Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1488117
Komentarzy: 54515
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2017 , Komentarze (8)

Dziś wstaliśmy dość późno. Dobrze mi się spało i spokojnie. Krzysiek wykorzystał sytuację i też pospał. Na popołudnie mam plany. Nudzić się nie będę. Kusi mnie by zmierzyć się z tematem zachodu słońca na obrazie. Chcę by temat był ujęty minimalistycznie. Format ma być spory. Ciekawe co mi wyjdzie. Oprócz słońca ma być morze. Morza jeszcze akrylami nie malowałam. Czas spróbować... Jak nie wyjdzie zamaluję... Pomysły na nowe obrazy mam tylko czasu brak. Akwarelki na konkurs jeszcze nie namalowałam, a czasu coraz mniej. Może jutro mi się uda. Wczoraj poprawiłam jeden obraz, który mi się nie podobał. Teraz gra. Zaczęłam też drugi. Wychodzi fatalnie, a ja nie wiem jak poprawić. Czas chyba wybrać się na zajęcia do ośrodka kultury.

Dostałam na pocztę zaproszenie do antologii z wierszami dla dzieci. Dodatkowo by była wydrukowana ilustracja do bajek mojego autorstwa. Kusi mnie to zadanie. Wierszy dla dzieci co prawda nie pisałam za wiele ale mogę przecież spróbować. Lubię wyzwania tego typu.

W czwartek wieczorem dowiedziałam się, że zostałam przyjęta do Stowarzyszenia Twórców Kultury Zagłębia Dąbrowskiego. Muszę tylko dotrzeć do siedziby podpisać deklarację. Nie będzie to łatwe, bo nie mam czym dojechać. Strasznie się cieszę. Korzyścią jest to, że pomagają w zorganizowaniu wieczorków poetyckich i wystaw. Mogę też brać udział w wystawach zbiorowych. Co prawda tego typu imprezy mogą być dla mnie trudne do przeżycia ale to w końcu promocja jest.

Dzisiejsze menu: zupa pomidorowa z ryżem, banan, sałatka z warzyw z tuńczykiem i kukurydzą, jogurt...


10 marca 2017 , Komentarze (8)

Wczorajszy dzień był dość pracowity. Dzisiejszy też taki będzie, bo jeszcze pewna kwota do planowanych zakupów mi brakuje. Doszły mi jeszcze podobrazia, bo już nie mam na czym malować. Popracuję też może jutro. W końcu będę sama po południu. Wieczorem zajrzę na Oferię. Może jakieś zlecenie się trafi z tych lepiej płatnych. Wczoraj wstawiłam parę obrazów na DaWandę. Kiedyś miałam do niej szczęście, bo trochę rękodzieła sprzedałam. Dziś pomyślę może o Allegro. Chyba dziś też coś namaluję z abstrakcji choć już zaczynają za mną chodzić pastele, a te maluje realistyczne. Myślę o większych formatach pejzaży. Mam też pomysł na obraz malowany akrylami.

Wczoraj niespodziewanie pojawił się mój syn. Przyjechał na kilka dni, bo wybiera się do pracy do Niemiec. Ponoć już ma załatwioną. Jak jest w istocie nie wiem. Już od dawna staram się o niego nie martwić. Nie zawsze się to udaje. On żyje swoim życiem, ja swoim. Przez całe swoje życie był bardzo trudny i skonfliktowany ze mną. Krzysiek go nie znosi i wczoraj gdy go zobaczył poszedł do sypialni i nie wychodził do puki syn był. Co z nim dalej będzie nie wiem. Ma prawie 30 lat i jeszcze nie stanął mocno na nogach. Wciąż zdarzają mu się upadki. Nie żyje tak jak powinien żyć. Ma problemy i jeszcze przez jakiś czas będzie miał.

Menu: paluszki rybne, surówka z kapusty i marchwi, serek homogenizowany, placki z batata, banan. Wczoraj zjadłam trochę budyniu....Mam zamiar go wprowadzić do diety, bo mało nabiału jem.

Ten obraz dmuchawce namalowałam wczoraj. Wdzięczny temat. Może jeszcze coś pokombinuję kiedyś...


