Dziś znowu zaspałam. Im jest chłodniej tym fajniej mi się śpi. Dzisiejszy dzień będzie bardziej aktywny, bo jutro mam wyjazd i muszę się przygotować.Trochę obawiam się tego wyjazdu, bo zimno i nie bardzo wiem jak się ubrać. Martwię się też o Maję. Co prawda już się dobrze zadomowiła i nawet z kotami już je, ale trzeba ją dokarmiać i nie wiem czy Krzysiek nie zapomni. Musiałby jej dać dodatkowo jeść mięso w środę wieczorem i w czwartek rano. Ja wracam w czwartek koło południa. Kuszą mnie warsztaty 2 dniowe, ale Krzysiek się nie zgadza. Może go jeszcze przekonam choć wątpię... Na pewno nie teraz gdy Maja jest mała. Nie zgadza się też na dwa warsztaty w miesiącu. Teraz jadę na chromoterapię i był jeszcze za tydzień interesujący kurs intuicji w Katowicach więc blisko i nie zgodził się. Szkoda. Krzywi się też na zajęcia w ośrodku kultury. Interesuje mnie malarstwo sztalugowe np i choć raz w tygodniu chciałabym jeździć.
Dziś mam więcej pracy, bo oprócz normalnych zajęć muszę skończyć horoskop. Jeszcze nad nim posiedzę. Aspektów jest sporo. Dziewczyna pewnie się szarpie, bo naturę ma zmienną. Powinnam też zerwać zioła, bo to ostatni dzwonek. Mam piękny rozmaryn i oregano. Jest też bardzo dużo jałowca w tym roku.
A na koniec zdjęcia Majeczki i znikam do pracy...