Dzien Dobry Wszystkim!
Mój wpis dziś na różowo, tak mi zostało jeszcze od wczoraj :) po super musicalu "Legally Blond"
Show po prostu był wspaniały. Nie mogłąm sie przestać usmiechać. Świetna obsada, muzyka, piosenki a i jeszcze mieli żywe psy na scenie, to takie słodkie :). Zapomniałam jaka to świetna zabawa, tak bardzo pozytywna, energetyzujaca i relaksujaca za razem. Musze zdecydowanie częściej wybierac sie do teatru, a tu w Londynie tego na prawde nie brakuje :).
To był naprawde niezapomniany wieczór, zreszta cały dzień. Do teatru zaprosił mnie znajomy, z którym kiedyś pracowałam. Całe przedpołudnie myślałam, gdzie sie spotkamy przed teatrem, czy na drinka czy na kawe. Cały dzień również, tyle mi sie znaków porzeplatało przed oczami dotyczących właśnie jego, że nie wiem czy to przypadek czy zrządzenie losu. Najlepszy był, już prawie przed samym spotkanie, Stoje na peronie, a tam sie wyświetla taka reklama, piekne krajobray, słońce, plaża, góry, taka błogośc.. a pózniej bach... końcowy bannerr "visit New Zeland". Już bardziej dosłownego przesłania chyba nie mogło być. Jamie jest z Nowej Zelandii.. z drugiego końca świata...
Na kolacje wybraliśmy się do meksykańskiego baru, oczywiście po paru minutach rozmowy udało mi sie strzeliśc super gafe i ochlapać się jedzeniem ;).. całe szczęście nie wylądował ten sos na bluzce, tylko akurat na dekolcie... nie wiem, kto był bardziej zawstydzony, ja czy on... hehehe, ale pozniej pośmialiśmy się z tego.
Po kolacji wybraliśmy się do teatru, bilety już na nas czekały. Było super, tak jak pisałam powyżej. Ja troche nie mogłam się skupić, bo nie byłam tak do końca pewna, o co z tym naszym spotkaniem chodzić, bo ani to randka, ani to spotkanie koleżenskie. A ja na randki z innymi facetami nie powinnam chodzic... no właśnie...
Po teatrze, zaprosiłam go na drinka, aby jeszcze troche pogadać, no i sie oddzwięczyć za zaproszenie. No i wtedy zaczeło się. Zaczeliśmy rozmawiać o sobie, jak to było jak sie poznaliśmy, co się wydarzyło wtedy. Jak pare razy zrobił z siebie durnia, gdy mnie przepraszał, za to, że mnie pocałował kiedyś... Doszliśmy do wniosku, że tak naprawde to nie wiemy dużo o sobie, tylko tyle, co z pracy...
Wrócliśmy do tematu, tego jedzenia co wyladował na moim dekolcie i wtedy to ja wredna zaczęłam mu opowiadać o tym, jaka to jestem zawiedziona, ze zmniejszył mi sie biust, że przymieżalam staniki, które były za duże itp.. i jeszcze mu powiedziałąm, że specjalnie to robie, aby nie mógł spać... ;) Może to ten drink spowodował, że zaczełam tak dużo gadać..
Zrobił mi miła niespodzianke. Mały prezent w postaci moich ulubionych czekoladek Hershey`s Kisses. Spytałam się czy chce jednego... całuska, tylko wcale mi o czekoladki nie chodziło... ;)
W końcu zebraliśmy się na pociąg, odprowadził mnie do stacji... i się uściskaliśmy tak mocno... a ja wystawiłam te swoje usta do całowania..
To taka historia mojego wieczoru. Wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że ja jestem w związku...
I co wy o tym sadzicie??