9 marca 2017 , Komentarze (4)

No i kolejny dzień. Będzie chyba dość pracowity. Tak planuję. Potrzebuję na szybko zarobić trochę pieniędzy na materiały plastyczne. Wpadły mi też w oko fajne preparaty do decoupage oraz bardzo ładne papiery. Nie powinnam do takich sklepów zaglądać, bo mam pokusy. Wczoraj naturalnie działałam artystycznie. Stosik wytworków na bazarki kocie rośnie. Czasem też to i owo sprzedaję. Ostatnio poszedł termometr i dwa świeczniki. Dziś też nie będę próżnować. Pomysł na obraz mam w głowie od rana. Do tego chcę zrobić świecznik. Później poczytam i dzień upłynie...:)Powinnam namalować akwarelkę w grupie na Facebooku, bo jest konkurs. Temat wiosna. Jest nawet nagroda 200,00 zł na materiały plastyczne w sklepie. Ufundował ją sklep. Przydałoby się wygrać. Prac dużo nie ma na razie...No ale poziom wysoki...

Menu: zalewajka z boczkiem, kiełbasą i jajkami, banan, sałatka warzywna z sosem z musztardy i jogurtu, pieczywo chrupkie z pastą z jajek i smalcem wieprzowym. Schudłam 60 dkg...Jeszcze kilogram i mój cel nr 2 czyli ósemka z przodu...Ja chcę już....

8 marca 2017 , Komentarze (4)

Dzień zaczęłam w kiepskim nastroju, bo może być dla mnie trudny. Jaki się okaże jeszcze oczywiście nie wiem. Dziś oczekuję problemów, a jak nie to w najbliższym czasie. Kiedy? Mogą nadejść w każdej chwili i są raczej nieuniknione. Jakoś to będę musiała przeżyć... Mogą potrwać dość długo w dodatku. Ech... Krzysiek wspierać mnie nie będzie...

Oprócz problemów czeka na mnie praca, decoupage, vedic art i bardzo interesująca książka... Pracuję z nią od niedzieli. Jestem wprawdzie kreatywna ale więcej wiedzy na ten temat mi nie zaszkodzi.

Z dietą ok. Od wczoraj jem więcej, bo zauważyłam, że to mi podkręca metabolizm. Co tydzień robię sobie dwa, trzy dni wyżerki, a później waga spada. Jak tak dalej pójdzie to może za trzy tygodnie ósemeczkę z przodu powitam. To mój drugi cel na ten rok. Wtedy już będę tylko otyła, a otyłość kliniczna stanie się historią. Mam nadzieję, że na zawsze już. Co później? Ano konsekwencja i wytrwałe dążenie do 82 kg. Później do 76, 69 i 64 jak się uda. To oczywiście plan na najbliższe lata. Pomóc mi ma joga. Swoją drogą ciekawa jestem jak będę szczuplejsza wyglądać. Młoda nie jestem. No ale teraz przecież ćwiczę...

Menu: Frytki z piekarnika, mandarynka, kotlet mielony z pieczarkami, sałatka jarzynowa z kukurydzą i majonezem, ryż brązowy. Schudłam 20 dkg.

Wczoraj założyłam bloga galerię z moimi obrazami. Część wstawiłam też do galerii internetowej...myślę o Allegro, Srebrnej Agrafce i DaWandzie.

http://zaciszegaleriapod12kotami.blogspot.com/

7 marca 2017 , Komentarze (20)

Dietkuję już dwa miesiące. Zrzuciłam prawie 9 kg. Trochę chyba mało. Zwłaszcza ostatnio waga powoli schodzi. Ledwie niecałe 2 kg raczyło zejść w drugim miesiącu. Co będzie dalej zobaczę z czasem. Na razie się zawzięłam i się spinam, żeby jeszcze trochę szybko zrzucić. Denerwuje mnie zwłaszcza podbródek. Myślę, że jeszcze trochę i już tak w oczy nie będzie się rzucał. Następna bolączka to gigantyczny biust i oczywiście brzuch. Niektóre dziewczyny ważące o wiele więcej mają te rejony szczuplejsze. To będzie spadać wolniej jak sądzę. Trudno. Ważne, że dieta mi odpowiada. Wytrzymam. W końcu z każdym kilogramem będzie mnie mniej... Ostatnio mi się śniło, że waga pokazała już nadwagę nie otyłość. Chciałabym ale to pewnie dopiero w przyszłym roku jak tak dalej pójdzie...

