Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065535
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2023 , Komentarze (24)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną, dziś troszkę nerwowy bo młoda wracała do domu. Rano nie mogłam się skupić, jedzenie, też średnio przez gardło przechodziło. No ale zjadłam śniadanie. Potem do rodziców, małe zakupy z mamą i oczekiwanie na młodą. Czas ogólnie minął nawet szybko. Mama dodawał mi otuchy. 

    Po powrocie do domu, ogarnęłam obiad , chwilę odsapnęłam i trening ;) Dziś twister plus krzesełko a właściwie ćwiczenia przy i na krzesełku ;) Dało mi popalić. Cały czas czuję nogi, dlatego odpuściłam rower, hula i orbitrek ...ale wrócę do nich. Dam sobie chwilę, aby nogi doszły do siebie. Zawsze można ćwiczyć na macie lub właśnie na krzesełku ;) Czyli, nie ma wymówek ;) Ale tak na poważnie ... słuchajcie swojego organizmu. Jak coś boli, nie macie siły... dajce sobie chwilę oddechu. Nic na siłę. 

          Przy okazji ćwiczeń na twisterze... miałam przyjemny masaż stóp ;) Fajnie mi to zrobiło. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, ser camembert z ziołami, pomidor i herbata miętowa ( kanapki były dwie, ale w połowie przypomniałam sobie, żeby cyknąć fotkę ) 

II ŚNADANIE: serek straciatella, 30g czipsów u rodziców + kawka 

OBIAD: warzywa na patelnię, z serem plus sos słodki-chili oraz papryczki plus kromka chleba  na maślance 

KOLACJA: chlebek bananowy ( 2 z tych 4 kawałków) plus jogurt-- data do wczoraj ;) oraz kawka  którą dopijam 

       Kaloryczność 2001, nie ma tragedii, ale nie był to zaplanowany jadłospis. Woda wypita, kolejny dzień zaliczony. Przy okazji przypominam, że jest już wyzwanie z piciem wody na styczeń :) Zapraszam serdecznie. Kolejna 5 wrzucona do słoiczka ;) Za grudzień uzbierałam 110 zł  --- dużo, mało... Zależy jak na to spojrzeć. Zaczęłam wrzucać 13 grudnia, więc jest ok. Do kwietnia uzbiera się ładna sumka, jeśli będę tak ładnie działała. Także nie poddaje się, walczę. Na wagę dziś, też nie weszłam, bo zbliża się @ a poza tym stresowałam się powrotem młodej. Po co mam się wkurzać stając na szklaną heheheh

      Działamy, walczymy, nie poddajemy się. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


2 stycznia 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

     Kolejny dzień wyzwania na + Samopoczucie nawet ok, chociaż mogłoby być lepsze... ale jutro już wraca córka, to może i samopoczucie się poprawi. Udało mi się zrobić trening. Padło na rower. Może nie jakoś kolosalnie dużo, ale czuję ból nóg od kilku dni i staram się nie przesadzać. Robię tyle ile mogę. 

Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, schab pieczony plus herbata miętowa

II ŚNIADANIE: jogurt ( ale szczerze szału nie robi) plus warzywa na patelnię + kawka

OBIAD: sałatka makaronowa - już ostatnia porcja ;) 

KOLACJA: chlebek bananowy ( sama robiłam) plus maliny + kawka 

     Kaloryczność dzisiejsza 1790, bez szału, ale i taki dni bywają. Niestety tak ułożył się dzisiejszy dzień. Nie poddaję się, idę dalej ;) Na wagę nie wchodzę... może za kilka dni wejdę. 

      Jeśli ktoś byłby chętny tutaj łapcie przepis na chlebek bananowy 

400 g dojrzałych bananów, 200 g mąki,  70 g masła roztopionego, 130 g cukru ,1 jajko ,łyżeczka sody oczyszczonej,  szczypta soli

Banana rozdrabniamy widelcem, dodajemy pozostałe składniki , mieszamy i wylewamy do blaszki wcześniej natłuszczonej i obsypanej bułką tartą Wstawiamy do piekarnika 170 stopni, góra dół, godzina


    Pamiętajcie aby walczyć, nie poddawać się ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

1 stycznia 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

    Zanim przejdę do nowego roku... jeszcze szybki raport z dnia wczorajszego ;) Niby sylwester... ale u mnie był trening i były liczone kalorie ;) Woda też była. Czyli standardowy dzień 

