Wczoraj byłam cały dzień głodna. Jadłam i jadłam, a ciągle ssało mnie w żołądku. Już dawno tak nie miałam. Skąd mi się to wzięło nie wiem, ale było to bardzo nieprzyjemne. Osobiście wolę jeść mniej. Jakoś tak wtedy bardziej komfortowo się czuję. Gdy jem więcej, nawet dozwolonych rzeczy, mam wrażenie, że natychmiast waga poszybuje pod niebo... Na szczęście dziś zwyżki nie ma i dobrze.
Romanse internetowe powoli mi się kończą, bo mnie to zaczyna nudzić. Chyba czas na jakiś czas zniknąć z portali. Wrócę pewnie pod koniec czerwca gdy wenus i słońce zawita do znaku raka. Wtedy odżyję. Na razie te planety są w bliźniętach co mi zdecydowanie nie służy. Czym się jednak zajmę? Jeszcze nie wiem...Na pewno nie kontaktami z ludźmi, bo na te nie mam ostatnio specjalnie ochoty. Mruk się zrobiłam. Te moje nastroje są tak zmienne i ulubione zajęcia też. Czasem zastanawiam się czy ja w ogóle jestem normalna. Jestem co prawda numerologiczną 5, a one są zmienne. No ale żeby aż tak...
Przyszły mi perfumy. Zamówiłam Jungle Kenzo, Angel Therry Mugler i Amor Amor. Podobają mi się wszystkie. Teraz muszę jeszcze sprawdzić trwałość.