Wczoraj przygotowałam sobie karty klasyczne i powróżyłam na teraźniejszość, żeby je sprawdzić. Wyszła czysta prawda. Chyba dojdę z nimi do ładu. Mam zamiar pracować dalej, bo chyba mówią do mnie. Poza tym kupiłam jeszcze karty cygańskie i Lenormand. O tych ostatnich niewiele wiem jak na razie. Tym samym co wczoraj zarobiłam to od razu wydałam. Wczoraj przez cały prawie dzień siedziałam nad kursem tarota. Zerknęłam też do nowych książek z numerologii. Są takie sobie jeśli mam być szczera. Chyba ta z której korzystałam do tej pory jest najlepsza jednak jak dla mnie.
Dziś planuję zrobić portret numerologiczny Sebastiana. Horoskop już zrobiłam w zarysie i partnerski też. Wyszło, że możemy stworzyć nawet trwały związek, łącznie z małżeństwem. Hm... Szkoda, że bigamia jest karalna...
Wczorajszy dzień był dla mnie smutny. Dziś też jeszcze mi smutno i kilka dni tak pewnie będzie dopóki nie odreaguję i nie dojdę ładu z sobą. Po raz kolejny zwątpiłam w sprawiedliwość losu i wyrok boski. Otóż w czwartek Krzysiek z kolegą znaleźli gdy sprzątali przy drodze małego kotka pingwinka. Kociak miauczał i nie mógł chodzić. Chyba potrącił go samochód. Podnosił główkę i ciągnął tylne łapki i cały tył. Nie ruszał ogonkiem. Kolega Krzyśka po pracy miał zabrać go do weterynarza. Od razu czułam, że kociak nie przeżyje. Tak się niestety stało. Miał coś z wątrobą i został uśpiony. Nie wiem czy można go było uratować, a kolega po prostu nie miał pieniędzy, czy na ratunek było zbyt późno. Strasznie mi go żal. Takie maleństwo. Nie pożyło jeszcze, nie zaznało troski i miłości, a już musiało odejść. Z drugiej strony dobre chociaż to, że go znaleźli i nie konał kilka dni w cierpieniu. Kurczę nie musiało się tak stać. Co on robił przy drodze. Powinien być w domu, bawić się, wylegiwać na kanapie. To by żył...
Matylda111
20 sierpnia 2016, 23:51To były kotki przygarnięte z ulicy. Miały pewnie ze 3 miesiące, ale już nie dało się ich zamknąć w 4 ścianach. Od rana hałasowały, żeby wyjść do ogrodu. Oddalały się tylko na posesje sąsiadów. Były takie radosne...
araksol
21 sierpnia 2016, 09:57ano tak.Niektóre które poznały wolność pragną jej i w domu nie sa szczęśliwe
Matylda111
20 sierpnia 2016, 23:30Rozumiem Cię. Dzisiaj mój brat musiał pogrzebać dwa kotki, rodzeństwo. Prawdopodobnie zagryzione przez kunę. Pierwszy raz i zarazem ostatni nie wróciły na noc do domu. Mam dreszcz jak pomyślę o tym, co się im przytrafiło. Najgorsze, że nie jesteśmy w stanie wyjaśnić tego bratanicy. I ona będzie teraz tygodniami czekała na ich powrót. Lolka była odważna i bardzo żywotna. Nie zapomnę jak bawiła się wodą z kałuży a wszyscy pękali ze śmiechu. Jej brat za to najchętniej by przeleżał swoje życie na ludzkich kolanach. Łasił się okrutnie i lubił chodzić po ludzkich stopach. Mam nadzieję, że są już w kocim raju. :(
araksol
20 sierpnia 2016, 23:47to bardzo smutne dlatego ja wolę swoich kotów nie wypuszczać...
Czary_Mary
20 sierpnia 2016, 22:39To bardzo przykre, ale koty wychodzące często tak kończą. Dobrze, że ktoś się ulitował i kicia nie musiała cierpieć. Podziękowania dla Krzyśka i jego kolegi!
araksol
20 sierpnia 2016, 23:47ano przykre.... :(
WielkaPanda
20 sierpnia 2016, 21:54Jaki to jest kot pingwinek? Taki łaciaty?
araksol
20 sierpnia 2016, 22:24czarny z białym brzuszkiem i łapkami, choć nie zawsze
gilda1969
20 sierpnia 2016, 16:07Szkoda koteczka..
araksol
20 sierpnia 2016, 22:24szkoda...
_Pola_
20 sierpnia 2016, 15:47biedny koteczek :(
araksol
20 sierpnia 2016, 22:23taki był malutki
agapoziomka
20 sierpnia 2016, 15:07Widac ze nie taki zly ten Kryzsiek skoro przejmuje go los malego kotka....
araksol
20 sierpnia 2016, 15:29a nie twierdzę że zły...
silvie1971
20 sierpnia 2016, 12:59Biedny kociaczek, ale choc tyle, ze pomogli mu przejsc na tamta strone i nie musial dluzej cierpiec. Niektorzy ludzie to powotwory, jak mozna porzucic takiego maluszka
araksol
20 sierpnia 2016, 13:00był wielkości dłoni
lola7777
20 sierpnia 2016, 12:25az mi sie przykro zrobilo:(
araksol
20 sierpnia 2016, 12:54bo to jest przykre...
ewaka6
20 sierpnia 2016, 12:21Biedny kotęk, tak mi go żal… :(
araksol
20 sierpnia 2016, 12:55biedny...
annaewasedlak
20 sierpnia 2016, 11:42Też nie mogę pojąć jak ludzie mogą wyrzucać maluch do rowu albo na ulicę. A tak robią nie wysterylizują kotki czy suki a potem niechciane potomstwo podrzucają. U mnie ta kotka z kotkami została i jest i będzie . Pozdrawiam
araksol
20 sierpnia 2016, 12:55dobrze że znalazła dom u Ciebie... :)