Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1487769
Komentarzy: 54511
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 19 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 grudnia 2016 , Komentarze (4)

Wczoraj wstałam o 7, a dziś o 8. Nie lubię o tej porze roku wcześnie wstawać. Wolę pospać zawinięta w cieplutką kołdrę. Gdy wstaję rano to zawsze zmarznę, bo w piecu nie da się tak wcześnie palić z powodu resztek żaru. Dziś czeka mnie raczej ciężki dzień z powodu fryzjera i zakupów. Jadę o 13. Kiedy wrócę licho wie. Krzysiek mimo urlopu idzie do pracy Zadowolony z wezwania nie jest, bo roboty będzie dużo jak zawsze przed świętami. Dzień będzie do odbioru ale wtedy gdy roboty będzie mało. Tak to u niego w zakładzie pracy funkcjonuje. Prawdopodobnie będzie też musiał iść w środę przed sylwestrem. Niby powinien iść też w obie soboty, ale może mieć problem z powrotem z pracy. Autobusy będę chyba tylko jeździć do 18. Swoją drogą zastanawiam się kto jeszcze robi zakupy w Wigilię i sylwestra. Nigdy mi się to nie zdarzyło.

Jutro już oboje siedzimy w domu. Czas skończyć sprzątanie.

Życie

czymże jest życie

człowieka

jeśli nie chwilą

zamkniętą w enklawie

pomiędzy krzykiem a ciszą

 

dni odpływają

niepowstrzymywane

naznaczone subtelną bryzą

wichrem

bądź huraganem

los jednych głaszcze przytula

innych tarmosi

 

czy ktoś zatrzymał w pamięci

mój pierwszy oddech

kto zapamięta ostatni

 


20 grudnia 2016 , Komentarze (16)

Jutro jadę do miasta. Umówiłam się do fryzjera. Muszę obciąć włosy. Farbować mam zamiar dopiero w styczniu. Chciałam zrobić sobie dodatkowo oprócz blondu rudy na same końce. Niestety Sebastian rudych włosów nie lubi. Nawet słuchać o tym nie chciał. Nie zrobię więc, bo nie chcę go denerwować. Po co... Te kolory, które mam też mogą być. Swoją drogą sama się sobie dziwię, że tak czasem mu ulegam. Chyba jest mi to wygodne. To też odmiana po niańczeniu Krzyśka. Ten mi się o wszystko pyta i to za każdym razem o to samo. Strasznie mnie to zmęczyło...

Dziś mam trochę sprzątania. Mam też zrobić horoskop na przyszły rok oraz wróżbę tarota na sylwester i Nowy Rok. Mam się skupić na sprawie uczuć...

A na koniec wiersz nietypowy dla mnie. Nie lubię takich pisać...

Przestrzeń

W przestrzeni

pomiędzy początkiem nabrzmiałym krzykiem

a końcem utkanym z bezruchu

wszystko co zapisane

ma swój cel i jakość

czyny emocje myśli

suną w szeregu splatają się

zależne jedne od drugich

 

ujmuję w dłonie

dzieciństwo

pachnące marcepanem

i opowieścią snutą przez babcię

młodość

uderzającą do głowy

jak szlachetny burgund

dotykam niespiesznie

lat dojrzałych i krzepkich

prawiących o mądrości

 

co mnie czeka

za zakrętem

tam gdzie cisza moczy stopy

w nicości

pamięć potomnych

czy sen w niebycie

 

19 grudnia 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj Krzysiek ubrał choinkę. Tym samym okres świąteczny u mnie się zaczął oficjalne. Dziś i jutro Krzysiek jedzie do miasta. Dziś do biblioteki i na pocztę, a jutro po zakupy świąteczne. Ja muszę zrobić pranie, a w zasadzie dwa, bo  jeszcze pościel zwierząt leży. Suszyć będę jak zwykle w pokoju dziennym koło pieca. U mnie pokój dzienny reprezentacyjny nie jest. Pełni rolę typowo użytkową. Suszą się w nim zioła i grzyby wiszą nad piecem. W zasadzie nie mam reprezentacyjnego pomieszczenia, bo gości oficjalnych nie przyjmuję. Wszystko w moim domu urządzone jest tylko i wyłączne dla naszej wygody. Ma być swojsko i przytulnie. Lubię takie klimaty. Nie lubię eleganckich wnętrz. Są dla mnie zimne i pompatyczne.

