Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64222
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2014 , Komentarze (15)

Wiecie co? Lubię jesień :) Zawsze lubiłam, zawsze w tej porze roku było dla mnie coś magicznego. Ja w ogóle lubie zmiany pór roku i jak przychodzi nowa pora roku to zawsze się nią na nowo zachwycam. Może to dziwne ale najmniej w sumie zachwycam się Latem, a najbardziej jesienią i zimą :) Uwielbiam ten czas, ten zapach świąt, ciepło domowe i wiele wiele innych rzeczy :)

W piątek halloween bardzo się udał. Ogólnie dzień był bardzo zakręcony i bardzo długi. Oto jego plan: Wstałam o 4.40 i jechałam na basen przed pracą, potem do pracy do godz. 17.00. Po pracy poleciałam na siłownie na zajęcia ze sztangą na całe ciało - dałam sobie w kość z ciężarami. Potem szybki prysznic i leciałam do koleżanki na imprezkę. Tak się przebierałyśmy. Dawno się nie spotkałam z częścią z nich więc usłyszałam ogrom komplementów ze względu na moją nową figurę. Przebrałam się w kombinezon za abbe :) Kiedyś na taki strój bym się nie odważyła. Wieczorem leciałyśmy do klubu i kładam się spać dokładnie o 4.40 czyli 24h na nogach intensywnie sędzonych :) Następnego dnia wstałam o 8.30 i już leciałam do domu. Po południu jechałam na rowerze do babcki 10 km na obiad a potem rodzinka się zjechała na ciasto. Wieczorkiem wracałam rowerem do siebie i z moim T wypiliśmy sobie kawkę, ciasto marchewkowe i obejrzeliśmy film. Oczywiście zasnełam w trakcie by byłam po pierwsze niewyspana a po drugie skacowana :) Dziś spałam do 8.00 ale od 6.00 mój T już nie mógł spać bo się na pił za dużo kawy na noc więc znów byłam niewyspana. Obejrzeliśmy dwa filmy, zjedliśmy ciasto z lodami i sie zdrzemnęłam. Teraz właśnie zasiadłam niestety do pracy bo mam 3-4 h przed komputerem :/

W piątek z dietą było wiadomo jak - był jej brak. Piłam, jadłam słodkie, chipsy i wszystko co niedozwolone. Stwierdziłam że od 1 listopada na prawdę będę się pilnować i tylko 1 raz w miesiącu mogę sobie pozwolić na cheata (ostatni dzień miesiąca), co nie oznacza ze nie będę jadła słodyczy, ale chodzi o to aby robić to z umiarem a nie na siłę.

Wczoraj z dietą już lepiej:

Śniadanie: omlet z 2 jajek z cebulką, 2 kromki razowca z pomidorem i rzodkiewką, kawa zbożowa

Obiad: indyk pieczony z ziemniakami, kapusta zasmażana (u Babci :))

Deser: budyń z sosem z wiśni (u Babci)

Deser 2: ciasto z serem twarogowym i brzoskwinią, 2 rożki (to akurat mogłam sobie odpuścić), 2 kawy z mlekiem

Kolacja: jogurt twarogowy z kawałkiem ciasta marchewkowego

Fitness: 2 razy po 30-40 min. roweru

Pewnie powiecie co to za dieta...bo faktycznie pięknie nie jest ale mogło być o wiele gorzej. Gdybym powiedziała sobie że "dieta od jutra" to by było jeszcze: piernik, kopiec kreta, 2 lampki wina, 2 rożki, 2 lampki miodu pitnego, drugi obiad w domu lub chleb, ale powiedziałam sobie że koniec z obżeraniem i będę się starać wybierać lepsze produkty, słuchać się siebie ale też nie katować dietą bo gruba nie jestem :) Dieta ma być moim przyjacielem, coś co sprawia mi przyjemność :) nie chce też świrować i wszystkiego sobie odmawiać i mówić ze tego nie jem bo nie zdrowe.

