Wczoraj wstałam wcześniej, bo już o 8:00. Tuż po 10:00 byłam już wyrobiona z pracą na portalu pożyczkowym. W ciągu dnia trochę wróżyłam.
Wczoraj po raz pierwszy zażyłam moroznik. Na razie dawkę małą - początkową. Jestem bardzo zadowolona. Zaparcia nie było i apetytu też nie. Zjadłam bardzo mało. Dziś od razu na wadze spadek. Czułam się dobrze. Rytm serca miałam poniżej 100 po dwóch kawach, a zazwyczaj mam sto parę. Będę brała dalej, bo czuję, że na mnie podziała. Obym chudła 3 kg na miesiąc to będę szczęśliwa. Zastanawiam się czy nie kupić sobie zapasu, bo nie wiadomo czy dystrybutor nie zniknie.
Po południu pisałam wiersze, haiku, uczyłam się i namalowałam kolejną mandalę tym razem na rozwój zawodowy. Wieczorem zrobiłam porządek w dokumentach i tak dzień zszedł.
Zaledwie wczoraj
nie mów mi żegnaj
powiedz tylko do widzenia
chłodny poranek
rozdziela nasze dłonie
serca wciąż trwają w uścisku
brakuje mi ciebie
żal zwisł na rzęsach
nie potrafię przepłynąć obok wspomnień
twojego zapachu ust ramion
nie potrafię odrzucić w niepamięć
tego co było
tęsknota trąca
słów pieszczot
i kąsa znienacka
jak przerażony pies
czy kiedyś zapomnę
Dziś powinnam pojechać do miasta na badanie RTG, ale mi się nie chce. Jeszcze nie wiem co zrobię. Kręgosłup jak bolał tak będzie bolał, bo zmiany są i nic ich nie naprawi, a stale leków brać nie chcę, bo szkoda mi wątroby. Jak schudnę to może będzie bolał trochę mniej. Przez te kilka miesięcy obżarstwa trochę przytyłam. Nie wiedziałam ile, bo wyczerpały się baterie w wadze. Wczoraj się zważyłam i nie jest dobrze. Teraz żałuję, że tak dużo jadłam. No ale mądry Polak po szkodzie. Teraz już jem zdecydowanie mniej i oczekuję, że waga szybko spadnie.