Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065577
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2022 , Komentarze (7)

Witajcie 

   Wczorajszy dzień i szybkie podsumowanie. Minął nawet nie wiem kiedy, z treningu udało mi się wczoraj zrobić 15 minut orbitreka. Byłoby więcej ale kręciło mi się w głowie. Wolałam przystopować. Kalorie wczoraj nie liczone. Woda ładnie wypita. Kroki nawet spoko bo 17567, więc to doliczę do treningu ;) 

      Dzisiejszy dzień? Hmmm ciężki. Za oknem lodowisko, dlatego też nie ruszałam się z domu. Dziś małe wagary, ale wolałam to niż wypadek, połamania. Jak nie muszę, nie ruszam się z domu, gdy pogoda nie dopisuje. Jak szłam do sklepu to ślizgałam się jak na łyżwach... dosłownie, szklanka. Ale wiem, że większość Polski miała takie warunki lub jeszcze ma. U nas już odpuszcza....oby jutro było lepiej, bo muszę kilka rzeczy jeszcze załatwić... a jak się nie uda trudno. 

     Trening dziś wpadł i to całkiem ładny ;) 

       Najpierw był orbitrek 30 minut, potem  coś tam robiłam, ogarniałam pranie... potem hula hop i znowu orbitrek. Także tym sposobem wpadła godzinka orbitreka i pół hula ;) Jestem zadowolona bo i kalorie ładne spalone ;) Treningiem poprawiłam sobie humor i to bardzooooo. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, ser na gorąco, papryczki

II ŚNIADANIE: jogurt pitny, cziperki i kinder wpadł ;) 

OBIAD: naleśniki z masłem orzechowym czekoladowym i mandarynki

KOLACJA: kasza manna z borówkami i kawka 

        Dzisiejsza kaloryczność to: 2230 Na ostatnim foto filet z piersi kurczaka, który piekłam w rękawie ;) Rewelacja. Jutro będzie na śniadanko ;) 

     Ogólnie mimo porannego dymu, jaki był w domu :( samopoczucie uważam za ok . Chyba to trening mnie pocieszył i spowodował, że nerwy opadły. Ale to nie zmienia faktu, że dalej kręci mi się w głowie.. Woda dziś pita.To był dobry dzień mimo wszystko. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Już za chwilę końcówka roku ;) Trzymam za Was kciuki. I pamiętaj, aby nie liczyć kalorii w Wigilię ;) To ma być luźny dzień... nie ma spinania ;) Ja nie zamierzam liczyć w ten dzień, ale to też nie oznacza, że rzucę się jak wygłodniały mis ;) hahaha Wszystko z głową ;) Pamiętajcie :) Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :* 

18 grudnia 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

      Szybki raport z dwóch dni. Wczoraj bez liczenia kalorii, ale tylko dlatego, że byłam na pogrzebie, a potem na stypie. Więc sami rozumiecie.. nie wypadało też cykać fotek. Ale wiem, jedno, nie przekroczyłam kalorii. Nawet za mało zjadłam w ciągu dnia, ale jakoś nie miałam ochoty jeść. Waga po tygodniu pokazała 0,7 kg mniej co bardzo mnie cieszy. Długo stała w miejscu, ale cieszy mnie to, że się nie poddałam. Że byłam cierpliwa ;) aż waga drgnęła. Teraz wiem, że warto. Do celu jeszcze 7,4 kg ;) realny cel do czterdziestki w kwietniu ;) Ale nic na siłę. Uda się to ok, a jak nie, trudno. Robię dalej swoje, idę do przodu. Wczoraj po powrocie do domu wpadł  orbitrek 

    Dzisiejszy dzień na spokojnie, na kilka dni zostałam sama z dziewczynami. Mam nadzieję, że troszkę ogarnę do świąt ;) Lubię gdy M jest w domu, ale, gdy jest... to ciągle w czymś pomagam, a to tu zawoła, a to tam ;) Dlatego teraz muszę te  2 dni wykorzystać :) Zaraz zabieram się za listę zakupów. Nie zamierzam szaleć. Nie  robię połowy tego,co wcześniej planowałam. Po co, żeby wyrzucić? To nie ma senesu. Znając rodziców, dostanę od nich, więc ja dużo robiła nie będę. 