W niedziele jak w niedziele śniadanie standardowo: chleb z jajkiem na twardo i warzywami.Dzisiaj miałam niestety jasne pieczywo bo mój T kupił tylko takie ale jak powiedziałam - nie będę świrować. Deser okołopołudniowy to jest standard i tutaj było ciasto marchewkowe z lodami włoskimi kawa z mlekiem i śmietanką z cynamonem :)

Z tego wszystkiego dziś na wadze było 55 kg :) Także jest dobrze.

Fitness tygodniowy:

dzieńponiedziałekwtorekśrodaczwartek
piąteksobotaniedziela
ranorower 1,5hrower 1,5h-rower 1,5
basen 1hrower 45 minwolne
popołudniutrening nóg + 1,5h rowerareobox
ABT
30` GRIT
1h pole dance
rower 1,5htrening rąk + 1,5h rower
trening ze sztangą + 20 min biegurower 45 min

Plan na listopad:

Plan ćwiczeniowy pozostaje bez zmian:

Na tydzień:

1 trening nóg + 20-40 min. interwałów

1 trening rąk + 20-40 min interwałów

1 trening funkcjonalny + 20-40 min interwałów

1 bieg na 10 km

1-2 razy pływalnia

W tym tygodniu zapowiada się ładna pogoda więc póki co chciałabym jeszcze pozostać przy rowerze póki mogę :)

Plan diety:

5.00 Śniadanie: płatki owsiane lub kasza jaglana

8.00 2 Śniadanie: kanapki z chleba żytniego z serem, szynką rybą, jajkiem i warzywami, kawa

11.00 Przekąska: Owoc + jogurt z nasionkami

14.00 Lunch: kanapka albo sałatka z mięsem lub rybą

17.00 Przekąska: po treningach ciastka owsiane lub figi suszone, bez treningu - jogurt i jabłko

20.00 Obiado-Kolacja: gotowane warzywa z mięsem

30 października 2014 , Komentarze (8)

Ostatnie dni są ciężkie. Dużo pracuję i próbuję jeszcze w to wpleść treningi przez co odczuwam ogólne zmęczenie. W środę darowałam sobie poranny trening bo stwierdziłam że lepiej wyjdę na regeneracji czyli spaniu 5-6 godzin niż wstaniu po 4 godzinach żeby biegać...i tak z takiego biegania nic dobrego nie wyjdzie. Potem praca do godz. 21.00 :( W czwartek czyli dziś pojechałam do pracy rowerem i po pracy trening na ręce wplotłam, a potem do pracy na drugą zmianę i właśnie siedzę i czekam....pewnie za 30 min zacznę jechać do domu na rowerze czego mi się już totalnie, totalnie nie chce, ale muszę jakoś do domu się dostać. Jutro rano chyba już też nic nie zrobię, bo jak dziś będę w domu po 22.00 to już niewiele mi pozostaje z życia. Ale nie mogę się doczekać już popołudnia, zrobię sobie trening a potem pójdę na imprezkę z dziewczynami, się rozerwę i zrelaksuję. Niestety na tym wszystkim ucierpi mój T i pies...bo ich cały tydzień nie widziałam i wiem że oni też z tego powodu się nie cieszą :/

Z dietą całkiem całkiem. Na wadze dziś popołudniu mi wyszło 56,7 kg ale podobno aż 1 kg mam więcej tkanki mięśniowej...nie wiem czy ja w to wierze:)

28 października 2014 , Komentarze (12)

Znów siedzę w autobusie piszac do Was...nie mam czasu w pracy nic sensownego napisać chociaż Was czytam i komentuje to sama nie mogę zebrać myśli.  Dopiero po całym dniu mogę przemyśleć to i owo.

Tydzień zaczęłam bardzo aktywnie z tego względu że w weekend nie robiłam nuc bo jakoś tak wyszło,  nie będę się usprawiedliwiać. 

