Nawet nie wiedziałam, że ostatni wpis dałam 10 dni temu, szok...i pomyśleć, że tylko 28 dni do końca roku zostało?! U mnie dużo się działo i dzieje.... czy dobrego? Niekoniecznie. Nie wiem jak się nazywam, a do tego dziś żołądek daje się tak we znaki, że mało jem.. No i przeziębienie się przypałętało... ale to przemarzłam, przez jedną osobę :( Ale szybko działam, proszki, suplementy i liczę, że dzień dwa i będzie ok.
Z treningami nie jest mi po drodze :( Za to kroki staram się robić. Woda? Mało jej ale za to herbat piję dużo.... Jedzenie? Nijakie :( I tu zła jestem, bo wszystko w biegu. Czy zwolnię? Być może na święta.
Przyszedł grudzień.. a przecież dopiero co był listopad, pytałam o Wasze plany... a tu już ostatni miesiąc roku? Ja się pytam... jak?????
A jak grudzień, to i Vlogmasy na yt ;) na które Was serdecznie zapraszam, jeśli ktoś nie zawitał na mój kanał ;)
Będzie mi bardzo miło, jeśli zajrzysz i zostawisz po sobie jakiś ślad :) Codziennie będę odkrywała kolejne okienko w kalendarzu. Możecie też zobaczyć co ciekawego przygotowały dla mnie dziewczyny ;)
No nic, ja zmykam do łóżka, a Tobie życzę cudownego nowego tygodnia. Powodzenia w grudniu. Nie poddawaj się. Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam :) :*
Niestety ostatnio mam gorszy czas. samopoczucie moje w skali od 1 do 10, to minus 10. Totalnie, to nie mój czas. Mimo wszystko staram się nie poddawać. Jak dziś zobaczyłam ile dni zostało do końca roku... złapałam się za głowę. 37 dni ? Tylko tyle, czy aż tyle? Każdy interpretuje, jak chce.
Z aktywnością w tym miesiącu nie jest mi po drodze ( nie licząc kroków) Dziś już ponad 17 tyś i może jeszcze jakiś tysiąc dojdzie, bo pranie mam wstawione ;) I będzie trzeba rozwiesić.... a że suszarkę zaniosłam na górę do sypialni, to mam trochę więcej kroków do pokonania ;)
Posiłkowo hmmm dziś klapa na całego. Refluks się odezwał, po stresie i nie byłam w stanie nic dziś zjeść.. kompletnie nic ( poza dwiema suchymi kromkami chleba u rodziców) Odstawiam znowu kawę :( i kilka innym rzeczy... przeżyję, dam radę. Woda pita, chociaż i jej mało ostatnio. Zmienię to ( chociaż może być ciężko,, bo za oknem zimno....
Trzymam za Ciebie kciuki, życzę powodzenia i udanego weekendu. Pamiętaj, nawet jak upadniesz... powstań idź dalej przed siebie. Dasz radę. Pozdrawiam :* :)
Nowy dzień, nowy tydzień i nowe nadzieje... na lepszy czas. Tak, liczę, że ten tydzień będzie w miarę spokojny i przyjemny. Bardzo bym sobie tego życzyła, bo poprzedni przeorał mnie totalnie.
Dzisiejszy dzień, nawet spokojny, chociaż też na wysokich obrotach. Samopoczucie ok, chociaż troszkę zła jestem, bo posiłki dziś kuleją. Trudno, nie poddaje się, idę dalej, robię dalej swoje. Woda też średnio, bardziej na herbaty się dziś przerzuciłam. Minimum kroków zrobione. Dopijam zimną kawę i do łóżka. Trochę dziś przemarzłam, bywa i tak. Pociesza mnie fakt, że jutro mogę ciut dłużej pospać.
Wczoraj pisałam, że postaram się wrzucić to co do tej pory kupiłam młodej do kalendarza adwentowego.