        Mam nadzieję, że zdrowie nie pokrzyżuje mi planów. Od samego rana dziwnie się czuję. Mam zawroty głowy. Muszę uważać, gdy coś robię... aby nie było to gwałtowne :( Mam nadzieję, że do jutra mi to przejdzie. Ale mimo wszystko udało się wskoczyć na orbitreka ( 30 minut)  Oczywiście, ostrożnie i wolniej niż w normalny dzień. A posiłkowo wygląda niedziela tak: 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, sałata masłowa, polędwica sopocka, pomidor i reszta ogórka od M ;) 

OBIAD: tortilla z filetem z piersi kurczaka, miksem sałat, ogórkiem korniszonem, sos - majonez-ketchup

PRZEKĄSKA: mandarynki, ludziki korzenne na kubek ;) 

KOLACJA: jaglanka widoczna na zdjęciu plus banan, borówki, serek straciatella, czekoladki pomarańczowo-czekoladowe i kawka 

       Jaglanka kupiona w sklepie Dealz, około 9 zł opakowanie. Wzięłam dwa ;) bo to świetna opcja na śniadanie, drugie śniadanie lub kolację. Można dodać do niej mleka, można jogurt, a nawet sok ;) ( z sokiem jeszcze nie próbowałam) Ale z mlekiem i jogurtami owszem- pycha :) Dzisiejsza kaloryczność to 1979kalorii zjedzone ;) Jest dobrze, jestem najedzona. Woda pita :) Kroki dzisiejsze na chwilę obecną poniżej 10 tyś. Czy uda się dobić do 10 tyś? Nie wiem. Aaaa dziś też wpadła 5 za trening ;) W słoiczku już 40  zł ;) Niewiele... ale jaka radość, że już tyle treningów zrobionych. Postanowiłam też wrzucać 5 zł za każdy dzień kiedy to kroków będzie od 20 tyś wzwyż ;) 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź przed siebie. Ja dziś już wiem, że cierpliwość popłaca... może nie ma spadków kilogramowych czy dwu.... ale mnie każdy spadek przybliża do celu ;) I tak powinno się myśleć. Głowa do góry. Powodzenia, przed nami nowy tydzień.. ciężki tydzień. Trzymam kciuki. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

16 grudnia 2022 , Komentarze (10)

Witajcie 

       Kolejny dzień wyzwania zaliczony i to na 5+. Od rana standard rozwiezienie młodzieży, potem na szybkie zakupy z mamą i do domu z M ;) Przyjechaliśmy do domu, trochę ogarnęłam, nagrałam recenzję książki, którą miałam okazję recenzować. Obiad i po młodą i  znowu do domu.  Po powrocie z młodą, zrobiłam trening czyli hula hop 30 minut i orbitrek 40 minut ;) Do aktywności dorzucę jeszcze kroki, bo mam ich na chwilę obecną 26360 :) Dlatego dziś do słoiczka wpada 10 zł. 5 zł za trening i 5 za ilość kroków ;) 

        Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, ser wędzony, ogórek, ketchup

II ŚNIADANIE: paluch z ziołami, baton i gratka ( w drodze w aucie) 

OBIAD: frytki i paluszki rybne z piekarnika plus czerwona kapusta

KOLACJA: pizza na tortilli, tylko z serem plus papryczki ( ile ja się nachodziłam za tymi papryczkami, nigdzie nie było... tzn w żadnej biedronce, aż znalazłam w nowo otwartej ;) Jak się wzięło dwa opakowania, było taniej ;) Plus do tego kawka z McDonalda 