   Wieczorem wskoczyłam na orbitreka. A posiłkowo dzień wyglądał tak: 

ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku, schab i papryczki ( po śniadaniu wciągnęłam czekoladę kokosową ferrero ;) 

OBIAD: pierogi z kapustą i grzybami ( sama robiłam z rana) 

Wieczorem do filmu : sałatka makaronowa z szynką, serem, ogórkiem i majonezem oraz miseczka kusicielska ;) czyli domowe nachosy, chrupki sól-pieprz, kulki maltisers i piwko 0% gruszkowe ( nie wypiłam całego, nachosów też całych nie zjadłam) 

            Zmieściłam się  w limicie kalorycznym, cieszy mnie to. Waga na koniec roku pokazała 65,5 kg czyli zaliczyłam spadek 1.1 kg przez ten rok ? Całkiem możliwe... Rok zaczynałam z wagą 66,6 kg. Tak naprawdę od sierpnia zaczęłam coś robić.. Dobrze mi szło... bo w sierpniu gdy zaczęłam wyzwanie ważyłam 68,3 kg a rok kończę z wagą 65,5 kg czyli od wyzwania w sierpniu zgubiłam 2,8 kg ;) to wygląda znacznie lepiej ;) i tego się trzymam... Ale teraz już od 31 grudnia będę liczyła spadki. Ponieważ idę dalej z dniami wyzwania. Na początku chciałam liczyć od 1 stycznia na nowo... ale później sobie powiedziałam, nie. Idę dalej... liczę dalej dni. Zobaczymy jak mi pójdzie. Także dziś już 147 dzień wyzwania a tym samym liczenia kalorii ;) To będzie dla mnie lepszą motywacją. Boję się, że jeśli zacznę od dnia 1, to szybko zrezygnuję.. bo wiadomo początki bywają trudne. Dlatego idę dalej. 

     Czy jestem zawiedziona takim spadkiem ? Nie. Bo wiem, że listopad i część października była dla mnie kiepska psychicznie... a początek grudnia, też nie był fajny... Dlatego cieszę się z tego, że 13 grudnia ruszyłam się, podjęłam akcję trening ;) i tak trwam ;) Żałuję tylko,tego że nie zrobiłam pomiarów tego 13 grudnia ...ale zrobiłam 27 grudnia. Także następne raczej pod koniec miesiąca. Zobaczymy 

          Wczoraj przespałam sylwestra ;) Tak:) Do godziny 23-ej oglądałam z M filmy, a potem zrobiłam łóżko i zasnęłam ;) Przebudziłam się około pierwszej ;) Czy żałuję? Nie :) Ale to pierwszy sylwester, który przespałam. 

         Dzisiejszy dzień uważam za udany. Rano zrobiłam trening 


Dziś tylko albo aż 40 minut, ćwiczeń z gumami, ekspanderem i ciężarkami ;) Cieszę się, że ruszyłam dupsko ;) Warto było, ale nie szalałam, bo czuję ból nóg... od tego 13 grudnia, tylko w wigilię nie było treningu. Dlatego dziś tylko tyle. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNAIDANIE : chleb fitness, szynka bez wędzenia, ogórek kiszony i papryczki 

OBIAD: ziemniaki, skrzydełka z piekarnika i buraczki 

DO FILMU: herbatniki, żelki i cziperki ( ale nie zjadłam całych bo mi średnio smakowały) i kawka 

KOLACJA: sałatka makaronowa jak w  dniu wczorajszym



     Woda wypita, w limicie się zmieściłam. Dzień na + :) Jestem zadowolona. Jeśli chodzi o moje postanowienia noworoczne... są cztery.

