Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96470
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2018 , Komentarze (7)

Dieta jest fajna, ale na mnie nie działa. Posiłki smaczne, nie czuję głodu, ale efektów też nie widzę.

72,7 kg
38% tłuszczu
30,6% mięśni
42,6% wody
10,8% kości

6 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Jest średnio.
Spodziewałam się, że będzie gorzej, ale nie jest tak źle.
Póki co mam problem z nadmiernym spożyciem białka. Niedobrze, białko może przekształcić się w glukozę. Przekraczam też zakładany poziom węglowodanów, ale... Wg Fitatu wciąż poniżej 35 g, dodatkowo wskaźnik nie odejmuje błonnika, więc myślę, że nie ma tragedii.
Odczuwam głód, dość regularnie jak na zwykłej diecie, nawet częściej, bo co 2-3 h. To zrozumiałe, organizm przyzwyczajony do dużych i ciągłych dostaw węglowodanów będzie się ich domagał, jeszcze nie potrafi używać tłuszczy. To ma się zmienić. Dodatkowo, rozciągnięty żołądek nie napycha się małymi, skoncentrowanymi porcjami kalorii (tłuszcze).
Wczoraj i przedwczoraj miałam też mały problem ze skupianiem się na najprostszych czynnościach. Wczoraj w pracy było mi zimno i czasami miałam lekkie zawroty głowy. Czasem po posiłku mam lekkie mdłości. Nie wiem, czy ma to jakiś związek, ale cholernie bolało mnie wczoraj biodro (dokucza mi od kilku lat, może w końcu wybrałabym się do lekarza..?)
I tak... Mam w planach ugotować rosół, oczywiście bez makaronu. Pożywna zupa, bardzo zalecana na LCHF. Jest tylko jeden problem - nie mam pojęcia, jak wpisać go do Fitatu, bo przecież nie składa się z kcal i makr ze składników stricte. Chyba. że będę je spożywać, a o ile mięsko jak najbardziej, to marchewki i reszty nie zamierzam... no może selera :D Dlatego właściwie niemożliwym jest wyliczyć to z wywaru. I nie byłoby w tym nic złego, ale jestem maniakiem kontroli i przeszkadza mi to :( Ech!
Trzymajcie się ciepło! <3

4 stycznia 2018 , Komentarze (9)

Stało się. Waga wskazuje 74,3. Nie widziałam takich wartości chyba od 2012/2013 roku. Niewątpliwie za bardzo sobie pofolgowałam.
Moje wymiary w cm na dzień dzisiejszy to:
szyja 33
biust 101
pod biustem 80
talia 81
pas 96
biodra 109
udo prawe 66
łydka prawa 41
Plan? LCHF, w rozwinięciu Low Carb High Fat. Dużo czytałam o tej diecie, uznałam, że może mi pomóc. Mimo, że łatwa nie będzie. Jednak podchodziłam do niej jak pies do jeża. Ciągłe wymówki... A to muszę sobie rozplanować posiłki, a to muszę spisać przykładowe posiłki, a to wynotować najlepsze, najbardziej wskazane składniki, ile węglowodanów mają poszczególne warzywa... A to trzeba kupić dobre mięso, dobry olej, właściwy cynamon, a może suplementy, a koniecznie garnek do rosołu... G*wno prawda. Chcesz zacząć, po prostu zacznij. Skończ jeść niezdrowe, niewskazane pożywienie, zacznij wskazane, a reszta rozwinie się w czasie. Nie musisz być od razu idealna, wiadomo na początku zawsze zdarzają się potknięcia. Ważne, by uczyć się na błędach.
W kontrolowaniu makr i kcal pomoże mi oczywiście Fitatu.
Na razie zjadłam BPC (kawę kuloodporną) i jajecznicę z papryką i cebulą. 

Noworocznie wszystkim Vitalijkom życzę więcej samoakceptacji i miłości do siebie. <3

19 lipca 2017 , Komentarze (18)

Źle mi... Wlazł mi jakiś ból w szyję i nie chce odpuścić ;( Dzisiaj jest już lepiej - boli, ale nie muszę łykać prochów. Przez ostatnie dni żarłam tyle ibuprofenu, że koń by się nie powstydził: 1600-2400 mg... Wczoraj byłam taka zdołowana, że pod tytułem "tak cierpię, należy mi się" opie*dzieliłam 168 g placka drożdżowego z 31 g masła (czy to nie chore, że zważyłam?!?), 2 ciastka z masłem orzechowym i 1 Monte White... A, i jeszcze "słodki upominek", który w końcu dostałam od Maczfit. Nie miał opisanych kcal, dałam mu 200. Razem z normalnym posiłkami (kolację odpuściłam) wyszło 2700 ;( Dziś na wadze wzrost do 70,7 (szloch)


DZIEŃ 7

ŚNIADANIE

Pasztet był wilgotny i miękki. Smaczny. Chlebek smaczny, maseło wiadomo. Ogórki małosolne <3 Do tych mam słabość. 