W poniedziałek pojechałam do pracy na rowerze- 26 km w jedna stronę w temp. 4 st to jest coś ;) ale bylo bardzo sympatycznie. Po pracy szłam na silownie na trening nóg ze sztanga. Była moc, pewnie dlatego że miałam tą przerwę.  Poten z treningu wracałam do domu rowerem ale 20 km bo na ostatnie 5 zalapalam sie z moim T samochodem.  Dzisiaj rano wsiadłam znów na rower tym razem było jednak 1 st i juz nie było tak miło.

Po pracy polecialam na zajecia areobiku z boksem, potem tskie ogolne i 30 min bardziej ciężkich ćwiczeń. Jeszcze 15 min pobiegalam a następnie pojechałam na zajecia z rury na 21.00 i właśnie wracam. Stwierdzam ze jednak sa za późno.

z dieta całkiem całkiem.  Troche mnie ciagnie  do slodyczy i to jedyny problem. Wieczorami jestem dość głodna i ciężko mi odmówić sobie kolacji chociaż juz nie powinnam jeść o 22.00-23.00.

Jutro chcialam rano wstac żeby pobiegać ale teraz to nie wiem czy dam radę :)

25 października 2014 , Komentarze (9)

Zacznę od diety. Nie było z nią najgorzej:

Środa:

Śniadanie: jaglanka z bananem i migdałami i mlekiem sojowym

TRENING (nogi + 20 min. interwałów)

II Śniadanie godz. Bułka z szynką, pomidorem i rukolą, sok jabłkowy z pietruszką i imbirem, kawa z mlekiem

Przekąska: mleko sojowe z malinami, gruszka, 2 śliwki

Lunch: bułka z szynką, pomidorem i rukolą

Przekąska II: 2 figi suszone, jabłko

Kolacja: jajko sadzone z ziemniakami, pieczona dynia, sałatka z buraczków gotowanych z orzechami włoskimi

Czwartek:

Śniadanie: jaglanka z bananem i migdałami i mlekiem sojowym

TRENING (rower 1,5h)

II Śniadanie: chleb żytni z serkiem Piątnicy, kawa z mlekiem

Przekąska: jogurt grecki 0% z sosem owocowym

Lunch: sałatka warzywna z kotletem z indyka, dynią i komosą ryżową

Przekąska: śliwki

Kolacja: kotlet mielony w sosie pomidorowym z makaronem razowym, gotowany brokuł, herbata

Deser: ciasto biszkoptowe ze śliwkami i bezami...MMMmniam :)

Piątek

Śniadanie: kasza jaglana z gruszka, migdałami i mlekiem sojowym

TRENING (pływalnia 45 min)

II Śniadanie: bułka żytnia z serkiem kremowym, pomidorem i rukolą

Przekąska: kawa z mlekiem, rogalik malinowy ze stacji Orlem...Mniaaam :)

Lunch: halibut wędzonym z ryżem brązowym i sałatką warzywną

TRENING II (ręce, 1,5 roweru)

Przekąska: jabłko, 2 suszone figi

Kolacja: ziemniaki z serem twarogowym i kapustą z marchewką, herbata zielona b/c.

Ogólnie były 2 słodkości ale nie było ich aż tak dużo, a i ćwiczeń trochę się nazbierało. Obiad w pracy i obiad w domu ale mniejsze porcje to był dobry wybór :)

Jestem od wczoraj jakoś tak przybita, smutna...nie wiem dlaczego. Może mam parę powodów ale jakoś tak to bardziej przeżywał niż normalnie. Może to też tak pogoda?

Waga dziś wskazała 54,9 kg. Czyli jestem na dobrej drodze. Teraz tylko utrzymać ten stan i nie dać się objadaniu słodkościami.