1. woda minimum 1,5 litra dziennie

2. liczenie kalorii

3. treningi minimum 3 razy w tygodniu ( jak będzie więcej to lepiej, ale w tygodniu jak szkoła to różnie z czasem) dlatego bezpieczniej jest napisać min.3 razy :) 

4. znalezienie czasu dla siebie na np. książkę, maseczkę, domowe spa ;) 

      To byłoby na tyle jeśli chodzi o postanowienia ;) Myślę, że są do zrealizowania ;) Z wodą sobie radzę, kalorie liczę od 147 dni i idzie mi coraz lepiej... treningi też powoli wchodzą w nawyk ;) Ale wiadomo wszystko wyjdzie w praniu. A Wy macie postanowienia ? Cele? 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy.. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

   

Ps. Szczęśliwego Nowego Roku Kochane Moje :) :* 

30 grudnia 2022 , Komentarze (7)

Witajcie 

       Kolejny dzień za mną. Dziś troszkę kiepsko się czuję... już wczoraj po treningu złapał mnie katar...Rano jakoś się ogarnęłam... potem z M zakupy i do domku. Zrobiłam trening, ale tylko rower 45 minut. Nie miałam siły na więcej. Nie chciałam też nic robić na siłę, bo przecież nie oto chodzi. Aktywność, dieta ma być przyjemnością ;) 

       Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku, ser, ketchup i herbata miętowa 

OBIAD: ziemniaki, jajko sadzone i buraczki oraz kawka z tą przyprawą ( polecam - kupiłam w Biedronce)

DO FILMU wpadły chrupki , kulki czekoladowe maltesers i serek brzoskwiniowy a teraz jeszcze piję druga kawkę z tą przyprawą ;) 

      Kalorii trochę mało dziś, ale nie miałam ochoty... a na siłę jeść i siedzieć z ciężkim brzuchem? Nie, to nie dla mnie. Jutro jak będzie lepiej to i kalorii będzie więcej ;) Mam już jakiś plan posiłkowy na jutro :) 

       Apropo jutrzejszego menu... już sałatka chłodzi się i dochodzi w lodówce ;) Czyli sałatka makaronowa ( makaron ugotowany, szynka konserwowa pokrojona w kostkę, żółty ser pokrojony w kostkę, ogórek konserwowy pokrojony w kostkę , doprawione solą, pieprzem i majonezem) to wszystko... a jakie pyszne ;) Polecam. Jeśli chcecie inny pomysł, zapraszam na mój kanał na yt. Dziś wstawiłam przepis na kuleczki ze spodu do pizzy. 


          Ogólne samopoczucie dzisiejsze, nawet ok.... gdyby nie ten katar ;) Na wieczór chyba wezmę jakieś proszki aby jutro wstać jak nowonarodzona. Zobaczymy. Ale mimo wszystko walczę, nie poddaje się...  Za chwilę Nowy Rok. Macie jakieś plany na Sylwestra? Ja w domku... raczej z Netflixem ;) lub książką.. zobaczymy. Także działamy, walczymy do samego końca... Trzymam za Was kciuki :) :* Powodzenia. Miłego wieczoru.... 

    Ps. Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy na szybkie przekąski, dajcie znać :) 

29 grudnia 2022 , Komentarze (9)

Witajcie 

   Kolejny dzień na + mimo, że w sercu smutek, to dałam radę wszystko ogarnąć... Rano szybka wizyta w galerii, musiałam o coś zapytać. Przy okazji weszłam po 3 rzeczy na salę i szybko do domku ;) Przyjechałam wstawiłam pranie i cyk na orbitreka :) Rozwiesiłam pranie i zrobiłam kolejny trening tym razem z ekspanderem i gumą :) Dziś wyszła godzinka... bo po drugim treningu, jak mnie złapał katar... tak utrzymuje się do teraz... ciurkiem leci ;) Hmm chyba ćwiczenia na bosaka mi wychodzą :) Ale to nic, jutro będzie lepiej ;) Godzinka treningu tez jest ok i kolejna 5 wleciała do słoiczka ;) 

       Tu dodatkowo wrzuciłam fotkę kulek ze spodu na pizzę ;) Dziś robiłam... niebo w gębie ale kaloryczne ;) A odnośnie ekspandera i gum  oba sprzęty dają popalić ;) Ale to fajnie lubię ten stan :) 

    Posiłkowo też ok : 

ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku, schab pieczony i reszta sałatki jarzynowej plus kawka w drodze

OBIAD: Qurito domowej roboty plus papryczki

DESER: kawka i ciastko -pyszne ale na raz za słodkie ;) 

KOLACJA: wyżej pokazane kuleczki ze spodu na pizzę z serem ;) plus energetyk --- musiałam :) 

      Woda ładnie pita, kaloryczność ponad 2 tyś ;) zmieściłam się w limicie.... :) Kroki na chwilę obecną ponad 12 tyś...jeszcze troszkę dobiję, ale nie dużo, bo ładuję opaskę. 