II ŚNIADANIE

To było mistrzostwo :D Konsystencja galaretowatego gluta, to jest to co Tysie lubią najbardziej ;) Do tego smak, delikatnie kawowy na szczęście (kawa flat white), słodki z wiórkami czekolady. Super się jadło! Muszę się zaopatrzeć w tapiokę :D

OBIAD

W lewym dolnym rogu jaglanka z suszonymi pomidorami, niam niam. Krokiety, a raczej pulpety w połączeniu z tym sosem smakowały jak gołąbki. Indyk ponownie bardzo mięciutki. Surówka... ech no ja nie lubię czerwonej kapusty, a na dodatek ją podgrzałam, bo zapomniałam osobnego talerzyka wziąć. Bleh.

PODWIECZOREK

Dobre to było :) Powiedziałabym, że lekko słodkie, a z tyłu podniebienia ostre. Rozpływało się w ustach.

KOLACJA

Średnio mi podeszło. Sycące i w ogóle, ale kurczak taki suchy, a sama potrawka zbyt kwaśna. Poza tym za rzadkie jak dla mnie.


DZIEŃ 8

ŚNIADANIE

Takie zwykłe połączenie, a nie dość, że smakowało, to o dziwo się najadłam :) Wszystko świeże.

II ŚNIADANIE

W opisie na stronie miał mieć nutę rozmarynu, na szczęście nie wyczułam xD Fajny, gęsty, mocno malinowy, ale szybko zrobiłam się po nim głodna.

OBIAD

Pęczak OK, indyk miękki jak zwykle, buraczki średnio mi tam pasowały, ale ten chrzanowy sosik super, mniam! Zielony kalafior romanesco smakuje dziwnie, wolę zwykły :p

PODWIECZOREK

Do duuupy - mango znowu było niedojrzałe. Kawałki kurczaka wielkie. Ogólnie BYŁOBY smaczne, no ale...

KOLACJA

Całkiem smaczne. Ujęło mnie, że oprócz kremu były też kawałki bakłażana - lubię różnorodność konsystencji. Grzanki były gumowate, nie chrupkie, ale spoko xD


DZIEŃ 9

ŚNIADANIE

Cóż, już wiem, o co chodzi z tymi traumami z przedszkola :D Ta owsianka była rozgotowana i brejowata. Osobiście nie mam nic do takiej konsystencji, aczkolwiek moje owsianki takie nie są xD A w smaku była pycha orzechowa, mus mocno truskawkowy, fajnie się komponowało.

SŁODKI UPOMINEK

Nie był opisany. Ani co to, ani ile kcal. Przy czwartej (ostatniej) zrozumiałam, że to kulki mocy z kaszy jaglanej. A la Raffaello :D Wciągały, zjadłabym więcej.

II ŚNIADANIE

Paluchy smaczne, twarde i chrupiące. Serek spoko, gęsty, pasował do paluchów. Słupki warzyw... jak słupki. Ciężko się jadło, zarówno seler jak i kalarepa są specyficzne, a ja większość serka zużyłam do paluchów. 

OBIAD

A fuj. Nie tak sobie wyobrażałam smak babki ziemniaczanej. Na ciepło była jeszcze jeszcze, no ale. Nie wiem, po co było pchać groszek do niej. A ten sos jakaś tragedia, też robiłam sos kurkowy i był pycha, nie był taki dziwny. Jakby go z tofu zrobili albo co... No nie smakował mi i tyle...