       Jestem zadowolona z aktywności, posiłków :) Nic dodać, nic ująć ;) Jutro smutny dzień bo idę na pogrzeb, więc dziś musiałam troszkę rozładować napięcie. Czy się udało? Niekoniecznie,  ale co zrobiłam, to moje. Waga dziś pokazała kolejny mały spadek ;) Jutro napiszę jaki jest tygodniowy. 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Wiem, że weekend rządzi się swoimi prawami ;) Ale z głową, pamiętajcie o tym. Powodzenia. Miłego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

            


15 grudnia 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

    Kolejny dzień wyzwania za mną. To już 130 dzień, cieszę się, że trwam i mam ;) mam lekki spadek, ale o nim dopiero w sobotę lub niedzielę. Jeśli chodzi o dzisiejszy dzionek, woda ładnie wypita. Aktywność? Jest czyli orbitrek 30 minut plus 20 minut hula hop 

        Jestem zadowolona z kolejnego dnia treningowego, a nie chciało mi się... oj nie chciało. Ale podniosłam się ,wskoczyłam na orbitreka. Po 10 minutach, chciałam zejść, po 20 minutach niechęć była jeszcze większa... ale mówiłam do siebie, że dam radę jeszcze te 10 minut i dałam ;) Potem hula z radością, aż do 18 minuty....jak to zachciało mi się do wc ;) hahahah i dobiłam do 20 minut ;) Także kolejne 5 zł do słoiczka trafiło ;) I dziś tak sobie myślałam, że może będę wrzucała piątki z treningów, do moich urodzin. Czyli do 15 kwietnia ;) to może się ładna sumka uzbiera ;) Zobaczymy. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, serek chrzanowy, sałata masłowa, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: jaglanka , banan, baton wysokobiałkowy, serek straciatella 

OBIAD: tortilla, z miksem sałat, ogórkiem, fletem z piersi kurczaka i sosem ( majonez, ketchup i drobno pokrojony ogórek konserwowy plus czosnek granulowany) 

       Kolacji dziś brak, bo obiad późno, ale kawkę jeszcze dopijam.... co prawda już chłodna ;) ale jest bo potrzebuję. Kroki na chwilę obecną 15405 co również cieszy ;) Samopoczucie ok, chociaż dopadł mnie lekki ból głowy ( nerwy ) Dlatego szybki wpis, zajrzę do Was i spać. Jeszcze trzeba jedzonko na jutro spisać, a szczerze pomysłów brak. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

14 grudnia 2022 , Komentarze (21)

Witajcie 

      Kolejny dzień wyzwania za mną. Od samego rana pozytywny dzień. Waga zaskoczyła spadkiem ;) Co bardzo mnie cieszy, bo zastój był długiiiiii, nawet bardzo. Cieszę się, że nie zrezygnowałam, nie poddałam się... gdy waga stała. Nie powiem, miałam chwile zawahania, czy aby warto dalej trwać. I cieszę się, że działałam dalej. Jak widać, warto być cierpliwym ;) A to hmmm nie zawsze jest moją mocną stroną. Tu się opłaciło. Działam dalej. 

     U rodziców udało mi się poćwiczyć na rowerku mamy 

     40 minut zleciało raz dwa ;) Kolejne 5 zł wleciało do słoiczka.  Jest motywacja i wena ;) A jak długo? Nie wiem, więc korzystam ;) Woda pita, więc na plus. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb plus hummus i serek chrzanowy 

II ŚNIADANIE: serek kokosowy, jaglanka, borówki, mandarynki ( to było na wynos) 

OBIAD: ziemniaki, jajko sadzone, buraczki

KOLACJA: pizza na tortilli z szynką, serem i kukurydzą plus kawa 

        Powiem Wam, że wszystko zjadłam z apetytem. Drugie śniadanie mnie zaskoczyło, ponieważ wcześniej taką jaglankę robiłam z gotowanym mlekiem. Tym razem dałam serek i wyszło obłędne. Fajnie chrupiące ;) polecam :) Ja muszę się za kolejnymi obejrzeć :) Serek jadłam pierwszy raz i fajny smak, jak ktoś lubi kokos ;) Pizza na tortilli też fajna opcja, szybko się robi i można robić na wiele sposobów ;) Też polecam ;) Teraz trzeba ułożyć menu na jutro. Kompletnie brak weny ;) Dlatego zajrzę do Was w poszukiwaniu weny, pomysłu :) 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry, idziemy przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam ;) :* 