      Jestem ogólnie zadowolona z dnia dzisiejszego, z jego przebiegu ;) Waga pokazała kolejny spadek...zobaczymy ile w sobotę pokaże ;)  Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy.... sukces jest w naszych rękach. Pamiętaj aby robić to w swoim tempie, na swoich zasadach ;) Nikt nie ma prawa, narzucać swoich metod... może doradzić.. ale nie narzucić. Każdy z nas jest inny i na każdego może działać co innego ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


28 grudnia 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Kolejny dzień u mnie na +, chociaż samopoczucie hmm dalekie od tego. Moje dziecko wyjechało, samo, busem... daleko ... jechała ponad 8 godzin do Suwałk... Dlatego też moje samopoczucie jest kiepskie.... Ale dziecko dojechało całe i zdrowe. A ja ? Ja żeby za dużo nie myśleć, rzuciłam się  do treningu. Chociaż strasznie mi się nie chciało, ale jak weszłam na rower... pokręciłam chwilę, to ochota przyszła. I tak wyszła godzina i 30 minut ;) 

      Padło jak widzicie na rower, ćwiczenia z ciężarkami i gumami plus hula hop ;) Powiem, że gumy i ciężarki znowu dały mi popalić ;) Ale radość po skończonym treningu, ogromna. Polecam ;) Odgoniłam trochę złe myśli.... Dobrze mi to zrobiło. A swoją drogą te gumy są najlepsze... gdybyście szukały, to tylko te ;) Bo gumowe się rolują, a te nie. Te trzymają się, nie rolują. 

       Woda ładnie pita ;) A swoją drogą wrzuciłam już styczniowe wyzwanie z piciem wody. Zapraszam ;) Nie mogę uwierzyć, że to już kolejny rok wyzwania za chwilę za nami :) Dziękuję jednocześnie wszystkim którzy brali udział :* :* 

      Dzisiejsze menu wygląda tak : 


OBIAD: tak dzień zaczęłam obiadem - ściśnięty żołądek przez wyjazd dziecka - i na obiad wpadła pizza calzone z kurczakiem 

PO OBIEDZIE do filmu wpadły:  chrupki z komosy sól-pieprz pyszne plus jabłko, mandarynki i kulki maltisers  plus kawa mała widoczna na zdjęciu

KOLACJA: frytki z batata z piekarnika i papryczki  plus kawa ale większa ;) plus dwie kulki reffero 

       Kaloryczność dzisiejsza: 1964. Przez późny obiad.... jakoś tak mniej kalorii wyszło ;) Ale nie mam do siebie pretensji ;) Najważniejsze to robić swoje. Także działamy. Walczymy. Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy się. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


27 grudnia 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Kolejny dzień zaliczony na 5+, od samego rana można powiedzieć. Najpierw szybkie śniadanie, potem szybki wypad na pocztę. Musiałam wysłać paczuchy do dziewczyn które wygrały u mnie rozdania. Potem szybko do domku. Ogarnęłam trening.. chociaż szczerze, nie chciało mi się. 

       Będąc na orbitreku, mówiłam, jak to mi się nie chce...czas mijał, a chęci wcale nie przybywało ;) Jednak jakoś udało się wytrwać te 40 minut ;) Może tez dlatego, że pranie się prało ( ustawione na 47 minut) to skorzystałam :) Potem hula wskoczyło i ćwiczenia z ciężarkami. Hmmm powiem Wam, że niby niewiele kalorii z tymi ciężarkami spalone, ale byłam zziajana ;) Dały mi popalić. Dawno nie ćwiczyłam z ciężarkami i czuję, że muszę do nich wrócić. Tzn chciałabym ;) Nic na siłę. Chciałabym także wprowadzić treningi na macie i nie , z ciężarkami i gumami. 

      Waga od niedzieli 0,9 kg mniej a od wczoraj 0,4 kg ... także to cieszy, każdy spadek do bliżej celu ;) Fajnie byłoby rok zakończyć z mniejszą wagą niż zaczęłam hahhaah. Zobaczymy, uda się, to super, a jak nie to git ;) Do końca roku jeszcze kilka dni, także działamy ;) Jest szansa na spadki. Ale oczywiście, nic na siłę. 