PODWIECZOREK

Powrót do przedszkola :D Bardzo mi smakowało, zjadłam na zimno <3

KOLACJA

Nic o niej nie powiem, bo jej nie jadłam - z racji wspomnianego na wstępie obżarstwa oddałam ją Niemężowi. Powiedział: "łosoś dobry, dip też niezły, no i pomidorki, ale sałata licha taka, no i oliwki fuuuj" ;)

16 lipca 2017 , Komentarze (30)

Kochani moi, przepraszam za dwa dni milczenia w eterze, niestety nie zdążyłam dodać wczoraj wpisu przed pracą. Po ponad 14 h poza domem nie miałam już sił na siedzenie przed kompem. Dzisiaj natomiast od rana szykowaliśmy się na wizytę znajomych, porządki, te sprawy. Wytchnęłam i zasiadam teraz, a ponieważ dzisiaj jedzonko oszamane, dodam ten dzień "gratis" ;)


Na wstępie chciałam podziękować wszystkim za rady dotyczące dylematu catering vs Ustka. Szczególnie dziękuję duszyczkom, które przypomniały mi o istnieniu Groupona i promocji na catering :D Niestety "moja" firma nie ma tam swojej akcji, niemniej jednak najprawdopodobniej zdecyduję się wybrać coś stamtąd i pojechać do Ustki. Wilk syty i owca cała.


Kurier był odpowiednio 5:44, 6:01 i 5:39.


DZIEŃ 4 NAJGORSZY (do tej pory)

ŚNIADANIE

"Pancakes"? (smiech) Czy oni wiedzą tam, co to pancakes? Małe to to, i jeszcze jakieś takie zakalcowate. Gniot. Jogurt? Moim zdaniem był skiszony, no tak nie powinien smakować jak smakował. Kiwi? Kiwi im się udało :p

II ŚNIADANIE

Abstrahując od tego, że nie przepadam za arbuzem i ogórkiem :PP, połączenie całkiem ciekawe. Ciężko jest zepsuć sałatkę. Jedynie łosoś był trochę za suchy, wolę mniej wypieczonego.

OBIAD

Nie był zły. Ba, był nawet niezły, chociaż porcja dość niewielka :(. Rozpuszczony żółty ser, makaron, kurczaczek, pomidorki... Mniam mniam. Więc w czym problem? Otrzymałam co widać, a posiłkując się menu ze strony spodziewałam się dwukolorowej lasagne z mięsem drobiowym z sałatą fritze z ogórkiem i kukurydzą... Także byłam rozczarowana :(

PODWIECZOREK

Aaaaaach! To było pyszne, pyszniutkie, najpyszniejsze! Ciężkie, wilgotne, mocno czekoladowe nawet w zapachu! Nic nie czuć batatem! Mega wypas! <3 Tylko... czemu tak cholernie malutki? ;( Jak się tym najeść??

KOLACJA

No spoko. Lubię szpinak, lubię jaja, lubię zupy krem. Smaczne. Tylko czemu znów tak mały posiłek, że po godzinie byłam głodna..? Ech.

Skontaktowałam się z nimi. Oddzwoniła dietetyk. Wyjaśniła, że to nie zakalec (?!?), lecz typowo wegańskie ciasteczka łączone bananem, nie jajkiem, z czego wynikała taka a nie inna konsystencja. Wyjaśniła, że menu na ich stronie jest poglądowe, nie obligatoryjne. Układają je z wyprzedzeniem, ale nie zawsze logistyka jest dopięta na ostatni guzik i w przypadku braku składników dają zamienniki. Przeprosiła za jogurt, obiecała słodki upominek w ramach rekompensaty. Miło, szkoda tylko, że do dzisiaj nic nie dostałam...


DZIEŃ 5

ŚNIADANIE

Super. Ciasto było fajne, oliwki dodawały mu charakteru, smakowało troszkę jak omlet. Twarożek świeży i smaczny. Całość sycąca.

II ŚNIADANIE

Cały czas byłam ciekawa, co to będzie, a to kleisty i gęsty ryż na mleku z sosem mango :D Zastanawia mnie, jak oni zrobili taką świetną konsystencję :D Sam ryż nie był rozgotowany, powiedziałabym, że nawet lekko chrupiący xD, a jednocześnie kleił się do siebie, trzymał kupy i się nie rozpadał, bomba. Mango tym razem było dojrzałe, mniam ]:>

OBIAD

Rolada d**y nie urywała... zawsze wolałam filety od zmielonych kotlecików. Za to ziemniaczki smaczne, dobrze doprawione.

