Zacznę od diety. Nie było z nią najgorzej:
Środa:
Śniadanie: jaglanka z bananem i migdałami i mlekiem sojowym
TRENING (nogi + 20 min. interwałów)
II Śniadanie godz. Bułka z szynką, pomidorem i rukolą, sok jabłkowy z pietruszką i imbirem, kawa z mlekiem
Przekąska: mleko sojowe z malinami, gruszka, 2 śliwki
Lunch: bułka z szynką, pomidorem i rukolą
Przekąska II: 2 figi suszone, jabłko
Kolacja: jajko sadzone z ziemniakami, pieczona dynia, sałatka z buraczków gotowanych z orzechami włoskimi
Czwartek:
Śniadanie: jaglanka z bananem i migdałami i mlekiem sojowym
TRENING (rower 1,5h)
II Śniadanie: chleb żytni z serkiem Piątnicy, kawa z mlekiem
Przekąska: jogurt grecki 0% z sosem owocowym
Lunch: sałatka warzywna z kotletem z indyka, dynią i komosą ryżową
Przekąska: śliwki
Kolacja: kotlet mielony w sosie pomidorowym z makaronem razowym, gotowany brokuł, herbata
Deser: ciasto biszkoptowe ze śliwkami i bezami...MMMmniam :)
Piątek
Śniadanie: kasza jaglana z gruszka, migdałami i mlekiem sojowym
TRENING (pływalnia 45 min)
II Śniadanie: bułka żytnia z serkiem kremowym, pomidorem i rukolą
Przekąska: kawa z mlekiem, rogalik malinowy ze stacji Orlem...Mniaaam :)
Lunch: halibut wędzonym z ryżem brązowym i sałatką warzywną
TRENING II (ręce, 1,5 roweru)
Przekąska: jabłko, 2 suszone figi
Kolacja: ziemniaki z serem twarogowym i kapustą z marchewką, herbata zielona b/c.
Ogólnie były 2 słodkości ale nie było ich aż tak dużo, a i ćwiczeń trochę się nazbierało. Obiad w pracy i obiad w domu ale mniejsze porcje to był dobry wybór :)
Jestem od wczoraj jakoś tak przybita, smutna...nie wiem dlaczego. Może mam parę powodów ale jakoś tak to bardziej przeżywał niż normalnie. Może to też tak pogoda?
Waga dziś wskazała 54,9 kg. Czyli jestem na dobrej drodze. Teraz tylko utrzymać ten stan i nie dać się objadaniu słodkościami.
Mam też problem ostatnio z przełykiem. Nie wiem czy to zgaga czy to ból gardła. Powinnam odstawić kawę..ale nie potrafię zbyt bardzo ją kocham :)
Lovelly
27 października 2014, 15:49Trzeba Ci jakoś ten humor poprawić, bo z lepszym humorem więcej osiągamy kochana :* także głowa do góry i lecimy :) a co do tygodnia rewelacyjnie sobie poradziłaś!
OnceAgain
27 października 2014, 08:50Kochana nie smutamy się :). Mi humor siadał często przy zrzucaniu wagi - nie wiem czym to było spowodowane ale endorfiny z aktywności trochę to niwelowały :). Może potrzebny Ci wieczór taki tylko dla Ciebie? Ciepła herbatka, puchate skarpety, książka albo ulubiony film? Tak mały resecik :)
agab2
27 października 2014, 10:13dokładnie w ten weekend tak było i odżyłam :)
nora21
25 października 2014, 15:43chyba coś w tym jest bo ja ostatnio niby miałam dobry humor a teraz same wątpliwości mnie dopadają