witam,
własnie sprawdziłam poczte i otrzymałam taką wiadomość od Endomondo. heheh. już się nawet endomondo o mnie upomina. owszem troche czasu minęlo, ale wpadłam w jakiś wir pracy przed swiętami, potem pojechałam na urlop, że nie było czasu pisać ani się czym chwalić. owszem troszkę zaniedbałam się. czuję się źle. pogoda nie nastraja mnie w ogole do biegania. w olsztynie okrutnie jest brzydko już od jakiegoś czasu. zima uciekła. a wrociła chlapa, deszcz a nocą silny wiatr, który dmucha mi w stare okna. no coż. podjełam rękawicę i kupiłam karnet benefita. od 15 stycznia działam. juz nie bede narzekac. obmysliłam plan i wracam do regularnych ćwiczeń. karnet tylko 40 zł. wiec tym bardziej się cieszę.
wolne od 19 grudnia do 7 stycznia to mój dłuuugi czas urlopu. prawie tydzien spędziłąm u rodziców. tam zawsze piękna rodzinna atmosfera z racji też wielu osób przyjeżdzających na swieta, biegające dzieciaki, wspolne gotowanie, ubieranie choinki itp. piekna sprawa!!! duzo poza tym spcerowalismy, piliśmy świateczną herbate, pyszną świeżo mielona kawę i graliśmy w scrable ;-) w sumie nawet nie jadłam jakoś przesadnie duzo, ale często, co się troche odbiło na wadze. ale takich pyszności cięzko było odmówić, zwłaszcza jak są przygotowywane tylko raz do roku.
powrót do olsztyna i kilku dniowe załatwiane formalności do przekazania ziemi rolnej przez dziadków. troche się poużeraliśmy się z urzędnikami, ale warto było czekac na finał, bowiem 31 grudnia podpisany został akt notarialny. cudnie!!! pięknie zakończony rok ;-)
urlop spędzalismy wspólnie, było mnóstwo czasu na przemyślenia, podsumowania, plany, marzenia nad wspólnym domem...mamy nadzieję coś powoli realizować.
sylwester spędzony na wsi. spokój i cisza. nie obchodzę tego święta. nie lubię. potem kilka dni spędzonych na spacerach, to co kocham.
powrót po urlopie do pracy okrutny! nie mogłam się ogarnąć. dobrze, że szybko minęły te trzy dni. ale niestety muszę skończyć sprawozdanie z projektu i nauczyć się na egzamin wtorkowy z ekonomii.
na razie ogarrnięte w miarę mieszkanie. wstawione pranie i przeglądanie internetu z dobrą kawką. wieczorem wyjście na wernisaż. chyba się starzeję albo za szybko zdziadziałam, bo jakoś tak wszystko za spokojne się wydaje...
miłego weekendu,