klopsy w sosie grzybowym.. do tego tarte buraczki.. smazone ziemniaczki dla mnie, dla niego chlebki i obiad opyndzlowany.. ALE sojowe mielone dopiero sie rozmraza i jest przerazliwie suche, wiec musze pokobinowac z iloscia oleju, bulki tartej i vege jajka czyli siemie lniane.. oby sie nie rozciupcialo;)
Cwiczen przez weekend nie bylo. Ale juz wczorsj apka odpalona. Dzis jeszcze wszystko przede mna. W koncu sie pomierzylam wiec bedzie jakis punkt wyjscia, bo to co widze na wadze.. eh.. nie podoba mi sie;(