Jak widać na załączonym obrazku, są skarpetki ( Pepco), oczyszczający żel micelarny( Kontigo), gąbeczki do makijażu, mgiełka-ta różowa jak dezodorant, masełko do demakijażu, Isana, nivea dezodorant, szczoteczka i plasterki na krosty oraz czekolada do kąpieli ( to wszystko w sklepie Rossmann kupione) Mam 12 rzeczy czyli jeszcze 12 do kupienia ;) W środę ruszę, bo M już nie będzie w domu, dziewczyny w szkole to będę miała czas. Do końca tygodnia muszę się wyrobić, nie ma , że boli ;)
W planach jeszcze kubek świąteczny, talarze świąteczny, krem do rąk, pomadka ochronna, sól do kąpieli, puder do kąpieli, krem do rąk, Spotify ( karta podarunkowa do słuchania muzyki), maszynki do golenia, chusteczki nawilżane, szczotka do włosów, maseczki, chipsy pringles, kulki Milki ( po 4 pakowane) i piżama ( która będzie w okienku 24) plus coś jeszcze dorzucę. Zwykle tak robię, że 6 grudnia jest większy prezent i 24 jeszcze większy prezent. Wtedy już na mikołaja i na wigilię nic nie daję. Robię, też tak, że te dwa okienka kładę pod choinkę ;) Zobaczymy jak zrobię w tym roku, bo tego jeszcze nie wiem.
Także tak .... teraz czas do łóżka ;) Wam życzę powodzenia w nowym tygodniu. Nie poddawaj się, działaj. Nawet jak zwolnisz, lub upadniesz, idź dalej. Rób swoje. Trzymam kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam .
Nie było mnie tydzień? Być może... nawet nie wiedziałam, że tydzień tak szybko minął. Zresztą te dni strasznie szybko mijają. Zdecydowani za szybko, co mnie bardzo smuci. Ten tydzień był ciężki. Zaczęło się od poniedziałku i akcji z policją. Niestety moja mama została oszukana, ale dzięki mojej czujności, udało się to wszystko wyprostować. Mama kasę odzyskała, a panią od ubezpieczeń zajmuje się już prokuratura. Oby sprawiedliwości stało się zadość. To jednak powiedzenie " jaki poniedziałek, taki cały tydzień" u mnie tym razem się sprawdził. Pod względem samopoczucia - kiepski . Pod względem jedzenia- masakra ( zdecydowanie za mało) . Kroki spoko, te moje minimum 10 tyś robione każdego dnia ( czasami 16 tyś, czasami 12 tyś) Woda - różnie, raz było ok a innego dnia, nie.
Cieszyłam się na weekend. Chociaż wiedziałam, że nie pośpię, bo córka M szkoła, a moja córka wykłady na uniwersytecie. Liczyłam się z tym, że nie odpocznę... ale nie liczyłam, że padnę psychicznie. Przepraszam, że marudzę... ale to ewidentnie nie mój tydzień.
Zaraz koniec miesiąca, a ja w polu z kalendarzem dla młodej. Szło ładnie na początku, ale właśnie w tym tygodniu, wszystko stanęło w miejscu. Dosłownie. Dziś pewnie jeszcze ogarnę listę ( tzn w sumie lista jest, ale muszę dokupić jakieś 11 rzeczy ) Jak dziecko było małe, to wymyślanie rzeczy do kalendarza, to była łatwizna ;) Teraz jak 17 lat ma, to już ciężko ;) Może jutro Wam wstawię, to co już kupiłam dla młodej ;) Jakby ktoś szukał inspiracji.