       

13 grudnia 2022 , Komentarze (18)

Witajcie 

       Poniedziałek zleciał, nie wiem kiedy... dzisiejszy dzień również. Dopiero co się obudziłam, a tu zaraz będę się kładła ;) Dziś zostałam w domu, bo młoda lekko niewyraźna ;) Ale jutro już pójdzie do szkoły. Z racji tego, że zostałam w domku, szybciutko rano zrobiłam trening 

       Czyli orbitrek 30 minut plus hula hop 30 minut. Nie powiem, że było lekko, ale było przyjemnie ;) Cieszę się, że ruszyłam 4 litery, że wykorzystałam to, że jestem rano w domu. Jednak z rana aktywność najlepsza. Po treningu śniadanie i porządki. Potem z młodą jakieś zadania, po drugą do szkoły, powrót do domu, obiad.... i tak czas zleciał... i nadszedł wieczór. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb pszenny ( nie miałam innego), hummus paprykowy, ogórek kiszony, klopsiki czyli  frykadele rybne w sosie kaszubskim ( pycha) Kupiłam w Polo Markecie 

II ŚNIADANIE: mandarynki, baton proteinowy 

OBIAD: tortilla z serem, salami, zapiekana w piekarniku ( na szybko robiona)  plus kawa mrożona ( tak mrożona bo zwykła się skończyła :) 

KOLACJA: zupa mleczna z zacierkami- kluseczkami ;) plus borówki mniammmm wieki nie jadłam

       Kaloryczność 1712, woda wypita także na plus.

Wczoraj pisałam, że mam jakiś plan, strategię ;) tzn że coś rozpiszę. Tak, coś sobie wczoraj w głowie ułożyłam. A mianowicie

po 1 - zostaję przy piciu wody ( minimum 1,5 litra) 

po 2 - aktywność ( treningi chciałabym codziennie, aby coś było. Raz orbitrek, raz hula, rower itp ale aby codziennie był jakiś trening nie licząc kroków) Ponadto za każdy trening do słoiczka wrzucam  5 zł ;) więc im więcej treningów, więcej kasiorki. Jeszcze nie ustaliłam jak długo będę zbierała te piątki ;) wstępnie do nowego roku, a może i do wakacji. Nie chcę za daleko planować. Póki co działam z dnia na dzień i wrzucam  wtedy kiedy zrobię trening. Zapał jest.... a to połowa sukcesu 

po 3 - liczenie kalorii ( Przy tym też zostaję, na tyle ile dam radę, a postaram się codziennie. Myślę też nad tym aby od początku zacząć liczyć wyzwanie. Ale na chwilę obecną, pociągnę to, co jest. Może  od nowego roku lub zaraz po świętach rozpocznę nowe odliczanie. 

po 4 - bez podjadania ( Na tyle , na ile dam radę. Ale nic na siłę, jak się trafi taki dzień, trudno. Jednak będę starała się tak układać menu, aby nie podjadać między posiłkami) 

      Myślę, że są to realne punkty do spełnienia. Oby tylko nerwy, stres i problemy tego nie przerwały. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jeśli nie osiągnęłyśmy planowanej wagi, to pamiętajcie, że do końca roku jeszcze dużo czasu. Pamiętaj, że zawsze będziesz bliżej celu, jeśli teraz się nie poddasz, lub jeśli teraz  zaczniesz. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam serdecznie :) :* 

