Dziś wstałam wcześniej, bo czekam na przesyłki. Mają przyjść książki i jedzenie dla kotów. Bardzo mnie to wyczekiwanie stresuję. Muszę siedzieć murem w domu i nasłuchiwać, bo Pikuś szczeka kiedy chce ostatnio. Im starszy tym robi się bardziej leniwy. W tym roku skończył już 8 lat. Niby na małego pieska to nie tak dużo, ale i tak młody już nie jest.
Wczoraj po południu siedziałam nad tarotem i spałam. Odpoczęłam psychicznie po dniach pełnych sportu w telewizji. Gdy przerobię cały kurs tarota to chyba wezmę się za numerologię. Dobre są książki Gladys Lobos. Przydałaby mi się też dobra książka z run. Chodzi mi o wróżbiarstwo. Coś w rodzaju podręcznika interpretacji znaczenia run w życiu codziennym. Mam kilka książek, ale ten temat jest w nich ujęty w bardzo okrojonej formie. Wczoraj przyszła mi na skrzynkę reklama podręcznika do czytania aury. Nigdy się nie uczyłam widzieć aury, ale czasem widzę choć rzadko. Najczęściej mi się to zdarza, gdy robię zabieg uzdrawiania pranicznego. Może by się przydało książkę kupić i nauczyć tej techniki? Kusi mnie to i chyba dziś kupię.
Wczoraj stawiałam tarota znajomemu Z Algierii. O dziwo wszystko zrozumiał. Pytał o finanse, miłość i badania, bo pisze doktorat. Za dobrze mu nie wyszło niestety. Wróżyłam też na portalach. Sporo chętnych było. Za to pisanie tekstów się skończyło. Zleceń brak. To znaczy tych lepiej płatnych, bo te za 2 zł są.
Dieta znowu zawieszona, bo odzyskałam apetyt. Miałam zrzucić do końca roku do 85 kg, ale wątpię by się to udało. Tak dobrze szło miesiąc temu jeszcze...Teraz motywacji brak. Moi obaj mężczyźni akceptują mnie taką jaka jestem. Ja się też akceptuję i jak tu motywację znaleźć. Tylko zdrowie wchodzi w grę, a to mi ostatnio służy...Poza kręgosłupem oczywiście ale ten mi dokuczał już wtedy gdy byłam szczupła. Chyba od poniedziałku jednak na 1200 kalorii przejdę. Zobaczymy...