Dzisiaj już muszę zabrać się za pracę. Planuję wróżyć oraz pisać na portalu z pożyczkami. Co z tych zamierzeń wyjdzie? Ano zobaczymy. Pieniędzy trochę, a raczej sporo, potrzebuję to powinnam się zmobilizować. W międzyczasie mam zamiar nauczyć się pracować na tablecie graficznym. Może też uda mi się zrobić jakieś logo i namalować obraz? Tablet graficzny powoli rozgryzam. Mam trochę problem, bo nie działa mi jeden port od myszy w laptopie.

Menu: zupa pieczarkowa z makaronem, kabanosy, mandarynka, sałatka warzywna z dodatkiem kukurydzy.

6 marca 2017 , Komentarze (9)

Nowy tydzień zaczął się u mnie od wizyty kuriera. Wstałam rano, bo miały przyjść materiały ze sklepu plastycznego. Mam już nowe farby, pędzle i podobrazia. Jeśli chodzi o farby to u mnie posucha. Muszę jeszcze sporo akryli kupić, bo teraz mieszam. Farby wychodzą mi szybko, bo używam ich również do decoupage. Pędzle też już swoje przeszły. Warto by było kupić jeszcze kilka nowych. Zwłaszcza z włosia. Krzysiek mi oczywiście na to raczej nie da. Będę musiała więc pokombinować. Cały czas maluję obrazy vedic art. Wczoraj dodatkowo szkicowałam koty. Kuszą mnie jeszcze ptaki. Zaczynam myśleć by koty malować również akrylami. Może kiedyś do tego dorosnę. W tej chwili bardzo mnie do malowania ciągnie. Ciekawe jak długo ta faza potrwa. Chciałabym żeby mi nie minęła. Myślę o II stopniu kursu vedic art. Nie bardzo mnie na niego jednak stać w tej chwili, bo ceny są jak w Szwecji.

Wiosna coraz bliżej. Niedługo trzeba będzie wyjść do ogrodu. Wcale mnie to nie cieszy. Nie moja to bajka i serca do tego nie mam. Nie lubię plewić, nie lubię pracy fizycznej, słońca, brudu. Warzywa swojskie mnie kuszą ale ziemia kiepska i zbiory strasznie liche. To już z raczej ostatni rok gdy będzie warzywnik. Zmuszać się już nie mam zamiaru. Wysieję tylko te nasiona co mam i koniec. Jakoś wytrzymam.

Menu na dziś: zupa ogórkowa, placki z batata, papryki i pieczarek, jogurt owocowy, mandarynka. Trzeba by kupić wreszcie topinambur.


5 marca 2017 , Komentarze (11)

Dzisiejszy dzień zaczął się dość późno. Spaliśmy z Krzyśkiem i spaliśmy bez końca. W nocy było mi gorąco. Śpię już nago. Jest na tyle ciepło, że w sypialni już grzejnikiem nie grzeję. Ćwiczę też w podkoszulce i chłodu nie czuję specjalnie. Myślę, że już jest po zimie i wiosny tylko patrzeć. Czekam na nią w tym roku jak nigdy. Zima i mrozy mnie wyjątkowo umęczyły. 

Od kilku dni się zastanawiam czy już mam iść do dentysty czy jeszcze mam poczekać. Kilka dni temu złamał mi się ząb i trzeba go usunąć. Ząb był leczony ale wyleciała z niego plomba. Do dentysty oczywiście nie poszłam, bo mnie nie boli i taki efekt. Jutro chyba do dentysty zadzwonię i spytam co mam zrobić z tym fantem. Ciekawe czy na wizytę się czeka.

Dieta ok. Ćwiczenia również. Waga powoli spada. Ja chcę już ósemkę z przodu osiągnąć, a tu jeszcze mi brakuje. Brr. Strasznie mnie to frustruje. Miałam zamiar ważyć poniżej 90 kg już w lutym. Nie udało się niestety. Ciekawe czy do końca marca się uda cel osiągnąć... Jak będzie waga tak leniwie spadać to wątpię...

Menu: gulasz angielski, mandarynka, zupa szczawiowa z jajkiem, sałatka jarzynowa.