A czy Wy robicie kalendarze adwentowe? Lub czy kupujecie gotowe? Ja lubię je robić, fakt to trochę więcej zachodu, bo trzeba zrobić listę co ma zawierać taki kalendarz, trzeba kupić i spakować :) A gotowy, tylko kupić :) Kiedyś kupowałam, ale zwykle były średnie (no ale cena też ich nie była wygórowana) Kalendarze, kalendarzami, ale przecież jakiś prezent na święta też wypadałoby kupić. Tu pomysły są, realizacja, kuleje. Czy jutro się uda coś kupić? Nie wiem. Najpierw jednak ogarnę kalendarze... a do świąt jeszcze chwila, dłuższa chwila ;)
Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Ja trwam, mimo, że nie zawsze jest lekko i przyjemnie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Znowu nie było mnie kilka dni, czyli od środy. A działo się sporo przez ten czas i jak wracałam do domu, to padałam. No i refluks tym razem się uwziął na mnie. Trochę już ustępuje, ale nie tak na 100%. Staram się ograniczać pewne produkty, które mi szkodzą w nadmiernej ilości.
Wczorajszy dzień minął bardzo szybko i nawet miło. Chociaż z rana się na to nie zapowiadało ;) To miło mnie dzien zaskoczył. Fakt mało zjadłam, za mało nawet bo niecałe 900 kalorii wyszło. No ale nerwy trochę mnie przeorały. Wczoraj miałam wizytę u fryzjera ;) a tak na poważnie fryzjer był u mnie.
Po prawej stara ja, po lewej nowa ja ;) Chciałam troszkę jaśniejsze, ale miałam za duży odrost i wyszło jak wyszło ;) Ale może za 3 tygodnie powtórzę to będzie git. Najważniejsze, że są odświeżone.
Włosy się robiły, a córka wybyła na miasto. Włosy się zrobiły i 23 ruszaliśmy po młodą do miasta. Przy okazji podrzuciliśmy kolegę do domu i zrobiłam około północy nalot rodzicom ;) Bo młoda po szkole zostawiła rzeczy u nich ;) Do domu dojechaliśmy około 24.30 i szybko spać. Padłam jak mucha.
A dziś obudziłam się o 7.15 z bólem głowy :( Masakra jakaś...ale całkiem możliwe, że mało wody było. Czas to poprawić. Trening dzisiejszy całkiem ładny ;)
To całkiem niepozorne grabienie liści ;) hahah wyszło 5 taczek. W pewnym momencie było mi tak gorąco, że zdjęłam kurtkę.. ale jak szybko zdjęłam to szybko założyłam. Mam nadzieję, że nie zapłacę chorobą. Namachałam się grabiami, ale potrzebowałam tego. Po obiedzie umyłam gary, wstawiłam pranie i miałam się położyć... ale coś mnie nosiło i poszłam pograbić.
Jeśli chodzi o dzisiejsze posiłki
I posiłek: chleb graham, sałata masłowa, jajko, ogórek kiszony
II posiłek: ziemniaki, pierś z kurczaka, sałatka z ogórkiem, cebulą i majonezem
III posiłek: mandarynka, kaki, borówki, chrupki orzechowe, drożdżówki z twarogiem z ciasta francuskiego ( sama robiłam) plus mała kawa
IV posiłek: grzanki czosnkowe, serek topiony śmietankowy, ogórek, sokoliki i mała kawa
Łącznie wyszło 1591/2000 całkiem spoko. Tylko wody mało znowu , bo ciągu dnia znowu mnie głowa bolała. Po tabletce coś tam mija... tzn ból, ale nie w 100%. Liczę, że noc będzie spokojna.
Nie wiem czemu, ale od samego rana myślę, że dziś niedziela.. A wczoraj jak młodą odbieraliśmy to myślałam, że jest sobota :) a to był piątek :) Dziś piszę do koleżanki " jakie plany na niedzielę" a Ona do mnie, ale dziś sobota :) hahah Aj uciekają te dni, jak szalone. Przecież to zleci raz dwa :( Przeraża mnie to. Chociaż z drugiej strony, ten rok jest kiepski i chciałabym aby się skończył..