Wczoraj upiekłam chleb z ziarnami, otrębami i ziołami. Zjedliśmy jeszcze ciepły...

Wczoraj też upewniłam się, że na strychu domu mojej mamy żyje jakiś kot. Spadł  śnieg i na dachu od ganku odbite były łapki. Czy to Śnieżek? Raczej tak, bo kot zamieszkał na strychu w dniu gdy zaginął Śnieżek. Czemu na wołanie nie wychodzi? Ne wiem. Może mu dobrze na wolności...W takim przypadku pozostaje mi tylko jego decyzję uszanować ale i tak się martwię...

18 grudnia 2016 , Komentarze (10)

Po awanturze ani śladu. Wczoraj już Krzysiek był normalny. Dziś też. Ciekawe kiedy znowu ataku wściekłości dostanie. Przewidzieć się tego nie da...

Od kilku lat praktycznie nie jadam wędlin ze sklepu. Nie wiem co w nich jest i przeważnie się brzydzę. Może być np drób, który mi cuchnie i którego nie jem od zawsze. Jem tylko szynkę, schab i polędwicę. Czasem boczek. Nie jem też konserw poza rybnymi. W domu przygotowuję wędliny typu pasztety, mielonki, pieczone boczki, karczki i schaby, wędzone schaby. Teraz zaczęłam marzyć o szynkowarze. Chyba w styczniu kupię mimo sprzeciwu Krzyśka. Przejrzałam trochę przepisów i wydaje m się, że warto go mieć w domu. Mogłabym raz w tygodniu coś zrobić. Od dawna też myślę o tym by zrezygnować z jedzenia kupnego pieczywa. W naszym sklepie jest wstrętne- gumiaste i nieświeże. Szkoda zdrowia na nie. Mogłabym w domu piec, ale mam problem z przechowywaniem mąki, a muszę kupić ilości hurtowe przez internet. U mnie w kuchni przechowywać nie mogę, bo jest wilgoć, a w spiżarni są myszy. Gdy to rozwiążę jeść będę tylko domowe chleby i bułki. Upiec potrafię i już teraz czasem to robię.

17 grudnia 2016 , Komentarze (33)

No i wczoraj znowu była awantura z Krzyśkiem, bo nie dość, że ubliżał mnie to jeszcze wyzywał moją mamę. Uwielbia czepiać się mojej rodziny, wszystkich ordynarnie wyzywa, wszystkim złorzeczy. To trwa całe lata. Nie wiem skąd czerpałam siłę by to znieść. Ja już mam tego dość. Wczoraj jak zwykle poszło o drobnostkę. Kupiliśmy do pieca 4 worki drewna i jeden odstąpiłam mamie, bo jej jest zimno. Kupiła ten sam węgiel co ja czyli kiepski i małokaloryczny. Chciałam jej pomóc. To mu się nie spodobało i się zaczął jak zwykle kłócić. Ja tego nie rozumiem. Staram się pomagać jeśli mogę. Zapłaciła za drewno, a nam sąsiad może przynieść następny worek. Gdzie problem? Później oczywiście zagroził, że zakupów na święta nie zrobi i że się wyprowadzi. Czasami mam go tak dość, że go do tego namawiam. Zmęczona już jestem tymi ciągłymi wyzwiskami i kłótniami. Czasem myślę o rozwodzie. Zastanawiam się czy by mi samej nie było lepiej. Było by skromnej finansowo ale za to spokój w domu by był. Gdyby nie te awantury, brak miłości i szacunku Sebastian nie zjawiłby się w moim życiu. To Krzysiek wepchnął mnie w jego ramiona swoim postępowaniem. Nie zdawałam sobie sprawy, że życie z człowiekiem chorym może być takie trudne. Ech...