PODWIECZOREK

Niebo w gębie! Na pewno będę taką sałatkę robiła sama w przyszłości. Szkoda, że nie wiem, jak zrobili dressing, ale coś się wyszuka w necie. Hm, w sumie nie zdziwiłabym się, jakby był z gotowca :PP

KOLACJA

Pizza pizza pizza (pizza) No pepperoni to to nie było, ale zjadliwe. Sos bardzo smaczny, taki "włoski". Spód gruby i ciężki. Wierzch to mix różnych dziwnych składników ciężkich do dokładnego zidentyfikowania, jednak całkiem smaczny.


DZIEŃ 6

ŚNIADANIE

Była tropikalna, bo z ananasem i kokosem :D Dla mnie niezły patent, nie wpadłabym na to. Kasza gryczana kojarzyła mi się zawsze z daniami wytrawnymi, a tu proszę :D

II ŚNIADANIE

Jak coś jest z dipem orzechowym, to jest super ;) Był mniamuśny, nie wystarczyło mi go na wszystkie miękkie, dobrze upieczone warzywka ;)

OBIAD

Trochę dziwny, ale smaczny. Nieprzyzwyczajona jestem chyba do smaku skórki pomarańczowej w połączeniu z mięsem, to takie wschodnie ;) Najadłam się.

PODWIECZOREK

Gęsty i dobry, szkoda tylko, że bardziej czuć było miętą niż czymkolwiek innym. Dodatkowo zjadłam...

...jedną część tego obrazka. Wiecie którą? :) Dla ułatwienia dodam, że obie strony mają po około 100 kcal :PP

KOLACJA

Kot mi przyleciał do miski :D Makaronowa, smaczna. Nawet smaczniejsza na zimno :) Ale odgrzałam, bo bardziej mnie sycą ciepłe posiłki. Sos słodko-ostry niezbyt mi pasował, co prawda łamał słoność zapiekanki, ale mi to połączenie raczej nie podeszło.


Eeech środek nocy a ja zjadłam dwa trójkąty normalnej pizzy... (pizza) (swinia)(swinia)(swinia)

13 lipca 2017 , Komentarze (39)

Mam zagwozdkę. Po wstępnym obliczeniu przyszłomiesięcznych finansów (wypłata + wacikowe - opłaty) pozostaje mi kwota wystarczająca do opłacenia kolejnego miesiąca cateringu. (1400)

Jednak chciałabym też pojechać na 4 dni do Ustki, zrobić niespodziankę koleżance przebywającej na urlopie. Wtedy wyjazd wyniósł by mnie (600) i na życie pozostałoby (800).

Plusy cateringu są oczywiste - dania pod nos z wyliczoną dawką kcal, szansa że choć trochę wylaszczę się na właściwy urlop. Minusem jest koszt. 

Plusy wyjazdu - mogłabym trochę odpocząć i się zabawić, a także zrobić przyjemność koleżance. Minusem jest fakt, że na kilka dni musiałabym przerwać obecne dostawy jedzenia, i "odżywiać się" urlopowo, co przełożyło by się na wyniki. Ponadto, następny miesiąc pozostały do urlopu musiałabym planować posiłki etc. 

Co robić, jak żyć?? (mysli)

13 lipca 2017 , Komentarze (33)

Hahaha chłopcy i dziewczęta, nikt z Was nie załapał, że jakimś cudem nie wstawiłam wczoraj zdjęcia i opisu podwieczorku :D Zorientowałam się po północy. Wpis został uzupełniony, ale żebyście nie musieli się wracać:

Wrażenia? Spód fajny, pełnoziarnisty, taki 'crusty', przyjemnie chrzęścił. Sernik o konsystencji ścisłej galarety, o delikatnym smaku borówkowym i na wierzch mus o smaku intensywniejszym, również borówkowym. Fajny. Czekałam na to cały dzień i nie zawiodłam się jakoś bardzo.

A teraz zapraszam na relację z dnia 3.

Kurier przyjechał 5:35.

ŚNIADANIE

Wrażenia? Och yummy! Te ślimaczki były bardzo sycące, a w dodatku w smaku przypominały takie pizzeriny, po które pełzłyśmy z koleżankami po lekcjach w gimnazjum :D Szał :)Serek neutralny w smaku, fajnie się komponował. Ogórek dodawał orzeźwienia.