Mam też problem ostatnio z przełykiem. Nie wiem czy to zgaga czy to ból gardła. Powinnam odstawić kawę..ale nie potrafię zbyt bardzo ją kocham :)

22 października 2014 , Komentarze (9)

jest 5.40. Jade właśnie na trening więc mam tez czas żeby cos tutaj napisać i Was poczytać.  Wczoraj był ciężki dzień.  Wstawalam o 4.40. Trening funkcjonalny. Później praca do 19.30 takie były zaległości po mojej wolnym poniedziałku. Wróciłam do domu ok  21.00 i padłam. Zjadłam obiad i już miałam zacząć uczte z moim lubym bo na kupował piwa, chrupki, lody, śliwki w czekoladzie, czekolade truskawkowa, bounty ni smietane do irish caffe. Jak wracalam z pracy miałam zamiar nic prawie juz nie jeść ale jak tu z nim wytrzymać przy diecie. Tak długo jadl jednak obiad że sie położyłam tuż po zjedzeniu w celu odczekania no i zasnęłam...nie ja padlam. Miałam jeszcze pozbywać,  umyc pudełko z pracy i spakować sie do pracy z jedzeniem.  Nie mialam siły ruszyć noga i ręką.  Nie mowie juz o tym ze powinnam tez pranie zrobić ;) ale za to sie wyspałam i mam siłę na trening i cheata ominelam ;)

przepraszam za błędy ale piszę z kom ;)

Menu:

Sniadanie: jaglanka z bananem, mlekiem sojowym i orzechami

2 sniadanie: chleb z serkiem wiejskim, pomidor, kawa, gruszka

Przekaska: jogurt z orzechami, suszone figi

Lunch: jarmuz, pomidor, papryki, ogorek, slonecznik, 2 jaja, kefir

Obiad: szaszlyki z kurczaka, papryka z kasza gryczana, salatka z burakow z jablkiem, brukselka i mizeria

Deser: 2 sliwki suszone w czekoladzie

I takie jedzeniu to jaaa luuubie :)

Wczoraj na treningu bo chipsach myslalam ze umre :( tak mnie dusilo w dolku ze szok. Musze zapamietac to uczucie i sie nastepnym razem powstrzymac przed chipsami :)

22 października 2014 , Skomentuj

jest 5.40. Jade właśnie na trening więc mam tez czas żeby cos tutaj napisać i Was poczytać.  Wczoraj był ciężki dzień.  Wstawalam o 4.40. Trening funkcjonalny. Później praca do 19.30 takie były zaległości po mojej wolnym poniedziałku. Wróciłam do domu ok  21.00 i padłam. Zjadłam obiad i już miałam zacząć uczte z moim lubym bo na kupował piwa, chrupki, lody, śliwki w czekoladzie, czekolade truskawkowa, bounty ni smietane do irish caffe. Jak wracalam z pracy miałam zamiar nic prawie juz nie jeść alejak tu z nim wwytrzymać przy diecie. Tak długo jadl jednak obiad że sie położyłam tuż po zjedzeniu w celu odczekania no i zasnęła. ..nie ja padlam. Miałam jeszcze pozbywać,  umyc pudełko z pracy i spakować sie do pracy z jedzeniem.  Nie mialam siły ruszyć noga i ręką.  Nie mowie juz o tym ze powinnam tez pranie zrobić ;) ale za to sie wyspałem i mam siłę na trening i cheata ominelam ;)

20 października 2014 , Komentarze (5)

Wracam. Wyjazd bardzo udany. Jechalam do ciotki mojego lubego do warszawy. Jest ona opiekunka w domu zamoznych Panstwa i wlasnie wyjechali wiec nas przenocowala u nich w domu. W sumie to nie dom-to rezydencja. Do posiadłości wjezdza sie 2 bramami do lasu. Ogrod przeogromny z wodospadem. Dom o powierzchni 600 m kw, 3 pietra ok. 15 pokoi, 5 lazienek, siłownia.  Sciany z marmuru, obrazy, lampy, rzezby...po prostu luksus. Ale wiecie co? Nie byl to dom, to byly mury i dziela sztuki. Bylo tam wszystko oprocz ciepla domowego. Nie bylo nawet w salonie miejscs gdzie wszyscy mogli by usiasc i spotkac sie, porozmawiac. Kazdy w innym kacie, drugiego nie słyszy bo za daleko.Tez podobno to widac po tej rodzinie, kazdy żyje sam, nie ma miłości pomidzy małżeństwem,  nie ma więzi miedzy rodzicami a dziećmi.  Tak myślę że choc obrzydliwie bogaci to bardzo ubodzy. Jednak cos w tym jest ze pieniadze to nie wszystko choc na nich twardo stoi swiat, liczy sie ktos kto jest wciaz blisko.

