Witajcie waleczni;)
Oj dziwny ten tydzień był...nawet bardzo.
Dużo mi się zwaliło na łeb.
Jednak to co mnie najbardziej dobiło i o dziwo może wpłynęło na zmiany to ogólnie pisząc - siłownia.
Od roku siłownia była dla nieocenionym wsparciem psychicznym.
Chodzenie tam cztery razy w tygodniu bez przerw przez dwanaście miesięcy było przyjemnością.
Zapominałam o wszystkim co złe a wysiłek fizyczny sprawiał, że wracałam we wspaniałym nastroju.
Schudłam ponad 20 kg, zmieniłam nawyki żywieniowe i zyskałam niesamowitą kondycję.
Jednak najważniejsze dla mnie to relaks na siłowni.
Psychicznie zdecydowanie lepiej sobie radzę w życiu niż przed siłownią.
I co?
Ano w niedzielę rano wylały się na mnie pomyje.
Moja trenerka (właścicielka siłowni) zadzwoniła i powiedziała, że doszły ją słuchy, że ogólnie mówiąc, krytykuje siłownię, okazuję niezadowolenie a fakt, że nie ma nowych postępów w odchudzaniu u mnie, zniechęca klientów czy to aktualnych, czy też nowych.
ZAMUROWAŁO MNIE!!!!!!!
Poczułam, że wbito mi nóż w plecy i serce.
Nic z tego nie rozumiem.
A...i, że poświęca mi swój czas a ja to marnuję, i że na moje miejsce ma trzy inne osoby.
Zaproponowała mi odpoczynek od siłowni na jakiś czas...
DUŻO BOLESNYCH SŁÓW DLA MNIE.
Nie wiem co się stało.
Dwa dni później powiedziała, że jest wściekła czy zła, że nie chudnę.
I że te moje ponad 20 kg mniej nic dla niej nie znaczy.
Że powinnam więcej schudnąć.
I jak tak dalej to zabroni mi przychodzić do niej na siłownię.
Choć ja płacę za siłownię jak inni.
Wiem, że jest ambitną osobą ale moje schudnięcie to jej cel ale... nie mój.
U mnie na pierwszym miejscu jest relaks.
I zawsze to powtarzałam, i wiele razy za to jej dziękowałam, że to u niej znalazłam.
Nie wiem co dalej?
Od tygodnia biję się z myślami i chodzę dalej ale nie jest już tak przyjemnie jak kiedyś.
Zbliża się koniec miesiąca i będę musiała podjąć decyzję.
Chodzić dalej czy nie, a może zmienić na inną siłownię...może?
Nie wiem dlaczego mnie to spotkało?
Nigdy nie krytykowałam tej siłowni a wręcz przeciwnie.
Sporo osób zapisało się na nią dzięki mnie.
Byłam żywą reklamą siłowni...choć ja uważam, że dalej jestem.
Gro ludzi chciało mnie poznać i ćwiczyć w tych samych godzinach jak ja.
Jeszcze nie dawno usłyszałam, że jak mnie zabraknie to i siłowni nie będzie.
Więc o co tu chodzi?