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i pieknej niedzieli. Pozdrawiam :) :*
Znowu uciekły mi dwa dni, wczorajszy i dzisiejszy. Wczoraj nie miałam siły wstawiać wpisu. Od rana na wysokich obrotach, bieganina po urzędach itp. Udało się ogarnąć termin przerejestrowania samochodu :) Jeden kłopot z głowy ( powiedzmy). Ale teraz tym nie będę się martwiła. Wczoraj też miałam zebranie u młodej w szkole. Szybko się skończyło, bo później były konsultacje ( na szczęście, bo w przeciwnym razie , rodzice zawracaliby głowę, niepotrzebnie) Jak wyszłam z domu chwilę po 7, tak wróciłam po 19 :) Tylko śniadanie udało mi się policzyć, ale wiem, że zjadłam max 1200 nie więcej. Dziś jest dużo gorzej, tzn liczyłam kalorie cały dzień, ale zjadłam niewiele bo 945/2000 kalorii.
Mam tak ściśnięty żołądek, że masakra. Nerwy tak na mnie dziś wpływają. Nie mogę nic zjeśc, bo nie jestem w stanie przełknąć. Nic na siłę. Kawę dopijam, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. Czy żołądek się nie zbuntuje... zobaczymy.
Dzisiejszy jadłospis
I posiłek: bułka serowa z salami z pomidorami suszonymi
II posiłek: mus czekoladowy proteinowy ( niestety nie dla mnie, za mocno czekoladowy i żołądek czułam po nim)
III posiłek: makaron gotowiec z Biedronki plus kurczak podsmażony i sos słodki chili
no i teraz kawa. Także malutko. Fakt obiad zjadłam późno i sporo go było. Może zdjęcie nie oddaje tego ;) Woda pilnowana, kroki ok ponad 12 tyś. Treningu brak, rwa dalej trwa przy mnie.
Dziś udało mi się skompletować rzeczy do kalendarza adwentowego dla koleżanki. Jutro może uda się spakować, a w czwartek wysłać. Jutro jeszcze pojadę dokupić do kalendarza dla innej koleżanki i jej męża. No i dla młodej też muszę jeszcze dokupić... Listę mam, także powinno być łatwo ;) Dla młodej to nie ma parcia, bo w domu to jakoś ogarnę. Ale jak chcę komuś wysłać, to niestety musze się spinać, aby doszło przed 1 grudnia. Także przyszły tydzień to już mus trzeba wysyłać... bo wiadomo jak poczta funkcjonuje ;)
Także działamy, nie poddajemy się. Ja idę dalej przed siebie. Nie poddam się. Będę walczyła do samego końca.. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :)
Nie było mnie wczoraj, ale działam dalej. Powiem Wam, że ten wypad po młodą do miasta po północy i pobudka wczesna w sobotę, bo drugą trzeba do miasta podrzucić... dał się we znaki. Całą sobotę to odczuwałam. Można powiedzieć, że nawet dziś odczuwam ;)
Cały czas liczę kalorie. W tej kwestii póki co nic się nie zmieniło. Nawet łatwo mi to idzie. Nie zmuszam się, samo jakoś wychodzi to liczenie. Jak długo? Nie wiem. treningów brak, dziś znowu rwa się odezwała... coś sobie mnie upodobała ;) Ale staram się chociaż chodzić, na tyle ile mogę... A czasami nie mogę. Woda spoko pilnowana.
Dzisiejsze posiłki przedstawiają się następująco
I posiłek: chleb z masłem orzechowym i dżemem czarna porzeczka, herbata zielona
II posiłek: jabłko, ciastko z ciasta francuskiego z twarogiem ( pychotkaaa)
III posiłek: frytki, polędwiczki, kapusta kiszona
IV posiłek: śledzik, pół bułki widocznej na zdjęciu, śliwki, mandarynka i kaki plus herbata pomarańczowa
Razem wyszło dziś 1532/2000 jest ok. Moja córka się pytała, czy jestem w ciąży ;) bo połączenie śledzia i owoców ją trochę zmyliło hahah
Dziś zdałam sobie sprawę, że niewiele czasu zostało do grudnia.. a tym samy do ogarnięcia kalendarza adwentowego... a u mnie aż 3..... nie wiem kiedy i jak to ogarnę.... Dlatego dziś zrobiłam wstępną listę i od jutra zaczynam kupować. Tzn sporo mam ale jeszcze dużo musze kupić.