obiad wczorajszy na krolewsko: kurczak pieczony z ziemniaczkami puree, dynia z rozmarynem - moje odkrycie roku z wielkim uwielbieniem, salatka z rukoli i pomidorow, salatka z burakow z jablkiem i orzechami, wino wytrawne pewnie za 200 zl ;)

Potem zjadlam jeszcze figi suszony, ciastka owsiane i kanpke z podrozy- zytni z serem, szynka i ketchupem i ogorkiem.

dzis na sniadanie rownie bogato jak na kolacje:

kawa z mleczkiem, 2 zytnie tosty, oliwa z oliwek, ser feta i ser francuski, pomidory, rukola, avocado, ogorek i rzodkiewka, a na fodatek wczorajsza dynia i salatka z burakow. Na deser kawaleczek kokosa - moje kolejne odkrycie roku ;)

To byla uczta dla mego podniebienia. Wybor tych produktow z najwyzszej polki, dodatek swiezych ziół, to byla istna przyjemnosc ;) ahha a wczoraj jeszcze po przyjezdzie zastalismy poczestowani ciastem ryzowym ze śliwka,  bialkiem z kokosem z lodami, moje kolejne odkrycie roku ;)

18 października 2014 , Komentarze (4)

Po ostatnim ważeniu wzięłam się w garść. Na prawdę było mi przykro z tego powodu, że pomimo takiej aktywności nie potrafiłam diety trzymać na wieczór i się przybrało tu i tam a mogło być już tak pięknie...ale ja się nie poddaje! Zmiana na obiad w pracy była dobrym posunięciem. Ostatnie dni były perfekcyjne:

Czwartek:

Śniadanie godz. 5.00

Kasza jaglana z bananem, migdałami i mlekiem sojowym

TRENING: 1h nogi + 20 min. interwałów

II Śniadanie godz. 9.00

Bułka owsiana z szynką z kurczaka, kefir, kawa z mlekiem

Przekąska godz. 11.00

Jogurt grecki, winogrona ciemne, kawa z mlekiem

Lunch godz. 15.00

Kurczak gotowany z komosą ryżową, surówka, herbata

Przekąska godz. 18.00

Jabłko, jogurt grecki owocowy 0%

Kolacja godz. 21.00

zupa krem z dyni z kurczakiem gotowanym i ryżem brązowym

Piątek:

Śniadanie godz. 7.00

Chleb żytni z serem żółtym, kakao

II Śniadanie godz. 11.00

2 śliwki, Jogurt grecki owocowy, kawa z mlekiem

Lunch godz. 15.00

Łosoś pieczony z ryżem brązowym, surówka. Jabłko.

TRENING: obwodowy ze sztangą 1h, 3 h roweru (do pracy i z pracy łącznie)

Kolacja godz. 21.00

Zupa krem z dyni, łosoś pieczony z cukinią smażoną, surówką z marchewki, sałatka warzywa z pomidora, ogórka i sałaty

Deser: 

kawa zbożowa, lody cafe latte (ale dosłownie 2-3 łyżki) :)

Sobota:

Śniadanie: godz. 8.00

Omlet z 3 jajem, z papryką i pomidorem, chleb żytni z szynką, kefir

2  Śniadanie godz. 11.00

Śliwki

Lunch godz. 13.00

Jogurt naturalny z bananem, figą suszoną, gruszką, orzechami, migdałami i otrębami. Kawa z mlekiem b/c.

