Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Rozkminiam ostatnio czy moze by nie zaczac IF. V zaczal kilka dni temu i mowi ze spoko sie czuje i glodny nie chodzi. Tyle ze ja nie wytrzymam 16h bez jedzenia.. jesli mam korki jezykowe 3x w tyg o 12stej a on zaczyna jesc o 14 30... to nie dla mnie.. bez jedzenia nie moge myslec. Juz pomijam problem z lazienka bo od kiedy poznidj wstaje - masakra. Chodze jak balon.

Z kolei jesli zaczne jesc o 10 to okno zywieniowe jest strasznie krotkie ... wiec wieczorem co? Piosenka zamiast kolacji?;)

Dzis zimowo. Odczuwalna - 15. Szron i lod wchodzi na okno w kuchni wiec co kilka dni rozmrazam;)

Byc moze wracam do pracy. Od lutego - na 3 mce wypracowac okres wypowiedzenia i nasze drogi sie rozejda. Nie wiem czy cieszyc sie czy nie. Fajnie bedzie dupsko ruszyc.. ale ten gnojek cisnienie regularnie bedzie mi podnosil. Poza tym zabralam sie za intensywne szukanie pracy.. moze akurat to ten czas zeby cos zlapac;)

11 stycznia 2021 , Skomentuj

Dalej szlag jasny mnie trafia na mysl o rodzinie, ale staram sie odsuwac to na plan dalszy i skupiac sie na rzeczach jesli nie przyjemnych to chociaz neutralnych.

Wczoraj wyszlo piekne slonce. Jak ja tesknilam! Niebieskie niebo od rana, wiec.zwleklismy sie wczesniej niz zazwyczaj i pojechalismy wspiac sie na gorke.

O tyle stroj zaiscie zimowy - odziez termoaktywna i czapki tak juz moje buty kolcow nie mialy... i wejscie na cokolwiek gdzie lezal rozchodzony snieg to jak zabawa w ciuciubabke - rozwale sobie glowe czy nie od upadku.. na szczescie buty V mialy kolce wiec wciagal mnie za soba - nie ma to jak praca zespolowa - lub lapal mnie jao lecialam z gorki na dol :D poza faktem ze w wyniku tego wchodzenia dostalam z lokcia w twarz i pekly mi okulary .. to byl to super dzien. Telefon zdechl mu z mrozu zanim weszlimy na punkt widokowy wiec zachwyt skrywany z mojej strony - zadnego gadania przez telefon z rodzina przez 15min.

A na szczycie bylo pieknie.

2 stycznia 2021 , Komentarze (2)

Nie zaczal sie koniec roku dla mnie najlepiej. Pol sylwestra przeplakalam. Zwyzywalam V, matke. Stanelam po stronie siostry w rodzinnej dramie. I jestem wsciekla. Wsciekla na matke. Wsciekla na V ze wzial jej strone. Niby rozumie co ja mowie, co ja czuje, ale czy tak naprawde rozumie?

Pojechalismy tez na mala wycieczke. W gory. Tak sie cieszylam. Zdjecia cudne beda mysle..Ale.. zamiast naszego momentu dla nas, on wzial telefon i dzwonil do domu pokazujac im widoki. A ja stalam tam jak taki ciul.. kipiac ze zlosci. I do tej pory mi nie przeszlo. Jestem wsciekla. Dlaczego ktos kto kocha daje mi odczuc ze zawsze jestem planem B? Zajelam sie soba to nie jest problem, ale boli mnie jego zachowanie jak cholera.

Zlosc i bezradnosc sa bardzo meczace psychicznie.

27 grudnia 2020 , Skomentuj

Swieta minely szybko i co dziwne nie przezarlam sie. Tzn posmakowalam wszystko. Ale z umiarem. Ciasta - po kosteczce zjedlismy 25tego i reszta lezy..

Veganskie swieta na pewno przejda do pamieci. V najbardziej smakowaly " sledzie" po kaszubsku z boczniakow i pasztet. Ale pierogami, czy " ryba" po grecku tez nie pogardzil. Barszczu sie napil😉

Skoro juz mam chleb, pasztet, cwikle i ogorki kiszone to jest to moja ulubiona kolacja i sniadanie, dopoki nie wykoncze wszystkiego. Dzielic sie juz wcale nie musze;)

Poza tym, w ramach swiatecznego prezentu - zainwestowalam w kryptowalute. Wyglada to obiecujaco, a jak bedzie czas pokaze.

Wesolych Po-Swiat;)

18 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Zaczynam odliczanie do powrotu V... jeszcze 53h i bedzie w domu:D. Zostalo mi akurat czasu zeby ogarnac mieszkanie, ogolic nogi i skonczyc z wigilijnym zarciem. Dzis zabieram sie za pierogi, gyoze i " sledzie" po kaszubsku z boczniakow. Reszta juz gotowa. Wyszlo zacnie - oczywiscie wszystko posmakowalam i musze nieskromnie stwierdzic ze smaki dziecinstwa czy tez mamy w kuchni wrocily. Czyli jest dobrze.