II ŚNIADANIE

Wrażenia? Truskawkowy szał ciał ;) Bardzo lubię truskawki, więc mnie ujęli. Jeśli chodzi o "budyń", był delikatnie truskawkowy. Nigdy nie będzie to konsystencja normalnego budyniu, tj. był gęsty, ale nie aksamitny, tylko taki lekko proszkowy - wiadomo, jakby czuć mąkę jaglaną. Ale to mi nie przeszkadzało, to chyba taka specyfika. Przynajmniej pozbyłam się kompleksów, myślałam, że tylko ja nie potrafię idealnie zblendować jaglanki :D Mus był intensywny w smaku, ja zmieszałam obie części razem przed spożyciem.

OBIAD

Wrażenia? Keczup był fantastyczny :) Miał taki warzywny posmak, bardzo przypadł mi do gustu. Frytki, czyli ugotowane i posłupkowane buraki, marchew oraz seler były bardzo smaczne. I choć myślałam, że keczup jest właśnie do nich, były idealne bez, a musiałam go zużyć do burgerów... Burgery były fasolowe w smaku, co jest zrozumiałe, ale oprócz tego były bardzo suche. Keczup pomagał je przeżuć i przepchnąć do gardła. Ja dla większego smaku i ułatwienia dodałam sobie jeszcze jogurt naturalny. Ogółem bardzo smacznie, tylko ta suchość :(

PODWIECZOREK

Wrażenia? Podwieczorek na słono :D Fajny. Przypominał zupę jarzynową, tylko konsystencja dużo gęstsza. Lubię kalafiora, nie mam do czego się przyczepić. Pomidor tam pasował.

KOLACJA

Wrażenia? Fotki wstawiłam przed i po wymieszaniu ;) Wbrew temu, jak wygląda, było bardzo smaczne! Okazało się, że są tam kawałki kurczaczka. Rozwaliło mnie to, że dali świderki, a ja mam lekkie OCD i choć makaron, to makaron, nie lubię świderków :x Coś jak "jem tylko niebieskie M&M's"... Ale to nic, nie patrzyłam w miskę i jadłam, bo kompozycja smaków jak dla mnie trafiona.

Myślę, że więcej jak 1600 kcal nie zjadłam, catering miał 1511, ja dorzuciłam jeszcze 25 z CocoCeps  (napój z ziaren kakaowych z dodatkiem grzybów reishi, kupiłam kiedyś na iHerb) i trochę z jogurtu (dałam sporo, ale chyba nie 100 g (60 kcal) no sorry, nie ważyłam :p). Przeszłam potem 2,5 km po sklepach, to się spaliło :p

12 lipca 2017 , Komentarze (40)

Tym razem kurier był 5:59 :D

ŚNIADANIE

Wrażenia? Śniadanie na słodko - to lubię! Serek waniliowy jak serek, ale fajnie, że dodali ziarenka maku - lubię jak coś się dzieje :) Dżem był słodziutki, cukinii nie czuć w ogóle, same jabłuszka. Chlebek zwarty i słodkawy. I winogrona, mniam. Na plus.

II ŚNIADANIE

Wrażenia? Lubię sałatki za to, że mają mało kcal, a objętościowo sycą. Dobrą robotę robiły suszone pomidory i soczewica - była przyjemnie al dente. Nie mam pojęcia, czy był tam ten pieczony seler, chyba mało, bo nie ogarnęłam :p Dressing nie przypadł mi do gustu, był oleisty w smaku. Jednak w połączeniu z sałatką nie wypadł źle. OK.

OBIAD

Wrażenia? Mistrzostwo! Nie ma co się rozpisywać o roszponce ;), ale kasza była bardzo smaczna, choć niedoprawiona, ale jak mówiłam to zaleta (polecam Melvit Trendy Lunch - to musiało być to :D). Natomiast indyk był boski! Mięciutki, dobrze doprawiony, a ten soooos... <3 Lubię szpinak, a w takiej wersji mogłabym ciągle go jeść :D Szkoda, że nie dali przepisu xD

PODWIECZOREK

Wrażenia? Spód fajny, pełnoziarnisty, taki 'crusty', przyjemnie chrzęścił. Sernik o konsystencji ścisłej galarety, o delikatnym smaku borówkowym i na wierzch mus o smaku intensywniejszym, również borówkowym. Fajny. Czekałam na to cały dzień i nie zawiodłam się jakoś bardzo.

KOLACJA (nie udało mi się skolażować zdjęć :<)

Wrażenia? Jadalne ;) Placuszki były lekko słodkawe przez obecność batata, ale fajnie się to komponowało ze słoną fetą. Jeśli o nią chodzi, tym razem było czuć cytrynowy posmak. Lekko bo lekko, ale było. Osobiście wolałabym inne proporcje, więcej "rosti" (rösti to tak naprawdę szwajcarski placek ziemniaczany), a mniej fety.