Dzisiaj w planach jeszcze mam obiad: chyba jakieś mięso z ziemniakami i brukselką, potem deser CHEAT MEAL - ciasto kruszon :) a na wieczór będzie bieganie 10 km :)

Dziś z rana pojechałam na rowerze na zakupy. Potem z psem do weterynarza. Następnie wykąpałam psinę i umyłam całą łazienkę. Teraz jestem po deserze - miałam ochotę na coś słodkiego więc sobie skomponowałam swój zdrowy deser: banan z jogurtem, figi (dla mnie to produkt numer jeden na słodkie!) z orzechami i otrębami. Mój luby w tym czasie wciągnął muffinkę którą mi wczoraj zakupił i za którą wczoraj podziękowałam.

Ej..dziewczyny! Powiem Wam że lubię moją dietę! Zaczyna mi to sprawiać przyjemność. Orzechy, migdały, słonecznik, oliwa, kakao, mleko sojowe, suszone figi, jogurty, jaja, ryba, owoce, cynamon, kardamon....to są produkty o których jak pomyślę to już mi się robi miło na sercu :) aaaale fajnie :)

Jutro z rana jadę do Wawy w odwiedziny ciotki (która jest weganką więc myślę że będzie równie pysznie i o dietę się nie boję). Zawsze jak ona przyjeżdża to mnie tak nastoju na zdrowe odżywianie, że szok :) W niedziele jedziemy zobaczyć samochód do kupna i do poznania. W pracy nie będą zadowoleni wiec będę musiała pewnie w poniedziałek jak wrócę pojechać jeszcze do pracy na popołudniową zmianę do 22.30 i nadrobić ew. zaległości jeśli będą :/ Jak tutaj będzie z dietą to nie wiem. Z ćwiczeniami to pewnie nie będzie nic niestety przed 2 dni :(

16 października 2014 , Komentarze (9)

Jednak diety nie będę kupować bo okazało się że jest totalnie drogo - za 7 dni 250 zł! O szok! Tutaj w poznaniu zdecydowanie niższe ceny, no ale co Wawa to Wawa. Dodatkowo nie otrzymałam od ponad 1,5 dnia odpowiedxi na pytanie co do diety (bo napisała że dostanę śniadanie, II Śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację) i co mi po tym kiedy ja mam zupełnie inny rozkład posiłków. Jada 3 przekąski a nie jadam kolacji?

Dzisiaj ważenie - niestety 1 kg więcej! Na pocieszenie z tego 0,3 kg tk. mięśniowej ale 0,6 kg tk. tłuszczowej! A jednak nie jestem cudownym przypadkiem objadania się i chudnięcia. Jakby jednak nie było w tych 2 tygodniach wjechały mi 4 cheat meale a nawet to w sumie day...no i masz...masz za swoje...

Muszę coś zrobić z wieczornym objadaniem! Jak temu przeciwdziałać!? Jak nie rzucać się na słodycze? 

Myślałam nad tym długo iw sumie nikt mi nie pomoże bo tylko mam problem z tym jedzeniem dużego obiadu i deseru o godz. 21.00-20.00. Czas z tym skończyć. Długo się przed tym broniłam, ale dziś rano zobaczyłam jakie to jest bez sensu. Po co się katować o5.00 wstawać, jechać na trening, dawać z siebie wszystko żeby potem to zajeść przed telewizorem? ez sens totalny...weź tu zrozum kobietę :)

Postanowiłam że będę jadła obiady 5 razy w tygodniu w pracy. A w domu zamiast obiadu będę jadła kolację (dużo mniejsze porcje, bez węglowodanów, same warzywa z mięsem lub rybą lub zupy). I tak oto dzisiaj:

Śniadanie godz. 5.00: kasza jaglana z mlekiem sojowym, bananem, orzechami, nasionami i owocami goi