V dzwnil ze cukier mu sie cofa, wiec ma juz mniejsze leki - w zwiazku z tym cos tam slodkiego czasem moze zjesc - a wiec na swieta bedzie i ciasto. Taki nieplanowany kaprys, ale co tam raz sie zyje. Weganskie torciki wymagaja wiele czasu, skladnikow i w moim mniemaniu doswiadczenia - a wiec znalazlam cukiernie gdzie mozna zamowic kilka roznych kawalkow. I tak tesz zrobilam. Gleboko mrozone.dzis ide odebrac i bedzie juz lezec w zamrazalce.

zostal do kupienia tylko barscz w proszku;)

Jakos tak wkrecilam sie w wir przygotowan. Zabija swietnie czas i jest mi lepiej z faktem ze swiat nie spedze w PL. W koncu V to tez rodzina.

Dzis po lekcji kolejny zestaw kolakowskiej i pranie.. Potem 3h stania w kuchni, wiec tzn " leg day" zapewniony czy chce czy nie.

15 grudnia 2020 , Skomentuj

Dopadl mnie len i nie chce odejsc. W kwestii cwiczen. Zbieram wlasnie sily na kolejny dzien wyzwania z kolakowska..a jedyne co mam w glowie to opcja robienia pasztecikow na swieta;D wiec rozumiecie moje wewnetrzne rozdarcie. Plan jest jeden a mianowicie przygotowac polska,  ale weganska wiligie.  Chce pokazac V jak to w Polsce wyglada, bo to nasze pierwsze wspolne swieta ( co roku jestem w PL poza jednym wyjatkiem dawno dawno temu w 2006r). Tak wiec troche czuje presje. Ktora podkreca fakt ze musi byc bez ryb i jajka i ziemniakow.

Menu przywiduje:

Barszczyk

Paszteciki z kapusta i grzybami

pierogi z soczewica

"Selerybe" po grecku

pierogi w wersji demo zrobilam w tym tyg i nic sie nie rozwalilo, farsz wyszedl dobrze doprawiony,  czesc zamrozilam wiec juz pol roboty z glowy. Waham sie miedzy tradycyjnym ciastem na pierogi z wody czy azjatyckim gyoza bo V stwierdzil ze pierogi z wody ( kupione kiedys z jagodami) sa obslizgle i nie zje.. wiec moze 50-50? Sie pomysli. Czas jest.

*

Cwiczenia zrobione. Samozadowolenie osiagniete. 3 kubki przepysznej herbaty rumiankowej z miodem wypite. Nad norweskim kolejny tydzien wysiedziany. Jest dobrze!

11 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Krecenie pizzy z maki bezglutenowej to zabawa dla osob o mocnych nerwach. Mialam goscia - alergika na gluten, wiec robilam pizze z owego wynalazku. I jednym slowem. Niech to trafi szlag. W ogole nie jest to w dotyku jak maka, bardziej jak maczka kukurydziana czy tapioka.. o tyle o ile wyrosla na drozdzach ( dziwne bo w przepisie na opakowaniu zapomnieli o tym wspomniec) to nie dalo sie jej rozkrecic... probowalam na wiele sposobow, podsypujac maka ryzowa.. i nic.. w koncu oswiecenie - rozwalkowalam kulke. I juz poszlo z gorki. Ale na boga. Osoba ktora make przyniosla stwierdzila ah zapomnialam ci powiedziec ze ta maka jest inna i sie kruszy. No tak. Teraz juz wiem;)) po posmarowaniu spodu olejem - kolejna rada alergiczki, wyszla cacy pizza. Ale drugi raz nie wiem czy zrobie. Dla siebie na pewno nie. Za duzo z tym babrania.

Poza pizza, doswiadczylam czegos nowego - tarota. I mimo ze w to zbytnio nie wierze, dobrzr bylo uslyszec ze nie wisi nade mna zadne niebezpieczenstwo czy inna masakra. Interesujace doswiadczenie. Choc nie ukrywam, ze skoro spotkalam sie z ta dziewczyna juz kilka razy, to duzo latwiej jest jej powiedziec - moim zdaniem - co w kartach piszczy.

Z psychologicznego punktu widzenia - po rozmowie z owym gosciem zaczelam sie nad soba zastanawiac. To ze ktos postrzega mnie jako osobe otwarta, nie znaczy ze ja tak sama o sobie uwazam. Niestety. I moze czas bylby nad tym popracowac. Na byc nie dosc dobrym na lepsza prace, na byciu pewym siebie. Ta tyle ze gadanie to jedno a zrobienie to drugie.

Wracajac do kwestii jedzenia. Dzis na sniadanie megaaa pyszna jajecznica z paluszkami surimi i zielona cebulka..a do tego avocado. Prze py szne!


