Wczoraj wstałam o 7, a dziś o 8. Nie lubię o tej porze roku wcześnie wstawać. Wolę pospać zawinięta w cieplutką kołdrę. Gdy wstaję rano to zawsze zmarznę, bo w piecu nie da się tak wcześnie palić z powodu resztek żaru. Dziś czeka mnie raczej ciężki dzień z powodu fryzjera i zakupów. Jadę o 13. Kiedy wrócę licho wie. Krzysiek mimo urlopu idzie do pracy Zadowolony z wezwania nie jest, bo roboty będzie dużo jak zawsze przed świętami. Dzień będzie do odbioru ale wtedy gdy roboty będzie mało. Tak to u niego w zakładzie pracy funkcjonuje. Prawdopodobnie będzie też musiał iść w środę przed sylwestrem. Niby powinien iść też w obie soboty, ale może mieć problem z powrotem z pracy. Autobusy będę chyba tylko jeździć do 18. Swoją drogą zastanawiam się kto jeszcze robi zakupy w Wigilię i sylwestra. Nigdy mi się to nie zdarzyło.
Jutro już oboje siedzimy w domu. Czas skończyć sprzątanie.
Życie
czymże jest życie
człowieka
jeśli nie chwilą
zamkniętą w enklawie
pomiędzy krzykiem a ciszą
dni odpływają
niepowstrzymywane
naznaczone subtelną bryzą
wichrem
bądź huraganem
los jednych głaszcze przytula
innych tarmosi
czy ktoś zatrzymał w pamięci
mój pierwszy oddech
kto zapamięta ostatni