       Posiłkowo dzień wygląda tak : 

ŚNIADANIE: chleb fitness, ser, ketchup i papryczki 

II ŚNIADANIE: serek truskawkowy, popcorn

OBIAD: frytki z cukinii z piekarnika  oraz serniczek 

KOLACJA: kaszka manna z borówkami i kulką ferrero ;) oraz energetyk... miała być kawa, ale prąd mi wyłączyli hahahah więc wpadł energetyk ( wiem, wiem samo zło..... ale czasami się zdarzy) 

    Woda ładnie pita a kaloryczność dzisiejsza, to : 2118 Samopoczucie spoko... czego chcieć więcej ;) chyba tego, oby ta dobra passa trwała ;) 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. To już ostatnia prosta w tym roku ;) Trzymam za Was kciuki, powodzenia :) :* Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam ;) :* 

26 grudnia 2022 , Komentarze (18)

Witajcie 

          Drugi dzień Świąt... zaraz dobiega końca. Ja u Was mija? U mnie spokojnie, na luzie, bez obżarstwa... a nawet z treningiem ;) Tak udało się poćwiczyć, co bardzo mnie cieszy

     Padło na rower i orbitreka. Miało być jeszcze kółko ale coś mi się w głowie znowu kręci, a  jeszcze muszę gdzieś niedługo jechać... to wolę nie kusić losu. I tak uważam, że czas bardzo ładny ;) 

    Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb fitness, ogórek i śledzik pod pierzynką z serem i sosem tatarskim 

II ŚNIADANIE A RACZEJ DO FLMU : popcorn, ketchup i kakao 

OBIAD: pierogi z kapustą i grzybami z boczusiem ;) 

DESER: sernik plus kawka 

KOLACJA: smoothie ( nie miałam ochoty na nic innego, w sumie trzyma mnie serniczek )    

        Kaloryczność dzisiejsza : 2458, kiedyś bałabym się tyle zjeść ;) a dziś? Dziś nie mam z tym problemu, bo wiem, że  to spaliłam. Poza tym zauważyłam, że jak jem za mało kalorii to waga stoi lub rośnie.   Oczywiście wszystko z głową ;) Dziś spaliłam ponad 700 kalorii, więc luzik ;) 

      Waga od wczoraj pokazała 0,5  kg mniej. Zobaczymy ile pokaże na koniec roku. Teraz już widzę, że nie będzie spadku. Tzn waga raczej taka sama jak na początku, ewentualnie trochę mniej. Ale to nic, ten rok nauczył mnie cierpliwości. Cierpliwości do treningów, liczenia kalorii ;) Na wszystko potrzeba czasu. Były miesiące, że gubiłam np. 2 kg w ciągu miesiąca.. ale cóż samo życie. Stres , nerwy, kłopoty pokazały, że to nie mój czas. Ale cieszę się, że waga nie poszła w górę, to też sukces :) Cieszmy się z małych rzeczy. 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy do samego końca ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) :*              

25 grudnia 2022 , Komentarze (14)

Witajcie

          Na wstępie chciałabym Wam życzyć, zdrowych, spokojnych świąt :* Znowu kilka dni mnie nie było. Piątek nie wiem kiedy minął, a minął nawet ok. Kalorie nie liczone, aktywność orbitrek 40 minut, plus kroki ponad 22 tyś.  Wczoraj kalorie też nie były liczone, ale to Wigilia... nie dajmy się zwariować :) Nie wyobrażam sobie, aby w tym dniu, przy stole rodzinnym...liczyć kalorie. Dlatego wczoraj taką podjęłam decyzję. Aktywności nie było ale udało się wydreptać ponad 11 tyś kroków. 

     Nie objadłam się za bardzo. Posmakowałam wszystkich tj 12 potraw, ale po trochu. Nie szalałam.. chociaż chwilami oczy pragnęły, to rozum jednak był mądrzejszy :) Nie żałuję, a cieszę się, że panowałam nad obżarstwem. To dla mnie sukces. Sama Wigilia nie była przyjemna, ale wolę o niej zapomnieć i cieszyć się dniem dzisiejszym... 

