Obserwuję ludzi wokół mnie. Muszę przyznać , że Ci którzy znajdują w sobie pasję do jakiegoś sportu stają się piękni. Nie mówię tu o katowaniu się , żeby schudnąć, tylko o prawdziwej pasji. Drodze.
Nie chodzi tu o idealne wymiary czy wagę. Raczej o to , że ich ruchy stają się sensowne i celowe, oczy nabierają innego wyrazu, sylwetka się prostuje...Nie patrzą na świat jakby stale ich oceniał tylko ciągną z niego ile się da.
Odkąd wróciłam na tai chi i na mnie ludzie na ulicy patrzą inaczej. Przecież nic się nie zmieniło poza tym , że jestem trochę starsza.A mimo to faceci zaczęli się oglądać. Dostaję propozycje matrymonialne. Cezurą wcale nie było schudnięcie tylko właśnie tai chi.
Podobnie było z moim kuzynem. Wieczna nadwaga (niestety te geny w naszej rodzinie ) Zaczął biegać.Wciągnął się w to. Teraz jeździ na maratony. Wcale nie jest szczuplutki. Sylwetka została, ale jakimś cudem stał się diabelnie atrakcyjnym facetem. Pewnym siebie , spokojnym i przystojnym. Niewiele się zmieniło a mimo to zmiana jest szokująco wielka.
Życzę wszystkim odnalezienia w sobie pasji. Pasji do życia , do ruchu , do ukochania siebie