16 grudnia 2016 , Komentarze (12)

Ostatnio mam sporo stresów. Denerwuję się Śnieżkiem oraz tym, że Sebastian będzie sam na święta. Gnębi mnie komputer, internet i jeszcze niedawno gnębiła praca Krzyśka. Efekt był taki, że wczoraj znowu mi puls skoczył do 127. Musiałam wziąć leki, bo medytacja niewiele pomogła. Puls spadł po niej tylko do 107. Kiedyś miałam tego typu problemy gdy chorowałam na tarczycę i paliłam papierosy. Leki musiałam brać dwa razy dziennie. Później wszystko w zasadzie mi przeszło i leków nie biorę. W zasadzie, bo czasem z nerwów jednak puls mi skacze. Dziś już lepiej, ale pół tabletki profilaktycznie wzięłam. Kurczę kiedy te problemy się skończą...

Święta już zaplanowane. Sylwester też. Sprzątamy z Krzyśkiem wspólnie. On robi zakupy. Ja będę przygotowywać jedzenie. Mam też kupić prezenty. Załatwię to w środę gdy będę u fryzjera. Wszystkim mam zamiar kupić kosmetyki. Ja dla siebie wybrałam olejki do ciała cynamonowy i waniliowy. Mam zamiar też kupić sobie książkę...


15 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj przez cały dzień miałam problemy z internetem - raz był, raz nie. Nie mogłam pracować. Może to wina śniegu, który sypał, a może wina zamulonego komputera. Tak sobie myślę, że mój laptop już dogorywa. Chyba czas kupić nowy. Problemem w nowym jest Windows 10, którego po prostu nie chcę, bo niektóre programy mogą mi na nim nie działać. Po Sylwestrze chyba pojadę jednak kupić nowy. Krzysiek mi pieniądze da. Cuda drogiego nie mam zamiaru kupować. Tańsze też są, a mnie laptop i tak góra 4 lata pochodzi. W starym mam zamiar jednak gniazda do włączania myszy naprawić. Potrzebny mi będzie drugi w razie awarii. Muszę też z niego kilka programów przegrać. Wolę z niego niż z internetu, bo ostatnio jak zgrywałam z internetu to i inne badziewie mi się wgrało.

Dziś jadę do miasta. Muszę być między innymi na poczcie. Pewnie będą kolejki, a ja się wścieknę. Mama mnie prosiła o czasopisma i mięso. Powinnam przed świętami odwiedzić też fryzjera, ale mi się nie chce. W zasadzie jestem już umówiona. Tym razem będzie tylko strzyżenie. Kolor może w styczniu.

14 grudnia 2016 , Komentarze (10)

Powoli zaczynam się przygotowywać do świąt. Będą skromne. Na Wigilię tylko 7 potraw, bo nie ma kto jeść więcej. Może do 12 potraw dobiję śledziami, owocami i ciastem. Bogatszy będzie Sylwester, ponieważ ma przyjechać Sebastian. Trzeba będzie uwędzić schab, może kurczaka dla moich mężczyzn. Poza tym będą oczywiście pieczone mięsa, bigos, sałatki, śledzie, ciasta. Może też upiekę sernik. Pewnie przytyję, ale co tam...Schudnę po 10 stycznia gdy to całe szaleństwo zimowe się skończy.

Koniec roku się zbliża i zaczynam podsumowanie. Nie wszystko mi się udało zrealizować z planów. Zrealizowałam za to co innego. Czas też na snucie nowych planów. Powinnam konieczne zadbać o dom i obejście. Muszę wreszcie wyremontować łazienkę, pomalować mieszkanie, pomalować ogrodzenie, naprawić dach. Powinnam zrobić tacie tablicę na grób i może wydać jakiś tomik. Część spraw może pomoże ogarnąć Sebastian. W końcu zna się na tym. Problem w tym, że remonty mnie przerażają- ruch, rozgardiasz i brak spokoju. Chyba już wolę mieć ściany niemalowane i zaniedbaną łazienkę.

A na koniec haiku i zmykam...

karmnik pod drzewem

na konarze w cieniu

polujący kot

karmnik dla ptaków

w stercie liści pod drzewem

pyszczek kota

wróbel za wróblem

lądują w karmniku

kot w skoku


13 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj się jednak zmobilizowałam i po południu popracowałam trochę. Szło mi wyjątkowo opornie i ciężko. Oczywiście mam na myśli pisanie. Tekstów na już nie było. Tylko stałe zlecenie na portalu z pożyczkami. Kilka razy też wróżyłam. Problemy mnie przytłoczyły. Niby wiem, że nie wolno myśleć negatywnie, bo to szkodliwe. Niby wiem, że negatywne myślenie może sprowadzić kłopoty, ale samo to, że wiem nie wystarcza. Samo mi się źle myśli i nie bardzo mi się udaje nad tym zapanować. Ja próbuję odganiać te czarne chmury, ale myśli wciąż mnie atakują. W końcu zaczęło się rozjaśniać, ale czy na pewno?

