Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek


Nowy tydzień się zaczął i czas pomyśleć o pracy. Nie bardzo mi się chce. Ostatnio wolę zajęcia typu artystycznego od pisania na zamówienie. Wciąż maluję jesień akrylami. Wzięło mnie na drzewa. Muszę wykorzystać czas gdy w pracowni jest jeszcze możliwe malowanie. Później będzie zbyt zimno i malowanie się skończy. Pozostaną pastele i akwarele jak wena będzie. Tymi technikami mogę z powodzeniem malować w pokoju dziennym.

Wczoraj dzwonił brygadzista Krzyśka z wiadomością, że zakład przetarg wygrał. Krzysiek ma przedłużoną umowę. Ulżyło mi bardzo, bo same renty by nam nie wystarczyły na jakie takie życie. Tym samym jeden problem jest z głowy. Pozostały trzy- kapiąca z sufitu woda, Śnieżek i zimno w domu. Oby i te udało się jakoś pozytywnie rozwiązać.

W zasadzie problemem jest również moja mama. Ma już 76 lat i nie wiem co dalej. Narzeka całe życie. Całe życie wszyscy koło niej skakali i we wielu sprawdach ją wyręczali. Kondycję ma taką, że dwa wiadra na raz z komórki niesie gdy ja ledwie niepełne jedno. Leków żadnych nie bierze. No ale wiek to wiek. Nie wiem teraz czy już faktycznie pomocy potrzebuję czy dalej narzeka by narzekać i pomoc wyłudzić, bo jej się nic poza czytaniem książek, robić nie chce. Teraz załatwiamy jej zakupy oraz wszystko na mieście i to od lat, bo nie chce wychodzić z domu. Pozostaje jeszcze noszenie węgla i ewentualne odśnieżanie. Na palenie w piecu i gotowanie też narzeka. W tych ostatnich sprawach nie bardzo kto ma ją wyręczyć. Ja nie dam rady, a Krzyśka obciążać nie chcę. Trzeba będzie chyba komuś zapłacić by to robił. Tylko komu? Ona też swoich pieniędzy na to dać nie chce, a stać ją i do nas ma pretensje, że za nią robić nie chcemy. Pretensje ma już od 10 lat. Argumentem jest to, że ona przy swojej matce robiła. Fakt, ale babcia była schorowana i starsza gdy zaczęła pomocy wymagać. Była przy tym mniej władcza, roszczeniowa i mniej konfliktowa. Na obiad jadła to co mama ugotowała i o tej godzinie która odpowiadała mamie. Pozostałe posiłki do końca przygotowywała sobie sama. Mama natomiast chce, ba żąda by cały świat kręcił się wokół niej i by wszyscy się do niej dostosowali.

  • benatka1967

    benatka1967

    12 grudnia 2016, 11:14

    trudne relacje rodzinne u ciebie jak u wielu z nas ; ja kiedyś przeczytałam taką radę odnośnie teściowej ale myślę że i do mamy można zastosować - żeby traktować taką osobę z cierpliwością jaką mamy do osób obcych , niespokrewnionych , bez tych emocji latami narosłych ; naprawdę to skutkuje , jest lżej , pozdrawiam :))

    • araksol

      araksol

      12 grudnia 2016, 12:47

      dziękuję tak chyba zrobię...:)

  • iesz4

    iesz4

    12 grudnia 2016, 09:43

    Wiek nie ma nic do tego,czasem ludzie są mocno starsi i wszystko robią sami a czasem jeszcze dość młodzi i niestety trzeba im pomagać bo sami nie mogą.Wiem,że nie będzie to łatwe ale porozmawiaj może z Mamą,powiedz jej,że Ty nie masz na tyle zdrowia i siły by skakać przy niej. Powiedz,że jeżeli nie może sama palić w piecu to musi nająć do tego jakąś osobę bo Ty musisz o siebie zadbać Co do gotowania to też może sobie ugotować na 2 dni i już mniej roboty. Współczuję ci tej sytuacji.Ja chodzę 2 razy dziennie do mamy bo jest leżąca od 5 lat,jest młodsza od twojej o 10. Też przy swoich rodzicach nic nie robiła tylko na mnie to zwaliła. Wygodnicka była bardzo,nie myślała chyba,że będzie kiedyś w podobnej sytuacji co jej rodzice.Trzymaj się Agatko i walcz o swoje.

    • araksol

      araksol

      12 grudnia 2016, 10:20

      walczę z nią całe życie i już mnie to męczy...Rozmowy niewiele dają i cały czas ma pretensje...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.