Mam nadzieję, że działasz, nie poddajesz się. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Ciężki wieczór przede mną. Ale najpierw jak minął dzień. Spokojnie, chociaż troszkę nerwowo mimo wszystko... załatwianie spraw urzędowych mnie doprowadza do szału. Jak mam zarejestrować samochód ( w ciągu 30 dni od zakupu) skoro nie ma w najbliższych 30 dniach terminu ? No jak ? Urząd sobie jaja robi. Ale ja to ogarnę, jak nie drzwiami to oknami ;) a załatwię.
Także od rana lekka nerwówka, ale to był tylko punkt zapalny ;) Potem młoda podniosła mi ciśnienie..do tego stopnia, że zwiałam do sypialni i zrobiłam tam porządek ( za który zabierałam się dobry miesiąc) także to może i plus tego wkurzenia ;)
Ogólnie przez ten deszcz, ponurą aurę za oknem... chodziłam senna, nijaka. Teraz też ratuję się dużą... kawą. Tak jak wspomniałam na początku, ciężki wieczór przede mną. Młoda pojechała do miasta, a ja będę musiała ją odebrać... po północy, może później.. a pobudkę mam o 6 rano bo musze drugą do szkoły podrzucić. Także może być ciekawie ;) Wiem jedno, nie wyśpię się :)
Treningu dziś brak ( rwa jeszcze chwilami daje o sobie znać) Woda pilnowana, kroki ok- limit wyrobiony. A jeśli chodzi o posiłki
I posiłek: chleb, twaróg wędzony, ogórek
II posiłek: śliwki, jabłko, snacki a'la zupka chińska, ciasteczka z Dino cynamonowo-karmelowe i kawa
III posiłek: frytki ( chodziły za mną) plus sałatka ( miks sałat, ogórek, pomidor)
IV posiłek: jajko na twardo, ogórek, kiełbasa biesiadna podsmażona ( na szczęście już skończyłam całą :) plus grzanki czosnkowe i duży kubeł kawy, którą już w sumie kończę.
Łącznie dziś wyszło 1776/2000
Nie poddam się, nawet jak czasami mi się bardzooo nie chce, to staram się działać. Do końca roku zostało niewiele... Gdzieś mi mignęło, że zostało 8 poniedziałków do Świąt :) Czyli malutko.
Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę spokojnego weekendu ( pamiętaj, że nie samą dietą człowiek żyje ) Wszystko jest dla ludzi. Powodzenia. Pozdrawiam ) :*
Nadszedł listopad, póki co nie mam na ten miesiąc planów. Szczerze to nie wiedziałam, że tak szybko zleci październik. Szok, strasznie szybko zleciał. Podsumowanie tego miesiąca, pewnie wstawię jutro albo pojutrze. A ty jakie masz plany?
Jak minął dzisiejszy dzień? Spokojnie. Pojechaliśmy rano na groby, udało się wszystko zrealizować, co było zaplanowane. Szybko, sprawnie. Fajnie, że pogoda dopisała. Było słonecznie, chodź chwilami wietrznie, ale spoko. Takiej pogody właśnie chciałam w dniu dzisiejszym.