Od niedzieli klatka łapka była kilka razy dziennie zatrzaskiwana, a pokarm ze schodów znikał. Nabrałam nadziei, że coś się w końcu złapie. Tak sobie myślałam, że to Śnieżek. Wszystko wskazywało, że to on. Jedzenie wystawiałam regularnie. Trochę na schodach i trochę w klatce. To coś stawało się coraz śmielsze. Na początku pojawiało się tylko w nocy. Później także rano i wczesnym wieczorem. Trzymało się domu. To było pocieszające, bo na podwórku było bezpieczne. Niestety dziś dowiedziałam się od koleżanki, że od kilku dni jakiś nowy kot panoszy się po okolicy. Rządzi na całego i gryzie się z kotami. Jej kot był nieźle poturbowany. Nie wiem czy to mój, bo mój to przecież kastrat i nie zapowiadał się na dominanta i zbója. To jest też dziwne, że na wołanie nie reaguje. Instynkt instynktem, ale nie mógł chyba zdziczeć tak szybko... Wczoraj jakiś kot siedział u mamy na oknie, ale uciekł gdy podniosła firankę...Martwię się bo idą mrozy...

A na koniec nieudany obraz...


12 grudnia 2016 , Komentarze (8)

Nowy tydzień się zaczął i czas pomyśleć o pracy. Nie bardzo mi się chce. Ostatnio wolę zajęcia typu artystycznego od pisania na zamówienie. Wciąż maluję jesień akrylami. Wzięło mnie na drzewa. Muszę wykorzystać czas gdy w pracowni jest jeszcze możliwe malowanie. Później będzie zbyt zimno i malowanie się skończy. Pozostaną pastele i akwarele jak wena będzie. Tymi technikami mogę z powodzeniem malować w pokoju dziennym.

Wczoraj dzwonił brygadzista Krzyśka z wiadomością, że zakład przetarg wygrał. Krzysiek ma przedłużoną umowę. Ulżyło mi bardzo, bo same renty by nam nie wystarczyły na jakie takie życie. Tym samym jeden problem jest z głowy. Pozostały trzy- kapiąca z sufitu woda, Śnieżek i zimno w domu. Oby i te udało się jakoś pozytywnie rozwiązać.

W zasadzie problemem jest również moja mama. Ma już 76 lat i nie wiem co dalej. Narzeka całe życie. Całe życie wszyscy koło niej skakali i we wielu sprawdach ją wyręczali. Kondycję ma taką, że dwa wiadra na raz z komórki niesie gdy ja ledwie niepełne jedno. Leków żadnych nie bierze. No ale wiek to wiek. Nie wiem teraz czy już faktycznie pomocy potrzebuję czy dalej narzeka by narzekać i pomoc wyłudzić, bo jej się nic poza czytaniem książek, robić nie chce. Teraz załatwiamy jej zakupy oraz wszystko na mieście i to od lat, bo nie chce wychodzić z domu. Pozostaje jeszcze noszenie węgla i ewentualne odśnieżanie. Na palenie w piecu i gotowanie też narzeka. W tych ostatnich sprawach nie bardzo kto ma ją wyręczyć. Ja nie dam rady, a Krzyśka obciążać nie chcę. Trzeba będzie chyba komuś zapłacić by to robił. Tylko komu? Ona też swoich pieniędzy na to dać nie chce, a stać ją i do nas ma pretensje, że za nią robić nie chcemy. Pretensje ma już od 10 lat. Argumentem jest to, że ona przy swojej matce robiła. Fakt, ale babcia była schorowana i starsza gdy zaczęła pomocy wymagać. Była przy tym mniej władcza, roszczeniowa i mniej konfliktowa. Na obiad jadła to co mama ugotowała i o tej godzinie która odpowiadała mamie. Pozostałe posiłki do końca przygotowywała sobie sama. Mama natomiast chce, ba żąda by cały świat kręcił się wokół niej i by wszyscy się do niej dostosowali.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.