12 grudnia 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

          Zacznijmy od soboty, minęła szybko... nawet nie wiem kiedy. Niedziela spokojna z książką w ręku. Dwa razy po 30 minut i dużo udało się przeczytać. Jeszcze chwila i będzie recenzja... a bo ja Wam nie pisałam. Dostałam propozycję współpracy  od wydawnictwa, muszę zrecenzować książkę " Głosuj na Polaka" Aleksandry Rumin. Zgodziłam się. I jestem już ku końcowi... myślę, że na dniach będzie recenzja. Ogólnie mam 4 tygodnie na to, a ja czytałam w sobotę i niedzielę póki co... i koniec się zbliża wielkimi krokami... bo książkę fajnie się czyta ;) 

         Poniedziałek czyli dzień dzisiejszy... oj to jest jazda bez trzymanki. Dodam, że sobota, niedziela i poniedziałek - bez liczenia kalorii :( Trochę nad tym ubolewam...ale nie załamuję, się, tylko działam dalej. Za to woda pita codziennie. Kroki też były sobota: 12217, niedziela mało bo 7788 ale tylko dlatego, że gorzej się czułam i chciałam spędzić czas z książką, a dzisiejsze kroki to na chwilę obecną 16526. Jestem z tego zadowolona. Mim nie liczenia kalorii. 

       Dziś ciężki dzień, jak to napisałam wcześniej jazda bez trzymanki. Tak... jak wyjechałam z domu o 6.45 to wróciłam o 18.45 :) Niestety. Musiałam czekać u rodziców, bo dziś miałam zebranie a chwilę później zebranie rady rodziców :) Hahahah jak zebranie klasowe dla mnie trwało 15 minut... to rady rodziców... aż 45 minut i wyszłam w międzyczasie , bo  pewna osoba troszkę podniosłą mi ciśnienie... a poza tym, to zebrane nie wnosiło nic nowego, ciekawego. Dlatego zdecydowałam się opuścić je szybciej. Dobrze, że M po mnie przyjechał... padłam po powrocie do domu. Szybko zrobiłam kawę, umyłam się, usiadłam na chwilę do kompa... nadrobić kilka spraw. I zaraz do łóżka. 

     Tak jak w tytule, czas obrać kierunek. Waga stanęła, nerwy, stres, kłopoty sprawiły, że stanęła i ani drgnie. Więc jej pomogę. Dziś nie będę się rozpisywała, w łóżku obmyślę strategię a jutro Wam przedstawię. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Trzymam kciuki za ten tydzień .Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam 

    

9 grudnia 2022 , Komentarze (20)

Witajcie 

     Czy to już piątek ? Tak. Nie wiem kiedy zleciał ten czas. Czy ja przez te 5 dni znowu nie dałam wpisu? Być może ;) Hmmm nie wiem, chyba doba mi się skurczyła. Też tak macie? Jeśli chodzi o posiłki to w poniedziałek i wtorek nie liczyłam kalorii, ale od środy już liczone

ŚNIADANIE: bułka serowa, hummuss 

II ŚNIADANIE: kasza manna z malinami, drożdżówka i kawka ( u rodziców)

OBIAD: pizza calzone ( połówka)

         Czwartek, to był ciekawy dzień. Podjęłam się wyzwania, aby przeżyć cały dzień za 20 zł. Wszystkie produkty miały być zakupione w Biedronce. Udało się, zrobiłam zakupy za równe 20 zł. A jadłospis przedstawia się następująco: 

ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku, pasta tuńczykowa, ogórek

II ŚNIADANIE: wafelek, kasza manna, wafle kukurydziane

OBIAD: naleśniki z jabłkami, plus jabłko

KOLACJA: jogurt pitny ( wafli nie zjadłam) 

       Dzisiejszy dzień posiłkowo wygląda tak 

ŚNIADANIE: bułka fitness, hummus paprykowy, papryczki 

II ŚNIADANIE: owsianka malinowa z kiwi i batonem snicers

OBIAD: leczo z chlebem i serem

KOLACJA: pomarańcza  kawka ;) 

