Dni leca jak szalone - miesnie w nogach tez czuje. Nie da sie nie czuc skoro nie ma chwili na odpoczynek w pracy. Plus taki ze jest zakaz sprzedazy po 22 wiec wszystkich wywalamy do max 22 30. Ale nie zmienia to faktu ze jest co robic. Szczegolnie z rodzina wlasciciela - gdy one stoja i sie dobrze bawia .. no szlag mnie trafia. W tym tyg pracuje na zewnatrz - wcz dali mi nowego kolesia - jego corka stojac kolo nas - bo sie znaja z innej knajpy mowi po norwesku- ona jest calkiem dobra w tej pracy. Serio? Wzielabym tace i jej przylozyla ze 3 razy!!
W nowej pracy bylam sprzatac. A wlasciwie rozpakowac krzesla - w upale na rasie az mi sie slabo robilo od ciaglego schylania i na razie to tyle. Kolejne przesuniecie otwarcia o 2 tyg moze wiecej. Ze tez im nie zalezy na czasie? Dziwni ludzie.
W weekend przyjezdza wlasciciel mieszkania pomoc mi sciagac polke ze sciany i rozebrac kanape.. w srode w koncu okna maja wymieniac. Wiec czeka mnie upuchanie rzeczy po szafach albo w piwnicy.
Dzis jeszcze male zakupy przed praca zeby juz jutro nigdzie nie lazic i oszczedzac nogi bo to sobota. Bedzie zajob. Dzisiaj tez. Ten tydzien jest jakis dziwny tlumy wala juz od srody...
Wstajac o 12 zastanawiam sie gdzie ja mialam czas i SILE chodzic na silownie przed lockdownem??! No gdzie .....;(