4 marca 2017 , Komentarze (23)

Sebastian pojechał. Dotarł do domu bez problemu. U mnie w domu jest od wczoraj smutno. Samotna będę dziś szczególnie po południu gdy Krzysiek będzie w pracy. Dobrze, że później będzie dwa dni w domu, bo bym sobie miejsca nie mogła znaleźć. Najgorzej mi smutno w pierwsze dni gdy Sebastian pojedzie. Później się przyzwyczajam i jakoś wytrzymuję. Dziś może coś namaluję. To mi zajmie czas i poprawi nieco nastrój. Artystyczne działania zawsze na mnie dobrze wpływały. Podobnie czytanie i pisanie. Wczoraj zaczęłam kolejny obraz vedic art. Dziś go skończę. Po południu może pośpię trochę, a może poczytam. Może też zajmę się decoupage. Mam zrobić dla Sebastiana, a raczej dla jego mamy, termometr na ścianę. Jutro też relaks. Do pracy mam zamiar wziąć się dopiero we wtorek, bo dopiero w poniedziałek po południu będę miała naprawiony laptop. Krzysiek po niego pojedzie. Na tym co mam nic nie zdziałam, bo się zawiesza.

Dieta już wczoraj była wzorowa. Zrzuciłam co nabrałam i dodatkowo 50 dkg. Teraz czekam na zero na drugim miejscu. Oby już się pojawiło, a potem już ósemeczka. Menu na dziś: kotlet mielony, pomarańcza, sałatka z pora, marchwi, jajek, ogórka kiszonego i kukurydzy.

3 marca 2017 , Komentarze (4)

Wcale mi się dziś wstać nie chciało. Spała bym  i spała. Wstałam jednak, bo szkoda mi było tych ostatnich chwil z Sebastianem. Dzisiaj po 14- stej już jedzie do domu. Jadę go odwieźć na przystanek. Zleciało błyskawicznie. Kiedy znowu przyjedzie nie mam pojęcia. Tak sobie myślę, że może przed świętami ale czy da radę nie wiem. Nie tylko od niego to zależy tym razem. Jak pojedzie będę się czuła nieco dziwnie, bo już przywykłam, że jest w domu. Do towarzystwa zostanie mi tylko Krzysiek. Marna to pociecha, bo on ciągle z nosem w książce siedzi albo krzyżówki rozwiązuje. Prawie się do mnie nie odzywa. W czasie pobytu Sebastiana trochę przytyłam, bo mnie karmił. Jak nie chciałam to on też nie chciał jeść. No to jadłam. Mam nadzieję to szybko zrzucić.

Menu: kotlety z sera żółtego, jajka na twardo, pomarańcza, surówka z marchwi i selera.

Wczoraj kupiłam to i owo w sklepie dla plastyków. Ostatnio maluję obrazy vedic art. Tak mnie jakoś naszło. Kupiłam więc też kilka podobrazi 40x40 cm na których to najczęściej obrazy tego typu maluję. Wczoraj namalowałam kolejny obraz. To abstrakcja oczywiście. Dziś też coś pewnie poczynię. Wieczorem może przygotuję napisy do kartek. Powinnam to zrobić, bo te co do tej pory używałam zgrywałam z internetu. Czas przygotować swoje. Wydrukuję je co prawda dopiero po 15 III ale warto się z tym uwinąć.


2 marca 2017 , Komentarze (14)

Dzień za dniem mija i niedługo upłynie 60 dni diety. Strasznie szybko zleciało, a ja zrzuciłam 8 kg balastu. Chcę w tym roku zrzucić jeszcze co najmniej 10 kg. Na razie motywacja jest wysoka, a ja podchodzę do odchudzania spokojnie. Dieta mi nie dokucza. Jem co lubię i tyle, że nie głoduję. Joga na razie bardzo odpowiada, bo widzę postęp. I dieta i joga stały się częścią mojego życia. Zżyłam się z nimi. Coś czuję, że tym razem nie odpuszczę tak łatwo, nie znudzę się i wytrwam raczej. Cel jest jeszcze daleko, ale sama jeszcze nie wiem ile kilogramów mam zrzucić. Sebastian nie chce bym za dużo chudła. Akceptuje mnie taką jaka jestem i podobam mu się w tej chwili. Krzyśkowi to jest obojętne i tak patrzy na mnie jak na starą komodę. Ja myślę o tym by schudnąć do 69 kg jak się uda. Marzę po cichu, że może do 64 się uda. To by była już waga w normie. Dobrze się czułam z wagą pięćdziesiąt parę kilo ale w moim wieku to chyba raczej nie jest wskazane. Może być problem ze skórą, a tego nie chcę...Tylko jak organizm na moje chcę zareaguje?

Menu na dziś: paluszki rybne, surówka z kapusty kiszonej i marchwi, placki ziemniaczane, serek homogenizowany, mandarynka.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.