     Dzisiejszy dzień jest dla mnie mega pozytywny i jestem z niego dumna. Od rana czułam się jakoś dziwnie. Niby zjadłam śniadanie.. ale samopoczucie chyba jeszcze żyło wczorajszym dniem.. Postanowiłam wskoczyć na orbitreka.. potem padło na hula hop i tak wyszła godzinka... Ale było mi mało i wskoczyłam na rower...  tu pykła godzinka czyli dwie godziny treningu i dyszka do słoiczka ;) No dawnooo nie było u mnie takiej aktywności, takiego treningu. Ale powiem Wam, że czas zleciał mi raz dwa podczas treningu. Słuchawki na uszy i Netflix i czas zleciał.


Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, schab pieczony plus sałatka jarzynowa

OBIAD: frytki z cukinii po obiedzie wpadła kawka, karpatka bez pieczenia i mandarynki 

DO FILMU: sernik, banan, mandarynki i cziperki ( tego ostatniego trochę żałuję, ale to była reszta w opakowaniu - także jutro nie będzie pokusy ;) 

     Teraz jeszcze kawkę drugą piję. Głodna nie jestem, bo raz że śniadanie było późno a dwa to co zjadłam do filmu było dosyć późno. Cieszę się, że wróciłam do liczenia kalorii. W planach do końca roku liczenie. Nie wiem jak w Sylwestra. Nie planuję wyjścia, więc nie byłoby kłopotu. Zobaczymy. To jeszcze tydzień... O jaaaa tydzień do końca roku :(  Jestem załamana :( Ale nie poddaje się i idę dalej... Aaaa żeby nie było, nie jestem załamana wagą, a raczej tym co się dzieje   w domu, atmosferą... 

       Coś jeszcze chciałam napisać, ale M mnie ponagla.... mówi " kochanie idziemy na spacer" No to co ja na to? Oczywiście, idziemy ;) Także pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Dajmy z siebie, tyle ile możemy, na ostatniej prostej... Trzymam za Was kciuki. Powodzenia :) :* 

Ps. A jak u Was mijają święta? Pewnie poczytam, co u Was, jak wrócimy ze spaceru ;) Buziaki 

22 grudnia 2022 , Komentarze (7)

Witajcie 

           Czas na kolejne podsumowanie dwóch dni. Wczorajszy dzień minął szybko, bez liczenia kalorii. Za to w ramach treningu były kroki czyli 23005 ;) No i piąteczka wpadła. Ogólnie dzień wczorajszy minął nawet fajnie. Byliśmy na obiedzie na pizzy, potem spacerek na mieście ;) Domownicy zjedli jeszcze lody, ja nie miałam ochoty. Spacerek po bulwarach zamkniętych, w błocie, też zaliczony ;) hahahah My to zawsze wejdziemy, tam gdzie  nie można ;) Woda ładnie wypita, bo suszyło ;) 

         Dzisiejszy dzień już poprawny ;) Woda wypita, kalorie policzone a jedzonko wygląda tak : 


           ŚNIADANIE: chleb z filetem z piekarnika który robiłam w rękawie, do tego pomidor

II ŚNIADANIE: jogurt kokosowy, mus i ciasteczko ( mus i ciasteczko obłędne ) 

OBIAD: ziemniaki, filet z piersi i kapusta czerwona

KOLACJA: serek straciatella, kinderki czekoladki i mandarynki ;) oraz kawka, którą zimną dopijam ;) 

       Kaloryczność to: 1947. Dzisiejsza aktywność to orbitrek 

      Udało się wytrwać 40 minut i wrzucić kolejną piątkę ;) Cieszę się, bo to kolejny dzień treningowy :) Zobaczymy jak długo będzie trwała passa. Póki trwa, działam, nie poddaje się. Jest to albo trening czyli rower, orbitrek, hula.... ale też wliczam kroki powyżej 20 tyś ;) I powiem Wam....że dziś miałam robić bigos... a wybrałam orbitreka :) I dobrze mi z tym. Nie planuję treningów, na co, mam w danym momencie ochotę, siłę, chęci, to  robię. To się u mnie sprawdza. Tak samo z tym moim wyzwaniem. Nie narzucam sobie, że będę trwała do lutego. Po prostu trwam i działam. Robię swoje. 

     Gdzieś tam z tyłu głowy, są plany, cele na rok 2023, na styczeń... Bo chyba takie krótki cele działają, na mnie najbardziej. A Wy już macie, robicie plany, cele na nowy rok ? 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Głowa do góry, nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej. Rób swoje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.