SPOZA DIETY 

Odkryłam w Biedronce coś, co zapowiadało się całkiem nieźle - idea, skład były w porządku. Kcal w porcji 95, więc mogłam sobie pozwolić bez szkody dla diety. Ale nie polecam. Nie podpasowały mi. 

Z SERII JARAM SIĘ <3

Booooże ludzie, czyście byli już w Lidlu? Czy wiecie, co miało premierę w poniedziałek tamże?! <3<3<3 Mam nadzieję, że jak się tam wybiorę, to jeszcze znajdę, choć nie nastawiam się...

Tym optymistycznym akcentem mówię pa :D

11 lipca 2017 , Komentarze (41)

Jak już mówiłam, w niedzielę był cheat ;) Wyglądał tak:

Pycha (pizza) Ale żeby nie było tak czarno, poszłam na spacer.

Fotokolaż z trasy:

Pięknie <3

Wczoraj kurier obudził mnie 4:48 :< Otrzymałam taką paczkę:

w środku:

Rozbroiła mnie ta gumowa bransoletka na rękę xD Dostałam też taką całkiem uroczą kartę - ściągawkę:

Ale przejdźmy do sedna!

ŚNIADANIE

Wrażenia? Bardzo dobre. Krakersy były smaczne i chrupiące. Serek w wytrawnej wersji smakował zaskakująco dobrze, myślałam, że botwinka nie będzie pasować, ale pasowała. Nadawała tekstury całości.

II ŚNIADANIE

Wrażenia? Jadalne, ale bez polotu. Słodkie jak tylko banan być może, neutralne jak niesolone masło orzechowe i lekko cierpkie jak porzeczki. Słone to to nie było. Brakowało pazura. I serio... mogli już zdjąć te porzeczki z gałązek :p Dodatkowo masło orzechowe było upłynnione na rzadki sos, ja preferowałabym coś gęstszego - aczkolwiek myślę, że to zabieg zwiększający objętość przy jednoczesnym zaoszczędzeniu kcal. Boli mnie trochę fakt, że nie mam pojęcia, co to za masło było - ile % orzechów, czy miało utwardzony tłuszcz palmowy albo inne świństwa w składzie...

OBIAD

Wrażenia? Mięsko było bardzo dobre, takie... mięsne ;) Sos miał cytrynowy kolor, czego o smaku powiedzieć nie można. Smakował mi, ale nie wyczułam w nim cytryny. Orzo z bobem było mdłe, co początkowo uznałam za wadę, ale! tak naprawdę to zaleta. Niech każdy doprawia po swojemu, lepiej tak niż mieliby przesolić.

PODWIECZOREK

Wrażenia? Początkowo było dziwnie. Jestem przyzwyczajona do kupnego, gładziutkiego jak masło hummusu. Ten tutaj smakował inaczej, dodatkowo miał wyczuwalne kawałki cieciorki! Pietruszki było w nim niewiele. Był lekko sztywny i nie do końca wygodnie nabierało się go na warzywa. Warzywa? Cukinia zielona i żółta oraz... kalarepa, jak sądzę. Jadłam, jadłam, i powiem Wam, że z każdym kolejnym kęsem zaczęłam się wkręcać. Smakowało coraz bardziej :) Zasmuciłam się wręcz, jak hummus mi się skończył ;) Ale okazuje się, że surowa cukinia bez przypraw też ma jakiś smak xD

KOLACJA

Wrażenia? Rozczarowanie dnia :( Sałatka była pyszna (choć mieszanka sałat z roszponką była jak rodem z dyskontu xD). Mozarella bardzo dobrze komponowała się z mango, seler naciowy dodawał charakteru, całości dopełniał przepyszny, lekko słodki dressing niewiadomego składu. Tylko... to cholerne mango... było niedojrzałe (szloch) Jaka jest frajda z chrupania twardego, bladożółtego owocu o delikatnym aromacie, kiedy wiesz, jak smakuje miękkie, pomarańczowe, charakterystyczne mango... Może taki był zamysł, żeby całość była chrupiąca i przeżyła dzień, ale ja się zawiodłam - mogło być pyszniejsze.

Kcal: ~1510,35
B: 80,4 g
T: 46,65 g
W: 212,25 g

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.