W ogóle miałam śmieszną sytuację na cmentarzu z byłym mężem. Moja córka zawsze gdy jesteśmy na cmentarzu u mamy M, to zagląda do swojego brata w sumie przyrodniego?) I teraz też tak było. Wchodzę na cmentarz i już widzę byłego męża... mówię do córki idź do braciszka i z ojcem się przywitaj a my poczekamy na Ciebie. Ale młoda, że nie..., że ja mam iść. No to poszliśmy razem z M. Podchodzimy do obecnej żony, byłego męża " cześć, cześć ( były mąż akurat w tym momencie był wyrzucić coś do śmietnika) nagle podchodzi.... i zdębiał... stanął dwa groby za nami. Nagle jego żona do niego...no chodź... a ja na to, nie bój się, nie gryzę ;) Przy teściowej nie będę gryzła ( bo była tam też jego obecna teściowa) Uśmiałam się, jego żonka też się śmiała i teściowa.... a mój M, myślałam, że padnie ze śmiechu :) Stwierdził, że mój były mąż faktycznie się mnie boi :) hahahah Zrobił mi tym dzień ;)
Żeby nie było, kiedyś moje relacje z byłym mężem, były hmmm powiedzmy, że ja czułam wielką urazę i żal do niego... a teraz hmmm już chyba dorosłam do tego, aby zlać go. Jestem 13 lat po rozwodzie i dojrzewam... aby żyć swoim życiem. Moja córka jest już prawie dorosła ( 17 lat) i sama już o wielu sprawach decyduje i widzi jaki jest ojciec.
Treningu dziś brak, woda pilnowana, kroki ok. Jeśli chodzi o posiłki
I posiłek: bułka kajzerka, szynka od szwagra, ogórek kiszony, paluch serowy
II posiłek: skrzydełka a'la kfc z piekarnika plus sos ketchup-majonez , kawa
III posiłek: kasza manna, winogrono, 3 kostki czekolady nadziewanej truskawkowej plus kawa
Łącznie wyszło dziś 1680/2000 jest ok. Nie jest źle ;) Chociaż nie było to planowane menu, poza obiadem. Tu wiedziałam, co zjem, bo chodziło to za mną długo ;) Czy mogło być lepiej? Owszem, ale zawsze mogłoby być jeszcze gorzej. Także nie spinam się i działam dalej.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Nie było mnie trochę, ale to nie oznacza, że nie walczę. Walczę dalej, liczę kalorie już12 dni. Z jakością posiłków jest różnie, ale nie poddaje się. Wszystko zalezy od dnia. Cykam fotki również, czasami w biegu, ale są ;) treningów brak i nad tym ubolewam, ale od czasu pobytu z mamą na cmentarzu i rwy, która się przyplątała... tak dojść do siebie nie mogę :( Przyjdzie czas, że dojdę, wierzę w to. Woda i kroki ok.
Dzisiejszego dnia nie chcę pamiętać, nie opiszę go, bo to zły dzień. Ale mimo wszystko udało się jakoś zapanować nad jedzeniem
I posiłek: tak jak widać w biegu, bo fotka nie jest wyraźna a co to jest? chleb z polędwicą sopocką
II posiłek: sernik z tubki, baton kokosowy, carbonara - gotowiec i chrupki orzechowe
III posiłek: podsmażona kiełbasa biesiadna plus ogórek, bułka kukurydziana i dużaaaa kawa plus cola :) bo chciało mi się czegoś gazowanego ;)
Łącznie wyszło 1429/2000 jest ok, nie ma szału, ale tragedii też nie.
Ogólnie to zła jestem bo kupiłam samochód, a nie mogę umówić się na wizytę w urzędzie... bo.... kurdę nie ma terminów. A wiadomo, że mam 30 dni, a tu lipa i co teraz????? no nic będę próbowała jeszcze jutro i w piątek zerknąć na urząd, tzn na stronę, a jak nie to osobiście pojadę i zrobię dym.
Oby jurto było spokojnie, bo powiem Wam, że cieszę się, że jutro wolne. To dzień bez nastawiania budzika, bez stresu ( teoretycznie) bo w praktyce hmmm może być różnie.
No nic to byłoby na tyle dziś. Czas nadrobić zaległości, wywiązać się z zobowiązań czyli współprac, a tak mi się nie chcę... nie macie pojęcia :( Ale jak mus, to mus.
Trzymam za Ciebie kciuki, nie poddawaj się. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :*