Może powinnam to napisać na samym początku, ale powiem szczerze, że nie sądziłam, że potraktuję ten pamiętnik poważnie. Napisałam pierwszy wpis i dopiero potem przyszło mi do głowy, by pisać coś więcej.
Z grubej rury - jestem po operacji zmniejszenia żołądka. Choć Wam może się wydawać, że przez to mam z górki. Mnie też się wydawało.
Operacja, po 9 latach, pomogła mi się uwolnić od objadania. To jest największy plus tej całej "zabawy". Był strach i zamartwianie. Jednak to jest już za mną. A ja na pewno jestem szczęśliwsza, mimo iż nie objadam się po korek.
Poza tym - nieobjadaniem - wszystko pozostało bez zmian. A przyznam, że spodziewałam się naprawdę spektakularnych efektów. Jednak nie byłam jedną z tych, które nic ze sobą nie robiły przed operacją. W moim "poprzednim życiu" dominowały głodówki, przez to mój zmniejszony żołądek nie zrobił wrażenia na organizmie. Pierwszy miesiąc był super! Spadło mi prawie 10 kg. Potem spadki były coraz mniejsze, aż waga zatrzymała się na 2 miesiące. Zobaczymy, ile teraz spadnie wagi zanim pojawi się kolejny zastój.
Waga ze stycznia 2015 - 121 kg.
W dniu operacji - 20.11.2015 - 110.
Dziś - 85. Wiecie, że osoby mające operacje nawet w kwietniu tego roku, mają lepsze efekty niż ja ? Ale mam to w nosie! Operacja mimo iż nie odchudza mnie jak innych, pomogła uwolnić mnie od siedzenia z nosem w lodówce, lub przy ladzie cukierniczej. Z tego jestem naprawdę zadowolona. A reszta przyjdzie z czasem :) Powoli, do celu. :)
Na vitalii pozostaję z tymi krótkimi wpisami.
W wolnej chwili możecie również zaglądać na mój oficjalny blog :)