Nie moge znalezc nospy ani despy. Jestem pewna ze paczke przywiozlam w sierpniu.. a niemozliwe zebym juz wyjadla. Przeciez to nie sa cukierki. Botton line is - dostalam okres i jak zwykle na poczatku az mnie skreca. No ale z braki laku i paracet dobry.
Wczorajszy dzien spedzilam na kanapie na rozmowie z kolezanka. I czytaniu ksiazki. Poza tym nie zrobilam absolutnie nic. Dzis wiec nadrobilam juz lekcje ( meczarnie na korepetycjach z bufonem i calkiem przyjemne 2h z gramatyka...) wiec czeka juz tylko wyprawa po chleb i do turka i moge wrocic na kanape.
W przyszlym tyg mam urodziny. Chcialam je spedzic w japonii. Skoro jedne juz spedzilam w indiach to plan byl na daleka azje. Ale z wiadomych wzgledow ....spedze je na kanapie. Ale sa tego i dobre strony.
1.Oszczedzimy kase na wakacje za rok. Groszem nie smierdzimy a pracy dalej brak,
2.Spedzimy je razem. Rok temu bylam sama bo V mial zaklepane leczenie,
3.V mimo cukrzycy, wszamie ze mna kawalek ciasta. Upiera sie na tort, ale szczerze mowiac na slodkie to nie jestem zarta... co innego cos slonego;D. Tak czy siak kilka kawalkow weganskich ciast zamowie i najwyzej zamrozimy.
Coraz wiecej dni ze sloncem za oknem! Otwieram zaslony co rano w salonie z nadzieja jak dziecko dobierajace sie do kinderjajka.. czy jest tam zabawka ( slonce) i jaka ( niebieskie niebo) ..
Drzwi od pokoju skrzypia.. trzeba by przesmarowac.. ale dzis juz wyczerpalam naklad sil;)