Dzień zaczęłam w kiepskim nastroju, bo może być dla mnie trudny. Jaki się okaże jeszcze oczywiście nie wiem. Dziś oczekuję problemów, a jak nie to w najbliższym czasie. Kiedy? Mogą nadejść w każdej chwili i są raczej nieuniknione. Jakoś to będę musiała przeżyć... Mogą potrwać dość długo w dodatku. Ech... Krzysiek wspierać mnie nie będzie...
Oprócz problemów czeka na mnie praca, decoupage, vedic art i bardzo interesująca książka... Pracuję z nią od niedzieli. Jestem wprawdzie kreatywna ale więcej wiedzy na ten temat mi nie zaszkodzi.
Z dietą ok. Od wczoraj jem więcej, bo zauważyłam, że to mi podkręca metabolizm. Co tydzień robię sobie dwa, trzy dni wyżerki, a później waga spada. Jak tak dalej pójdzie to może za trzy tygodnie ósemeczkę z przodu powitam. To mój drugi cel na ten rok. Wtedy już będę tylko otyła, a otyłość kliniczna stanie się historią. Mam nadzieję, że na zawsze już. Co później? Ano konsekwencja i wytrwałe dążenie do 82 kg. Później do 76, 69 i 64 jak się uda. To oczywiście plan na najbliższe lata. Pomóc mi ma joga. Swoją drogą ciekawa jestem jak będę szczuplejsza wyglądać. Młoda nie jestem. No ale teraz przecież ćwiczę...
Menu: Frytki z piekarnika, mandarynka, kotlet mielony z pieczarkami, sałatka jarzynowa z kukurydzą i majonezem, ryż brązowy. Schudłam 20 dkg.
Wczoraj założyłam bloga galerię z moimi obrazami. Część wstawiłam też do galerii internetowej...myślę o Allegro, Srebrnej Agrafce i DaWandzie.
http://zaciszegaleriapod12kotami.blogspot.com/
gilda1969
8 marca 2017, 23:11Problemy.. ech.. są nieuchronną częścią życia, ale są po to, by je rozwiązać, więc sił Ci życzę, Agatko.
araksol
8 marca 2017, 23:26niestety:)
Nieznajoma52
8 marca 2017, 11:24Kot fajny. Nie lubisz surówek?
araksol
8 marca 2017, 23:26a mnie ten kot nie leży...Lubię surówki i jem...:)