II Śniadanie godz. 8.00: bułka żytnia z szynką (kupiłam taką 100% kurczaka bez dodatków - kosztowała 46 zł /kg a tą co zawsze kupowałam to jak dziś przeczytałam skład to się przeraziłam - glutaminian sodu i inne świństwa)

Przekąska godz. 11.00: jogurt, owoc

Lunch/ godz. 14.00: kurczak/ryba/jaja z kaszami/ryżem i warzywami z obiadów lub kupnymi lub pomidorem i sałatką warzywną

Przekąska godz. 17.00-18.00: jogurt, owoc lub ciasto owsiane po treningu

Kolacja godz. 20.00: zupa albo mięso z obiadu z warzywami gotowanymi lub jogurt, lub jajka.

Kiedyś nie jadłam tak dużo na wieczór, umiałam nawet kolację jeść o 18.00. Te moje złe nawyki pojawiły się wraz z mężczyzną u mego boku co to jada obiad, kolację, deser i przekąski słone w ciągu 2 godzin a przerwy robi 5-8 godzinne. Ja tak nie potrafię, on nie potrafi mnie zrozumieć, bo nigdy problemów z wagą nie miał...ale nie tyle co z wagą ale ja się po prostu gorzej czuje i nie mogę spać, a on to się naje i śpi jak zabity. Ja wcześniej z nim jadałam 5 kromek chleba, kawałek ciasta, kawę, piwo i chipsy w ciągu 2 godzin w okolicach 21.00-23.00. I przytyłam w sumie tylko parę kilo. Ale gdy pojawiły się problemy z refluksem,zgagą, problemy ze snem to trochę to ograniczyłam ale nadal zbyt dużo jem na wieczór w porównaniu z innymi osobami i czas temu wypowiedzieć wojnę!

Świadomość rzeczą najważniejszą więc liczę kcal, białko, tłuszcze i węgle!

Dzisiejsze menu:

Śniadanie godz. 5.00 (300 kcal)

kasza jaglana z mlekiem sojowym, bananem i orzechami laskowymi i migdałami

II Śniadanie godz. 9.00 (300 kcal)

bułka żytnia z szynką, pomidor, rukola, kefir, kawa z mlekiem

Przekąska godz. 11.00 (200 kcal)

serek grecki 0%, winogrona, kawa z mlekiem

Lunch godz. 15.00 (400 kcal)

Kurczak gotowany z komosą ryżową, pomidor, surówka z kapusty, herbata

Przekąska godz. 18.00 (200 kcal)

serek grecki, jabłko

Kolacja godz. 21.00 (300 kcal)

zupa z dyni z kurczakiem gotowanym

Suma:1700 kcal

Treningi:

2 treningi siłowe (góra i dół) + 20 min. interwałów

1 trening funkcjonalny/fitness + 20 min. interwałów

1-2 treningi fitess + 30 min. interwałów

bieg 10 km

1-2 pływalnie 60 min.

1-2 rowery po 50 km

Dodatkowo może być:

- rower do pracy lub w weekend

- biegi 30 min wieczorami

- treningi siłowe na zajęciach zorganizowanych

16 października 2014 , Komentarze (12)

Codziennie rano gdy wstaje o 4.40 i idę do łazienki i pytam soebie: "Po co ja to robie? Czemu wstaje tak wcześnie? ". I wtedy z tyłu głowy pojawia sie myśl: "Nie wiem ale wiem że warto". Przypominaja mi się wtedy słowa Ewki "zacznij wstawać codziennie godzine wcześniej by zrobić coś dla siebie, to będzie najlepiej zainwestowany czas w Twoim życiu i za rok sobie sama za to podziekujesz".Chociaz nie jestem jej fanka to muszę przyznać, że ma rację. To tyle z porannych przemyslen w drodze na trening.  Musze jeszcze tylko popracowac aby wieczory wyglądały tak pięknie jak poranki ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.