  

6 grudnia 2020 , Komentarze (4)

Choinka przytaszczona.. zaraz zobacze jakich ozdob brakuje i co musze dokupic. Jedne lampki mam.. ale wezme jeszzcze jedne na baterie. I bedzie git. Lancuszki tez jeszcze jakies sa.. smutno mi ze sama bede ja ubierac. W zeszlym roku pierwszy raz ubieralismy ja razem. Dla niego to nowosc, ale bardzo mu sie podobalo. Niby moglabym poczekac do przylotu, ale chce nacieszyc sie widokiem..;) Jesli bedzie za malo czegokolwiek - jutro rano kierunek ikea.

Zaczelam tez robic kimchi. Zapomnialam kupic mooli wiec ide znowu do turka.. nie chce mi sie ale bez rzodkwi to nie to samo...tak wiec nie ma co stekac, tylko kroki dreptac ..

*

No i jest. Ubrana. Gotowa do dzialania. Choinka moja wlasna. Wyglada zacnie.  Prezenty juz tez zapakowalam. Beda czekac.

Skonczylam czytac kolejna ksiazke. Nie ksiazeczke ale ksiazke dla nastolatkow. 300 stron o magii, spowalnianiu czasu i lataniu .. fantastyczna opowiesc!  Udalo mi sie tez skrocic czas czytania z 2min na mniej.. 100 str w 2h 13min.. wiec tryskam samozadowoleniem na chwile obecna.

Probuje sie zebrac na cwiczenia ale jakos mi nie idzie.. wpierw moze kawa...;)

3 grudnia 2020 , Komentarze (1)

Zdecydowac sie nie moge czy kupowac na swieta prezenty dla rodziny czy nie. Zlotem mnie nie obsypalo, a nie bedzie mnie w PL wiec troche mi sie to zrozjezdza z corocznym postepowaniem.. chcialabym tylko rodzicom cos kupic.. rodzenstwu i siostrzencom niekoniecznie.. ale jeszcze pomysle. Czas jest. 

Tymczasem dla V znalazlam piekny sweter. Ma podobny tylko szary i jest w nim zakochany.. wiec mysle ze bedzie to trafiony prezent. Czekam wiec na kuriera od rana .. tylko pojecia nie mam do ktorej jezdzi DHL? Mam nadzieje ze niedlugo bedzie...

Do tego z racji, ze juz jakis czas temu ( od dobrego roku) czailam sie na soda stream, a dzis byl w gazetce w promocji.. no to dluzej sobie nie odmawialam. Po zimie ( bo teraz za zimno) zawsze pije bardzo duzo wody. Nie lubie bez gazu..wiec W KONCU bede miec babelki pod nosem. I brak plastiku w domu. Mozna tez dokupic smak np pepsi max ( ktora kupujemy czesto) ale nie wiem czy to sie sprawdzi.. takze poki co temat prezentow pod choinke wyczerpany.

Znalazlam tez babke, ktora chce sie pozbyc choinki. Wiec jutro sie umowilysmy ze ja przyniesie do pracy i ja ( pudlo mam nadzieje) odbiore. Za 1/3 ceny ze sklepu..Wiec przygotowania nabieraja rozpedu. Co smieszne rok temu 4.12 juz stala u mnie choinka wiec jak dobrze sie ulozy to i jutro stac bedzie. Nie moge sie juz doczekac ubierania. Uwielbiam to robic a potem gapic /tak gapic nie patrzec czy zerkac!/ sie na moje dzielo;))

Pobyt V w donu sie nieco przedluzy.. raz ze ma zle wyniki i jedzie jutro na konsultacje co dalej a dwa, KLM przelozyl lot z 13 na 20.12. Mam nadzieje ze zdazy doleciec przed swietami. Plus martwie sie jego zdrowiem .. czesc stala naszego zycia;/

Dzis kolejna pogadanka po ichnienu... jutro znowu lekcja ze starym .. jakos szybko dni leca w tym tygodniu. Niby ludzie mowia ze sie na bezrobociu nudza - ja jakos nie ma na to czasu ...;)

29 listopada 2020 , Komentarze (6)

Tego mi bylo trzeba. Wyjazdu. Po prostu i az. Kilku dni oderwania od szarosci dnia codziennego, szukania pracy i relaxu. 

Polecialam do Tromsø. Z racji pandemii w samolocie bylo 40 os, wiec kazdy moglby siedziec sam..na dalekiej polnocy za kolem biegunowym slonce wstaje teraz juz tylko na kilka godzin, tj miedzy 10 a 12. Przez reszte dnia jest ciemno. A mowiac ze wstaje... coz ja slonca nie widzialam od wtorku, po prostu bylo szaro a nie ciemno.

Z racji napietego budzetu, atrakcje takie jak przejazd zaprzegiem z huskimki czy odwiedzanie wioski Samow i karmienie reniferow niestety odpadly ale i tak widzialam przepiekna zorze, fjordy nad jeziorem, zaliczylam kapiel w spa pod gwiazdami.. a wygladalo to tak:

Bylo cudnie. I tak wykombinowane ze nie rozbilo banku  - ciagnie mnie na organizatora wycieczek.. ale w dobie pandemii ktora niewiadomo kiedy sie skonczy czy ma to sens..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.