     Przez te wszystkie dni woda pita. Aktywność? Poniedziałek- marsz 4,37 km  kroków było 17605

wtorek kroki 16696 , środa 18382 a wczoraj było 13368. Nie jest źle. A waga hmmm waga sobie stoi ;) Nie przeszkadza mi to teraz, działam dalej, robię swoje. Ale za tydzien może zacznie spadać... jak @ minie , bo franca przyszła szybciej. Tydzień szybciej... ale tak u mnie bywa, gdy mam mega stres i nerwy :(  Nie pozostaje nic innego , jak spiąć dupkę i działać ;) 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy... za chwilę święta ;) Wtedy sobie popuścimy lekko pasa ;) Nie mogę uwierzyć, że za dwa tygodnie święta... szok. A ja daleko w polu. Niby miałam robić listę dań, które chcę zrobić, niby  ozdobić dom... a tu nic. Nic mnie nie cieszy, kompletnie. W tym roku nie mam nastroju świątecznego. A o prezentach nie wspomnę. I raczej nie będę robiła. Przez to, że M w domu, to jakoś robota mi nie idzie. Często przebywamy w garażu, a to coś załatwiamy i jak wracamy do domu to już wieczór. Więc o świątecznych zakupach nawet nie myślę. A przez internet nie chcę kupować. Zobaczymy, co ma być, to będzie. Samo życie ;) Pierwszy raz w życiu, nie spinam się.... A jak u Was, plany już świąteczne są? Zakupy, prezenty ? 

     Zatem działamy, trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Życzę miłego weekendu. Pozdrawiam :* :) 

4 grudnia 2022 , Komentarze (25)

Witajcie 

       Dzisiejszy dzień jest hmmm ciężki, przez ból zęba M. Niestety oboje zasnęliśmy dopiero nad ranem. Więc możecie się domyślać, jaka jestem zamulona i jakie jest moje samopoczucie. Udało się co prawda dostać na pogotowie dentystyczne, ale byliśmy około południa. Śniadanie zjedzone, potem szybkie nagranie na yt. I wyjazd do dentysty. Szybko poszło i powrót do domu. M siedział obok mnie grzecznie  cicho. Dzielny pacjent. 

     Po powrocie szybko wzięłam się za obiad. Dosłownie  takiego powera dostała, że szok. Aktywność dzisiejsza hmmm gdyby nie orbitrek ;) to byłaby lipa. Bo kroki niestety kiepsko, ale późno wstaliśmy i tak wyszło, a na siłę chodziła nie będę. Nie wiem czy dobiję do 10 tyś, jak sę uda to super, jak nie, to luz ;) 

     20 minut orbitreka podczas meczu ;) Tak na spokojnie, a sapałam hihihi Cieszę się, że mimo wszystko coś zrobiłam. Jak nie kroki to orbi i jest super. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: hot-dog z miksem sałat, soso musztarda-ketchup plus cebulka prażona 

II ŚNIADANIE: kawka plus ciasto z awokado i mandarynka 

OBIAD: ziemniaki, schabowy  z piersi kurczaka, surówka z kapusty pekińskiej ( wieki nie jadłam i chodziła za mną) 

DO MECZU: popcorn, mandarynki, groszki w czekoladzie  plus kawa którą dopijam 

        Wszystko zaplanowane, także jest ok. Woda wypita ( dziś cały dzień letnia) , jeszcze jakieś 100 ml mi zostało do 1,5 litra. Działam dalej. Trwam w wyzwaniu. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, głowa do  góry. Trzymam za Was kciuki. Życzę spokojnej nocki i cudownego nowego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


3 grudnia 2022 , Komentarze (22)

Witajcie

     Znowu kilka dnie mnie  nie było, ale to nie oznacza, że się poddałam. Działam dalej. W czwartek 1 grudnia zaczęły się vlogmasy ;) Zapraszam do mnie na kanał tu macie dzisiejszy vlogmas ;) a w nim pyszne ciacho z awokado  i pomysł na tartę 

        Tak jak pisałam zaczęły się vlogmasy i jakoś muszę to ogarniać. Tzn nie muszę ale chcę, bo to lubię. Lubię nagrywać, lubię dzielić się swoimi opiniami. Dlatego będę codziennie do świąt. Czwartek tez taki zalatany, ale ogólnie minął spokojnie, mimo wszystko. 

      Piątek minął szybko, rano szukaliśmy rehabilitacji dla M i udało się, prywatnie, od wtorku zaczyna. 100 zł ćwiczenia a 16 zł  krio. Jeszcze znośne ceny... a na nfz terminy na marzec, czerwiec 2023 :) a On ma na CITO :) hahah dobre, co? Ale udało się i nawet blisko, także luz problem z głowy, a kasa z portfela :( 

        Posiłkowo piątek wyglądał tak: 

ŚNIADANIE: owsianka z jabłkiem, mandarynką i ferrero od córki z Jej kalendarza adwentowego 

OBIAD: ziemniaki, surówka rarytasek z Biedronki i ryba w sosie brokułowym z piekarnika

KOLACJA: kasza manna dla dzieci na wodzie z borówkami, mandarynkami i posypką... musiałam trochę dać jej posypki... bo na wodzie ta kasza nie  jest zjadliwa, bleeee

      i na  dokładkę macie nasze rudzielce czyli Ozyrysa i Horusa ;) Tak właśnie Ozyrys puka do drzwi każdego poranka hahahaha 

        Sobota też nie wiem kiedy minęła, ale wiem że aktywnie. Rano śniadanie, potem pranie, w trakcie kiedy pranie wstawione, zrobiłam ciasto z awokado, potem prasowanie, obiad. A gdy obiad był w piekarniku, to wzięłam się za  mycie podłóg, bo w kuchni już się prosiła... przez kociaki ;) Potem jeszcze machnęłam lustra ;) i takim oto sposobem wyschła podłoga  mogłam dzielić obiad ;) 

     Po obiedzie chwila spokoju i nagle... córka mówi, czy zawiozę ją na spotkanie z tatą... Hmmm zdziwiło mnie to, bo on od 13 lat się z nią nie wdział, nie interesował... ale spoko, zawiozłam. Chociaż szczerze pogoda nie zachęcała ;( W drodze nasłuchałam się niezbyt miłych słów, ale jako matka przełknęłam ślinę i jechałam dalej. Młodą zawiozłam na 16, a o godzinie 19.30 odebrałam. W drodze do domu, wpadliśmy do McDonalda, zjadłam co nieco, ale głównie dla kawy jechałam ;) 


ŚNIADANIE: omlet z serem, szynką  ogórkiem kiszonym 

OBIAD: tarta z kurczakiem  brokułami plus sos czosnkowy domowej roboty

PRZEKĄSKA do filmu: popcorn, mandarynka i maltizersy ( kulki czekoladowe) 

KOLACJA: kawa chocoberry latte plus McChicken ( średnia kolacja ale tak wyszło, wszystko wliczone w bilans) 

        Woda ładnie pita, aktywność to kroki. A dziś waga w  końcu drgnęła... spadek tygodniowy 0,4 kg. Dużo, mało... zalezy jak na t spojrzeć... przez ostatnie stresy, nerwy, waga stała ponad półtorej tygodnia :(     Troszkę mnie  drażniło, ale powiedziałam sobie, że zacznie spadać, tylko musze być cierpliwa. No i byłam.. opłacało się. Tylko przeraża mnie bo niedługo znowu @ hahahah ajjj my to mamy dylematy ;) 

       Dziś 118 dzień wyzwania i cieszę się, że trwam, działam. Czasami na 100% ,a czasami na 60% różnie, ale grunt że nie wariuje, nie poddaje się. Idę dalej po swoje. Pomimo przeciwności które w ostatnich dniach u mnie się pojawiają... Trochę za dużo na moje barki spada... i psychicznie nie czuję komfortowo. To powinno spowodować, że rzucę się na jedzenie, oleję wszystko... ale nie, ja trwam. Nie poddam się. 

      Pamiętajcie aby działać. Raz jest gorzej, raz lepiej. Grunt, to się, nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.